żenie za pektorał. Zgadnicież, który lepiej na Wenerze wskórał? Satyr bogów porobił niezwyczajnym czynem, Kiedy wałach Saturnem, ślepy Kupidynem. 111 (P). Nie MISCE SACRA PROFANIS
Był u mnie szlachcic jeden w Wielkonocne święto. Jako zwyczaj, zażywszy, szołdrę z stołu zdjęto. Aż owego szlachcica pachołek premudry, Dopadszy święconego, spuści chyżo w pludry, Zapomniawszy o dziurze pod kolanem nisko, Którą jadąc na koniu przetarło puślisko. Przewąchał pies, co gorsza wygłodzony z postu: Naprzód liźnie, a potem zębami po prostu Zaźmie z żywym pospołu; aż drugi, aż trzeci, Aż się ich do owego łupu więcej zleci. Wrzeszczy Rusin,
żenie za pektorał. Zgadnicież, który lepiej na Wenerze wskórał? Satyr bogów porobił niezwyczajnym czynem, Kiedy wałach Saturnem, ślepy Kupidynem. 111 (P). NE MISCE SACRA PROFANIS
Był u mnie szlachcic jeden w Wielkonocne święto. Jako zwyczaj, zażywszy, szołdrę z stołu zdjęto. Aż owego szlachcica pachołek premudry, Dopadszy święconego, spuści chyżo w pludry, Zapomniawszy o dziurze pod kolanem nisko, Którą jadąc na koniu przetarło puślisko. Przewąchał pies, co gorsza wygłodzony z postu: Naprzód liźnie, a potem zębami po prostu Zaźmie z żywym pospołu; aż drugi, aż trzeci, Aż się ich do owego łupu więcej zleci. Wrzeszczy Rusin,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 55
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Aż się ich do owego łupu więcej zleci. Wrzeszczy Rusin, lecz wszyscy, dlaczego, nie wiedzą. Anuż, rzekę, znowu psi Akteona jedzą.
Aż gdy około szołdry sami się powadzą, Łapczywego pachołka z izby wyprowadzą, Przestrzegszy go: Bądź mędrszy na drugi raz, bracie, Nie kładź nigdy w dziurawe święconego gacie. 112 (N). FRANT RYBITWA OSZUKAŁ
Niósł chłop na targ do Sącza sporą kobiel pstrągów. Nie mając frant w kieszeni spełna trzech szelągów, Stargowawszy, za sobą każe do klasztora. „Mam — rzecze — tutecznego pokrewnym przeora; Zapłaci wedle targu, jakoś mi je przedał.” Toż do księdza
Aż się ich do owego łupu więcej zleci. Wrzeszczy Rusin, lecz wszyscy, dlaczego, nie wiedzą. Anoż, rzekę, znowu psi Akteona jedzą.
Aż gdy około szołdry sami się powadzą, Łapczywego pachołka z izby wyprowadzą, Przestrzegszy go: Bądź mędrszy na drugi raz, bracie, Nie kładź nigdy w dziurawe święconego gacie. 112 (N). FRANT RYBITWA OSZUKAŁ
Niósł chłop na targ do Sącza sporą kobiel pstrągów. Nie mając frant w kieszeni spełna trzech szelągów, Stargowawszy, za sobą każe do klasztora. „Mam — rzecze — tutecznego pokrewnym przeora; Zapłaci wedle targu, jakoś mi je przedał.” Toż do księdza
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 56
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Z ciężką biedą się cisnę w pełen kościół ludzi. Czy im to z dewocyjej, czy idzie z natury, Nie ma świat nabożniejszych, myślę, nad Mazury. Wszyscy pieszo, mówię to bez wszelkiej przymówki, A każdy z nich z ostrogą i z szablą bez wkuwki. Po cmentarzu kołacze i rozlicznej mody Szołdry zwykle święconej oczekują wody. Lecz gdy się powadziwszy, pójdą do ręczników — Aż kaci, aż zabójcy z onych nabożników; I ksiądz ledwie z kropidłem do kościoła, i ja.
Awoż ci nabożeństwo, awoż procesyja! Chciał mią jeden wziąć z sobą. Mój drogi Mazurze, Nie chcę kołacza, nie chcę twej szołdry w purpurze
Z ciężką biedą się cisnę w pełen kościół ludzi. Czy im to z dewocyjej, czy idzie z natury, Nie ma świat nabożniejszych, myślę, nad Mazury. Wszyscy pieszo, mówię to bez wszelkiej przymówki, A każdy z nich z ostrogą i z szablą bez wkuwki. Po cmentarzu kołacze i rozlicznej mody Szołdry zwykle święconej oczekują wody. Lecz gdy się powadziwszy, pójdą do ręczników — Aż kaci, aż zabójcy z onych nabożników; I ksiądz ledwie z kropidłem do kościoła, i ja.
Awoż ci nabożeństwo, awoż procesyja! Chciał mią jeden wziąć z sobą. Mój drogi Mazurze, Nie chcę kołacza, nie chcę twej szołdry w purpurze
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 147
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do ręczników — Aż kaci, aż zabójcy z onych nabożników; I ksiądz ledwie z kropidłem do kościoła, i ja.
Awoż ci nabożeństwo, awoż procesyja! Chciał mią jeden wziąć z sobą. Mój drogi Mazurze, Nie chcę kołacza, nie chcę twej szołdry w purpurze. Niechaj was tu Pan Bóg ma i z święconym jajem, I z takim nabożeństwem, nowym obyczajem. 348 (F). ALTERNATA
Że ręce w nocy kradły, zadek biją we dnie, Nie dziw: wina na przodku, karanie poślednie. Siedzi też na weselu za to między swaty, Ręce krają; kwituję z takiej alternaty. 349 (N). CHŁOPIEC
do ręczników — Aż kaci, aż zabójcy z onych nabożników; I ksiądz ledwie z kropidłem do kościoła, i ja.
Awoż ci nabożeństwo, awoż procesyja! Chciał mią jeden wziąć z sobą. Mój drogi Mazurze, Nie chcę kołacza, nie chcę twej szołdry w purpurze. Niechaj was tu Pan Bóg ma i z święconym jajem, I z takim nabożeństwem, nowym obyczajem. 348 (F). ALTERNATA
Że ręce w nocy kradły, zadek biją we dnie, Nie dziw: wina na przodku, karanie poślednie. Siedzi też na weselu za to między swaty, Ręce krają; kwituję z takiej alternaty. 349 (N). CHŁOPIEC
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 148
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
potkawszy z Wiśnie, jadący pachołka, Pytam — kto tam dostąpił poselskiego stołka Na sejm?” „Między inszymi Jan Odrowąs” — powie. „Co — rzekę — ja odrwię was?” Aż omyłka w słowie. 429. NA URZĘDNIKÓW WIELICKICH
Przy krzcie, gdzie się odradza chrześcijanin wierny, Gdy mu usta z święconej zasypie salserny I rzecze ksiądz: „efeta”, co „otwórz się” znaczy, Głuch słyszy, chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430
potkawszy z Wiśnie, jadący pachołka, Pytam — kto tam dostąpił poselskiego stołka Na sejm?” „Między inszymi Jan Odrowąs” — powie. „Co — rzekę — ja odrwię was?” Aż omyłka w słowie. 429. NA URZĘDNIKÓW WIELICKICH
Przy krzcie, gdzie się odradza chrześcijanin wierny, Gdy mu usta z święconej zasypie salserny I rzecze ksiądz: „effeta”, co „otwórz się” znaczy, Głuch słyszy, chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 185
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyjętych. jakie są/ nie dzielę Wsiejedne. Sierkiźnica: Maślanica: post na dzień Przemienienia Zbawicielowego: i insze. A jednak się to naszym starszym nie przypisuje/ aby oni gdy to nowo tworzą/ nową wiarę tworzyli. Aże ów Papież ustanowił/ aby Kapłani włosów nie rościli: Drugi/ aby z przymieszaną solą była święcona woda: Trzeci/ aby Laikowie ołtarzowego naczynia nie tykali się: i inszy insze/ ile do porządku/ Cerkiewnego: a nie ile do wiary: wzieło się od Heretyków w potwarz/ że co Papież to insza wiara. Co nie mniej poglądając na świeże naszej Wschodniej Cerkwie ustawy/ i o naszych Patriarchach Heretycy mówić mogą
przyiętych. iákie są/ nie dźielę Wśieiedne. Sierkiźnicá: Máślánicá: post ná dźień Przemienienia Zbáwićielowego: y insze. A iednak sie to nászym stárszym nie przypisuie/ áby oni gdy to nowo tworzą/ nową wiárę tworzyli. Aże ow Papież vstánowił/ áby Kápłani włosow nie rośćili: Drugi/ áby z przymieszáną solą byłá święcona wodá: Trzeći/ áby Láikowie ołtarzowego naczynia nie tykáli sie: y inszy insze/ ile do porządku/ Cerkiewnego: á nie ile do wiáry: wźieło sie od Hęretykow w potwarz/ że co Papież to insza wiárá. Co nie mniey poglądáiąc ná świeże nászey Wschodney Cerkwie vstáwy/ y o nászych Pátryárchách Heretycy mowić mogą
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 185
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
. w Cerkwi naszej mamy. A Heretycy jeśli kilka Psalmów/ ajeśli kiedy Wieczerzą swoję odprawują/ a więcej nic nie mają. Krzyża ani obaczysz w zborze ich/ jak czarci go się boją. Rzymianyn pobożny/ gdy przyjdzie do naszej Cerkwie uczyni Weneracią Naświętszemu Sakramentowi/ całuje Krzyż/ kłania się obrażom Z. kropi się święconą wodą. Toż czyni i Rusin pobożny do Kościoła przyszedszy. A Heretyk gdy przyjdzie do Cerkwie/ miasto uczynienia jakiej Weneracij Naświętszemu Sakramentowi/ albo uczczenia Krzyża Pańskiego i pokłonienia przed obrazem Naśw: Matki Bożej i inszych Z. obrazom/ jeszcze się zemnie na śmieje/ na szydzi i nazowie mię Artolatrą chlebochwalcą Bałwochwalcą/ natrząsa
. w Cerkwi nászey mamy. A Hęretycy iesli kilká Psalmow/ áieśli kiedy Wieczerzą swoię odpráwuią/ á więcey nic nie máią. Krzyżá áni obacżysz w zborze ich/ iák czárći go się boią. Rzymiányn pobożny/ gdy przyidźie do nászey Cerkwie vcżyni Venerácią Naświętszemu Sákrámentowi/ cáłuie Krzyż/ kłánia sie obráżom S. kropi sie święconą wodą. Toż cżyni y Ruśin pobożny do Kośćiołá przyszedszy. A Hęretyk gdy przyidźie do Cerkwie/ miásto vczynienia iákiey Veneráciy Naświętszemu Sákrámentowi/ álbo vcżczenia Krzyżá Páńskie^o^ y pokłonienia przed obrazem Náśw: Mátki Bożey y inszych S. obrázom/ ieszcze sie zemnie ná śmieie/ ná szydźi y názowie mię Artolátrą chlebochwalcą Báłwochwálcą/ nátrząsa
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 203
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
nasłuchać robotniczej noty, Którą więc sobie dodają ochoty, Że choć już druga ledwo nie omdlewa, A przecię śpiewa.
Lub też usiadszy pod gęstym chłodnikiem W wieczor rachować karby z robotnikiem I z swej mu słuszną w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę.
Którzy gdy swojej dokończą roboty, Zwyczajnej swojej upomnią się kwoty, Kiedy przyniosą Cererze święcony Wieniec zielony.
Tam pląszą, skaczą, tam rożnie śpiewają, Gdy im przy gęślach równo pomagają Z wielkiego kozła bąki zawieszone, Rymy uczone.
A serce rośnie, kiedy już złożone Kopy po polu jak gwiazdy natknione A koło takiej prace nie żal zgoła Zapocić czoła.
Nuż potym jesień, ta nieladajakie Ma swe przysmaki,
nasłuchać robotniczej noty, Ktorą więc sobie dodają ochoty, Że choć już druga ledwo nie omdlewa, A przecię śpiewa.
Lub też usiadszy pod gęstym chłodnikiem W wieczor rachować karby z robotnikiem I z swej mu słuszną w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę.
Ktorzy gdy swojej dokończą roboty, Zwyczajnej swojej upomnią się kwoty, Kiedy przyniosą Cererze święcony Wieniec zielony.
Tam pląszą, skaczą, tam rożnie śpiewają, Gdy im przy gęślach rowno pomagają Z wielkiego kozła bąki zawieszone, Rymy uczone.
A serce rośnie, kiedy już złożone Kopy po polu jak gwiazdy natknione A koło takiej prace nie żal zgoła Zapocić czoła.
Nuż potym jesień, ta nieladajakie Ma swe przysmaki,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 350
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
DO TEGOŻ SZLICHTYNGA JONASZA
Znać, że się Jonaszowi w nos nalało morze: Daleko go objeżdża, aże na Podgorze. Nie wiesz, Jonaszu, kogo Bóg chce wsadzić w dyby, Że znajdzie i na suchej ziemi wieloryby? Stanie wieża za ksieniec, więc i ty na spodzie, Gdzieś spłukał pierworodny grzech w święconej wodzie. 23. CHROMY ŻOŁNIERZ
Widząc rotmistrz chromego żołnierza w szeregu, Żartując: zostać było doma na noclegu. A ten, jakby odpowiedź miał gotową, rzecze: Bodaj nie rychlej zdrowy niż chromy uciecze. 24. NA SŁUGĘ JEDNOOKIEGO
Wszytko z dobrymi laty, co z samej czeladzi, Każdy mi przyznać musi, od
DO TEGOŻ SZLICHTYNGA JONASZA
Znać, że się Jonaszowi w nos nalało morze: Daleko go objeżdża, aże na Podgorze. Nie wiesz, Jonaszu, kogo Bóg chce wsadzić w dyby, Że znajdzie i na suchej ziemi wieloryby? Stanie wieża za ksieniec, więc i ty na spodzie, Gdzieś spłukał pierworodny grzech w święconej wodzie. 23. CHROMY ŻOŁNIERZ
Widząc rotmistrz chromego żołnierza w szeregu, Żartując: zostać było doma na noclegu. A ten, jakby odpowiedź miał gotową, rzecze: Bodaj nie rychlej zdrowy niż chromy uciecze. 24. NA SŁUGĘ JEDNOOKIEGO
Wszytko z dobrymi laty, co z samej czeladzi, Każdy mi przyznać musi, od
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 220
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
grobla, bez nakładu zysk nie będzie.
Nie wola rąbi drewno.
Potrzebie ustawy ustępują.
Mądrej to głowy przyjoty, Co musisz, czynić z ochoty.
W żywe oczy Kradnie.
I we Gdańsku cielęta miodu nie piją.
Jeszcze się ten urodzi, co światu dogodzi.
Nie przepieczeć się to. Nie skropisz tego święconą wodą.
Kto niechce dać, wnet najdzie wymówkę.
Wiele złego, dwóch na jednego. Nie wskóra jeden przeciw wielom.
Kto służy złaski, u tego bywa mięszek płski. Kto służy złaski, temu miłosierdziem płacą.
Cnota się sczłekiem rodzi, kto jej szuka wnią ugodzi.
Domowego złodzieja trudno się
grobla, bez nakładu zysk nie będźie.
Nie wola rąbi drewno.
Potrzebie ustawy ustępuią.
Mądrey to głowy przyioty, Co musisz, czynić z ochoty.
W żywe oczy Kradnie.
Y we Gdańsku cielęta miodu nie piją.
Jeszcze śię ten urodźi, co światu dogodźi.
Nie przepieczeć śię to. Nie skropisz tego święconą wodą.
Kto niechce dać, wnet naydzie wymowkę.
Wiele złego, dwuch na jednego. Nie wskora jeden przećiw wielom.
Kto służy złaski, u tego bywa mięszek płski. Kto służy złaski, temu miłośierdziem płacą.
Cnota śię zczłekiem rodźi, kto jey szuka wnią ugodźi.
Domowego złodzieja trudno śię
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 99
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702