Bo porwana od Smoka/ przepadła do Piekła. (Muchy, (Skutki Mody, (Ogony DEMOKRIT Tęż Mody próżność, żartami wyraża.
DOkądże Polski świecie/ z Polskie powędrujesz? Gdzie się na Rumacją/ tak pilno gotujesz? Widzę pudła jedwabne/ po słupach wiszące/ Białe/ czarne/ żółtawe/ ciemne/ i świecące. Gdzie Polskie Heroiny niegdy zasiadały; Tam sobie pudła twoje/ miejsce dziś obrały. Zowią Pfe; i słusznie: Bo rzeczy mieszają: Wnich/ Panny od Zamężnych/ różności nie mają. W Pudle siedzi Mężatka, w Pudle Panna; Wdowa W Pudle; każda z Możniejszych w Pudle Białagłowa. Zgoła wszytkie/
Bo porwána od Smoká/ przepádłá do Piekłá. (Muchy, (Skutki Mody, (Ogony DEMOKRIT Tęż Mody prożność, żártámi wyraża.
DOkądże Polski świećie/ z Polskie powędruiesz? Gdźie się ná Rumácyą/ tak pilno gotuiesz? Widzę pudłá iedwabne/ po słupách wiszące/ Białe/ czarne/ żołtáwe/ ćiemne/ y świecące. Gdźie Polskie Heroiny niegdy záśiádáły; Tám sobie pudłá twoie/ mieysce dźiś obrały. Zowią Pfe; y słusznie: Bo rzeczy mieszáią: Wnich/ Pánny od Zámężnych/ rożnośći nie maią. W Pudle śiedźi Mężátká, w Pudle Pánná; Wdowa W Pudle; káżda z Możnieyszych w Pudle Białagłowá. Zgołá wszytkie/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
. Znauki tedy świadectw Bożych: znauki pism Doktorów świętych: u znauki codziennej Cerkiewnej obaczylismy Przezacny narodzie Ruski/ i nauczyli się/ że dusze świętych służebników Bożych są w niebie z Chrystusem Panem swoim i Bogiem/ i sprzytomności jego rozkoszują/ czekając na doskonalszą po zmartwychwstaniu ciał swych szczęśliwość/ gdy już pospołu z świecącymi się jak słońce ciały swymi używać będą tego/ czego oko nie widziało/ ucho nie słyszało/ i co człowiekowi na serce nie wschodziło: gdy już ustanie wnich oglądanie się na Bracią w modlitwach/ i na ciał swych zmartwychwstanie: ale wszelako na samego tylko Pana Boga pozór im będzie/ i na samego się tylko
. Znáuki tedy świádectw Bożych: znáuki pism Doktorow świętych: u znáuki codźienney Cerkiewney obaczylismy Przezacny národźie Ruski/ y náucżyli sie/ że dusze świętych służebnikow Bożych są w niebie z Christusem Pánem swoim y Bogiem/ y sprzytomnośći iego roskoszuią/ cżekáiąc ná doskonálszą po zmartwychwstániu ćiał swych sczęśliwość/ gdy iuż pospołu z świecącymi się iák słońce ćiáły swymi vżywáć będą tego/ cżego oko nie widźiáło/ vcho nie słyszáło/ y co człowiekowi ná serce nie wschodźiło: gdy iuż vstanie wnich oglądánie sie ná Brácią w modlitwách/ y ná ćiał swych zmartwychwstánie: ále wszeláko ná sámego tylko Páná Bogá pozor im będźie/ y ná sámego się tylko
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 34
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
białym okrywa się piórem, Biała perła nieczęstym zażywana sznurem, Biały śnieg świeżo spadły, nogą nie deptany, Biały kwiat lilijowy za świeża zerwany, Ale bielsza mej panny płeć twarzy i szyje Niż marmur, mleko, łabęć, perła, śnieg, lilije. DO TEJŻE
Oczy twe nie są oczy, ale słońca jaśnie Świecące, w których blasku każdy rozum gaśnie; Usta twe nie są usta, lecz koral rumiany, Których farbą każdy zmysł zostaje związany; Piersi twe nie są piersi, lecz nieba surowy Kształt, który wolą naszę zabiera w okowy. Tak oczy, usta, piersi, rozum, zmysł i wolą Blaskiem, farbą i kształtem
białym okrywa się piórem, Biała perła nieczęstym zażywana sznurem, Biały śnieg świeżo spadły, nogą nie deptany, Biały kwiat lilijowy za świeża zerwany, Ale bielsza mej panny płeć twarzy i szyje Niż marmur, mleko, łabęć, perła, śnieg, lilije. DO TEJŻE
Oczy twe nie są oczy, ale słońca jaśnie Świecące, w których blasku każdy rozum gaśnie; Usta twe nie są usta, lecz koral rumiany, Których farbą każdy zmysł zostaje związany; Piersi twe nie są piersi, lecz nieba surowy Kształt, który wolą naszę zabiera w okowy. Tak oczy, usta, piersi, rozum, zmysł i wolą Blaskiem, farbą i kształtem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 36
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Hiłarionem Wockiewiczem Tworowskim/ dla którie rozmowy znał go z głosu: przed poczenciem Nabożeństwa jeszcze ten wwiedziony do Cerkwie/ aby się śpiewaniem przynamniej ucieszły/ w tej stojąc nakłoni głowę swą ku ziemi/ prosząc Naświętszej Panny aby miłosierdzie swe macierzyńskie nad nim pokazała/ podniesie potym z westchnieniem serca skruszonego oczy ku niebu/ i w Cerkwi świecące się obaczy/ jako barzo przewysokość małe gwiazdeczki/ świce/ tym ucieszon znowu spuść głowę na dół/ znowu płacz uczyni (jako bywa przy pogrzebi zawsze) przy wspominaniu chowania Ciała Przeczystej taki/ jaki mieli sami Święci Apostołowie na ten czas/ jaki Święci Nikodem z Józefem grzebiąc Zbawiciela świata/ powtórzy podjąć oczy/ po
Hiłárionem Wockiewiczem Tworowskim/ dla ktorye rozmowy znał go z głosu: przed poczęnćiem Nabożeństwá ieszcze ten wwiedziony do Cerkwie/ áby się śpiewániem przynamniey vcieszły/ w tey stoiąc nákłoni głowę swą ku źiemi/ prosząc Naświętszey Pánny áby miłośierdźie swe maćierzyńskie nád nim pokazáłá/ podnieśie potym z westchnieniem sercá skruszonego oczy ku niebu/ y w Cerkwi swiecące się obaczy/ iáko bárzo przewysokość máłe gwiazdeczki/ swice/ tym vćieszon znowu spuść głowę ná doł/ znowu płacz vczyni (iáko bywa przy pogrzebi záwsze) przy wspominániu chowánia Ciáłá Przeczystey táki/ iáki mieli sámi Swięći Apostołowie na ten czas/ iáki Swięći Nikodem z Iozefem grzebiąc Zbáwićielá świátá/ powtorzy podiąć oczy/ po
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 176.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, wiersz tegoż autora J. T. T.
Księgę tę z świętych modlitew zebraną Odsyłam w nową barwę przyodzianą Nazad do ślicznych, panno, ręku twoich, Skutkiem chcąc dowieść powolności moich Tobie, ozdobna nimfo, co wspaniały Animusz niesiesz, boskiej pilen chwały.
Nic sercu twemu milszego jest, jako Cnota i statek świecący dwojako I z tego, którym szczycisz się imienia, A jeszcze barziej z cnego przyrodzenia Skąd dobre omen, odłożywszy trwogę, Łaski statecznej już sobie brać mogę U ciebie, któraś takie sercu memu Słodkie okowy włożyła wolnemu, Że już nikomu, tylko samej tobie Chce służyć, póki nie zalężę w grobie. Zażywaj przeto szczęśliwie
, wiersz tegoż autora J. T. T.
Księgę tę z świętych modlitew zebraną Odsyłam w nową barwę przyodzianą Nazad do ślicznych, panno, ręku twoich, Skutkiem chcąc dowieść powolności moich Tobie, ozdobna nimfo, co wspaniały Animusz niesiesz, boskiej pilen chwały.
Nic sercu twemu milszego jest, jako Cnota i statek świecący dwojako I z tego, ktorym szczycisz się imienia, A jeszcze barziej z cnego przyrodzenia Zkąd dobre omen, odłożywszy trwogę, Łaski statecznej już sobie brać mogę U ciebie, ktoraś takie sercu memu Słodkie okowy włożyła wolnemu, Że już nikomu, tylko samej tobie Chce służyć, poki nie zalężę w grobie. Zażywaj przeto szczęśliwie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 279
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
na dwa, lub trzy strzelenia z pistoletu, te miały więcej niż trzydzieści stop diametru. Przydają, iż te trąby, albo smoki morskie zawsze są złączone z deszczem, z wrzaniem i pienieniem się morza.
Taschard w tejże podróży do Siam około Ekuatora widział po zachodzie słońca niezliczoną liczbę niby gwiazd małych, slabym światłem świecących, które z morza wychodziły. Widział i inne światła na miejscu trwające, różnej figury i wielkości. (Te światła były albo ryby zgniłe, albo ryby ży- we, tak świecące jako powietrzne robaczki.) Droga, którą okręt płynący na powierzchności zostawował, była niby wysypana gwiazdami, i w którymkolwiek tylko miejscu morze choć
na dwa, lub trzy strzelenia z pistoletu, te miały więcey niż trzydzieści stop diametru. Przydaią, iż te trąby, albo smoki morskie zawsze są złączone z deszczem, z wrzaniem y pienieniem się morza.
Taschard w teyże podróży do Siam około Ekuatora widział po zachodzie słońca niezliczoną liczbę niby gwiazd małych, slabym światłem świecących, które z morza wychodziły. Widział y inne światła na mieyscu trwaiące, rożney figury y wielkości. (Te światła były albo ryby zgniłe, albo ryby ży- we, tak świecące iako powietrzne robaczki.) Droga, którą okręt płynący na powierzchności zostawował, była niby wysypana gwiazdami, y w którymkolwiek tylko mieyscu morze choć
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 137
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
i pienieniem się morza.
Taschard w tejże podróży do Siam około Ekuatora widział po zachodzie słońca niezliczoną liczbę niby gwiazd małych, slabym światłem świecących, które z morza wychodziły. Widział i inne światła na miejscu trwające, różnej figury i wielkości. (Te światła były albo ryby zgniłe, albo ryby ży- we, tak świecące jako powietrzne robaczki.) Droga, którą okręt płynący na powierzchności zostawował, była niby wysypana gwiazdami, i w którymkolwiek tylko miejscu morze choć trochę poruszono, zaraz na powierzchności wody światła nakształt gwiazd wychodziły, i one okrywały.
Wybuchanie Wezuwiusza.
1686
412 16 Września.
23 Stycznia w Mittelheim o 7 godzinie od zachodu
y pienieniem się morza.
Taschard w teyże podróży do Siam około Ekuatora widział po zachodzie słońca niezliczoną liczbę niby gwiazd małych, slabym światłem świecących, które z morza wychodziły. Widział y inne światła na mieyscu trwaiące, rożney figury y wielkości. (Te światła były albo ryby zgniłe, albo ryby ży- we, tak świecące iako powietrzne robaczki.) Droga, którą okręt płynący na powierzchności zostawował, była niby wysypana gwiazdami, y w którymkolwiek tylko mieyscu morze choć trochę poruszono, zaraz na powierzchności wody światła nakształt gwiazd wychodziły, y one okrywały.
Wybuchanie Wezuwiusza.
1686
412 16 Września.
23 Stycznia w Mittelheim o 7 godzinie od zachodu
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 138
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
bieg miał nakształt gwjazdy latającej, ale leniwszy, i w linii prostej. Na przodku ukazał się w Plejadach, potym stanął niżej pasa Oriona. Postać miał raz racy, drugi raz gru[...] ki, i kuli trochę mniejszej od kiężyca w pełni. Kolor zaś biało-niebieskawy, światło podobne do światła słońca dnia pogodnego świecącego, gasił prawie księżyc i gwiazdy, w domach tak jasno jako w dzień było. Obiegłszy w pół minuty 20 gradusów zostawił po sobie drogę podobno do obłoku koloru żelaza rozpalonego, i iskrzącego się w kilku miejscach przerwaną. Trwał więcej niż minutę. Miejsce, w którym ukazał się, jako też w którym zniknął było koloru
bieg miał nakształt gwjazdy lataiącey, ale leniwszy, y w linii prostey. Na przodku ukazał się w Pleiadach, potym stanął niżey pasa Oriona. Postać miał raz racy, drugi raz gru[...] ki, y kuli trochę mnieyszey od kiężyca w pełni. Kolor zaś biało-niebieskawy, światło podobne do światła słońca dnia pogodnego świecącego, gasił prawie księżyc y gwiazdy, w domach tak iasno iako w dzień było. Obiegłszy w puł minuty 20 gradusow zostawił po sobie drogę podobno do obłoku koloru żelaza rozpalonego, y iskrzącego się w kilku mieyscach przerwaną. Trwał więcey niż minutę. Mieysce, w ktorym ukazał się, iako też w ktorym zniknął było koloru
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 172
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
nad słabszymi mocą poniżonego, zakłóconego w domu, rozerwanego między stronami, wzgardzonego od postronnych, zniszczonego w najpiękniejszych kilku prowincjach bez mieszania się w niczyją wojnę, cierpiącego tyle, ile opresyj i ruin w własnej nie wycierpiałby wojnie, zdartego z dobrej, a na wiek długi najgorszą skorup prawie, nie pieniędzy zarażonego monetą, świecącego się nieco fortunami prywatnych, ale publicznym strapionego ubóstwem i wysilonego na zbytki, złupionego z millijonów, ogołoconego przez sąsiadów przyjaznych gorzej jak przez tatarski jassyr z kilkudziesiąt tysięcy ludzi, ze wszystkich napastowanego stron, a we wszystkich bezbronnego granicach, wyzutego z przodków sławy, a na grożące Królestwu oderwaniem prowincyj niebezpieczeństwo głęboko śpiącego, nie biorącego
nad słabszymi mocą poniżonego, zakłóconego w domu, rozerwanego między stronami, wzgardzonego od postronnych, zniszczonego w najpiękniejszych kilku prowincyjach bez mieszania się w niczyją wojnę, cierpiącego tyle, ile oppressyj i ruin w własnej nie wycierpiałby wojnie, zdartego z dobrej, a na wiek długi najgorszą skorup prawie, nie pieniędzy zarażonego monetą, świecącego się nieco fortunami prywatnych, ale publicznym strapionego ubóstwem i wysilonego na zbytki, złupionego z millijonów, ogołoconego przez sąsiadów przyjaznych gorzej jak przez tatarski jassyr z kilkudziesiąt tysięcy ludzi, ze wszystkich napastowanego stron, a we wszystkich bezbronnego granicach, wyzutego z przodków sławy, a na grożące Królestwu oderwaniem prowincyj niebezpieczeństwo głęboko śpiącego, nie biorącego
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 300
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
i zadni na sobie mający, szyszak wysoko piórami strusiemi varii coloris ozdobiony. Konik pod nim niewielki, ale barzo piękny, złotą gęstą siatką wszytek okryty, nawet i nogi oszyte ze dzwonkami; głowa zaś barzo pięknie ustrojona. Przed którym jechała jedna maszkara osobista, także na koniu. Z boków zaś samego konia biegło w świecących materiach barzo pięknie przybranych, w maszkarach ze dwudziestu ludzi, drudzy z halabardami, drudzy zaś z laskami 50v za nim. Potym prowadzono konie wyśmienite barzo, ślicznie przybrane, a głowy i karki jednym poobwijano, jakoby w maszkarach także, drugim zaś nic nie kładziono, ni uzdcczki, jeno sznurek cieniusieńki przez gębę, i
i zadni na sobie mający, szyszak wysoko piórami strusiemi varii coloris ozdobiony. Konik pod nim niewielki, ale barzo piękny, złotą gęstą siatką wszytek okryty, nawet i nogi oszyte ze dzwonkami; głowa zaś barzo pięknie ustrojona. Przed którym jechała jedna maszkara osobista, także na koniu. Z boków zaś samego konia biegło w świecących materiach barzo pięknie przybranych, w maszkarach ze dwudziestu ludzi, drudzy z halabardami, drudzy zaś z laskami 50v za nim. Potym prowadzono konie wyśmienite barzo, ślicznie przybrane, a głowy i karki jednym poobwijano, jakoby w maszkarach także, drugim zaś nic nie kładziono, ni uzdcczki, jeno sznurek cieniusieńki przez gębę, i
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 200
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004