baldachinem, który z jednego kościoła ś. porwany był ręką świętokradzką jego hordyńców, rozkazał do siebie przyprowadzić brańca świętego, chcąc tego aby jako bogu ziemskiemu, czołem przed nim uderzył człowiek zakonny. Mężnie się oparł tyranowi i czci, która pod tym baldachinem bywała Chrystusowi panu, niechciał oddać Tatarze plugawemu, który podawał mu bóty swe, krwią niewinnych chrześcijan zbroczone, do pocałowania. Ale on jakoby jeden był z onych trzech młodzieńców nieustraszonych, którzy pokłonu niechcieli uczynić złotemu bałwanowi, odpowiedział: Chrystus mój, którego chwalę, może mię wyrwać z ręku twoich tyranie, co jeśli niezechce, wiedz o tym baszo, iż ciebie za Boga chwalić
baldachinem, który z jednego kościoła ś. porwany był ręką świętokradzką jego hordyńców, rozkazał do siebie przyprowadzić brańca świętego, chcąc tego aby jako bogu ziemskiemu, czołem przed nim uderzył człowiek zakonny. Mężnie się oparł tyranowi i czci, która pod tym baldachinem bywała Chrystusowi panu, niechciał oddać Tatarze plugawemu, który podawał mu bóty swe, krwią niewinnych chrześcian zbroczone, do pocałowania. Ale on jakoby jeden był z onych trzech młodzieńców nieustraszonych, którzy pokłonu niechcieli uczynić złotemu bałwanowi, odpowiedział: Chrystus mój, którego chwalę, może mię wyrwać z ręku twoich tyranie, co jeśli niezechce, wiedz o tym baszo, iż ciebie za Boga chwalić
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 262
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
? czemu głowy golą, czemu wszystkę ogoliwszy, czuprynę zostawują? brodę czemu golą, a ogoliwszy na co wąsy zostawiają? czemu płaszcze opięte mają? czemu u nich tak wielkie kołnierze? czemu krezów nie mają, czemu czapki tak wysokie mają, aż za głowę wiszą? czemu pludry tak wąskie jako rękaw, czemu bóty żółte, dla czego kowane, czemu zbroi nie mają, czemu krzywe rapiry, czemu wędzidła u koni tak małe? jako na nich tak bystre konie utrzymują, jako nie spadną z tak małych siodeł, jako na nich mogą siedzieć? czemu się po koniu w biegu pokładają? na co tak wiele koni w wojsku i
? czemu głowy golą, czemu wszystkę ogoliwszy, czuprynę zostawują? brodę czemu golą, a ogoliwszy na co wąsy zostawiają? czemu płaszcze opięte mają? czemu u nich tak wielkie kołnierze? czemu krezów nie mają, czemu czapki tak wysokie mają, aż za głowę wiszą? czemu pludry tak wązkie jako rękaw, czemu bóty żółte, dla czego kowane, czemu zbroi nie mają, czemu krzywe rapiry, czemu wędzidła u koni tak małe? jako na nich tak bystre konie utrzymują, jako nie spadną z tak małych siodeł, jako na nich mogą siedzieć? czemu się po koniu w biegu pokładają? na co tak wiele koni w wojsku i
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 94
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
. Jedzie dalej i ujźrzy z dachów dymy gęste, Kurzące się i słyszy psów szczekanie częste I ryk krów, co się z paszy do domu wracały, I jedzie do noclegu, smętny i zbolały.
CXVI.
Zsiadszy z Bryliadora, mówi parobkowi Onego domu, aby obrok dał koniowi; Ten mu zbroję zewłóczy, ten bót ciągnie z nogi, Ten szyszak, ten mu złote chędoży ostrogi. Prawie do domu trafił, kędy leżał ranny Medor i taką łaskę miał potem u panny. Łóżka chce, nie wieczerzy Orland utrapiony, Żałością, nie potrawą inszą nakarmiony.
CXVII.
Im więcej odpoczynku szuka i pokoju, Tem więtszy ma niepokój: widzi
. Jedzie dalej i ujźrzy z dachów dymy gęste, Kurzące się i słyszy psów szczekanie częste I ryk krów, co się z paszy do domu wracały, I jedzie do noclegu, smętny i zbolały.
CXVI.
Zsiadszy z Bryliadora, mówi parobkowi Onego domu, aby obrok dał koniowi; Ten mu zbroję zewłóczy, ten bót ciągnie z nogi, Ten szyszak, ten mu złote chędoży ostrogi. Prawie do domu trafił, kędy leżał ranny Medor i taką łaskę miał potem u panny. Łóżka chce, nie wieczerzy Orland utrapiony, Żałością, nie potrawą inszą nakarmiony.
CXVII.
Im więcej odpoczynku szuka i pokoju, Tem więtszy ma niepokój: widzi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 224
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pojmano pod Drohobużem, którego gdy oddano do P. Aleksandra Gąsiewskiego, wojewody smoleńskiego, dobrym sposobem z nim szedł, aby listy ukazał do Szehina, już i częstował i darował, ale dobrym sposobem tego na nim wymóc niemógł, a niewiadom będąc sztuk ich, poniechał tego, ale przymuszony przyznał, i naleziono u bótów w napletkach listy, w których pisze, aby o zgodę Szehin się starał; i zaras tego, co z tymi listy jechał, niepozwalając mu Szehina widzieć, puszczono nazad do Cara, przy którym PP. Senatorowie, rzkomo nad wiadomość królewską, P. Woronicza, który tamtych sposobów wiadom, z pisaniem swem do
poimano pod Drohobużem, którego gdy oddano do P. Alexandra Gąsiewskiego, wojewody smoleńskiego, dobrym sposobem z nim szedł, aby listy ukazał do Szehina, już i częstował i darował, ale dobrym sposobem tego na nim wymódz niemógł, a niewiadom będąc sztuk ich, poniechał tego, ale przymuszony przyznał, i naleziono u bótów w napletkach listy, w których pisze, aby o zgodę Szehin się starał; i zaras tego, co z tymi listy jechał, niepozwalając mu Szehina widzieć, puszczono nazad do Cara, przy którym PP. Senatorowie, rzkomo nad wiadomość królewską, P. Woronicza, który tamtych sposobów wiadom, z pisaniem swem do
Skrót tekstu: DiarSmolKoniec
Strona: 440
Tytuł:
Sprawy dzieł rycerskich wojska i diariusz z obozu spod Smoleńska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
przyłóż ktemu łajna końskiego świeżego/ a uwarz gęsto/ i przywijaj na zły raz. Kopyta schnienie, stwardzenie, i odrastanie. Rozdział 33.
POspolita to przygoda/ iż koń który jest płytkiego kopyta/ a na staniu suchym stoi/ tedy się zwykł róg zsychać/ iż mu nogę ściągnie/ nie inaczej jedno jako ciasny bót/ skąd koń chramać musi: a gdy nie folgując przedsię go w drogę pędzą/ tedy mięso żywe przy kopycie leżące odgniecie/ tak iż mu ropą zajdzie/ i nieopatrzyli się wczas/ wszytko mu kopyta spada/ jakoby trzewik z nogi zzuł/ tak też w takim rogu barzo snadnieby od naopatrzniejszego kowala/ zagwozdżenie
przyłoż ktemu łayná końskiego świeżego/ á vwarz gęsto/ y przywiiay ná zły raz. Kopytá schnienie, stwárdzenie, y odrastánie. Rozdział 33.
POspolita to przygodá/ iż koń ktory iest płytkiego kopytá/ á ná staniu suchym stoi/ tedy się zwykł rog zsycháć/ iż mu nogę śćiągnie/ nie ináczey iedno iáko ćiásny bót/ skąd koń chramáć muśi: á gdy nie folguiąc przedsię go w drogę pędzą/ tedy mięso żywe przy kopyćie leżące odgniećie/ ták iż mu ropą zaydźie/ y nieopátrzyli się wczás/ wszytko mu kopyta spada/ iákoby trzewik z nogi zzuł/ ták też w tákim rogu bárzo snádnieby od náopátrznieyszego kowalá/ zágwozdżenie
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Piijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
prowincji szwedzkiej na więzienie, do miasta Gutemberga nad morze, a potem do Kolmaru przeniesiony, skąd cudownym sposobem ad finem anni 1708 uszedł, przez pomoc poczciwego sługi swego, jednego Litwina. Ten gdy kasztelana i w niewoli nie odstępował, kazał panu suknie niemieckie zrobić, wziąwszy na niego potajemnie miarę; kupił i perukę, bóty i insze potrzeby do stroju niemieckiego, a ten cały strój cudzoziemski po trosze wnosił do pokoju, gdzie kasztelan siedział, i zawieszał to w kominie bardzo sekretnie czekając czasu pogodnego; który gdy upatrzył, kasztelan ubrał się po niemiecku, wąsy ostrzygł, perukę włożył, i tak wieczorem z pokoju wyszedł. Warta actu właśnie natenczas
prowincyi szwedzkiéj na więzienie, do miasta Gutemberga nad morze, a potém do Kolmaru przeniesiony, zkąd cudownym sposobem ad finem anni 1708 uszedł, przez pomoc poczciwego sługi swego, jednego Litwina. Ten gdy kasztelana i w niewoli nie odstępował, kazał panu suknie niemieckie zrobić, wziąwszy na niego potajemnie miarę; kupił i perukę, bóty i insze potrzeby do stroju niemieckiego, a ten cały strój cudzoziemski po trosze wnosił do pokoju, gdzie kasztelan siedział, i zawieszał to w kominie bardzo sekretnie czekając czasu pogodnego; który gdy upatrzył, kasztelan ubrał się po niemiecku, wąsy ostrzygł, perukę włożył, i tak wieczorem z pokoju wyszedł. Warta actu właśnie natenczas
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 114
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
co podle skrzydła szli, który miał na sobie na kitajce szpadę: z tej wkówka spadła była, i w onem przyparciu przykrem uderzyła tak potężnie w skrzydło kareciane, że je przebiła, i obraziła królewicza w nogę w samą stopę, między małym i tym co podle niego palcem, tak że się krew zaraz mocno przez bót rzuciła. Nie dał jednak po sobie żadnego znaku królewic imć, jedno mi rzekł po mału, bom podle niego siedział, że był obrażony, a jużeśmy przyjeżdżali właśnie ku wschodowi, przy którym książęta czekali, żeby królewicza prowadzili do infanty, która tez już z swych pokojów wyszła była przeciwko królewiczowi. Wysiadając obaczym
co podle skrzydła szli, który miał na sobie na kitajce szpadę: z téj wkówka spadła była, i w oném przyparciu przykrém uderzyła tak potężnie w skrzydło kareciane, że je przebiła, i obraziła królewica w nogę w samą stopę, między małym i tym co podle niego palcem, tak że się krew zaraz mocno przez bót rzuciła. Nie dał jednak po sobie żadnego znaku królewic jmć, jedno mi rzekł po mału, bom podle niego siedział, że był obrażony, a jużeśmy przyjéżdżali właśnie ku wschodowi, przy którym książęta czekali, żeby królewica prowadzili do infanty, która téz już z swych pokojów wyszła była przeciwko królewicowi. Wysiadając obaczym
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 63
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
po sobie żadnego znaku królewic imć, jedno mi rzekł po mału, bom podle niego siedział, że był obrażony, a jużeśmy przyjeżdżali właśnie ku wschodowi, przy którym książęta czekali, żeby królewicza prowadzili do infanty, która tez już z swych pokojów wyszła była przeciwko królewiczowi. Wysiadając obaczym a ono krwi pełno na bócie; i rzecze mi królewic: „Nie wiem co czynić, jeśli mam iść z tym razem do infanty, czyli do swego złożenia, żebym się dał opatrzyć.” Rzekłem widząc iż raz nie mógł być bardzo szkodliwy: „Dobrzeby żebyś w. k. mć odprawił jakokolwiek tę ceremonią, pokrywając
po sobie żadnego znaku królewic jmć, jedno mi rzekł po mału, bom podle niego siedział, że był obrażony, a jużeśmy przyjéżdżali właśnie ku wschodowi, przy którym książęta czekali, żeby królewica prowadzili do infanty, która téz już z swych pokojów wyszła była przeciwko królewicowi. Wysiadając obaczym a ono krwi pełno na bócie; i rzecze mi królewic: „Nie wiem co czynić, jeśli mam iść z tym razem do infanty, czyli do swego złożenia, żebym się dał opatrzyć.” Rzekłem widząc iż raz nie mógł być bardzo szkodliwy: „Dobrzeby żebyś w. k. mć odprawił jakokolwiek tę ceremonią, pokrywając
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 63
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
, którego infanta bardzo żałowała. Dla tegoż nie długo się z sobą bawiąc, a czas dając, aby królewic imć sobie wczas uczynił, rozeszli się. Prowadziła infanta przez dwa pokoje królewicza, chociaj on i tego jej bronił. Potem książęta i dwór wszystek do złożenia królewiczowego, gdzie zaraz dał się opatrować, oberznąwszy bót on na nodze; ale nie tak wielka była rana, jakośmy się bali, jednak do kilku niedziel niezgoiła się, bo też sam królewic przyczyny do tego dawał, na koniu jeżdżąc, tańcując etc. Odprawił ten swój wjazd i witanie infanty królewic bardzo porządnie, servato decore osoby swej i tej, do której
, którego infanta bardzo żałowała. Dla tegoż nie długo się z sobą bawiąc, a czas dając, aby królewic jmć sobie wczas uczynił, rozeszli się. Prowadziła infanta przez dwa pokoje królewica, chociaj on i tego jéj bronił. Potém książęta i dwór wszystek do złożenia królewicowego, gdzie zaraz dał się opatrować, oberznąwszy bót on na nodze; ale nie tak wielka była rana, jakośmy się bali, jednak do kilku niedziel niezgoiła się, bo téż sam królewic przyczyny do tego dawał, na koniu jeżdżąc, tańcując etc. Odprawił ten swój wjazd i witanie infanty królewic bardzo porządnie, servato decore osoby swéj i téj, do któréj
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 64
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
; Ci się radzi dobrze biją, tam ja rozkosz miewam. Jeden półkorda dobędzie i zgniłą rusznicę, Drugi nosi, by na kiepstwo, szable połowicę. Abo buzdygan strugany, co wyciął w dębczaku. Postrzeli nim na stajanie lepiej niż z półhaku. Kawtan plewami przeszyje abo drobnem sianem, Ostrogi przypnie dla kształtu, przy bócie kowanem. Szuba wilczemi ogony i czapka podszyta, A sam tchórzem barzo pachnie, kiedy się z kim wita. Więc mu lada co zawadzi, i na nosie mucha, Ma kozła miedzy oczyma, w sercu złego ducha. „A słysys-ze, sipęknę cię, a tko ści się dzieje? Wieręć to cłek nie zertuje
; Ci się radzi dobrze biją, tam ja rozkosz miewam. Jeden półkorda dobędzie i zgniłą rusznicę, Drugi nosi, by na kiepstwo, szable połowicę. Abo buzdygan strugany, co wyciął w dębczaku. Postrzeli nim na stajanie lepiej niż z półhaku. Kawtan plewami przeszyje abo drobnem sianem, Ostrogi przypnie dla kształtu, przy bócie kowanem. Szuba wilczemi ogony i czapka podszyta, A sam tchórzem barzo pachnie, kiedy się z kim wita. Więc mu leda co zawadzi, i na nosie mucha, Ma kozła miedzy oczyma, w sercu złego ducha. „A słysys-ze, sipęknę cię, a tko ści się dzieje? Wieręć to cłek nie zertuje
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 40
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903