, jak mu przypisał Symbolista: Spiritu vivimus. Jest to Ptak bardzo szczupłego ciałka, wielu pierzem przybrany, z długim Ogonem, małym pyseczkiem. Znajduje się na Insułach Moluckich w Indii, nigdy na drzewie, na ziemi, na gorze, na skale nie widany, bo też nóg nie ma; lecz na czystym zawsze bujający Powietrzu: a co większa tam się niesący, i wysiadający dzieci na grzbiecie pary swojej, jako Majolus probuje z Autorów, i Lochner. Mundus Symbolicus, który mu przydał inskrypcją: Terrae commercia nescit. Zycie swoje skończywszy, dopiero spada na ziemię, curiosis do rąk się dostaje, jakiego i mnie dostało się widzieć.
, iak mu przypisał Symbolista: Spiritu vivimus. Iest to Ptak bárdzo szczupłego ciałka, wielu pierzem przybrany, z długim Ogonem, małym pyseczkiem. Znayduie się na Insułach Moluckich w Indyii, nigdy na drzewie, na ziemi, na gorze, na skale nie widany, bo też nog nie ma; lecz na czystym zawsże buiaiący Powietrzu: á co większa tam się niesący, y wysiadaiący dzieci na grzbiecie pary swoiey, iako Maiolus probuie z Autorow, y Lochner. Mundus Symbolicus, ktory mu przydał inskrypcyą: Terrae commercia nescit. Zycie swoie skończywszy, dopiero spada na ziemię, curiosis do rąk się dostáie, iakiego y mnie dostało się widzieć.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 541
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Subditorum. Szczęśliwyś Mości Panie Podczaszy Sieradzki, kiedy fortuna twoja interesuje do siebie Majestatów Pańskich protekcją i afekt; Dziś dopiero odrodzony żyć zaczynasz, bo żyć w pasyj i tęskliwej ekspektatywie, nie ma nic w sobie nad imię i nad opinią życia. Nic trudniejszego, lubo nic weselszego jako pierzchliwe po różnych świata częściach, bujające w zawodach swoich zastanowić nadzieje. Nie wiele takich rachujemy fortunatów, którzyby po rozpuszczonych napełny wiatr żaglach, przy wdzięcznych płynąc Etesiach, Kotwice zarzucili; więcej tych co pełne pomyślnego szczęścia, i żagle na koniec zwineli darmo i nadzieje, nie bez w pół serca żalu, na amica navigantium skinąwszy Sidera, lutete porro caeteris
Subditorum. Szczęśliwyś Mośći Panie Podczaszy Sieradzki, kiedy fortuná twoiá interessuie do siebie Maiestátow Pańskich protekcyą y áffekt; Dźiś dopiero odrodzony żyć zaczynasz, bo żyć w passyi y tęskliwey expektatywie, nie má nic w sobie nad imię y nad opinią żyćiá. Nic trudnieyszego, lubo nic weselszego iáko pierzchliwe po rożnych świáta częśćiach, buiaiące w zawodach swoich zastanowić nadźieie. Nie wiele takich rachuiemy fortunatow, ktorzyby po rozpuszczonych napełny wiatr żaglach, przy wdźięcznych płynąc Etesiach, Kotwice zarzućili; więcey tych co pełne pomyślnego szczęśćia, y żagle ná koniec zwineli darmo y nadźieie, nie bez w puł sercá żalu, ná amica navigantium skinąwszy Sidera, lutete porro caeteris
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 22
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
z gwałtem niezwyciężonej bezsennemi trudami natury, warowne zwątlonej Ojczyźnie obmyślasz ratunki. Jesteś oczywistym tego Mci Panie Wojewodzicu Sendomiersski świadkiem, któremu na Ojczystym prac nigdy niezgasłych Zodiaku, okropność wieszających się nad Sarmackim Trionem zawieruch, Najjaśniejszego Majestatu splendor szczęśliwie rozpędziwszy, buduje dożywotniego z JejMPanną Łowczanką Koronną Tęczę przymierza, kiedy pod życzliwym jasnej dobroczynności znakiem, bujające rozpuszczonym lotem zwinąwszy zamysły, do pożądanego zawijają portu. Ten ci to jasny hojnego światła widok, nie zmrużonym zwysokiej straźnice okiem od zabierającej burzliwych nawałności chmury, do miłych przyjaźni kraju ciągnący uwiodszy afekt, nie błędny tam pokazał gościeniec, gdzie wesoła stęsknionemu sercu kwitnie pociecha, gdzie nie o jednę obijają się głowę, ani w
z gwałtem niezwyciężoney bezsennemi trudámi nátury, warowne zwątloney Oyczyznie obmyślasz rátunki. Iesteś oczywistym tego Mci Pánie Woiewodzicu Sendomiersski swiádkiem, ktoremu ná Oyczystym prac nigdy niezgasłych Zodyaku, okropność wieszaiących się nad Sarmackim Tryonem zawieruch, Nayiáśnieyszego Máiestatu splendor szczęśliwie rospędziwszy, buduie dożywotniego z IeyMPanną Łowczanką Koronną Tęczę przymierza, kiedy pod życzliwym iásney dobroczynności znákiem, buiaiące rospuszczonym lotem zwinąwszy zamysły, do pożądanego záwiiáią portu. Ten ci to iásny hoynego swiatła widok, nie zmrużonym zwysokiey straźnice okiem od zábieraiącey burzliwych nawáłności chmury, do miłych przyiaźni kráiu ciągnący uwiodszy áffekt, nie błędny tam pokazał gościeniec, gdzie wesoła stęsknionemu sercu kwitnie pociecha, gdzie nie o iednę obiiáią się głowę, áni w
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 29
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
biegu, Z dzisiejszego, zostało przemierzyć noclegu.
Dzień ten, był Marcinowi poświęcon Świętemu, W który już pospolicie krajowi naszemu Zima swój pozew daje, a jesienną porę, W śnieżną, i lodowatą sprządź zamyśla sforę. Tu jakoby na wiosnę, zielone drzewiny, Kwiatami i rumianym zasłane równiny Zastaliśmy szafranem po wesołym gaju Bujające ptaszyny kwiliły, jak w Maju. Prewadyj opisanie.
Prewadia jest miasto, które niegdyś starzy, Królestwa swego mieli stolicę Bułgarzy. W pięknej leży równinie. lecz jako dwie ściany, Skaliste w górę nad nim w znoszą się Bałkany, To jest kamienne góry, z tej i z owej strony, Które czynią do miasta
biegu, Z dzisieyszego, zostáło przemierzyć noclegu.
Dzień ten, był Márcinowi poświęcon Swiętemu, W ktory iuż pospolicie kráiowi nászemu Zima swoy pozew dáie, a iesienną porę, W śnieżną, y lodowátą sprządź zamyśla sforę. Tu iákoby ná wiosnę, zielone drzewiny, Kwiatámi y rumiánym zasłáne rowniny Zástáliśmy száfránem po wesołym gáiu Buiáiące ptászyny kwiliły, iak w Máiu. Prewadyi opisánie.
Prewadya iest miásto, ktore niegdyś stárzy, Krolestwá swego mieli stolicę Bulgárzy. W piękney leży rowninie. lecz iáko dwie ściány, Skáliste w gorę nád nim w znoszą się Báłkány, To iest kámienne gory, z tey y z owey strony, Ktore czynią do miástá
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 70
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
w sidła pojmany/ albo od drugiego ptaka w pazury drapieżne na pokarm pojęty/ jeśli ptaszęta zostawił w gniazdzie: O w jakim miserne są niebezpieczeństwie? Jeśli głód nie zmorzy/ i z gniazda nie wyrzuci/ tedy kto dolezie i pozbiera; jeśli nie zbiorą/ albo łakomy Jastrząb napadnie/ albo bystrooki Sokół poje/ albo bujająca Kania wytępi: bronić się nie mogą/ chyba piskliwym głosem/ ratunku nie masz/ bo opiekun zginął. Toć się dzieje pod czas Interregnum z Synami Koronnemi/ nie litościwa śmierć zabija Pana/ Opiekuna i Ojca/ a poddani zostają jako ptaszeta w gniazdzie: Jednych nędza i głód przez ustawiczne Pułków/ Rot/ i
w śidłá poimány/ álbo od drugiego ptaká w pázury drápieżne ná pokarm poięty/ ieśli ptaszętá zostáwił w gniazdźie: O w iákim miserne są niebeśpieczeństwie? Ieśli głod nie zmorzy/ y z gniazdá nie wyrzući/ tedy kto doleźie y pozbiera; ieśli nie zbiorą/ álbo łákomy Iástrząb nápadnie/ álbo bystrooki Sokoł poie/ álbo buiáiącá Kánia wytępi: bronić się nie mogą/ chybá pisklywym głosem/ rátunku nie mász/ bo opiekun zginął. Toć się dźieie pod czás Interregnum z Synámi Koronnemi/ nie lutośćiwa śmierć zábija Páná/ Opiekuná y Oycá/ á poddáni zostáią iáko ptaszetá w gniazdźie: Iednych nędzá y głod przez vstáwiczne Pułkow/ Rot/ y
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 5
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
mienili/ Ze niegdy z grzybów dżdżowych ludzie się rodzili. Lecz jak Medeej czarmi/ nowa Pani/ tlała/ I pożogę królewskich gmachów źle ujźrzała: Krwią podwojną synowską miecz okrutny spływa/ I źle się mać pomściwszy Jasonowi zbywa. I Tyrańskiemi smoki w Palladyjskie grody Wieżdza: co cięFineu/ i ciebie nie młody Peryfa bujających/ widziały nad głową/ Z wnuczką/ pierzem porosła Polifemownową. Rad jej Egeus/ w jedeny nie foremny mierze; A nie tylko rad/ lecz ją za żonę bierze. W tym się tragił Teseus/ ojcu tajne plemię; Co swym uciszyłmęstwem/ Istm/ dwumorską ziemię. Strawić go umyśliwszy/ Medea/ zażyła Akonitu
mienili/ Ze niegdy z grzybow dzdżowych ludźie się rodźili. Lecż iák Medeey czármi/ nowa Páni/ tláłá/ Y pożogę krolewskich gmáchow źle vyźrzáłá: Krwią podwoyną synowską miecz okrutny spływa/ Y źle się máć pomśćiwszy Iásonowi zbywa. Y Tyránskiemi smoki w Palládiyskie grody Wieżdza: co ćięPhineu/ y ciebie nie młody Perypha buiáiących/ widźiáły nád głową/ Z wnuczką/ pierzem porosłá Poliphemownową. Rad iey AEgeus/ w iedeny nie foremny mierze; A nie tylko rad/ lecz ią zá żonę bierze. W tym sie tragił Teseus/ oycu táyne plemię; Co swym vćiszyłmęstwem/ Istm/ dwumorską źiemię. Strawić go vmyśliwszy/ Medea/ záżyłá Akonitu
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 173
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
z niej się zaś wysnować Ten we wsze osoby Darmo się namieniwszy/ nakoniec podoby Zażył ptaka/ co w nogach różnosi piórony; Boskiem jednowładcy nader ulubiony. Siły ptaszej zażywszy/ i krzywego/ z pióry/ Nosa/ lice mu drapał ostremi pazory. Nań Herkules łuk wypiął niechybnej pewności/ I w śrzód/ bujającego/ górnych wysokości/ Więc się wieszającego/ w bok strzałą poraził; Tam gdzie z skrzydłem się spina: lekkoć go naraził/ Lecz raną naruszone szwankowłały żeły/ A rucha/ i polotu zujmowały sieły. Spadł z góry nie wachlując pióry/ w tymże strzała Która w skrzydle trafionym nie szkodliwie tkwiała/ Ciężarem ubitego/
z niey się záś wysnowáć Ten we wsze osoby Darmo się namieniwszy/ nakoniec podoby Záżył ptaka/ co w nogách roznośi piorony; Boskiem iednowłádcy náder vlubiony. Siły ptászey záżywszy/ y krzywego/ z piory/ Nosa/ lice mu drapał ostremi pázory. Nan Herkules łuk wypiął niechybney pewnośći/ Y w śrzod/ buiáiącego/ gornych wysokośći/ Więc się wieszáiącego/ w bok strzałą poráźił; Tám gdźie z skrzydłem się spina: lekkoć go náráźił/ Lecz ráną náruszone szwánkowłáły żeły/ A ruchá/ y polotu zuymowáły śieły. Spadł z gory nie wáchluiąc piory/ w tymze strzałá Ktora w skrzydle tráfionym nie szkodliwie tkwiáłá/ Ciężárem vbitego/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 312
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ognista przepaści wszytek ogniste acz bez granice morze/ w-którym Serafinowie i wszyscy inni niebiescy obywatele/ ba i dusze sprawiedliwych sług twoich na ziemi jeszcze żyjących/ jako ryby w-morzu przebywając gorają/ i gorając przebywają; niech ja też przez łaskę twoję miłościwią będę jedną z-tych rybką/ w-ognistym morzu miłości twojej pływającą/ bujającą/ gorającą.
2. Boże mój miłosna ognistości/ niechże cię za łaską twoją miłuję miłością żywą i niespokojną/ któraby zawsze mię barziej do ciebie prowadziła/ barziej w-ciebie ciągnęła/ barziej w-tobie pogrążała/ barziej w-cię przemieniała/ a do stworzenia nigdy mię nie spuszczała/ chyba żeby przez mię czyje zbawienie sprawiwszy/ i
ognista przepáśći wszytek ogniste ácz bez gránice morze/ w-ktorym Serafinowie i wszyscy inni niebiescy obywatele/ bá i dusze spráwiedliwych sług twoich ná źiemi ieszcze zyiących/ iako ryby w-morzu przebywaiąc goráią/ i goráiąc przebywaią; niech ia też przez łaskę twoię miłośćiwią będę iedną z-tych rybką/ w-ognistym morzu miłośći twoiey pływáiącą/ buiáiącą/ goráiącą.
2. Boże moy miłosna ognistośći/ niechże ćię zá łaską twoią miłuię miłośćią żywą i niespokoyną/ ktoraby záwsze mię bárźiey do ćiebie prowádźiła/ bárźiey w-ćiebie ćiągnęłá/ bárźiey w-tobie pogrążáłá/ bárźiey w-ćię przemięniáłá/ á do stworzenia nigdy mię nie spuszczáłá/ chybá żeby przez mię czyie zbáwienie spráwiwszy/ i
Skrót tekstu: DrużbDroga
Strona: 372
Tytuł:
Droga doskonałości chrześcijańskiej
Autor:
Kasper Drużbicki
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665