Za duszą drudzy; a ów, że pospołu grzeszą. I nie bawiąc dyskursem w materyjej długim, Dowiedzie podobieństwem komensałom drugim. Gospodarz, prawi, sadu powierzył się dwiema: Jeden, który nóg, drugi, który oczu nie ma. Więc obaczywszy owoc na drzewie łakomy, Nie mogąc go dojść, rzecze do ślepego chromy: „Ach, gdyżby mi do tego drzewa twoje nogi.” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba.
Za duszą drudzy; a ów, że pospołu grzeszą. I nie bawiąc dyskursem w materyjej długim, Dowiedzie podobieństwem komensałom drugim. Gospodarz, prawi, sadu powierzył się dwiema: Jeden, który nóg, drugi, który oczu nie ma. Więc obaczywszy owoc na drzewie łakomy, Nie mogąc go dojść, rzecze do ślepego chromy: „Ach, gdyżby mi do tego drzewa twoje nogi.” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 101
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, który oczu nie ma. Więc obaczywszy owoc na drzewie łakomy, Nie mogąc go dojść, rzecze do ślepego chromy: „Ach, gdyżby mi do tego drzewa twoje nogi.” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie masz
, który oczu nie ma. Więc obaczywszy owoc na drzewie łakomy, Nie mogąc go dojść, rzecze do ślepego chromy: „Ach, gdyżby mi do tego drzewa twoje nogi.” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie masz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 102
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie masz dziwu, gdy pójdą oboje do piekła, Że w ciele będzie duszę wieczna pomsta siekła. 222 (S). KRZEST
Ganią krzest heretycy, u nas, małych dzieci: Na cóż myć,
ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie masz dziwu, gdy pójdą oboje do piekła, Że w ciele będzie duszę wieczna pomsta siekła. 222 (S). KRZEST
Ganią krzest heretycy, u nas, małych dzieci: Na cóż myć,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 102
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jan Odrowąs” — powie. „Co — rzekę — ja odrwię was?” Aż omyłka w słowie. 429. NA URZĘDNIKÓW WIELICKICH
Przy krzcie, gdzie się odradza chrześcijanin wierny, Gdy mu usta z święconej zasypie salserny I rzecze ksiądz: „efeta”, co „otwórz się” znaczy, Głuch słyszy, chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430. SKĄD KNIAZIOWIE W LITWIE
Szlachcic jeden litewski, jadąc na rumaku, Słyszy, że Świnia, w płocie uwiązszy
Jan Odrowąs” — powie. „Co — rzekę — ja odrwię was?” Aż omyłka w słowie. 429. NA URZĘDNIKÓW WIELICKICH
Przy krzcie, gdzie się odradza chrześcijanin wierny, Gdy mu usta z święconej zasypie salserny I rzecze ksiądz: „effeta”, co „otwórz się” znaczy, Głuch słyszy, chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430. SKĄD KNIAZIOWIE W LITWIE
Szlachcic jeden litewski, jadąc na rumaku, Słyszy, że Świnia, w płocie uwiązszy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 185
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
odrwię was?” Aż omyłka w słowie. 429. NA URZĘDNIKÓW WIELICKICH
Przy krzcie, gdzie się odradza chrześcijanin wierny, Gdy mu usta z święconej zasypie salserny I rzecze ksiądz: „efeta”, co „otwórz się” znaczy, Głuch słyszy, chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430. SKĄD KNIAZIOWIE W LITWIE
Szlachcic jeden litewski, jadąc na rumaku, Słyszy, że Świnia, w płocie uwiązszy przy krzaku, Kwiczy; a ten do swego: „Dzi
odrwię was?” Aż omyłka w słowie. 429. NA URZĘDNIKÓW WIELICKICH
Przy krzcie, gdzie się odradza chrześcijanin wierny, Gdy mu usta z święconej zasypie salserny I rzecze ksiądz: „effeta”, co „otwórz się” znaczy, Głuch słyszy, chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430. SKĄD KNIAZIOWIE W LITWIE
Szlachcic jeden litewski, jadąc na rumaku, Słyszy, że Świnia, w płocie uwiązszy przy krzaku, Kwiczy; a ten do swego: „Dzi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 185
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pulwersaku stało.” 487. DO JEGOMOŚCI PANA WOJEWODY SIERADZKIEGO
Pozbywszy nogi z Szwedem w warszawskiem pogromie, Nie masz dziwu żadnego, że Pieniążek chromie I że o kuli, kulą skaliczony, chodzi, Kiedy na nieprzyjaciół swą rotę przywodzi. A przecie tak ani sarn, ani zając kusy Nie skoczy, jakie czyni, chociaż chromy, susy. Cóż, albo za powtórnym skokiem źle dosadza, Doniósszy wojewodą wielkiego Sieradza? 488. MNICH
Mnich, jeśli to z greckiego słowo przetłumaczy, Nic inszego po polsku, tylko jeden znaczy. Nie może się to u mnie ostać żadną miarą, Kiedy się mniszy po dwu albo włóczą parą. I owszem,
pulwersaku stało.” 487. DO JEGOMOŚCI PANA WOJEWODY SIERADZKIEGO
Pozbywszy nogi z Szwedem w warszawskiem pogromie, Nie masz dziwu żadnego, że Pieniążek chromie I że o kuli, kulą skaliczony, chodzi, Kiedy na nieprzyjaciół swą rotę przywodzi. A przecie tak ani sarn, ani zając kusy Nie skoczy, jakie czyni, chociaż chromy, susy. Cóż, albo za powtórnym skokiem źle dosadza, Doniósszy wojewodą wielkiego Sieradza? 488. MNICH
Mnich, jeśli to z greckiego słowo przetłumaczy, Nic inszego po polsku, tylko jeden znaczy. Nie może się to u mnie ostać żadną miarą, Kiedy się mniszy po dwu albo włóczą parą. I owszem,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 216
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się łeb zagrzeje, Tak jako lod stopnieje. Nie zawsze Febus z łukiem; Czasem usiadszy z lutnią pod wesołym bukiem Bije w rozkoszne strony a echo w pustyni Dźwięki trojakie czyni. Mars nie zawsze srożeje, Nie zawsze srogo patrzy, czasem się rozśmieje I sam i wszytkich górnych mieszkańców rozśmieszy, Kiedy pod siecią dyszy A chromy tuż nad progiem Schyla się, by o podwoj nie zawadził rogiem. Bądźmyż tedy weseli, a lutnia cnotliwa Niechaj nam wdzięcznie przyśpiewa. Umieć ta pieśni siła, Zwłaszcza jeżeli sobie już w krasę podpiła. 703. Myśl ludzka.
Powiedźcie inni słodkie strony Lutnie mojej ulubionej,
Po których kątach świata obłąkana Tuła się teraz
się łeb zagrzeje, Tak jako lod stopnieje. Nie zawsze Febus z łukiem; Czasem usiadszy z lutnią pod wesołym bukiem Bije w rozkoszne strony a echo w pustyni Dźwięki trojakie czyni. Mars nie zawsze srożeje, Nie zawsze srogo patrzy, czasem się rozśmieje I sam i wszytkich gornych mieszkańcow rozśmieszy, Kiedy pod siecią dyszy A chromy tuż nad progiem Schyla się, by o podwoj nie zawadził rogiem. Bądźmyż tedy weseli, a lutnia cnotliwa Niechaj nam wdzięcznie przyśpiewa. Umieć ta pieśni siła, Zwłaszcza jeżeli sobie już w krasę podpiła. 703. Myśl ludzka.
Powiedźcie ini słodkie strony Lutnie mojej ulubionej,
Po ktorych kątach świata obłąkana Tuła się teraz
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 441
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Ale jak za brat z nim bogowie mniejszy. Jak sobie dobrze już zagrzali głowy, Apollo naprzod ze wszech najświetniejszy
Uderzył w słodkie dźwięki lutnie złotej I już nie dumę, którą po swym synie Grając, tęskliwe uśmierzał kłopoty, Ale te, które przy niebieskim winie
Tak wesołemu służyły czasowi Grał wdzięczne pieśni. Wenus choć jej chromy Pilnuje, coraz przecię ku Marsowi, On wzajem ku niej mają wzrok skłoniony.
Już nie posępny jak zwykł i surowy Okrutny dyskurs o bitwach prowadzi, Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze
Ale jak za brat z nim bogowie mniejszy. Jak sobie dobrze już zagrzali głowy, Apollo naprzod ze wszech najświetniejszy
Uderzył w słodkie dźwięki lutnie złotej I już nie dumę, ktorą po swym synie Grając, teskliwe uśmierzał kłopoty, Ale te, ktore przy niebieskim winie
Tak wesołemu służyły czasowi Grał wdzięczne pieśni. Wenus choć jej chromy Pilnuje, coraz przecię ku Marsowi, On wzajem ku niej mają wzrok skłoniony.
Już nie posępny jak zwykł i surowy Okrutny dyskurs o bitwach prowadzi, Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 460
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
którąś w ludziach wielu Pokazał, w własnym i nieprzyjacielu, Czemuż mię nie ma ratować i czemu Ma być skurczona przeciw mnie samemu? Lepiej ja sobie, i tym cieszę duszę, Znając Twe skłonne przyrodzenie, tuszę. Wielką-ć, zaprawdę, krzywdę, Boże, czyni, Kto Cię o srogość i surowość wini: Chromy jest Twój gniew, karanie leniwe I kiedy się w wór oblecze Niniwe, Skłama i Jonasz, a piorun rzucony W biegu odwraca skrucha w insze strony. Twoja to rozkosz i pocieszne dzieła Odpuszczać siła, gdzie zgrzeszono siła; Odpuścze i mnie i racz, przejednany, Wygasić ogień upartej kwartany, Ale najprzedniej przez moc Twojej
którąś w ludziach wielu Pokazał, w własnym i nieprzyjacielu, Czemuż mię nie ma ratować i czemu Ma być skurczona przeciw mnie samemu? Lepiej ja sobie, i tym cieszę duszę, Znając Twe skłonne przyrodzenie, tuszę. Wielką-ć, zaprawdę, krzywdę, Boże, czyni, Kto Cię o srogość i surowość wini: Chromy jest Twój gniew, karanie leniwe I kiedy się w wór oblecze Niniwe, Skłama i Jonasz, a piorun rzucony W biegu odwraca skrucha w insze strony. Twoja to rozkosz i pocieszne dzieła Odpuszczać siła, gdzie zgrzeszono siła; Odpuśćże i mnie i racz, przejednany, Wygasić ogień upartej kwartany, Ale najprzedniej przez moc Twojej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 227
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Znać, że się Jonaszowi w nos nalało morze: Daleko go objeżdża, aże na Podgorze. Nie wiesz, Jonaszu, kogo Bóg chce wsadzić w dyby, Że znajdzie i na suchej ziemi wieloryby? Stanie wieża za ksieniec, więc i ty na spodzie, Gdzieś spłukał pierworodny grzech w święconej wodzie. 23. CHROMY ŻOŁNIERZ
Widząc rotmistrz chromego żołnierza w szeregu, Żartując: zostać było doma na noclegu. A ten, jakby odpowiedź miał gotową, rzecze: Bodaj nie rychlej zdrowy niż chromy uciecze. 24. NA SŁUGĘ JEDNOOKIEGO
Wszytko z dobrymi laty, co z samej czeladzi, Każdy mi przyznać musi, od nas się prowadzi: Nie
Znać, że się Jonaszowi w nos nalało morze: Daleko go objeżdża, aże na Podgorze. Nie wiesz, Jonaszu, kogo Bóg chce wsadzić w dyby, Że znajdzie i na suchej ziemi wieloryby? Stanie wieża za ksieniec, więc i ty na spodzie, Gdzieś spłukał pierworodny grzech w święconej wodzie. 23. CHROMY ŻOŁNIERZ
Widząc rotmistrz chromego żołnierza w szeregu, Żartując: zostać było doma na noclegu. A ten, jakby odpowiedź miał gotową, rzecze: Bodaj nie rychlej zdrowy niż chromy uciecze. 24. NA SŁUGĘ JEDNOOKIEGO
Wszytko z dobrymi laty, co z samej czeladzi, Każdy mi przyznać musi, od nas się prowadzi: Nie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 217
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987