, przez lat trzy aż do swojej śmierci był u mnie ekonomem dóbr.
Ipan Dominik Wołodkowicz, podstoli miński, wprzódy u mnie był starszym sługą, potem ekonomem.
Ipan Kazimierz Butwiłowski, sługa stary ojca mego, był u mnie wprzódy starszym sługą, potem na podstarostwie czeczerskiem, gdzie i umarł.
Ipan Starosielski, słuszny młodzian i porządny, służył u mnie lat trzy, potem na gubernii berdyczowskiej umarł.
Ipan Krzysztof Suryn, oboźny mścisławski, wprzódy u mnie marszałkował, potem chorągiew nosił. Ipan Szczęsnowicz Kazimierz, od ipana kanclerza odstawszy, był przy mnie lat dwie, potem się zaciągnął z ipanem Sapiehą hetmanem wielkim, pod pancerną, towarzyszem pierwszym
, przez lat trzy aż do swojéj śmierci był u mnie ekonomem dóbr.
Jpan Dominik Wołodkowicz, podstoli miński, wprzódy u mnie był starszym sługą, potém ekonomem.
Jpan Kazimierz Butwiłowski, sługa stary ojca mego, był u mnie wprzódy starszym sługą, potém na podstarostwie czeczerskiem, gdzie i umarł.
Jpan Starosielski, słuszny młodzian i porządny, służył u mnie lat trzy, potém na gubernii berdyczowskiéj umarł.
Jpan Krzysztof Suryn, oboźny mścisławski, wprzódy u mnie marszałkował, potém chorągiew nosił. Jpan Szczęsnowicz Kazimierz, od jpana kanclerza odstawszy, był przy mnie lat dwie, potém się zaciągnął z jpanem Sapiehą hetmanem wielkim, pod pancerną, towarzyszem pierwszym
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 389
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
zostawił same a orzechy. Co gdy powiadam gościom swym, nie bez uciechy, Aż żona moja w słusznym odpowieda gniewie: „Odfiglowano mu też, bo wisi na drzewie.” „Nie nadają się — rzekę — skwapliwe dekrety, Niechajby był przynamniej strawił nocne wety.” 63 (F). MOSKIEWSKA ODPOWIEDŹ
Młodzian jeden, pieczenią rozbierając z wołu, Jakoś pana młodego opryśnie u stołu. A ten: „Opończe, nim mię co więcej doleci!” „Cóż — rzecze krajczy — albo kapie na Waszeci? Dosyć rychło, co prawda, kędy w dachu dziura, I pod opończą zmoknie benigna natura.” „A
zostawił same a orzechy. Co gdy powiadam gościom swym, nie bez uciechy, Aż żona moja w słusznym odpowieda gniewie: „Odfiglowano mu też, bo wisi na drzewie.” „Nie nadają się — rzekę — skwapliwe dekrety, Niechajby był przynamniej strawił nocne wety.” 63 (F). MOSKIEWSKA ODPOWIEDŹ
Młodzian jeden, pieczenią rozbierając z wołu, Jakoś pana młodego opryśnie u stołu. A ten: „Opończe, nim mię co więcej doleci!” „Cóż — rzecze krajczy — albo kapie na Waszeci? Dosyć rychło, co prawda, kędy w dachu dziura, I pod opończą zmoknie benigna natura.” „A
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 37
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pod jego podpisze przezwiskiem. O co gdy się nieborak żołnierz w głowę skrobie: „Nie mogłem, bracie, tobie; ledwie — rzecze — sobie.” Toż skoro do pieczęci przyszło i kanclerza, Słusznie nad odźwiernego przełożył żołnierza. 12. NA TOŻ
Ostrożność, jako mówią, potrzebna jest wszędy. Posłał młodzian młodziana do wdowy na względy; A ten z upodobaniem po swych widząc piecu: Przebaczy mi brat, gruszki że nie zaśpię w piecu, I gdy mu się do chleba okazja ściele, Miasto względu dziewosłęb, potem i wesele. Toż w rok prosząc owego, żeby mu krzcił syna: „Odpuść, porządna miłość
pod jego podpisze przezwiskiem. O co gdy się nieborak żołnierz w głowę skrobie: „Nie mogłem, bracie, tobie; ledwie — rzecze — sobie.” Toż skoro do pieczęci przyszło i kanclerza, Słusznie nad odźwiernego przełożył żołnierza. 12. NA TOŻ
Ostrożność, jako mówią, potrzebna jest wszędy. Posłał młodzian młodziana do wdowy na względy; A ten z upodobaniem po swych widząc piecu: Przebaczy mi brat, gruszki że nie zaśpię w piecu, I gdy mu się do chleba okazyja ściele, Miasto względu dziewosłęb, potem i wesele. Toż w rok prosząc owego, żeby mu krzcił syna: „Odpuść, porządna miłość
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 211
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jego podpisze przezwiskiem. O co gdy się nieborak żołnierz w głowę skrobie: „Nie mogłem, bracie, tobie; ledwie — rzecze — sobie.” Toż skoro do pieczęci przyszło i kanclerza, Słusznie nad odźwiernego przełożył żołnierza. 12. NA TOŻ
Ostrożność, jako mówią, potrzebna jest wszędy. Posłał młodzian młodziana do wdowy na względy; A ten z upodobaniem po swych widząc piecu: Przebaczy mi brat, gruszki że nie zaśpię w piecu, I gdy mu się do chleba okazja ściele, Miasto względu dziewosłęb, potem i wesele. Toż w rok prosząc owego, żeby mu krzcił syna: „Odpuść, porządna miłość od
jego podpisze przezwiskiem. O co gdy się nieborak żołnierz w głowę skrobie: „Nie mogłem, bracie, tobie; ledwie — rzecze — sobie.” Toż skoro do pieczęci przyszło i kanclerza, Słusznie nad odźwiernego przełożył żołnierza. 12. NA TOŻ
Ostrożność, jako mówią, potrzebna jest wszędy. Posłał młodzian młodziana do wdowy na względy; A ten z upodobaniem po swych widząc piecu: Przebaczy mi brat, gruszki że nie zaśpię w piecu, I gdy mu się do chleba okazyja ściele, Miasto względu dziewosłęb, potem i wesele. Toż w rok prosząc owego, żeby mu krzcił syna: „Odpuść, porządna miłość od
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 211
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zeszła się noclegiem. Kładący się, na kołku powieszają łuki; Nigdy diabeł, lecz i dziś nie będzie bez sztuki: Kupidynowę strzałę Śmierci w kołczan wrzuci, A temu za śmiertelną. Ozwą się koguci, Każde się chyżo bierze w swoję drogę znowu: Śmierć gdzieś ku Proszowicom, bożek ku Tarnowu. Widząc z wdową młodziana, nie myślący wiele, Do strzały, chcąc co rychlej sprawić im wesele: „Wyprawuj, panie młody — rzecze — dziewosłęby!” Cóż po tym, choć trafił w cel, kiedy ów ściął zęby Od śmiertelnego bełtu. Ta została sama, Kawaler niespodziany poszedł do Abrama. Daleko w tymże czesie szczęśliwiej Śmierć
zeszła się noclegiem. Kładący się, na kołku powieszają łuki; Nigdy diaboł, lecz i dziś nie będzie bez sztuki: Kupidynowę strzałę Śmierci w kołczan wrzuci, A temu za śmiertelną. Ozwą się koguci, Każde się chyżo bierze w swoję drogę znowu: Śmierć gdzieś ku Proszowicom, bożek ku Tarnowu. Widząc z wdową młodziana, nie myślący wiele, Do strzały, chcąc co rychlej sprawić im wesele: „Wyprawuj, panie młody — rzecze — dziewosłęby!” Coż po tym, choć trafił w cel, kiedy ów ściął zęby Od śmiertelnego bełtu. Ta została sama, Kawaler niespodziany poszedł do Abrama. Daleko w tymże czesie szczęśliwiej Śmierć
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 290
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rozbierając Psalmu Dawidowe; trocha po pracach zadrzymał/ i w tym drzymaniu obaczył barzo światły obłok z góry zstępujący: i wszystek z Cerkwią Monastyr Pieczarski okrążający; po którym Białagłowa prześlicznej piękności stępowała do tegoż miejsca/ a ta była sama fundatorka i opiekunka Domu swego świętego/ wielkimi hufy Aniołów (jako się jemu zdało skrzydlatych Młodzianów) otoczona. Ta stanąwszy w bok ołtarza wielkiej Cerkwie po ręce prawej spuściła twarz smutną/ i żałosna rzecze: boleję barzo/ patrząc na takie w domu moim nieopatrzenie/ niesnaski/ nieporządki/ i ruszy się dalej z tego miejsca w koło Cerkwie się swojej przechadzająć; a mijając Celle Bratnie weszła do mieszkania tych nabożnych Zakonników
rozbieráiąc Psálmu Dáwidowe; trochá po pracách zádrzymał/ y w tym drzymániu obaczył bárzo świátły obłok z gory zstępuiący: y wszystek z Cerkwią Monástyr Pieczárski okrążáiący; po ktorym Białagłowá prześliczney pięknośći sstępowáłá do tegoż mieyscá/ á tá byłá sámá fundatorká y opiekunká Domu swego świętego/ wielkimi hufy Anyołow (iáko się iemu zdáło skrzydlátych Młodźianow) otoczona. Tá stánąwszy w bok ołtarzá wielkiey Cerkwie po ręce práwey spuściłá twarz smutną/ y żáłosna rzecze: boleię bárzo/ pátrząc ná tákie w domu moim nieopátrzenie/ niesnaski/ nieporządki/ y ruszy się dáley z tego mieyscá w koło Cerkwie się swoiey przechadzáiąć; á miiáiąc Celle Brátnie weszłá do mieszkánia tych nabożnych Zakonnikow
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 190.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
możesz sczerniałe ubiel: Pani lepak ruszy slugę swego od ziemie/ i jakoby do zbawienia iść miał drogą osobliwie nauczywszy/ świętemi rzecze ustami. Po zeszłym Archimandrycie inny prędko nastąpi/ prędko i ustąpi/ potym drugi z ziemie cudzej/ jako dziś widzimy/ podniesion na to Przełożeństwo i wyższe będzie. Po tych słowach jeden z Młodzianów usługujących obróci go na Południe/ i patrzać każe tam gdzie stało gumno Monastera Pieczarskiego/ do którego wielkiego rodu i stanu człowiek z czeladzią przyszedszy rozdawał potrzebujacym nie szczędząc niczego/ na co brat nabożny poglądając prawi: Cóż wżdy to jest/ że Świecki człowiek to co Zakonnikom zgromadzono rozprawsza ladajako? lecz Młodzieniec zaprawdę prawi/
możesz zczerniáłe vbiel: Páni lepák ruszy slugę swego od źiemie/ y iákoby do zbáwienia iść miał drogą osobliwie náuczywszy/ świętemi rzecze vstámi. Po zeszłym Archimándryćie inny prędko nástąpi/ prędko y vstąpi/ potym drugi z źiemie cudzey/ iáko dźiś widźimy/ podnieśion ná to Przełożeństwo y wyższe będźie. Po tych słowách ieden z Młodźianow vsługuiących obroći go ná Południe/ y pátrzáć każe tám gdźie stało gumno Monásterá Pieczárskiego/ do ktorego wielkiego rodu y stanu człowiek z czeládźią przyszedszy rozdawał potrzebuiacym nie szczędząc nicze^o^/ ná co brát nabożny poglądáiąc práwi: Coż wżdy to iest/ że Swiecki człowiek to co Zakonnikom zgromádzono rosprawsza ládáiáko? lecz Młodźieniec záprawdę práwi/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 191.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
gębinką tych piersi zażywał, których ja, i na tymże łonie posiadywał. W takim wieku za Brata życzę Cię mieć sobie, jeśli roślejszym będziesz – już mi nic po Tobie. Więc, me Światło, odrodź się wieku niniejszego, bym widziała kołybkę Kochanka mojego. Pierwszy wiek wszytkim miłe zdobi obyczaje, czego młodzianom, mężom, starcom nie dostaje; a iż każdy wiek ludzki ma przymioty inne, przyjemność wszytkich lata wzniecają dziecinne. Czy wątpisz, że dla innej Kupido przyczyny, straszny światu, wiek sobie ulubił dziecinny, tylko że przed inszymi przyjemniejszy bywa ten wiek, ani takiego szczęścia drugi miewa. To przymusiło, bym Cię
gębinką tych piersi zażywał, których ja, i na tymże łonie posiadywał. W takim wieku za Brata życzę Cię mieć sobie, jeśli roślejszym będziesz – już mi nic po Tobie. Więc, me Światło, odrodź się wieku niniejszego, bym widziała kołybkę Kochanka mojego. Pierwszy wiek wszytkim miłe zdobi obyczaje, czego młodzianom, mężom, starcom nie dostaje; a iż każdy wiek ludzki ma przymioty inne, przyjemność wszytkich lata wzniecają dziecinne. Czy wątpisz, że dla innej Kupido przyczyny, straszny światu, wiek sobie ulubił dziecinny, tylko że przed inszymi przyjemniejszy bywa ten wiek, ani takiego szczęścia drugi miéwa. To przymusiło, bym Cię
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 101
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
tkniony, który nieśmiertelnemu Bogu poślubiony. Ach, w takichże to lodach miłość palić będzie! Zgodnego dla mnie męża nie ma ziemia wszędzie. Gdy Jagnieszkę, grzeczniejszą z rzymskich panien wiela, chciał kawaler auzoński wziąć za przyjaciela, rzekła: „Nie miej nadzieje, bym twoją być miała, bom słowo niebieskiemu Młodzianowi dała!”. Tak i ja w swych zapałach do mojego wieńca z samego tylko nieba pragnę Oblubieńca, Temu tylko w mym sercu z róż uścielę łoże, bo szczyra miłość oraz dwóch kochać nie może. Zawsze się On w mych oczach mile prezentuje i (choć z dala) swą postać w sercu mym rysuje.
tkniony, który nieśmiertelnemu Bogu poślubiony. Ach, w takichże to lodach miłość palić będzie! Zgodnego dla mnie męża nie ma ziemia wszędzie. Gdy Jagnieszkę, grzeczniejszą z rzymskich panien wiela, chciał kawaler auzoński wziąć za przyjaciela, rzekła: „Nie miej nadzieje, bym twoją być miała, bom słowo niebieskiemu Młodzianowi dała!”. Tak i ja w swych zapałach do mojego wieńca z samego tylko nieba pragnę Oblubieńca, Temu tylko w mym sercu z róż uścielę łoże, bo szczyra miłość oraz dwóch kochać nie może. Zawsze się On w mych oczach mile prezentuje i (choć z dala) swą postać w sercu mym rysuje.
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 136
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
teraz? Myśl sama zapomniała siebie, lecz się wraca, Kochanka nie znalazszy w niebie. Zatym żegnam was, gwiazdy, nieba, aniołowie! Cóż po was, gdy Kochanek mój się nie ozowie? Już bym wiedziała czego i gdzie szukać trzeba, lecz gdy nie masz Kochanka, żegnam ziemię, nieba. Płakał młodzian pelejski, że w zwycięstwie świata nie była syna z ojcem w sławie alternata – ale choćbym i tysiąc światów zwojowała, tym by się żądza moja nie kontentowała. Więcej pragnę, niźli co ziemskie mają kraje, więcej, niźli w niebieskich pałacach zostaje. Czego lasy, budynki, ziemia w swej wielkości objąć nie mogą
teraz? Myśl sama zapomniała siebie, lecz się wraca, Kochanka nie znalazszy w niebie. Zatym żegnam was, gwiazdy, nieba, aniołowie! Cóż po was, gdy Kochanek mój się nie ozowie? Już bym wiedziała czego i gdzie szukać trzeba, lecz gdy nie masz Kochanka, żegnam ziemię, nieba. Płakał młodzian pelejski, że w zwycięstwie świata nie była syna z ojcem w sławie alternata – ale choćbym i tysiąc światów zwojowała, tym by się żądza moja nie kontentowała. Więcej pragnę, niźli co ziemskie mają kraje, więcej, niźli w niebieskich pałacach zostaje. Czego lasy, budynki, ziemia w swej wielkości objąć nie mogą
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 143
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997