Pobiegliśmy tam wszyscy dla uspokojenia tego tumultu. Wbiegam do kościoła, aż widzę, że już Kurowickiego duszą. Osobliwie Michał Starowolski, towarzysz brata mego, porwał za garło Kurowickiego i mocno go dusi. Ledwom się do Kurowickiego przedarł i prośbą, i mocą wyrwałem go z rąk duszących i na bok ledwo już dyszącego wyprowadziłem. Gdy mu tam po przyjacielsku mówię, że na co mu się zdała było ten tumult zaczynać, a on mi za salwowanie życia swego dziękuje, aż w tym czasie na drugim boku kościoła porwano się do szabel. Chciałem tam bieżeć dla uspokojenia tego tumultu, aż mnie Hurynowicz, podstarości mój czemerowski,
Pobiegliśmy tam wszyscy dla uspokojenia tego tumultu. Wbiegam do kościoła, aż widzę, że już Kurowickiego duszą. Osobliwie Michał Starowolski, towarzysz brata mego, porwał za garło Kurowickiego i mocno go dusi. Ledwom się do Kurowickiego przedarł i prośbą, i mocą wyrwałem go z rąk duszących i na bok ledwo już dyszącego wyprowadziłem. Gdy mu tam po przyjacielsku mówię, że na co mu się zdała było ten tumult zaczynać, a on mi za salwowanie życia swego dziękuje, aż w tym czasie na drugim boku kościoła porwano się do szabel. Chciałem tam bieżeć dla uspokojenia tego tumultu, aż mnie Hurynowicz, podstarości mój czemerowski,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 468
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
I mną cisnąwszy (prawda musi być rzeczona) W krąg zawiódł/ i nieznośny obległ na mym grzbiecie. Jestli co k wierze (gdyż ja nie szukam na świecie Kłammstwem sławy) zdałem się górą przywalony: Ledwiem go spotniałemi dojął zaś ramiony: Ledwie z uplotów srogich dałmi sięwyprawić. Nęka mię: dyszącemu nie da siępoprawić. Zaczym dostał mi szyje: w tenże czas przypadłem Na kolano/ i gębą proch po ziemi jadłem. Rzucę się do fortelów; tak się poszkapiwszy/ I wężem mu się długim wyfarsnę sprawiwszy. Który gdym się w kłąb snował/ gdym z pokszykiem sporem Straszliwie dwogranistym szermował
Y mną ćisnąwszy (práwdá muśi być rzecżona) W krąg záwiodł/ y nieznośny obległ ná mym grzbiećie. Iestli co k wierze (gdyż ia nie szukam ná świećie Kłám̃stwem̃ sławy) zdałem się gorą przywálony: Ledwiem go spotniáłemi doiął záś rámiony: Ledwie z vplotow srogich dałmi sięwypráwić. Nęka mię: dyszącemu nie da siępopráwić. Záczym dostał mi szyie: w tenże czás przypadłem Ná koláno/ y gębą proch po źiemi iadłem. Rzucę się do fortelow; tak się poszkápiwszy/ Y wężem mu się długim wyfársnę spráwiwszy. Ktory gdym się w kłąb snował/ gdym z pokszykiem sporem Strászliwie dwogránistym szermował
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 219
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636