, Że więźniem będąc, na ręce okowy Śmiem panu włożyć; ale na tym mało, Byle to złoto panu pokazało, Co my cierpimy mężnie, niebożęta, Kiedy mu przykre drogich kruszców pęta. NAD SIŁY
Faeton, gdy się równo z bogi nosi, Spalił i siebie, konie, wóz i osi; Ikarus, górno idąc na powodzie Wodzowi swemu, w słonej zginął wodzie. Toż i mnie właśnie pokaranie czeka, Bo — że mi się myśl nazbyt śmiała wścieka Tam, gdzie sam widzę podobieństwa mało Dokazać czego — tak jako się stało Faetontowi, miłością zgoreję, I jak Ikarus łzami się zaleję. SWAR Z KUPIDYNEM
Zdybawszy w lesie
, Że więźniem będąc, na ręce okowy Śmiem panu włożyć; ale na tym mało, Byle to złoto panu pokazało, Co my cierpimy mężnie, niebożęta, Kiedy mu przykre drogich kruszców pęta. NAD SIŁY
Faeton, gdy się równo z bogi nosi, Spalił i siebie, konie, wóz i osi; Ikarus, górno idąc na powodzie Wodzowi swemu, w słonej zginął wodzie. Toż i mnie właśnie pokaranie czeka, Bo — że mi się myśl nazbyt śmiała wścieka Tam, gdzie sam widzę podobieństwa mało Dokazać czego — tak jako się stało Faetontowi, miłością zgoreję, I jak Ikarus łzami się zaleję. SWAR Z KUPIDYNEM
Zdybawszy w lesie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 25
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Z osobna trzy tysiące w koło niego byli Zbrojni knechci, co za nim z bardysy chodzili. Że kto przeciwko niemu rzekł niezgrabne słowo, Kazał wiesić, a inszym śmierć wymyślać nowo. Zaczem tak zaślepieni ludzie rozumieli, Żeby jakiego grofa z nieba widzieć mieli, Czyniąc mu uczciwości przed ludźmi dogodne,
Sławiący jego górno godności niegodne. Nawet i wodę, w której płokał swoje ciało, Pospólstwo jak lekarstwo drogie wypijało. I aby wszeteczeństwu dogodził swojemu, Uczył nago ślub dawać i wolno każdemu Związać się i przed ludźmi cielesnym łańcuchem, Twierdząc, że na to patrzy rad Bóg ocznym duchem. Którego się nauki chwycili Fryzowie, Turyndzi, Niderlandzi
. Z osobna trzy tysiące w koło niego byli Zbrojni knechci, co za nim z bardysy chodzili. Że kto przeciwko niemu rzekł niezgrabne słowo, Kazał wiesić, a inszym śmierć wymyślać nowo. Zaczem tak zaślepieni ludzie rozumieli, Żeby jakiego grofa z nieba widzieć mieli, Czyniąc mu uczciwości przed ludźmi dogodne,
Sławiący jego górno godności niegodne. Nawet i wodę, w której płokał swoje ciało, Pospólstwo jak lekarstwo drogie wypijało. I aby wszeteczeństwu dogodził swojemu, Uczył nago ślub dawać i wolno każdemu Związać się i przed ludźmi cielesnym łańcuchem, Twierdząc, że na to patrzy rad Bóg ocznym duchem. Którego się nauki chwycili Fryzowie, Turyndzi, Niderlandzi
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 366
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
. To jest, gdziekolwiek jedno był kościół Jowiszów, tuż stawiono drugi Epafowi. Może się i tak rozumieć, że gdziekolwiek był kościół Isildy, matki Epafowej, tam też drugi był budowany Epafowi synowi Isidy. C A laty/ i wspaniała myślą/ równy jemu. Faeton Epafowi; który Faeton, gdy raz o sobie górno chlubiąc się mówił, za syna się Foebowego udając. D Nie ścierpiał wnuk Inachów. To jest, Epafus obraził się hardą mową Faetonta. E Matce wierzysz szalony. To jest Klimenie, która cię Foebowym synem być udawa fałszywie. F Aby ten mój żal w ty większej był cenie. To jest, aby się ten
. To iest, gdźiekolwiek iedno był kośćioł Iowiszow, tuż stáwiono drugi Epáphowi. Może się y ták rozumieć, że gdźiekolwiek był kośćioł Isildy, mátki Epaphowey, tam też drugi był budowány Epáphowi synowi Isidy. C A láty/ y wspániáła myslą/ rowny iemu. Pháeton Epáphowi; ktory Pháeton, gdy raz o sobie gorno chlubiąc się mowił, zá syná sie Phoebowego vdáiąc. D Nie śćierpiał wnuk Ináchow. To iest, Epáphus obráźił się hárdą mową Pháetontá. E Mátce wierzysz szalony. To iest Klimenie, ktora ćię Phoebowym synem bydź vdawa fałszywie. F Aby ten moy żal w ty większey był cenie. To iest, áby się ten
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 46
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
szatę szarłatną, i siedzenie na tronie szmaragdami sadzonym. M Po prawej i po lewej ręce/ dzień my biały/ I Księżyc/ i rok/ więc i długie wieki stały. Niebo gwiazdeczne nawyższe, ogarnęło sobą inne siedm nieb Planetów, a to z wolej Bożej, i postanowienia, ustawicznie się na osiach swoich, górniej i spodniej, we dwudziestu i we czterech godzin obraca; i ten obrót swój zawżdy powtarza. A iż drugie nieba niższe Planetów, są ogarnione od niego, przetoż porywa je też sobą niebo gwiazdeczne: zaczym i one z nim obracają się, i obrót ten swój na każdy dzień, i na każdą noc pwtarzają
szátę szárłatną, y śiedzenie ná thronie szmárágámi sádzonym. M Po práwey y po lewey ręce/ dźień my biały/ Y Kśiężyc/ y rok/ więc y długie wieki stały. Niebo gwiazdeczne nawyższe, ogárnęło sobą inne śiedm nieb Plánetow, a to z woley Bożey, y postanowienia, vstawicznie się ná ośiách swoich, gorniey y spodniey, we dwudziestu y we czterech godźin obraca; y ten obrot swoy záwżdy powtarza. A iż drugie niebá niższe Plánetow, są ogárnione od niego, przetoż porywa ie też sobą niebo gwiazdeczne: záczym y one z nim obracáią się, y obrot ten swoy ná każdy dźień, y ná káżdą noc pwtarzáią
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
poważnych, staroświeckich matron i inszych od powabności, lat i urody szacownych białychgłów, gdzie proporcja i dystynkcja miała się za prawo niepoślednie, lubo czasy szczęśliwsze i żyźniejsze zbytkowi we wszytkim bez mozołu i turbacji dopomagać mogły. Znać było panią od koloru i gatunku poważnych przystojności, od sztuki i kanaku szacowniejszych, od humoru i miejsca górniej szych. Służyło gatunkowi i kolorowi pomierne kroju, ale długo niewypracowne zażywanie, przystała gatunkowi ozdoba w aksamitach, w toletach, w altembasach, w złotogłowach i w inszych nieobłudnego warsztatu materiach. Tymi się nie przez jeden imienia stopień zdobili sukcesorowie, nie wstydząc zażywania sukien z matek, z babek i tam dalej spadkiem za błogosławieństwo
poważnych, staroświeckich matron i inszych od powabności, lat i urody szacownych białychgłow, gdzie proporcyja i dystynkcyja miała się za prawo niepoślednie, lubo czasy szczęśliwsze i żyźniejsze zbytkowi we wszytkim bez mozołu i turbacyi dopomagać mogły. Znać było panią od koloru i gatunku poważnych przystojności, od sztuki i kanaku szacowniejszych, od humoru i miejsca górniej szych. Służyło gatunkowi i kolorowi pomierne kroju, ale długo niewypracowne zażywanie, przystała gatunkowi ozdoba w aksamitach, w toletach, w altembasach, w złotogłowach i w inszych nieobłudnego warsztatu materyjach. Tymi się nie przez jeden imienia stopień zdobili sukcesorowie, nie wstydząc zażywania sukien z matek, z babek i tam dalej spadkiem za błogosławieństwo
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 292
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
z łaski twojej, wdzięczna Talia, skądby wiecznie trwała pamięć, która by zmazy się nie bała – niech ten wianeczek dam Filidzie swojej. PIEŚŃ IV
Tobie Filido ten wianek różany, tobie z Parnasu, nie innej, oddany. Fraszka jest wszytko. Skarby wielomiane, które więc dają, bywają przebrane. Budynki także górno wywiedzione fraszka, bo wrychle leżą obalone. Fraszka w marmurze piątna wykowane. Fraszka regestra dziadów zrachowane;
kiedy nowotny dziedzic następuje, ozdobną pompę zgładzić rozkazuje; perły, po które zyskiem uwiedziony zajeżdża kupiec w luzytańskie strony, podczas ocean garnie w łono swoje, podczas zdzierają piratów rozboje. Rumiane złoto i łsnące kamienie fraszka,
z łaski twojej, wdzięczna Talija, skądby wiecznie trwała pamięć, która by zmazy się nie bała – niech ten wianeczek dam Filidzie swojej. PIEŚŃ IV
Tobie Filido ten wianek różany, tobie z Parnasu, nie innej, oddany. Fraszka jest wszytko. Skarby wielomiane, które więc dają, bywają przebrane. Budynki także górno wywiedzione fraszka, bo wrychle leżą obalone. Fraszka w marmurze piątna wykowane. Fraszka regestra dziadów zrachowane;
kiedy nowotny dziedzic następuje, ozdobną pompę zgładzić rozkazuje; perły, po które zyskiem uwiedziony zajeżdża kupiec w luzytańskie strony, podczas ocean garnie w łono swoje, podczas zdzierają piratów rozboje. Rumiane złoto i łsnące kamienie fraszka,
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 40
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
Gwiazd i Planetów, także miejsc Nieba kardynalnych; dowodząc tego Gen: 1. iż nie daremnie jest napisano: Erunt vobis in signa. Na ostatek mówi: Cumq; hae ipsae effectiones caeteris viribus Stellarum, simili exploratis notatione consentiant: detrectare, autconstemnere. audacis est atq; improbi. Podobni albowiem są tacy do owych górno ciekawych Sokołów, którzy nie umieją pływać, ganią wodę, lubo jest wszystkim potrzebna, Arden cùlpat aquas; cum nesciat ipsa natare. Z tej okoliczności eksplikuje tu niewiadomym Zaćmienia Słońca i Księżyca. Jakim sposobem ćmi się Słońce i Księżyc.
POtrzeba wiedzieć, iż droga insza jest Słońca, którą przez Rok cały Zodiak obiega,
Gwiazd y Planetow, także mieysc Niebá kardynalnych; dowodząc tego Gen: 1. iż nie daremnie iest napisano: Erunt vobis in signa. Na ostatek mowi: Cumq; hae ipsae effectiones caeteris viribus Stellarum, simili exploratis notatione consentiant: detrectare, autconstemnere. audacis est atq; improbi. Podobni albowiem są tacy do owych gorno ćiekawych Sokołow, ktorzy nie umieią pływać, ganią wodę, lubo iest wszystkim potrzebna, Arden cùlpat aquas; cum nesciat ipsa natare. Z tey okolicznośći explikuie tu niewiadomym Zaćmienia Słonca y Xiężyca. Jákim sposobem ćmi się Słonce y Xiężyc.
POtrzeba wiedźieć, iż droga insza iest Słonca, ktorą przez Rok cały Zodiak obiega,
Skrót tekstu: DuńKal
Strona: N2v
Tytuł:
Kalendarz polski i ruski na rok pański 1741
Autor:
Stanisław Duńczewski
Drukarnia:
Paweł Józef Golczewski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
astrologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741
? Wpierasz się cudzołóstwem w ojca macierzynem. Cóż wolisz? ojca brednią/ czy siebie złym synem? Na mówiącego dawno ogromnie poziera/ I płonącemu gniewu nie prawie odpiera. Rzecze nawet: jam lepszy ręką/ niż językiem: Bylem ja bitwą wygrał/ ty góruj okrzykiem. Rzucił się z tym okrutny. mnie górno się piąwszy/ Zelżyc wstyd było: owa zielony strój zdjąwszy/ Z ramionym się wysadził: od piersim zastawił Ręce krzywe/ i mężnie na niegom się sprawił. On prochu garść porwawszy/ osul na mnie ciało: Jemu w tenże kształt ospy tejże się dostało. Skąd to lśnących goleni/ to szyje dopada/
? Wpierasz się cudzołostwem w oycá máćierzynem. Coż wolisz? oycá brednią/ czy siebie złym synem? Ná mowiącego dawno ogromnie poźiera/ Y płonącemu gniewu nie práwie odpiera. Rzecze náwet: iam lepszy ręką/ niż ięzykiem: Bylem ia bitwą wygrał/ ty goruy okrzykiem. Rzućił się z tym okrutny. mnie gorno się piąwszy/ Zelżyc wstyd było: owá źielony stroy zdiąwszy/ Z rámionym się wysadźił: od pierśim zástáwił Ręce krzywe/ y mężnie ná niegom się spráwił. On prochu garść porwawszy/ osul ná mnie ciáło: Iemu w tenże kształt ospy teyże się dostało. Zkąd to lśnących goleni/ to szyie dopada/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 218
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
po weselu ledwie nie zapłakać trzeba. Wszytko precz/ Wioski lecą. Niezgoda w Małżeństwie/ Potomka ani pytaj. Potracą oboje Wioski/ które im Ociec nieuważny puścił. Bo jako Pan tak Pani do utraty skłonni. Rządzić się nieumieją. Przeto się ty rachuj Radzę z swą Kondycją/ a tak Syna stanów/ Żeby górno nie latał myślami/ ani się O nierówną fortunę starając potracił. Niech niebędzie Ikarem, by mu z wosku pióra Nie ugorzały/ a on nieutonął w długach. Młodo go nazbyt nie żeń/ ani nazbyt z młodą. Obyczaje w Synowej nie posag upatruj/ Jeśli Szlachcic/ Szlachciankę niech pojmuje/ jeśli Chłop/
po weselu ledwie nie zapłákáć trzebá. Wszytko precz/ Wioski lecą. Niezgoda w Małżenstwie/ Potomká áni pytay. Potracą oboie Wioski/ ktore im Oćiec nievważny puśćił. Bo iáko Pan ták Páni do vtráty skłonni. Rządźić się nievmieią. Przeto się ty ráchuy Radzę z swą Condycią/ á ták Syná stanow/ Żeby gorno ne latał myślámi/ áni się O nierowną fortunę stáráiąc potráćił. Niech niebędźie Ikarem, by mu z wosku piorá Nie ugorzały/ á on nieutonął w długách. Młodo go názbyt nie żeń/ áni názbyt z młodą. Obyczáie w Synowey nie posag vpatruy/ Ieśli Szláchćic/ Szláchćiankę niech poimuie/ ieśli Chłop/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 24
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
dostojności stopnia? rzekł by kto, że tu bystrolotnej onej gołębice piór potrzeba? których sobie Prorok życzył. quis mihi dabit pennas sicut columbae? et volabo. albo wielkiej orlice szybkich skrzydeł onych, które są dane słońcem odzianej Białogłowie. Datae sunt Mulieri duae alae, Aquilae magnae, vt volaret. Aleć tu nie górno patrzącym, nie wysoko przed inszemi wylatującym, nie w cudze piórka strojnym; tylko głęboko uniżonym niemowlątkąm, a oraz Aniołom z natury skrzydlatym, tę prerogatywę obiecano. Qui se humiliauerit sicut parvulus, hic est major in Regno caelorum. Angeli eorum vident faciet Patris, qui in caelis est. 5. Nie pytąm się tu
dostoynośći stopniá? rzekł by kto, że tu bystrolotney oney gołębice pior potrzebá? ktorych sobie Prorok życzył. quis mihi dabit pennas sicut columbae? et volabo. álbo wielkiey orlice szybkich skrzydeł onych, ktore są dáne słońcem odźianey Białogłowie. Datae sunt Mulieri duae alae, Aquilae magnae, vt volaret. Aleć tu nie gorno patrzącym, nie wysoko przed inszemi wylátuiącym, nie w cudze piorká stroynym; tylko głęboko uniżonym niemowlątkąm, á oraz Aniołom z nátury skrzydlátym, tę prerogátywę obiecáno. Qui se humiliauerit sicut parvulus, hic est major in Regno caelorum. Angeli eorum vident faciet Patris, qui in caelis est. 5. Nie pytąm się tu
Skrót tekstu: PiskorKaz
Strona: 826
Tytuł:
Kazania na Dni Pańskie
Autor:
Sebastian Jan Piskorski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706