kres prace, zawody Zapaśniku wsławiony. Patrz też wzajem na nagrody Na palmy, na korony, Na triumfy męczennicze, Zwycięstwa okazałe Wojsk niebieskich, na dziewicze Wieńce. I także małe Dzieciny ciebie przemogą I dziewczęta pieszczone? Bież, zwycięż subtelną nogą. Te ścieżki pochodzone Niech cię nie straszą: do nieba Niemasz gładzonej drogi. Nie po kwiatach stąpać trzeba Kto chce wniść w tamte progi. Corollarium.
lte nefandi Quos tulit aetas Nostra per orbem, Dicite nullum Posse iugales Nectere pennas, Queis pia virtus Ingeniumque
Przydatek.
Idźcie zuchwali Coście w te lata Późne nastali Sromoto świata. Mówcie, że loty Wozów skrzydlatych Nie mogą w noty
kres prace, zawody Zapaśniku wsławiony. Patrz też wzajem na nagrody Na palmy, na korony, Na tryumfy męczennicze, Zwycięstwa okazałe Wojsk niebieskich, na dziewicze Wieńce. I także małe Dzieciny ciebie przemogą I dziewczęta pieszczone? Bież, zwycięż subtelną nogą. Te ścieżki pochodzone Niech cię nie straszą: do nieba Niemasz gładzonej drogi. Nie po kwiatach stąpać trzeba Kto chce wniść w tamte progi. Corollarium.
lte nefandi Quos tulit aetas Nostra per orbem, Dicite nullum Posse iugales Nectere pennas, Queis pia virtus Ingeniumque
Przydatek.
Idźcie zuchwali Coście w te lata Poźne nastali Sromoto świata. Mowcie, że loty Wozow skrzydlatych Nie mogą w noty
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 419
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Jesteś nieoszacowana. Jako pierścień bez kamienia Drogiego nie wart imienia, Jak ogrod bez swych kwiatów. Jak dwór pański bez bławatów. Jako bez słońca na niebie, Tak między panny bez ciebie. Twoje kosy rozpuszczone W śliczne forgi pokręcone, Podobieństwo fali mają, Którą na morzu wzruszają Wolne wiatry i pieszczone. Czoło twoje tak gładzone, Jako więc alabastr, który W śliczne wywodzą struktury. Brwi jako niebieskie juki. Oczy czarne jako kruki. Z twarzy glans dwojaki bije Jakby roże i lilie. Tę zaś ślicznie dzieli mierny Nos i równy i subtelny. Wargi swą purgurą cale Wstydzą rubin i korale. Słodkością cukier przechodzą, Który kanaryjskie rodzą, Morzem
Jesteś nieoszacowana. Jako pierścień bez kamienia Drogiego nie wart imienia, Jak ogrod bez swych kwiatow. Jak dwor pański bez bławatow. Jako bez słońca na niebie, Tak między panny bez ciebie. Twoje kosy rozpuszczone W śliczne forgi pokręcone, Podobieństwo fali mają, Ktorą na morzu wzruszają Wolne wiatry i pieszczone. Czoło twoje tak gładzone, Jako więc alabastr, ktory W śliczne wywodzą struktury. Brwi jako niebieskie juki. Oczy czarne jako kruki. Z twarzy glans dwojaki bije Jakby roże i lilie. Tę zaś ślicznie dzieli mierny Nos i rowny i subtelny. Wargi swą purgurą cale Wstydzą rubin i korale. Słodkością cukier przechodzą, Ktory kanaryjskie rodzą, Morzem
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 229
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Pontenure o mil 7. Placentia
Dnia 1 Aprilis. Rano przejechaliśmy miasto Placenctia nazwane, tegoż księcia Farnesji. Nie darmo Placenctia nazwane, ponieważ sumit de nominationem nominis a placendo, gdyż jest z położenia miejsca tak śliczne, jako niepodobna, aby już weselsze gdzieżkolwiek znaleźć się mogło. Na takiej równinie, jako na gładzonym stole większa być równina nie może, nad portową rzeką Po nazwaną. Niesłychanej piękności intus, w przestronności ulic, w ozdobie pałaców, kościołów i kamienic, różnych merkancji.
W rynku przed ratuszem dość wspaniałym ma dwie statui ze spiży całe dwóch książąt na koniach barzo niemałej wielkości, ale wyśmienitości roboty magnae godnego specjału admirationis.
Pontenure o mil 7. Placentia
Dnia 1 Aprilis. Rano przejechaliśmy miasto Placenctia nazwane, tegoż księcia Farnesii. Nie darmo Placenctia nazwane, ponieważ sumit de nominationem nominis a placendo, gdyż jest z położenia miejsca tak śliczne, jako niepodobna, aby już weselsze gdzieżkolwiek znaleźć się mogło. Na takiej równinie, jako na gładzonym stole większa być równina nie może, nad portową rzeką Po nazwaną. Niesłychanej piękności intus, w przestronności ulic, w ozdobie pałaców, kościołów i kamienic, różnych merkancji.
W rynku przed ratuszem dość wspaniałym ma dwie statui ze spiży całe dwóch książąt na koniach barzo niemałej wielkości, ale wyśmienitości roboty magnae godnego specjału admirationis.
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 259
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
albo trzęsieniem ziemi obalone, eksundacją Morza Martwego zamulone: albo od Nieprzyjaciół Wiary Świętej z gruntu wycięte: aby nie było racyj tam peregrynowania, i lustrowania ich Kraju; tudzież aby jaka z Jabłek Sodomskich, jako ex pyxide Pandory na nich się nie wysypała Calamitas. Albo tandem rozumieć, że cudem Boskim, te Frukta z gładzone, aby niewierni, na tak osobliwe nie patrzyli Owoce, będąc sami jabłkiem pod strażą piekielnego smoka. Żebym zaś tak godnym Autotom cytowanym, osobli wie SS. Augustynowi, Cyprianowi, tudzież Bruchardowi, i Bredenbatio oczywistim świadkom, nie zdał się contradicree; odpowiadam, że kiedy Ciżyli, i Bałwan soli stał, i
albo trzęsieniem ziemi obalone, exundacyą Morza Martwego zamulone: albo od Nieprzyiacioł Wiary Swiętey z gruntu wycięte: aby nie było racyi tam peregrynowania, y lustrowania ich Kraiu; tudziesz aby iaka z Iabłek Sodomskich, iako ex pyxide Pandory na nich się nie wysypała Calamitas. Albo tandem rozumieć, że cudem Boskim, te Frukta z gładzone, aby niewierni, na tak osobliwe nie patrzyli Owoce, będąc sami iabłkiem pod strażą piekielnego smoka. Zebym zaś tak godnym Autotom cytowanym, osobli wie SS. Augustynowi, Cypryanowi, tudziesz Bruchardowi, y Bredenbathio oczywistim świadkom, nie zdał się contradicree; odpowiadam, że kiedy Ciżyli, y Bałwan soli stał, y
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 119
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
celowała stworzenie urodą/ Tak/ że członka nie było w ciele tej żadnego Bez kochania/ i wdzięku swego osobnego. A wprzód włos po ramionach płynął bursztynowy/ Który/ kiedy dosięgło słońce więc jej głowy/ Zajmował się płomieniem/ przez ciche pioruny Niecąc reperkussye/ i żaliwe łuny Po kosztownych pokojach. Smukowniejsze czoło Nad Alabastr gładzony/ wydane wesoło Brwi puszyły/ niebieskim równając się łukom Od słońca odrażonym. Oczy dwiema krukom Wielkie i otworzone/ przez obroty żywe Laski oraz i żądla strzelały szkodliwe/ Czym piękna białogłowa/ kogo zabić chciała/ Kogo wzajem ożywić/ wygodzić umiała. Nos w miarę pociągniony/ jagody rożane Dzielił śliczną Ideą/ które pomieszane Na
celowáłá stworzenie vrodą/ Ták/ że członká nie było w ciele tey żadnego Bez kochánia/ y wdzięku swego osobnego. A wprzod włos po rámionách płynął bursztynowy/ Ktory/ kiedy dosięgło słonce więc iey głowy/ Záymował się płomieniem/ przez ciche pioruny Niecąc reperkussye/ y żáliwe łuny Po kosztownych pokoiách. Smukownieysze czoło Nád Alábástr głádzony/ wydáne wesoło Brwi puszyły/ niebieskim rownáiąc się łukom Od słoncá odrażonym. Oczy dwiemá krukom Wielkie y otworzone/ przez obroty żywe Láski oraz y żądlá strzeláły szkodliwe/ Czym piękna białogłowá/ kogo zábić chciáłá/ Kogo wzáiem ożywić/ wygodzić vmiáłá. Nos w miárę pociągniony/ iágody rożáne Dzielił śliczną Ideą/ ktore pomieszáne Ná
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 6
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
, co wzięte z swej czystości były U świata, którą wiek on dawniejszy zdobiły, I których wieczna sława do późnych podaje Prawnuków, gdzie zapada i gdzie Febus wstaje, Ale i inszych wielu, co dni świeższych żyły, A cnotami włoski kraj wszystek rozświeciły, Jakoś swemi oczyma widział sam ośm one, W alabastrze gładzonem kształtnie wydrożone.
XVII.
Potem, gdy piękna dziewka lat swych dorastała, A do małżeństwa ojcu sposobną się zdała, Lub tak moje nieszczęście lub szczęście sprawiło, Mnie jej mężem za wolą wszystkich naznaczyło. Szerokość pól obfitych, które wkoło leżą, Stawy, jeziora, rzeki, co ich gruntem bieżą, Na dwadzieścia mil
, co wzięte z swej czystości były U świata, którą wiek on dawniejszy zdobiły, I których wieczna sława do późnych podaje Prawnuków, gdzie zapada i gdzie Febus wstaje, Ale i inszych wielu, co dni świeższych żyły, A cnotami włoski kraj wszystek rozświeciły, Jakoś swemi oczyma widział sam ośm one, W alabastrze gładzonem kształtnie wydrożone.
XVII.
Potem, gdy piękna dziewka lat swych dorastała, A do małżeństwa ojcu sposobną się zdała, Lub tak moje nieszczęście lub szczęście sprawiło, Mnie jej mężem za wolą wszystkich naznaczyło. Szerokość pól obfitych, które wkoło leżą, Stawy, jeziora, rzeki, co ich gruntem bieżą, Na dwadzieścia mil
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 283
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się z obłoku po trosze dobywa. To z niego wszystko wyszedszy możniejszy Słońce ma promień/ i dzień śle jaśniejszy. 30. Włos z przyrodzenia ukędzierzawiony/ Puszczony na wiatr/ w pierścienie się wije: Wzrok sam w swe oczy wszystek zgromadzony/ I skarb miłości/ i swój własny kryje. Twarz miała jako kiedy kto gładzony Rumianą rożą słoniowy ząb zmyje/ Ust jako godne nigi nie pochwalem/ Przechodzą piękne rubiny z koralem. Jerozolimy wyzwolonej
31. Śnieg biały z piersi/ i z szyje wynika/ Gdzie ma swe gniazdo miłość przeraźliwa: Mniejsza część piersi na wierzch się wymyka/ Większą część kryje szata zazdrościwa. Ale chocia je przed okiem zamyka
się z obłoku po trosze dobywa. To z niego wszystko wyszedszy możnieyszy Słońce ma promień/ y dźień śle iaśnieyszy. 30. Włos z przyrodzenia vkędźierzáwiony/ Puszczony ná wiátr/ w pierśćienie się wiie: Wzrok sam w swe oczy wszystek zgromadzony/ Y skarb miłośći/ y swoy własny kryie. Twarz miała iáko kiedy kto gładzony Rumianą rożą słoniowy ząb zmyie/ Vst iako godne nigy nie pochwalem/ Przechodzą piękne rubiny z koralem. Ierozolimy wyzwoloney
31. Snieg biały z pierśi/ y z szyie wynika/ Gdźie ma swe gniazdo miłość przeráźliwa: Mnieysza część pierśi ná wierzch się wymyka/ Większą część kryie szátá zazdrośćiwa. Ale choćia ie przed okiem zámyka
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 85
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618