a jeśli zaniecha, Najdalej trzeciego dnia musi trzeszczeć strzecha? (Grzebień) 37 (F). GADKA
Wlazszy rano, aż wieczór koń z kobyły zsiędzie, Rok od roku, wżdy nigdy źrebięcia nie będzie. Nie masz dziwu, bo tego i świat nie pamięta, Żeby się w nim żelazne rodziły źrebięta. (Haftka) 38 (F). BOŻA W NIEBIE ZABAWA
Pytasz, czym się Bóg bawi. Pomyśliwszy chwilę, Dwiema, powiem, rzeczami, jeśli się nie mylę: Niskie dźwiga, wysokie zniża animusze, Jedne z ciał, drugie w ciała ordynuje dusze. 39 (D). ROZMAITE SĄ KSIĘGI
Przypatrując się flakom na
a jeśli zaniecha, Najdalej trzeciego dnia musi trzeszczeć strzecha? (Grzebień) 37 (F). GADKA
Wlazszy rano, aż wieczór koń z kobyły zsiędzie, Rok od roku, wżdy nigdy źrebięcia nie będzie. Nie masz dziwu, bo tego i świat nie pamięta, Żeby się w nim żelazne rodziły źrebięta. (Haftka) 38 (F). BOŻA W NIEBIE ZABAWA
Pytasz, czym się Bóg bawi. Pomyśliwszy chwilę, Dwiema, powiem, rzeczami, jeśli się nie mylę: Niskie dźwiga, wysokie zniża animusze, Jedne z ciał, drugie w ciała ordynuje dusze. 39 (D). ROZMAITE SĄ KSIĘGI
Przypatrując się flakom na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 27
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nią się wyryje. Gdy świat był doskonalszy i ludzie z rozrywką Nie dali białogłowom chodzić pod pokrywką, Adam z Ewą potomstwa tyle zostawili, Dlatego że się nago, ubóstwo, czubili; Ale by nic inszego nie było w tej mierze: Smaczniej się z nagą czołgać, niż gdy się ubierze, A co ów nad haftkami rozbierając strawi, Tym się drugi i trzykroć na nagiej odprawi, Ale się ja do swojej powracam dziewczyny: Nigdym z większą tęsknicą nie słuchał godziny, Całą noc przed oczyma te pociechy stały, Które mię za jej zbiegiem potkać rano miały. Chłopcze, siodłaj! W skok portki! Godzina wybija! Niechaj mię dla
nię się wyryje. Gdy świat był doskonalszy i ludzie z rozrywką Nie dali białogłowom chodzić pod pokrywką, Adam z Ewą potomstwa tyle zostawili, Dlatego że się nago, ubóstwo, czubili; Ale by nic inszego nie było w tej mierze: Smaczniej się z nagą czołgać, niż gdy się ubierze, A co ów nad haftkami rozbierając strawi, Tym się drugi i trzykroć na nagiej odprawi, Ale się ja do swojej powracam dziewczyny: Nigdym z większą tęsknicą nie słuchał godziny, Całą noc przed oczyma te pociechy stały, Które mię za jej zbiegiem potkać rano miały. Chłopcze, siodłaj! W skok portki! Godzina wybija! Niechaj mię dla
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 326
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
karcie być muszą nie równokątne angułom na ziemi, ani linie przyległe proporcjonalne. Nie uważają, żeby tak instrument, jako i znak wystawiony na drugiej stacyj, stały do perpendykułu. Przez czego ginie także równokątność angułów na karcie. Ustawiają instrumenta swoje wiednymże położeniu na wszytkich stacjach igiełką magnesem natartą, która różnie stawa; i lada haftki, przęcki u pasa Wieśniaka, Zegarka, Szpilki, Szable, Obucha zbliżeniem, błądzi od linii południowej. Przez co prawdziwe dukty od stacyj do stacyj fałszuje na karcie. Gdy nie używają linii Celowy na centrum instrumentu, ale z boku, jako w Pantomentrum: które centrum powinno być w samym srzodku nad rękojeścią spodnią tego
kárćie bydź muszą nie rownokątne ángułom ná źiemi, áni liniie przyległe proporcyonálne. Nie vważáią, żeby ták instrument, iáko y znák wystáwiony ná drugiey stácyi, stáły do perpendykułu. Przez czego ginie tákże rownokątność angułow ná karćie. Vstáwiáią instrumentá swoie wiednymże położęniu ná wszytkich stácyách igiełką mágnesem nátártą, ktora roźnie stawa; y ládá háftky, przęcki v pasá Wieśniaká, Zegárká, Szpilki, Száble, Obuchá zbliżęniem, błądźi od linii południowey. Przez co prawdźiwe dukty od stácyi do stácyi fałszuie ná kárćie. Gdy nie vżywáią linii Celowy na centrum instrumentu, ále z boku, iáko w Pántomentrum: ktore centrum powinno bydź w sámym srzodku nad rękoieśćią spodnią tego
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 63
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Meteorologicis. Inni to mają za rzecz do wiary niepodobną. Pioruny mają do siebie, że obiecta twarde psują, kruczą, bo ich penetrare sua subtilitate nie mogą; drugie rzeczy palą: rzeczy zaś rzadkie wskroś przeszywają; szkody mało zrobiwszy: Na Skrzynie z Sukniami uderzywszy, u niej guziki topią do sukni przyszyte, i haftki, materię sukni tylko ośmaliwszy. Szablę szpadę w pochwach stopią, pochwy całe zostawiwszy. Złoto, srebro wpopioł obrócą, worka nietykawszy: Wino wysuszą, beczki nienaruszywszy, czasem beczkę spalą, wino konserwując gorącością swoją, i jakąś lipkością klejowatą go otoczywszy jak błonką. Czasem włosy tylko opalą, człeka nieruszywszy:
Meteorologicis. Inni to maią za rzecż do wiary niepodobną. Pioruny maią do siebie, że obiecta twarde psuią, kruczą, bo ich penetrare sua subtilitate nie mogą; drugie rzeczy palą: rzećzy żaś rzadkie wskroś przeszywaią; szkody mało zrobiwszy: Na Skrzynie z Sukniami uderzywszy, u niey guziki topią do sukni przyszyte, y háftki, materyę sukni tylko osmaliwszy. Szablę szpadę w pochwach ztopią, pochwy cáłe zostawiwszy. Złoto, srebro wpopioł obrocą, worka nietykawszy: Wino wysuszą, beczki nienaruszywszy, czasem beczkę spalą, wino konserwuiąc gorącością swoią, y iakąś lipkoscią kleiowatą go otoczywszy iak blonką. Czasem włosy tylko opalą, człeka nieruszywszy:
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 164
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
porywczy w radzie i w inszych postępkach przyrównał do człowieka prędko się ubierającego/ człowiek w ubieraniu skwapliwy niepodobna rzecz aby nie miał w czym pobłądzić/ albo się niedoczesze/ znać będzie że w pierzu a nie na słomie leżał/ albo szate nie tak jako trzeba wychędożoną wdzieje/ albo co na nice włoży/ albo guzików i haftek niedopnie/ albo cizmy opak obuje/ musi przecię być znak skwapliwości którego się potym miedzy ludźmi wstydzi: tak w porywczej i skwapliwej radzie musi się przecię cokolwiek nie doskonałości pokazać/ czego potym żal i wstyd: zawsze tedy zła i w radzie/ i w rzeczach zawikłanych a walnych skwapliwość. Jednak kiedy omieszkiwanie i zwłoka
porywczy w rádźie y w inszych postępkách przyrownał do człowieká prętko się vbieráiącego/ człowiek w vbierániu skwápliwy niepodobna rzecz áby nie miał w czym pobłądźić/ álbo się niedoczesze/ znáć będźie że w pierzu á nie ná słomie leżał/ álbo száte nie ták iáko trzebá wychędożoną wdźieie/ álbo co ná nice włoży/ álbo guźikow y háftek niedopnie/ álbo ćizmy opák obuie/ muśi przećię być znák skwápliwośći ktorego się potym miedzy ludźmi wstydźi: ták w porywczey y skwápliwey rádźie muśi się przećię cokolwiek nie doskonáłośći pokazáć/ czego potym żal y wstyd: záwsze tedy zła y w rádźie/ y w rzeczách záwikłánych á wálnych skwápliwość. Iednák kiedy omieszkiwánie y zwłoká
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 29
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
łaski swej imp. Bieliński, miecznik teraźniejszy, i rozumiem, że już dotąd we Gdańsku wyliczyć miano; na co i list samego posyłam Wci dla lepszego wyrozumienia, jako te rzeczy we Gdańsku idą. Jeśli tedy i to omyli albo jaki stanie się mankament, toć na mnie trudno kłaść winy: dosyć że ostatnią haftkę złota gotówem zastawić i zbyć dla wygody Wci serca mego. - Król IMć jedzie za Grodno fundować w jednym pewnym miejscu kameldolów. Nie powróci, aż na Świątki; za powrotem którego ma być wszystkiego rezolucja, czemulaPoudrenie dowierza, bo już nieraz takie były zwłoki. Gniewu że się nie arendowało, uczyniło
łaski swej jmp. Bieliński, miecznik teraźniejszy, i rozumiem, że już dotąd we Gdańsku wyliczyć miano; na co i list samego posyłam Wci dla lepszego wyrozumienia, jako te rzeczy we Gdańsku idą. Jeśli tedy i to omyli albo jaki stanie się mankament, toć na mnie trudno kłaść winy: dosyć że ostatnią haftkę złota gotówem zastawić i zbyć dla wygody Wci serca mego. - Król JMć jedzie za Grodno fundować w jednym pewnym miejscu kameldolów. Nie powróci, aż na Świątki; za powrotem którego ma być wszystkiego rezolucja, czemulaPoudrenie dowierza, bo już nieraz takie były zwłoki. Gniewu że się nie arendowało, uczyniło
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 289
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
albo z Anatoliej wychodzi. Czapki albo to co na głowie noszą/ jest na kształt kapeluszów wysokich i odętych/ bez krajów/ z grubej sierci Wielblądziej/ niby z biała szare. Golenie zawsze mają gołe/ i piersi odkryte/ które drudzy rozpalonym żelazem palą na znak nabożeństwa/ opasują się pasem rzemiennym/ u którego przy haftce co go zawściąga/ przyszywają zawsze kamień jaki lśniący z marmuru/ z porfiru, albo z słoniowej kości.
Okrom zwyczajnego postu Ramazanu/ zachowują inszy w każdy Czwartek/ cale nie nie jedząc aż do zachodu słońca/ chyba że będzie który chory/ albo za inszą jaką słuszną przyczyną.
W każdy wtórej i piątek/ Przełożony
álbo z Anátoliey wychodźi. Czapki álbo to co ná głowie noszą/ iest ná kształt kápeluszow wysokich y odętych/ bez kráiow/ z grubey śierći Wielblądźiey/ niby z białá száre. Golenie záwsze máią gołe/ y pierśi odkryte/ ktore drudzy rospalonym żelázem palą ná znák nabożeństwá/ opásuią się pásem rzemiennym/ v ktorego przy háwtce co go záwśćiąga/ przyszywáią záwsze kámień iáki lśniący z mármuru/ z porfiru, álbo z słoniowey kośći.
Okrom zwyczáynego postu Rámázánu/ záchowuią inszy w kożdy Czwartek/ cále nie nie iedząc áż do záchodu słońcá/ chybá że będźie ktory chory/ álbo zá inszą iáką słuszną przyczyną.
W kożdy wtorey y piątek/ Przełożony
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 170
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
mi drugie powyskakowały. Przekupstwo
POtymech ze wsi woził do przemyśla piwo/ Nikt lepszego szynku nie miał jako ja jak żywo. Zawiozłem zaś do Bochnie kilka beczek soli/ Tom miareczkę przedawał na Rynku powoli. Złotnik.
Żyd pożywał złotnika uczynił mu kzywdę/ Dał mu Czerwony Złoty i śrebra za grzywnę. By mu haftek narobił/ Złotnik jeszcze rzecze/ Przynieś mi ono iste/ by z jedno człowiecze. Bo też tego lutować my nie możem Złota/ Rzecze mu Żyd/ przeto też gówniana robota. A ponieważ bez tego nie może być Złoto/ Przywiozęć ich pułkufek jeszcze mało oto. Przywiozł potym Żyd gowien trzydzieści kamieni/ Mówiąc dobrzem
mi drugie powyskákowáły. Przekupstwo
POtymech ze wśi woźił do przemyślá piwo/ Nikt lepszego szynku nie miał iáko ia iák żywo. Záwiozłem záś do Bochnie kilká beczek soli/ Tom miáreczkę przedawał ná Rynku powoli. Złotnik.
ZYd pożywał złotniká vczynił mu kzywdę/ Dał mu Czerwony Złoty y śrebrá zá grzywnę. By mu háwtek nárobił/ Zlotnik ieszcze rzecze/ Przynieś mi ono iste/ by z iedno człowiecze. Bo też tego lutowáć my nie możem Złotá/ Rzecze mu Zyd/ przeto też gowniána robotá. A ponieważ bez tego nie może być Złoto/ Przywiozęć ich pułkufek ieszcze máło oto. Przywiozł potym Zyd gowien trzydźieśći kámieni/ Mowiąc dobrzem
Skrót tekstu: NowSow
Strona: A3v
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
iste/ by z jedno człowiecze. Bo też tego lutować my nie możem Złota/ Rzecze mu Żyd/ przeto też gówniana robota. A ponieważ bez tego nie może być Złoto/ Przywiozęć ich pułkufek jeszcze mało oto. Przywiozł potym Żyd gowien trzydzieści kamieni/ Mówiąc dobrzem na ważył/ nic się nie odmieni. Złotnik haftki zrobiwszy/ oddał je Żydowi/ Któż komu ma doplacać/ zleś na ważył mówi. Jam iż był nie obaczył/ aże otym czasie/ Nie masz więcej dwudziestu kamieni w tej fasie. Aże mój Żyd w praw oz nim i wiele utracił/ A nie przestał aż Złotnik ono mu zapłacił. Rzemieślicy Łgarze
iste/ by z iedno człowiecze. Bo też tego lutowáć my nie możem Złotá/ Rzecze mu Zyd/ przeto też gowniána robotá. A ponieważ bez tego nie może być Złoto/ Przywiozęć ich pułkufek ieszcze máło oto. Przywiozł potym Zyd gowien trzydźieśći kámieni/ Mowiąc dobrzem ná ważył/ nic się nie odmieni. Złotnik háwtki zrobiwszy/ oddał ie Zydowi/ Ktoż komu má doplacáć/ zleś ná ważył mowi. Iám iż był nie obaczył/ áże otym czáśie/ Nie mász więcey dwudziestu kámieni w tey fáśie. Aże moy Zyd w práw oz nim y wiele vtráćił/ A nie przestał aż Złotnik ono mu zápłaćił. Rzemieślicy Łgarze
Skrót tekstu: NowSow
Strona: A4
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
— Annus Domini 1666
Die 17 februarii. Jego Mość P. Mikołaj Truskulawski oddał tabliczkę okrągłą, robotą wyśmienitą, na intencją swoje. - -
Die 14 aprilis. Panna Anna Darmuchowska srebrną śledzionę oddała, w chorobie swej ofiarując się N. Pannie. - -
Die 15 junii IMć Pan Dionisy Gorlicki oddał serce i haftkę srebrną z turkusikiem. - -
Die 9 julii. Jego Mość P. Stefan Czarnecki starosta kaniowski odesłał z Lublina votum srebrne, wielkie, trzy sztuki na niem złociste, w niemocy swej ofiaru¬jąc się N. Pannie. - - Annus Domini 1667. - -
Die 16 martii. Jej Mość Pani Krystyna Korytkowa łyżkę
— Annus Domini 1666
Die 17 februarii. Je^o^ Mość P. Mikołaj Truskulawski oddał tabliczkę okrągłą, robotą wyśmienitą, na intentią swoje. - -
Die 14 aprilis. Panna Anna Darmuchowska srebrną śledzionę oddała, w chorobie swej ofiarując się N. Pannie. - -
Die 15 iunii IMć Pan Dionisy Gorlicki oddał serce i haftkę srebrną z turkusikiem. - -
Die 9 iulii. Je^o^ Mość P. Stefan Czarnecki starosta kaniowski odesłał z Lublina votum srebrne, wielkie, trzy sztuki na niem złociste, w niemocy swej ofiaru¬jąc się N. Pannie. - - Annus Domini 1667. - -
Die 16 martii. Jej Mość Pani Krystyna Korytkowa łyżkę
Skrót tekstu: InwDomLwowGęb
Strona: 343
Tytuł:
Inwentarz akcesyjny kaplicy Domagaliczów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1645 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973