spiżarnie; Kto ma sieci, psy, chłopy, zawsze pewien w sarnie. Ryba, łosoś, pstrąg, lipień, kiełb, jelce, jeśliże Będzie wola co z tych jeść; najpewniejsze sliże. Jaszcze, miski, talerze i sprzęt z drewna inny, Byłeś miał rzemieślnika, nie kupujesz cyny. Huta tuż; zdrój pod górą kryształowej wody, Bo się tu ani piwa, ani rodzą słody; Owsiana gorzałeczka i kozia żętyca: Tak u chłopa dobra myśl, jako u szlachcica. Konia tam nie zażyjesz, boby strącił karki, Saniami kopy lecie wożą na folwarki. Młyna nie masz co prawda, w stępie tłuką
spiżarnie; Kto ma sieci, psy, chłopy, zawsze pewien w sarnie. Ryba, łosoś, pstrąg, lipień, kiełb, jelce, jeśliże Będzie wola co z tych jeść; najpewniejsze sliże. Jaszcze, miski, talerze i sprzęt z drewna iny, Byłeś miał rzemieślnika, nie kupujesz cyny. Huta tuż; zdrój pod górą krzyształowej wody, Bo się tu ani piwa, ani rodzą słody; Owsiana gorzałeczka i kozia żętyca: Tak u chłopa dobra myśl, jako u szlachcica. Konia tam nie zażyjesz, boby strącił karki, Saniami kopy lecie wożą na folwarki. Młyna nie masz co prawda, w stępie tłuką
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 13
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swoich. Ledwo to dojdzie jego uszu, Upewnił mię po śmierci za nie czyścem długim. Skrupulat to. Znowu się spowiedam przed drugim, Aż ten baje o piekle. Tam do kata, rzekę, Wolę, że się oczyszczę, niżeli upiekę. Więc wróciwszy do domu, na onę pokutę Każę sobie założyć na kominie hutę. Jeszcze się z nimi żegnam, ba, i nie bez żalu, Nim je na swoje miejsce wyprawię do palu; Aż mój stary przyjaciel we drzwi zakołace: „Do takiej li zniewagi twoje przyszły prace? Nie czyń tego, Wacławie, o muzy gra chodzi, Wierzże mi, żeć to u nich
swoich. Ledwo to dojdzie jego uszu, Upewnił mię po śmierci za nie czyścem długim. Skrupulat to. Znowu się spowiedam przed drugim, Aż ten baje o piekle. Tam do kata, rzekę, Wolę, że się oczyszczę, niżeli upiekę. Więc wróciwszy do domu, na onę pokutę Każę sobie założyć na kominie hutę. Jeszcze się z nimi żegnam, ba, i nie bez żalu, Nim je na swoje miejsce wyprawię do palu; Aż mój stary przyjaciel we drzwi zakołace: „Do takiej li zniewagi twoje przyszły prace? Nie czyń tego, Wacławie, o muzy gra chodzi, Wierzże mi, żeć to u nich
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 71
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nienawidzą się. Orzeł bowiem, między ptaki, Prześladuje gołębia, z natury zaś swojej Orła się gołąb, imo wszytkie insze, boi. 218 (F). DO PANA WOJEWODY NA ONEGDAJSZY BANKIET
Nie pomogą kryształy ani złote czasze Na to złe wino wasze. Chceszli swoję pokazać, wojewodo, butę, Masz niedaleko hutę. Zalejemy i ze szkła twoje cielę spaśne, Byle wino niekwaśne. Ale odpuść mi, proszę, ta żybura wodna Urynała niegodna. Każ pochować do skarbcu złota i farfury, A nam nie daj pić lury. Napatrzę się ja w kramie tym podobnych brydni, Nie blując całe trzy dni. Z żołądkiem, nie z
Nienawidzą się. Orzeł bowiem, między ptaki, Prześladuje gołębia, z natury zaś swojej Orła się gołąb, imo wszytkie insze, boi. 218 (F). DO PANA WOJEWODY NA ONEGDAJSZY BANKIET
Nie pomogą krzyształy ani złote czasze Na to złe wino wasze. Chceszli swoję pokazać, wojewodo, butę, Masz niedaleko hutę. Zalejemy i ze szkła twoje cielę spaśne, Byle wino niekwaśne. Ale odpuść mi, proszę, ta żybura wodna Urynała niegodna. Każ pochować do skarbcu złota i farfury, A nam nie daj pić lury. Napatrzę się ja w kramie tym podobnych brydni, Nie blując całe trzy dni. Z żołądkiem, nie z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 100
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Że w Zawiśle z płonego pszenicę Podgorza, Gorzałkę do Narola, do Kowna miód pity, Że wino do Tokaju, do Włoch aksamity, Małmazyją do Krety i, którego pełne Gonduły, pieprz do Gdańska, do Anglijej wełnę, Że złoto do Paktolu, że do boru grzyby, Bursztyny do Królewca i do huty szyby, Że do Litwy metresy, że do zduna garki, Do Bochnie sól, do biegłych Holendrów zegarki, Żelazo niosę na Spisz, obrazy do Rzymu, Kiedy cię uczestnikiem swego czynię rymu, Który jako z pełnego, z twojej głowy, wora Sypie się do ksiąg, zacny chorąży Zatora. Nie gardź przecie,
, Że w Zawiśle z płonego pszenicę Podgorza, Gorzałkę do Narola, do Kowna miód pity, Że wino do Tokaju, do Włoch aksamity, Małmazyją do Krety i, którego pełne Gonduły, pieprz do Gdańska, do Anglijej wełnę, Że złoto do Paktolu, że do boru grzyby, Bursztyny do Królewca i do huty szyby, Że do Litwy metresy, że do zduna garki, Do Bochnie sól, do biegłych Holendrów zegarki, Żelazo niosę na Spisz, obrazy do Rzymu, Kiedy cię uczestnikiem swego czynię rymu, Który jako z pełnego, z twojej głowy, wora Sypie się do ksiąg, zacny chorąży Zatora. Nie gardź przecie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 168
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
napatrzyć po całej Polsce na walniejszych jarmarkach. Obfituje w owce osobliwie Wielkopolskaiż ledwie nie każdy folwark tysiącami ich liczy. W świnie których tysiącami na Śląsk pędzą. Zwierza różnego rodzaju. Jeziora, stawy, rzeki rybne różnego rodzaju ryb, pasieki, sady różnych owoców, minerały rozmaite, zioła medyczne. Ma w każdym prawie Województwie huty, rudy, hamernie, lasy sosnowe, dębowe, bukowe etc. Ale osobliwie w Prusiech i małej Polsce całe lasy postronne kraje zakupują, Holandia, Anglia, Dania, Francja, wywożąc maszty, bale do budowania okrętów. Zgoła gdyby jeszcze industria przystąpiła do obfitującego i sposobnego do wszystkiego tego kraju, z ziemią obiecaną mógł
napátrzyć po cáłey Polszcze ná walnieyszych iarmárkách. Obfituie w owce osobliwie Wielkopolskáiż ledwie nie każdy folwark tysiącami ich liczy. W świnie ktorych tysiącami ná Sląsk pędzą. Zwierzá rożnego rodzáiu. Ieziorá, stawy, rzeki rybne rożnego rodzáiu ryb, pásieki, sády rożnych owocow, mineráły rozmáite, ziołá medyczne. Má w káżdym práwie Woiewodztwie huty, rudy, hamernie, lasy sosnowe, dębowe, bukowe etc. Ale osobliwie w Prusiech y małey Polszcze cáłe lásy postronne kráie zakupuią, Hollandya, Angliá, Dániá, Fráncya, wywożąc mászty, bále do budowániá okrętow. Zgołá gdyby ieszcze industrya przystąpiłá do obfituiącego y sposobnego do wszystkiego tego kráiu, z ziemią obiecaną mogł
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: Hv
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Jonasz, a piorun rzucony W biegu odwraca skrucha w insze strony. Twoja to rozkosz i pocieszne dzieła Odpuszczać siła, gdzie zgrzeszono siła; Odpuścze i mnie i racz, przejednany, Wygasić ogień upartej kwartany, Ale najprzedniej przez moc Twojej ręki Zachowaj wiecznie pałającej męki I daj się przez dar prawdziwej pokuty Schronić gorączki piekielnej i huty. Ty rad odpuszczasz, a mnie tego trzeba, Ty nas chcesz zbawić, i ja chcę do nieba; Bądź tedy łaskaw, a tak w jednej dobie Wygodzisz i mnie naprzód, lecz i sobie. W KWARTANIE
Goreję, Panie! Coraz większy wstaje Ogień palący wnętrzności w perz suchy, To Twoje dzieło bez żadnej
Jonasz, a piorun rzucony W biegu odwraca skrucha w insze strony. Twoja to rozkosz i pocieszne dzieła Odpuszczać siła, gdzie zgrzeszono siła; Odpuśćże i mnie i racz, przejednany, Wygasić ogień upartej kwartany, Ale najprzedniej przez moc Twojej ręki Zachowaj wiecznie pałającej męki I daj się przez dar prawdziwej pokuty Schronić gorączki piekielnej i huty. Ty rad odpuszczasz, a mnie tego trzeba, Ty nas chcesz zbawić, i ja chcę do nieba; Bądź tedy łaskaw, a tak w jednej dobie Wygodzisz i mnie naprzód, lecz i sobie. W KWARTANIE
Goreję, Panie! Coraz większy wstaje Ogień palący wnętrzności w perz suchy, To Twoje dzieło bez żadnej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 227
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wodą z Venecyjej/ gdzie od ślicznego szkła i kryształu szkło robią/ na lewy ręce na rogu/ wysiadszy jest jeden szklarz/ u którego jest pewny/ z kryształu samego Zamek/ od strzelby/ od Dział/ Murów/ Baszt/ który się składa. Cena jego 1200. Dukatów. W pomienionym Muranie/ prawie wszytko Huty szklane/ należące do Państwa Veneckiego/ z których pożytki niemałe biorą/ gdyż szkło/ tak subtelnością i pięknością materii/ jako też kunsztowna rzemieślnika robota/ insze wszytkie na świecie szkła przechodzi/ co większa że Rzemieślnik/ co dzień to inszą/ coraz to nowszą wrobieniu narabia inwenczyją/ od różnych kolorów farb złota i srebra przymieszania
wodą z Venecyiey/ gdźie od ślicznego śkłá y krzyształu śkło robią/ ná lewy ręce ná rogu/ wyśiadszy iest ieden szklarz/ u ktorego iest pewny/ z krzysztáłu sámego Zamek/ od strzelby/ od Dźiał/ Murow/ Baszt/ ktory się skłáda. Cená iego 1200. Dukátow. W pomienionym Muranie/ práwie wszytko Huty śkláne/ należące do Páństwá Veneckiego/ z ktorych pożytki niemáłe biorą/ gdyż śkło/ ták subtelnośćią y pięknośćią máteryey/ iáko też kunsztowna rzemieśniká robota/ insze wszytkie ná świećie śkłá przechodźi/ co większa że Rzemieśnik/ co dźień to inszą/ coraz to nowszą wrobieniu nárabia inwenczyią/ od roznych kolorow farb złotá y srebrá przymieszániá
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 32
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
przyprawioną i okraszoną. Biada złoczyńcom, biada okrutnikom, biada niewstydom, biada wszetecznikom! Ach, na co przyszły tańce i radości, ciała lubości! W płomieniach teraz nieszczęsni tańcują z czarty, którzy im gorzko przyśpiewują. O, jakby radzi biesiady przestali, lecz grają dalij! Drudzy jak cegła w piecu ułożeni, w hucie piekielnej zostają paleni; płomienia coraz nowego przybywa, co ich okrywa. Drudzy na łoża ogniste włożeni płacą rozkoszy ciała przymuszeni, gadziną jakby pierzyną odziani leżą związani. Drugich w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami i osękami. Potym w jeziora wrzuceni zmrożone znowu wniść pragną w huty rozpalone:
przyprawioną i okraszoną. Biada złoczyńcom, biada okrutnikom, biada niewstydom, biada wszetecznikom! Ach, na co przyszły tańce i radości, ciała lubości! W płomieniach teraz nieszczęśni tańcują z czarty, którzy im gorzko przyśpiewują. O, jakby radzi biesiady przestali, lecz grają dalij! Drudzy jak cegła w piecu ułożeni, w hucie piekielnej zostają paleni; płomienia coraz nowego przybywa, co ich okrywa. Drudzy na łoża ogniste włożeni płacą rozkoszy ciała przymuszeni, gadziną jakby pierzyną odziani leżą związani. Drugich w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami i osękami. Potym w jeziora wrzuceni zmrożone znowu wniść pragną w huty rozpalone:
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 72
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, w hucie piekielnej zostają paleni; płomienia coraz nowego przybywa, co ich okrywa. Drudzy na łoża ogniste włożeni płacą rozkoszy ciała przymuszeni, gadziną jakby pierzyną odziani leżą związani. Drugich w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami i osękami. Potym w jeziora wrzuceni zmrożone znowu wniść pragną w huty rozpalone: tak zażywają w przemianę swobody, nędznej ochłody. Luc. 16,(24-25) Mat. 13,(42) Job 24,(7)
Duszki światowe na smoki wsadzone jeżdżą po piekle świetno ustrojone, czarnymi z wierzchu pokryte kierami jakby sadzami. Pasmo padalców na głowę włożono, na miejsce
, w hucie piekielnej zostają paleni; płomienia coraz nowego przybywa, co ich okrywa. Drudzy na łoża ogniste włożeni płacą rozkoszy ciała przymuszeni, gadziną jakby pierzyną odziani leżą związani. Drugich w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami i osękami. Potym w jeziora wrzuceni zmrożone znowu wniść pragną w huty rozpalone: tak zażywają w przemianę swobody, nędznej ochłody. Luc. 16,(24-25) Matth. 13,(42) Job 24,(7)
Duszki światowe na smoki wsadzone jeżdżą po piekle świetno ustrojone, czarnymi z wierzchu pokryte kierami jakby sadzami. Pasmo padalców na głowę włożono, na miejsce
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 72
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
duszo, od tej męki będziesz wybawiona, lecz od drugich nie będziesz potym uwolniona». § IV O bestyjej dziwnej i straszliwej
Gdy szli drogą w ciemnościach trudną i kręconą, dusza, dla ciężkiej drogi czując się strudzoną, ujźrzy srogą bestyję niezmiernej wielkości, większą niż przeszła góra, pełną okropności. Oczy się jak dwie hucie ogniste świeciły, paszczęka tak szeroka, iżby się wzmieściły ludzi dziewięć tysięcy, płomień zaś straszliwy z niej wypadał, także smród nieznośnie brzydliwy. Mnogich dusz płacz, jęczenia były tu słyszane, z brzucha srogiej bestyjej z głęboka wydane. Czartowie w liczbie wielkiej przed paszczęką stali, co dusze wniść w paszczękę gwałtem przymuszali, niż
duszo, od tej męki będziesz wybawiona, lecz od drugich nie będziesz potym uwolniona». § IV O bestyjej dziwnej i straszliwej
Gdy szli drogą w ciemnościach trudną i kręconą, dusza, dla ciężkiej drogi czując się strudzoną, ujźrzy srogą bestyję niezmiernej wielkości, większą niż przeszła góra, pełną okropności. Oczy się jak dwie hucie ogniste świeciły, paszczeka tak szeroka, iżby się wzmieściły ludzi dziewięć tysięcy, płomień zaś straszliwy z niej wypadał, także smród nieznośnie brzydliwy. Mnogich dusz płacz, jęczenia były tu słyszane, z brzucha srogiej bestyjej z głęboka wydane. Czartowie w liczbie wielkiej przed paszczeką stali, co dusze wniść w paszczekę gwałtem przymuszali, niż
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 90
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004