niesłychanie: „Chcesz widzieć, Zacheuszu, Pana, wieźże na nie.” 441. NA OBMOWCĘ
Dowiedziawszy, że się zła u sąsiada suka Oszczeniła, ślę z kartką po które hajduka, Nie mając psa przy domu; posyła mi dwoje I pisze, że: Daremne te starania twoje; Kiedy kto blisko mieszka języcznego człeka, Nie trzeba psa, lepiej go i z domem oszczeka. 442 (P). WSZYTKO JEDNO NA ŚWIECIE
Wnidziesz na pokój pański, pektorał we złocie Lub ujźrzysz co inszego w podobnej robocie: Widzisz srebro na służbie; na stole jest cyna; Ołów w oknie; bez gliny nie będzie komina; Na posadzce
niesłychanie: „Chcesz widzieć, Zacheuszu, Pana, wieźże na nie.” 441. NA OBMOWCĘ
Dowiedziawszy, że się zła u sąsiada suka Oszczeniła, ślę z kartką po które hajduka, Nie mając psa przy domu; posyła mi dwoje I pisze, że: Daremne te starania twoje; Kiedy kto blisko mieszka języcznego człeka, Nie trzeba psa, lepiej go i z domem oszczeka. 442 (P). WSZYTKO JEDNO NA ŚWIECIE
Wnidziesz na pokój pański, pektorał we złocie Lub ujźrysz co inszego w podobnej robocie: Widzisz srebro na służbie; na stole jest cyna; Ołów w oknie; bez gliny nie będzie komina; Na posadzce
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 378
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ś na wieki nie zgrzeszył. Wnidź sam do samego siebie, pomniąc, żeś teraz statkiem gnoju, że będziesz pastwą robaków. Te są ostateczne rzeczy, które uważać ma zawsze, kto prawowiernym jest. O człowiecze, pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje, abowiem po śmierci robak urodzi-ć się z języka dla grzechu języcznego, z żołądka dla obżarstwa, z lędźwi niedźwiadkowie dla nieczystości, z mózgu żaby parchate dla pychy. Pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje, o człowiecze młody, jako kwiat rozkwietniony, który chodzisz, głowę podniósszy, tym, co jest Boskiego, gardząc. Pomni na ostatnie rzeczy twoje, że ziemią jesteś i w ziemię się
ś na wieki nie zgrzeszył. Wnidź sam do samego siebie, pomniąc, żeś teraz statkiem gnoju, że będziesz pastwą robaków. Te są ostateczne rzeczy, które uważać ma zawsze, kto prawowiernym jest. O człowiecze, pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje, abowiem po śmierci robak urodzi-ć się z języka dla grzechu języcznego, z żołądka dla obżarstwa, z lędźwi niedźwiadkowie dla nieczystości, z mózgu żaby parchate dla pychy. Pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje, o człowiecze młody, jako kwiat rozkwietniony, który chodzisz, głowę podniósszy, tym, co jest Boskiego, gardząc. Pomni na ostatnie rzeczy twoje, że ziemią jesteś i w ziemię się
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 6
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
dobrego, a do oddalenia złego, ale wszytko złe, które się pomyślić może, wiecznie na potępionych spłynie. Tam, bracia moi, zgrzytać i wołać czarci nie ustaną, męczyć grzeszników nigdy nie przestaną: i pysznego, i chwały światowej
pełnego, i nieczystego, i zdrajcę, i mężobójcę, i lichwiarza, i języcznego, i pochlebcę, i kłamcę, i obmówcę, ale jakoż wołać będą tylko: “Uderz, rozdzieraj, bij, bez śmierci zabij, złup, odrzyj, węgle rozdymaj, smołę gorącą gotuj, ołów roztapiaj etc.!”. Ś Aug w kazaniu do pustelników braci § I Co jest piekło?
Słuchaj
dobrego, a do oddalenia złego, ale wszytko złe, które się pomyślić może, wiecznie na potępionych spłynie. Tam, bracia moi, zgrzytać i wołać czarci nie ustaną, męczyć grzeszników nigdy nie przestaną: i pysznego, i chwały światowej
pełnego, i nieczystego, i zdrajcę, i mężobójcę, i lichwiarza, i języcznego, i pochlebcę, i kłamcę, i obmówcę, ale jakoż wołać będą tylko: “Uderz, rozdzieraj, bij, bez śmierci zabij, złup, odrzyj, węgle rozdymaj, smołę gorącą gotuj, ołów roztapiaj etc.!”. Ś Aug w kazaniu do pustelników braci § I Co jest piekło?
Słuchaj
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 66
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
zmysły burzliwe/ Któremi rządzić się ma przyrodzenie mściwe. Pokazując co BOGU człowiek jest powinien/ Jako Gniew jak lubiezną chciwość znosić winien. Jak łakomstwo/ jak Zazdrość trzeba mu lekować/ Jak ubieżnej Godności z Pychą się warować. Teraz munsztuk na język ja Wolność gotuję/ Gdyż Zmysłów być Tłumaczem ja mowę znajduję. Wolność tedy języczna zaraz z strahem chodzi/ Wielu ludzi do szkody i śmierci przywodzi. WIele tych jest że kiedy porywcze mówili/ Żałosnych/ radźby zaś słowa swe wrócili. Zawsze milczenie ludziom pożytek dawało/ Wielomostwo zaś wielu do grobów posłało. Skromna mowa pożytna która prawdę lubi/ Lecz owa zła która się jedno samach lubi. Lekomyślność
smysły burzliwe/ Ktoremi rządźić się ma przyrodzenie mściwe. Pokázuiąc co BOGV człowiek iest powinien/ Iáko Gniew iák lubiezną chciwość znośić winien. Iák łákomstwo/ iák Zazdrośc trzebá mu lekowáć/ Iák vbieżney Godnośći z Pychą się wárowáć. Teraz munsztuk ná ięzyk ia WOLNOSC gotuię/ Gdyż Zmysłow bydź Tłumáczem ia mowę znáyduię. WOLNOSC tedy ięzyczna záraz z stráhem chodźi/ Wielu ludźi do szkody y śmierci przywodźi. WIele tych iest że kiedy porywcze mowili/ Załosnych/ rádźby záś słowá swe wroćili. Záwsze milczenie ludźiom pożytek dawáło/ Wielomostwo záś wielu do grobow posłáło. Skromna mowá pożytna ktora prawdę lubi/ Lecz owá zła ktora sie iedno sámách lubi. Lekomyślność
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D3v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
będzie. Swarliwych też w swym Połku ja nie rada widzę/ Lowiguzem zabójcą z natury się brzydzę. Co owo uszczypliwie nasławie szarpają Nie winnych/ i zębem swym z dzielnych cnot z dzierają. Co owo obmowiska o inszych udaje/ Opisując złe życie ganiąc obyczaje. Basni pełen i próżnych rozsiewać powieści/ Niewieściuch nie potężny języczny do wieści. Który lewie rozany Tytan z łoża wstaje/ Aż pletliwy ozornik już ladaco baje. Sieje wieści u ludzi zabija uczciwe/ Ludzkie: na fałsz gotując wargi swe zdradliwe/ Już ludzie nocny pokoj do łożnic wpuścili/ Już Zwierzęta do lochów spol się sprowadziły. Głęboka noc już czarnym świat płąszczem okryła/ I
będzie. Swarliwych też w swym Połku ia nie ráda widzę/ Lowiguzem záboycą z nátury się brzydzę. Co owo vsczypliwie násławie szárpáią Nie winnych/ y zębem swym z dźielnych cnot z dźieráią. Co owo obmowiská o inszych vdáie/ Opisuiąc złe żyćie gániąc obyczáie. Básni pełen y proznych rozśiewáć powieśći/ Niewieśćiuch nie potężny ięzyczny do wieśći. Ktory lewie rozány Tytan z łożá wstáie/ Aż pletliwy ozornik iuż ledáco báie. Sieie wieśći v ludźi zábiia vczćiwe/ Ludzkie: ná fałsz gotuiąc wárgi swe zdrádliwe/ Iuż ludźie nocny pokoy do łożnic wpuścili/ Iuż Zwierzętá do lochow spol się sprowádźiły. Głęboka noc iuż czarnym świát płąsczem okryłá/ Y
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D4
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
nie udawi/ równo się tak kusi Jako o Filozofa tak też i ogłupca. Często o rzemieśnika częściej zaś o kupca. Owo zgoła na świecie wielomowność szkodzi/ Lecz jest takich nie mało co im język słodzi. Którzy sobie za rozkosz i za wielką mają. Kędy trzy po trzy plotą a drudzy słuchają. Pochlebując języczni chwalą/ toć to głowa/ Ktoby jedno te jego chciał uważyć słowa. A ono we łbie pustym tylko pełno szumu/ W języku szczebietliwym nie pytaj rozumu. Któremu snać już wszytko wyjęto z porządku/ Gdyż krom wszego rozmysłu krom wszego rozsądku. Ona gęba świerbiąca ladaco klekoce/ Zawsy musi złe drzewo złe rodzć
nie vdawi/ rowno się ták kuśi Iáko o Filozofá ták też y ogłupcá. Często o rzemięśniká częściey záś o kupcá. Owo zgołá ná świećie wielomowność szkodźi/ Lecz iest tákich nie máło co im ięzyk słodźi. Ktorzy sobie zá roskosz y zá wielką máią. Kędy trzy po trzy plotą á drudzy słucháią. Pochlebuiąc ięzyczni chwalą/ toć to głowá/ Ktoby iedno te iego chćiał vważyć słowá. A ono we łbie pustym tylko pełno szumu/ W ięzyku sczebietliwym nie pytay rozumu. Ktoremu snać iuż wszytko wyięto z porządku/ Gdyż krom wszego rozmysłu krom wszego rozsądku. Oná gębá świerbiąca ledáco klekoce/ Záwsy muśi złe drzewo złe rodźć
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D4v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
rodzć owoce. Takiej gęby wszetecznej gdy jej kto nie wściągnie/ Zniej się już nic dobrego nigdy nie wylęgnie. Jaż tam majestat Boży i sława bliźniego/ Leży czerwiem stoczny bluźnierzstwa sprosnego. Ust które się swowolnie tu na wszytko miecą/ A na wsze strony waśni/ swary/ zwady niecą. Drudzy za Filozofa języcznego mają/ Chociaż go też i jawnym bałamutem znają. Jedno iż wiele mówi choć czasem nic grzeczy/ Czego drudzy spochlebstwa nie mają na pieczy. Ale nie w próżnej mowie mądrość się znajduje/ Nie wydwornych słów ale Cnoty potrzebuje. Piękna to rzecz kto umie usta swe hamować/ A przy rozmowach skromny wstyd zawsze zachować Gdy
rodźć owoce. Tákiey gęby wszeteczney gdy iey kto nie wśćiągnie/ Zniey sie iuż nic dobrego nigdy nie wylęgnie. Iáż tám máiestat Boży y sławá bliźniego/ Lezy czerwiem stoczny bluźnierzstwá sprosnego. Vst ktore się swowolnie tu ná wszytko miecą/ A ná wsze strony waśni/ swary/ zwády niecą. Drudzy zá Filozofá ięzycznego máią/ Choćiasz go też y iáwnym báłámutem znáią. Iedno iż wiele mowi choć czásem nic grzeczy/ Czego drudzy spochlebstwá nie máią ná pieczy. Ale nie w prozney mowie mądrość sie znáyduie/ Nie wydwornych słow ále Cnoty potrzebuie. Piękna to rzecz kto vmie vstá swe hámowáć/ A przy rozmowách skromny wstyd záwsze záchowáć Gdy
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D4v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. Mości-Panowie: na cóż się to zda, darmo słowa psować? Nie przeczę, że i cudzoziemcy, których przy Dworach, ministreriach Ojczyzny po dostatku, sąpolityczni publicznej fortuny fures et loculos habent dla niej cudze kraje. Ale cui fini iż tu na nich będksie bij zabij, iż ich virgae, na praszczęta języczne ich puszczać będziemy, jeżeli illis domi tergum, a jeszcze potentes de sede poplecznikami ich będą. Już o to i na Sejmach przeszłych adyntende dawano, i takie clamantes były: aż w Senatorskiej izbie dała się słyszeć tej ilacyj zelozja; cóż więcej restát? tylko cierpieć a mówić haec est hora vestra et potestas.
Nowa
. Mośći-Pánowie: ná coż śię to zda, dármo słowa psowáć? Nie przeczę, że y cudzoźiemcy, ktorych przy Dworach, ministreryách Oyczyzny po dostátku, sąpolityczni publiczney fortuny fures et loculos habent dla niey cudze kráje. Ale cui fini iż tu ná nich będxie biy zabiy, iż ich virgae, ná praszczęta języczne ich puszczáć będźiemy, jeżeli illis domi tergum, á jeszcze potentes de sede poplecznikami ich będą. Już o to y ná Seymach przeszłych adintende dawano, y tákie clamantes były: aż w Senatorskiey izbie dáłá śie słyszeć tey illacyi zelozya; coż więcey restát? tylko ćierpieć á mowić haec est hora vestra et potestas.
Nowa
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: P5v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
choć zawsze w nim chodzą i nigdy dla pamiątki z szyje swej nie składają; wysłuchane są z głębokości jęczenia ich, posłany jest teraz dziwnie głęboki, a prawie bezdenny meister pocieszyciel grecki, z czym się w przeszłą niedzielę na predygu przed niemi odkrył. A ja rozumiejąc o wysokim mózgu jego, że jest pojętny rozmaitości duchów języcznych, ku temu greckiemu polski, litewski, ruski, łaciński, niemiecki i po części żydowski - tak nowemu słońcu tekst jaśnie przypisuję, a z przywitaniem Rusi schizmatyków, Niemców, Łacinników i samych wileńskich Żydów na świat wydawam, abyś albo ty auszpurski czytelniku barziej olśnął, a ów przejrzał, albo żebyś ty przejrzał
choć zawsze w nim chodzą i nigdy dla pamiątki z szyje swej nie składają; wysłuchane są z głębokości jęczenia ich, posłany jest teraz dziwnie głęboki, a prawie bezdenny meister pocieszyciel grecki, z czym się w przeszłą niedzielę na predygu przed niemi odkrył. A ja rozumiejąc o wysokim mózgu jego, że jest pojętny rozmaitości duchów języcznych, ku temu greckiemu polski, litewski, ruski, łaciński, niemiecki i po części żydowski - tak nowemu słońcu tekst jaśnie przypisuję, a z przywitaniem Rusi schizmatyków, Niemców, Łacinników i samych wileńskich Żydów na świat wydawam, abyś albo ty auszpurski czytelniku barziej olśnął, a ów przejrzał, albo żebyś ty przejrzał
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 326
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
a ona pod nim omdlewać będzie/ co z sobą w małym dziecinnym wieku uciechą opływali. Wzięła ta Panna w stajni posiłek do zbawienia od Dziecięcia/ wzięli i ludzie: bo to na mierzwie leżenie/ poczyna nasze odkupienie. Któż duszo JEZUSowa mógł co wycierpieć bez posiłku? Kto zniósł przykrości/ bole/ krzyże/ gorzkie języczne od ludzi trunki/ zimna/ posty/ niespania/ twarde leżenia/ ubóstwu w szpitalach usługowania/ bicze/ ostrości bez posiłku? Kto wszytko co jest w dostatkach światu miłego/ mógł tak pod nogi włożyć żeby naguchne Dziecię JEZUS najwięcej miało/ a on żeby był dla niego ze wszytkiego obnażony bez posiłku? Posila wszytkie miłe
á oná pod nim omdlewáć będźie/ co z sobą w máłym dźiećinnym wieku vćiechą opływali. Wźięłá tá Pánná w stáyni pośiłek do zbáwienia od Dźiećięćiá/ wźięli y ludźie: bo to ná mierzwie leżenie/ poczyna násze odkupienie. Ktoż duszo IEZVSowá mogł co wyćierpieć bez pośiłku? Kto zniosł przykrośći/ bole/ krzyże/ gorzkie ięzyczne od ludźi trunki/ źimná/ posty/ niespánia/ twárde leżenia/ vbostwu w szpitalách vsługowánia/ bicze/ ostrośći bez pośiłku? Kto wszytko co iest w dostátkách światu miłego/ mogł ták pod nogi włożyć żeby náguchne Dźiećię IEZVS naywięcey miáło/ á on żeby był dla niego ze wszytkiego obnażony bez pośiłku? Pośila wszytkie miłe
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 13
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636