gumnami chłopskiemi leżącą niedźwiedzicę psy same dotrzymały i bez strzelania zagryzły; trzecią w Wołmie, ale przed obławą wyszła i nie doleżała samotrzecia. Byli ze psy swojemi u mnie na tych łowach ipp. Teofil i Jan Żyzemscy.
Ubiłem potem pod Korowajowem sam swojem strzelaniem dziwnie machinę wielką, Item za Piotrowiczami psy zagryźli dużą niedźwiedzicę jałową, Item pod Klinkiem także psy same zagryzły, Item za Dukorą między Dukorą a Słobodą żurawkowską ubito niedźwiedzia, Item za miasteczkiem w Żywinie; oprócz tych, syn mój Ignacy na pierwszych śniegach ubił dwóch. A tak, tej zimy ubito 11, więcej ich byłoby, gdyby nie Moskwa przechodząca, która pokrytych po lasach
gumnami chłopskiemi leżącą niedźwiedzicę psy same dotrzymały i bez strzelania zagryzły; trzecią w Wołmie, ale przed obławą wyszła i nie doleżała samotrzecia. Byli ze psy swojemi u mnie na tych łowach jpp. Teofil i Jan Żyzemscy.
Ubiłem potém pod Korowajowem sam swojém strzelaniem dziwnie machinę wielką, Item za Piotrowiczami psy zagryźli dużą niedźwiedzicę jałową, Item pod Klinkiem także psy same zagryzły, Item za Dukorą między Dukorą a Słobodą żurawkowską ubito niedźwiedzia, Item za miasteczkiem w Żywinie; oprócz tych, syn mój Ignacy na pierwszych śniegach ubił dwóch. A tak, téj zimy ubito 11, więcéj ich byłoby, gdyby nie Moskwa przechodząca, która pokrytych po lasach
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 160
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Na papier późnej pamięci wyleje, Żeby w rzeźwiejszej sile do nich wrócić, Musi też czasem i śmiejąc się nucić. Zacny Potocki, jakiego nie miały Wieki poety, wszędzieś doskonały: Lubo się modlisz, lub płaczesz, lub szydzisz, Równego sobie w koncepcie nie widzisz. Niech się nie cenią, bo ich wiersz jałowy Zbiera za twoim Pegazem podkowy:
Dawniejszym sławę, a rezolucyją Bierzesz tym, którzy po nas następują. I moje pióro chwaliłoby dłużej; Cóż, przy twych wierszach śmiałość mu nie służy.
(Uprzejmie brat i sługa powolny SM) OGRÓD NIE PLEWIONY CZĘŚĆ PIERWSZA 1. AD MAESTAM POST PACTA TURCICA POLONIAM ZA KRÓLA MICHAŁA
Na papier późnej pamięci wyleje, Żeby w rzeźwiejszej sile do nich wrócić, Musi też czasem i śmiejąc się nucić. Zacny Potocki, jakiego nie miały Wieki poety, wszędzieś doskonały: Lubo się modlisz, lub płaczesz, lub szydzisz, Równego sobie w koncepcie nie widzisz. Niech się nie cenią, bo ich wiersz jałowy Zbiera za twoim Pegazem podkowy:
Dawniejszym sławę, a rezolucyją Bierzesz tym, którzy po nas następują. I moje pióro chwaliłoby dłużej; Cóż, przy twych wierszach śmiałość mu nie służy.
(Uprzejmie brat i sługa powolny SM) OGRÓD NIE PLEWIONY CZĘŚĆ PIERWSZA 1. AD MAESTAM POST PACTA TURCICA POLONIAM ZA KRÓLA MICHAŁA
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 7
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Na papier późnej pamięci wyleje,
Żeby w rzeźwiejszej sile do nich wrócić, Musi też czasem i śmiejąc się nucić. Zacny Potocki, jakiego nie miały Wieki poety, wszędzieś doskonały!
Lubo się modlisz, lub płaczesz, lub szydzisz, Równego sobie w koncepcie nie widzisz. Niech się nie cenią, bo ich wiersz jałowy Zbiera za twoim Pegazem podkowy.
Dawniejszym sławę, a rezolucyją Bierzesz tym, którzy po nas następują. I moje pióro chwaliłoby dłużej, Cóż! – przy twych wierszach śmiałość mu nie służy.
Uprzejmie brat i sługa powolny S. M.
Na papier późnej pamięci wyleje,
Żeby w rzeźwiejszej sile do nich wrócić, Musi też czasem i śmiejąc się nucić. Zacny Potocki, jakiego nie miały Wieki poety, wszędzieś doskonały!
Lubo się modlisz, lub płaczesz, lub szydzisz, Równego sobie w koncepcie nie widzisz. Niech się nie cenią, bo ich wiersz jałowy Zbiera za twoim Pegazem podkowy.
Dawniejszym sławę, a rezolucyją Bierzesz tym, którzy po nas następują. I moje pióro chwaliłoby dłużéj, Cóż! – przy twych wierszach śmiałość mu nie służy.
Uprzejmie brat i sługa powolny S. M.
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 116
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
że ją gdzieś sen z głowy wywieje).
Nalewajże, chłopcze, hojnie, A żeby skończyć przystojnie, Każcie nam w skrzypki rznąć, a my dokoła Wypocim sobie zarudzone czoła.
Panny niech przyjdą, i one Mają przychętki pieszczone: Kieliszek włudzić, w taniec iść gotowa, Bo bez białej płci dobra myśl jałowa.
Wszak też niedługo tej pracy, Jako będą w brzuchu żacy: Choć nam nie będą grać wychodzonego, Do łóżka tańcem pójdziemy młyńskiego. DO PSÓW
Psi, którzy tego strzeżecie pokoja, Gdzie sypia pani, gdzie zbiega myśl moja, Dla których ani z nią się mogę schodzić, Ani pilności matczynej podchodzić, Ani oszukać
że ją gdzieś sen z głowy wywieje).
Nalewajże, chłopcze, hojnie, A żeby skończyć przystojnie, Każcie nam w skrzypki rznąć, a my dokoła Wypocim sobie zarudzone czoła.
Panny niech przyjdą, i one Mają przychętki pieszczone: Kieliszek włudzić, w taniec iść gotowa, Bo bez białej płci dobra myśl jałowa.
Wszak też niedługo tej pracy, Jako będą w brzuchu żacy: Choć nam nie będą grać wychodzonego, Do łóżka tańcem pójdziemy młyńskiego. DO PSÓW
Psi, którzy tego strzeżecie pokoja, Gdzie sypia pani, gdzie zbiega myśl moja, Dla których ani z nią się mogę schodzić, Ani pilności matczynej podchodzić, Ani oszukać
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 168
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
będziesz czysto i wstrzemięźliwie.
Ani skąpym godziło się być, szlachcicowi rzymskiemu: Verus eques non sit tenax. Ludzkość bowiem niewoli serca, które się często największym przymiotom zażyć i obligować nie pozwalają. Ludzie ludziom, żeby sobie z honorem i profitem żyli, żyć zawsze powinni, do czego sknerstwo wszelką tamuje dyspozycyją. Nie z jałowego stołu rodzi się konfidencja i uprzejmość przyjacielska, gdzie świadczenia się wzajemność żadnej mieć nie może racji. Inaksze poznania, inaksze doznania bywają okoliczności. W kościołach i zgromadzeniach publicznych ludzie się poznawać zwykli, u stołów doznają przyjaciele, komunikacyją ludzkości wiążą się ze sobą serca ludzkie. Z tych rodzi się miłość zobopólna, z miłości wzajemna
będziesz czysto i wstrzemięźliwie.
Ani skąpym godziło się bydź, szlachcicowi rzymskiemu: Verus eques non sit tenax. Ludzkość bowiem niewoli serca, które się często największym przymiotom zażyć i obligować nie pozwalają. Ludzie ludziom, żeby sobie z honorem i profitem żyli, żyć zawsze powinni, do czego sknerstwo wszelką tamuje dyspozycyją. Nie z jałowego stołu rodzi się konfidencyja i uprzejmość przyjacielska, gdzie świadczenia się wzajemność żadnej mieć nie może racyi. Inaksze poznania, inaksze doznania bywają okoliczności. W kościołach i zgromadzeniach publicznych ludzie się poznawać zwykli, u stołów doznają przyjaciele, komunikacyją ludzkości wiążą się ze sobą serca ludzkie. Z tych rodzi się miłość zobopólna, z miłości wzajemna
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 187
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
fortelnej śmierci, skromność wszeteczeństwu, sakrament całemu piekłu. Kędy serce skurczyło się w serdeńko, pociecha obróciła w żart, afekt i wysługa w słowa, łzy w urynał, żal i płacz w pozorne kwiki, mąż w jegomości, śmierć w niepamięć i gacha. Kędy kochanie niepewne, pociecha fałszywa, pocałowanie jałowe, wspołeczeństwo zdradliwe, życie niebezpieczne, śmierci krótki żal, żałobna płachta, oka misterna na połów siatka. Kędy (wyraźnie rzekę) śmierć nad życie znośniejsza, odmiana ślubu pożądana, kłopotów, dolegliwości i nieszczyrości pełno, kędy mąż męża, żona żonę do grobu wypiera, na łzy i żale pozór się sili, do
fortelnej śmierci, skromność wszeteczeństwu, sakrament całemu piekłu. Kędy serce skurczyło się w serdeńko, pociecha obróciła w żart, afekt i wysługa w słowa, łzy w urynał, żal i płacz w pozorne kwiki, mąż w jegomości, śmierć w niepamięć i gacha. Kędy kochanie niepewne, pociecha fałszywa, pocałowanie jałowe, wspołeczeństwo zdradliwe, życie niebezpieczne, śmierci krótki żal, żałobna płachta, oka misterna na połów siatka. Kędy (wyraźnie rzekę) śmierć nad życie znośniejsza, odmiana ślubu pożądana, kłopotów, dolegliwości i nieszczyrości pełno, kędy mąż męża, żona żonę do grobu wypiera, na łzy i żale pozór się sili, do
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 267
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Gęś, Korona, albo bukiet kwiatowy: Tetydzie Morza Bogini, był ofiarowany Alcjon, albo Zimorodek ptak: Cererze Bogini zbóż i urodza- ŚCIENCJA
jów, dawano in victimam wieniec z kłosów zboża, co teraz czynią na obżynkach, wieniec oddając ze śpiewaniem Panu swoi poddani; albo też dawali Świnię: Próżerpinie prowadzono na ofiarę Krowę Jałową. sterilem tihi Proserpina vaccam mowi Virgilius; Rhet albo Cybela Bogów Matce, jako też i Bellonie Kapłani z własnej kiwi czynili Libamina, albo ofiary: Tellury zaś albo Ziemi oddawali Krowę cielną według Arnobiusza, aby i ziemia była fecunda, tak jako jej ofiara: Dianie Psy gończe, Charty, i Wyżły były ofiąrą tudzież
Gęś, Korona, álbo bukiet kwiátowy: Tetydzie Morza Bogini, był ofiárowány Alcyon, álbo Zimorodek ptak: Cererze Bogini zboż y urodza- SCIENCYA
iow, dawano in victimam wieniec z kłosow zboża, co teraz czynią ná obżynkách, wieniec oddáiąc ze śpiewániem Pánu swoi poddani; álbo też dawali Swinię: Prozerpinie prowadzono ná ofiárę Krowę Iałową. sterilem tihi Proserpina vaccam mowi Virgilius; Rhet álbo Cybela Bogow Mátce, iáko też y Bellonie Kápłani z własney kiwi czynili Libamina, álbo ofiáry: Telluri záś ałbo Ziemi oddawali Krowę cielną według Arnobiuszá, áby y ziemiá byłá fecundá, ták iako iey ofiárá: Dianie Psy gońcże, Charty, y Wyżły były ofiąrą tudzież
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 29
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
skorę; siedm owczych dojek, idzie za jednę całkową krowę. Angielskie owce że na słońcu nie bywają, miętka ich wełna, na wyśmienite idzie sukna; dlatego aby szorstkiej nie było wełny i grubej, rankiem i wieczorem je paść najlepiej. Owczarnia ma być, podługowatej formy jak stajnia nisko budowana, w zaciszu przegrody na jałowe, jagnięta, i barany mająca. Siana im potrzeba dobierać, dopieroż pastwisk, które im najzdrowsze na pagórkach; co niziny, mokre miejsca, owsiska szkodzą im. Owce od zarazy ochronić się mogą jako też i kozy, jeźli bociana żołądek zwodą utłuczony po łyżce jednej każdej wlejesz w gardło. Cárdanus zaś Naturalista
skorę; siedm owczych doiek, idzie za iednę całkową krowę. Angielskie owce że na słońcu nie bywaią, miętka ich wełna, na wyśmienite idzie sukna; dlatego aby szorstkiey nie było wełny y grubey, rankiem y wieczorem ie paść naylepiey. Owczarnia ma bydz, podługowatey formy iak staynia nisko budowana, w zaciszu przegrody na iałowe, iagnięta, y barany maiąca. Siana im potrzeba dobierać, dopieroż pastwisk, ktore im nayzdrowsze na pagorkach; co niziny, mokre mieysca, owsiska szkodzą im. Owce od zarazy ochronić się mogą iako też y kozy, ieźli bociana żołądek zwodą utłuczony po łyszce iedney każdey wleiesz w gardło. Cárdanus zaś Naturalista
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 404
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ma rość w zgórę naprzykład zioła, konopie, mak, siej na nowiu Księżyca. Na rzepnisku bardzo się plenny udaje jęczmień. Ziarna dużego będzie jęczmień, jeśli poleży na roli, nie zaraz zawłóczony. Owies zbytnie rano siany, będzie mały na wzrost i chwastu pełny. Groch pole lubi mierne, jednak nie jałowe: na polu bardzo tlustym i gnojnym, od chepty zielska, będzie zaduszony. Len sieją, aby był lepszy na żytnisku, i pszeniczysku. Na ziemi chudej więcej wszelkiego O Ekonomice, mianowicie o Roli, Zbożu etc.
siej nasienia, na bojnej mniej. Na zimę siać najlepiej, gdy liście opada z drzewa.
ma ròść w zgorę naprzykład zioła, konopie, mak, siey na nowiu Xsiężyca. Na rzepnisku bardzo się plenny udaie ięczmień. Ziarna dużego będzie ięczmień, iezli poleży na roli, nie zaraz zawłóczony. Owies zbytnie rano siany, będzie mały na wzrost y chwastu pełny. Groch pole lubi mierne, iednak nie iałowe: na polu bardzo tlustym y gnoynym, od chepty zielska, będzie zaduszony. Len sieią, aby był lepszy na żytnisku, y pszeniczysku. Na ziemi chudey więcey wszelkiego O Ekonomice, mianowicie o Roli, Zbożu etc.
siey nasienia, na boyney mniey. Na zimę siać naylepiey, gdy liście opada z drzewa.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 442
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
sprawnej. Na konopie ziemi potrzeba uprawionej, które posiąwszy, posyp gnojem gołębim, bardzo bujne będą. Proso lubi grunt wilgotny, ale rzadko siać potrzeba, rodzi się piękne i na nowinie: które najlepiej zaraz wymłocić, bo się zagrzeje w stogu: toż uczyń z lnem i konopiami. Len gdzie posiany bywa, rolę jałową czyni. Owsiany chleb zdrowy, letkim czyni człeka, jąko to w góralach widziemy. Zytny, albo rzany z pięknego nie z starego żyta jest zdrowy na pół z pszenną mąką rozczyniony, w bochnach nie wielkich pieczony, ani przepieczony. Proba, że dobrze upieczony, jeśli w wodę zimną kawałek wrzucony w pośród wody pływa
sprawney. Na konopie ziemi potrzeba uprawioney, ktore posiąwszy, posyp gnoiem gołębim, bardzo buyne będą. Proso lubi grunt wilgotny, ale rzadko siać potrzeba, rodzi się piękne y na nowinie: ktore naylepiey zaraz wymłocić, bo się zagrzeie w stogu: toż uczyń z lnem y konopiami. Len gdzie posiany bywa, rolę iałową czyni. Owsiany chleb zdrowy, letkim czyni człeka, iąko to w goralach widziemy. Zytny, albo rzany z pięknego nie z starego żyta iest zdrowy na puł z pszenną mąką rozczyniony, w bochnach nie wielkich pieczony, ani przepieczony. Proba, że dobrze upieczony, iezli w wodę zimną kawałek wrzucony w posrod wody pływa
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 443
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754