czy nie, relacyji o sobie uczynić nie umieli, powiadając, że ich bardzo małymi wzięto i nie wiedzieli, jakij byli kondycyji, bardziej jednak z nich pokazywało się, że byli plebejczykowie. Wszyscy jednak porządnie przyjachali, mając po kilkoro czeladzi tak z Turków, jako i Greków; konie mieli piękne i bardzo porządne i juczone, bo u Pohoyskiego znajdowało się czterdzieści i pięć tysięcy czerwonych, u Skałki czterdzieści i dwa tysięcy czerwonych złotych, u Podolskiego trzydzieści i dziewięć tysięcy czerwonych złotych, których takim sposobem dostali. Jak Wezyr widział przegraną, iż uchodzić musiał, dopadł do namiotu i kazawszy pootwierać sepety, krzyknął: „Bierz, kto co może
czy nie, relacyji o sobie uczynić nie umieli, powiadając, że ich bardzo małymi wzięto i nie wiedzieli, jakij byli kondycyji, bardziej jednak z nich pokazywało się, że byli plebejczykowie. Wszyscy jednak porządnie przyjachali, mając po kilkoro czeladzi tak z Turków, jako i Greków; konie mieli piękne i bardzo porządne i juczone, bo u Pohoyskiego znajdowało się cztyrydzieści i pięć tysięcy czerwonych, u Skałki cztyrydzieści i dwa tysięcy czerwonych złotych, u Podolskiego trzydzieści i dziewięć tysięcy czerwonych złotych, których takim sposobem dostali. Jak Wezyr widział przegraną, iż uchodzić musiał, dopadł do namiotu i kazawszy pootwierać sepety, krzyknął: „Bierz, kto co może
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 68
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Ale rożważywszy że będzie za nim mocna pogonia/ i żeby mu niepodobna w tak wielkiej kupie uchodzić/ nie zostawił tylko jednego Pokojoweego przy sobie/ drugich wszytkich rozprawił/ rozdawszy miedzy nich większą część pieniędzy/ i podziękowawszy im za wyświadczoną ochotę. Puścił się tedy w drogę z samym tylko Pokojowym/ prowadząc cztery konie dobrze na juczone złotem i klejnotami. A gdy go jeszcze i to zatrudniało /zakopał na sześćkroć Sto Tysięcy Talerów w pewnym miejscu/ które sobie naznaczył. Co po tym pastuszy wykopali/ i powadziwszy się około podziału/ rozgłosili tak dalece/ że się doniosło do wiadomości Sędziego tamtego miejsca/ który ich pogodził/ zabrawszy wszytko/ i odesłał
Ale rożważywszy że będźie zá nim mocna pogonia/ y żeby mu niepodobna w ták wielkiey kupie vchodźić/ nie zostáwił tylko iednego Pokoioweego przy sobie/ drugich wszytkich rospráwił/ rozdawszy miedzy nich większą część pieniędzy/ y podźiękowawszy im zá wyświádczoną ochotę. Puśćił się tedy w drogę z sámym tylko Pokoiowym/ prowádząc cztery konie dobrze ná iuczone złotem y kleynotámi. A gdy go ieszcze y to zátrudniało /zákopał ná sześćkroć Sto Tyśięcy Tálerow w pewnym mieyscu/ ktore sobie náznáczył. Co po tym pástuszy wykopáli/ y powadźiwszy się około podźiału/ rozgłośili ták dálece/ że się doniosło do wiádomośći Sędźiego támtego mieyscá/ ktory ich pogodźił/ zábrawszy wszytko/ y odesłał
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 29
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
. Krzyżem się bronię jak mocnym orężem, Kładąc go często na usta, na czoło, Co raz uchodzę przed piekielnym wężem, Żeby mię znowu nie opasał w koło. Aliści widzę nadchodzące wozy, Gotowe mają liny i powrozy. Do przeprawienia, na tamtę się stronę Wszelką gotowość uważam iż mają, Ludzie piechotni, Wielbłądy juczone, Różne ciężary w statek wprowadzają; Mnie nikt nie spyta, ubogiej sieroty, Co z sobą niosę do ładownej floty. Bo wszyscy widzą że pod pachą gniotę Chleba kawałek, jak złoto piastuje, To mój prowiant, ten moję lichotę Na dalsze życie w siłach utrzymuje; W grubej mię sukni widząc i powrozie, Zaden
. Krzyżem się bronię iák mocnym orężem, Kłádąc go często ná usta, ná czoło, Co raz uchodzę przed piekielnym wężem, Zeby mię znowu nie opasał w koło. Aliści widzę nadchodzące wozy, Gotowe maią liny y powrozy. Do przeprawienia, ná tamtę się stronę Wszelką gotowość uważam iż maią, Ludzie piechotni, Wielbłądy iuczone, Rożne ciężary w státek wprowadzaią; Mnie nikt nie spyta, ubogiey sieroty, Co z sobą niosę do łádowney floty. Bo wszyscy widzą że pod pachą gniotę Chleba káwałek, iák złoto piastuie, To moy prowiant, ten moię lichotę Ná dalsze życie w siłach utrzymuie; W grubey mię sukni widząc y powrozie, Záden
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 180
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752