OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY; Bróg, ale co snop, to inszego zboża; Kram rozlicznego gatunku: na cóż chwalić? W ogrodzie chwastu, gdzie pokrzywa sparza-ć; W brogu plugastwa, gdzie matonóg zawróci-ć głowę; W kramie szpilek, którymi zakłuć, zwierciadeł, których się przejźreć możesz między towarem na poły. Rzeczy, powieści, przygody, podobieństwa, przykłady, które, jeśli nie były, być mogły w obojej płci, w różnych stanach i wieku żywota ludzkiego Tudzież ethica do cnoty, moralia do obyczajów, sacra do nauki, seria do przestrogi wiodące poważnych i
OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY; Bróg, ale co snop, to inszego zboża; Kram rozlicznego gatunku: na cóż chwalić? W ogrodzie chwastu, gdzie pokrzywa sparza-ć; W brogu plugastwa, gdzie matonóg zawróci-ć głowę; W kramie szpilek, którymi zakłuć, zwierciadeł, których się przejźreć możesz między towarem na poły. Rzeczy, powieści, przygody, podobieństwa, przykłady, które, jeśli nie były, być mogły w obojej płci, w różnych stanach i wieku żywota ludzkiego Tudzież ethica do cnoty, moralia do obyczajów, sacra do nauki, seria do przestrogi wiodące poważnych i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 5
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z ogroda Osiadł w sajdak Kupidów. O, jak święta zgoda! Ma swoje żądło miłość, ma żądło i pszczoła, Tamta po sercu szczypie, ta kwiatki i zioła; Pszczoła w jednymże ciele miód nosi i jady, Miłość raz miodu pełna, wnetki pełna zdrady. Ale w tym jest różnica: pszczoła raz zakole I umiera, a miłość wieczne daje bole, I od pszczoły, choć nabrzmi, niedługośmy chorzy, Ale rany miłości nie zleczą doktorzy. NA KALOTĘ
Czy to łysina, czy tam spodkiem parchy, Że plesz, rzecz świętą, kryjesz w skórę z marchy? Gdy na was pojrzę, księże kanoniku, Zda mi
z ogroda Osiadł w sajdak Kupidów. O, jak święta zgoda! Ma swoje żądło miłość, ma żądło i pszczoła, Tamta po sercu szczypie, ta kwiatki i zioła; Pszczoła w jednymże ciele miód nosi i jady, Miłość raz miodu pełna, wnetki pełna zdrady. Ale w tym jest różnica: pszczoła raz zakole I umiera, a miłość wieczne daje bole, I od pszczoły, choć nabrzmi, niedługośmy chorzy, Ale rany miłości nie zleczą doktorzy. NA KALOTĘ
Czy to łysina, czy tam spodkiem parchy, Że plesz, rzecz świętą, kryjesz w skórę z marchy? Gdy na was pojrzę, księże kanoniku, Zda mi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 69
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chociażby był w to wszytko odziany, Zjadłby w pierzu i w sierci, ni wilk rozgniewany. 277. DO SĄSIADA NIEZGODNEGO
Sąsiedzie! do wszytkich ci, jako widzę, krzywo. Jeśli mieszkać z sąsiadem o miedzę cię ckliwo, Radzęć na Janczarychę albo na Drzypole: Upewniam, że cię tam nikt w oczy nie zakole. 278. DZIEWIĘĆ
Dziewięć, Mospanie! — w czoło uderzywszy palcem, Stojąc nad soli, ważnik wielicki, kawalcem, Tyle ważył cetnarów, dość wymówkę krótką, Powiedział nam, co nas miał poczęstować wódką; Jakoby wielki koncept tym zamykał słówkiem, Kiedy na kartce dziewięć napisał ołówkiem. 279. MARS
Mars krew,
chociażby był w to wszytko odziany, Zjadłby w pierzu i w sierci, ni wilk rozgniewany. 277. DO SĄSIADA NIEZGODNEGO
Sąsiedzie! do wszytkich ci, jako widzę, krzywo. Jeśli mieszkać z sąsiadem o miedzę cię ckliwo, Radzęć na Janczarychę albo na Drzypole: Upewniam, że cię tam nikt w oczy nie zakole. 278. DZIEWIĘĆ
Dziewięć, Mospanie! — w czoło uderzywszy palcem, Stojąc nad soli, ważnik wielicki, kawalcem, Tyle ważył cetnarów, dość wymówkę krótką, Powiedział nam, co nas miał poczęstować wódką; Jakoby wielki koncept tym zamykał słówkiem, Kiedy na kartce dziewięć napisał ołówkiem. 279. MARS
Mars krew,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 310
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, swoję kuchnią na zawsze zagasić, letkości pod faworem letkości, rzyźwości francuskiej pełnić, nos utabaczyć, strojem czas marnować, zgoła i sobie, i nikomu nic się nie przydać. Tej się szkoły i pomniejszą kondycyją bracia nasi chwycili. A na cóż, pytam się? Oto żeby jeden drugiego w niepotrzebnej brawurze jak świnię zakłuł, posty święte i wigilije gwałcił, kościoła nie słuchał, substancyją na brydnie i fraszki marnował, paskudy gęstym w pludrach rozporem wietrzył, aplikacji w podających się ojczyzny okazjach żadnej penitus nie miał, majorem się albo pułkownikiem bez szarży mianował, z kurwą na ostatek albo Ormianką opaskudził i mizernie skapał, perukę wróblom na postrach z
, swoję kuchnią na zawsze zagasić, letkości pod faworem letkości, rzyźwości francuskiej pełnić, nos utabaczyć, strojem czas marnować, zgoła i sobie, i nikomu nic się nie przydać. Tej się szkoły i pomniejszą kondycyją bracia nasi chwycili. A na cóż, pytam się? Oto żeby jeden drugiego w niepotrzebnej brawurze jak świnię zakłuł, posty święte i wigilije gwałcił, kościoła nie słuchał, substancyją na brydnie i fraszki marnował, paskudy gęstym w pludrach rozporem wietrzył, aplikacyi w podających się ojczyzny okazyjach żadnej penitus nie miał, majorem się albo pułkownikiem bez szarży mianował, z kurwą na ostatek albo Ormianką opaskudził i mizernie skapał, perukę wróblom na postrach z
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 216
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
po sobie zostawił, syna zaś żadnego. Ale ta ich pewna procedencja z samegoż województwa brzeskiego, czego już tam doszli i dochodzą.
Dziad teraźniejszych rodzony Piotr Matyjewicz, z miasteczka Horodca do ekonomii brzeskiej należącego, którego Kozacy podczas rewolucji dawniejszych, jak był sługą miejskim, że im dobrze nie usłużył, pikami na śmierć zakłuli i został męczennikiem. Ten męczennik zostawił po sobie trzech synów. Jeden najstarszy, Jerzy, ociec teraźniejszych, udał się do wojska i dostał się chłopcem do Sapiehy, koniuszego lit., z którego synami dwoma peregrynował do cudzych krajów: z starostą bobrujskim za chłopca, z podskarbim nadwornym za gubernera. Drugi, Michał,
po sobie zostawił, syna zaś żadnego. Ale ta ich pewna procedencja z samegoż województwa brzeskiego, czego już tam doszli i dochodzą.
Dziad teraźniejszych rodzony Piotr Matyjewicz, z miasteczka Horodca do ekonomii brzeskiej należącego, którego Kozacy podczas rewolucji dawniejszych, jak był sługą miejskim, że im dobrze nie usłużył, pikami na śmierć zakłuli i został męczennikiem. Ten męczennik zostawił po sobie trzech synów. Jeden najstarszy, Jerzy, ociec teraźniejszych, udał się do wojska i dostał się chłopcem do Sapiehy, koniuszego lit., z którego synami dwoma peregrynował do cudzych krajów: z starostą bobrujskim za chłopca, z podskarbim nadwornym za gubernera. Drugi, Michał,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 544
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Nie bądźcie tak uporne, Dajcie aby komorne.
Przyszedszy do pasieki (a cóż zbójca gorzej Czynić może?), każdy ul siekierą otworzy. W garści nóż, ogień w drugiej, Żałosne robi rugi.
Osobno susz, osobno ciężkie plastry kładzie, Tamtym miech, tymi beczki napycha i kadzie, Choć go żądło zakole; Tak, tak w cudzej stodole.
Ach, mizernaż to pomsta i nierówna zwadzie: Zbójca — cały, gospodarz żywot przy niej kładzie; A wżdy, wedle przysłowia: Bierzesz chleb, nie bierz zdrowia.
Ja sam nie znam jesieni: ani mnie Pomona Jabłki, ani ucieszą z winohradu grona. Wszędy
. Nie bądźcie tak uporne, Dajcie aby komorne.
Przyszedszy do pasieki (a cóż zbójca gorzej Czynić może?), każdy ul siekierą otworzy. W garści nóż, ogień w drugiej, Żałosne robi rugi.
Osobno susz, osobno ciężkie plastry kładzie, Tamtym miech, tymi beczki napycha i kadzie, Choć go żądło zakole; Tak, tak w cudzej stodole.
Ach, mizernaż to pomsta i nierówna zwadzie: Zbójca — cały, gospodarz żywot przy niej kładzie; A wżdy, wedle przysłowia: Bierzesz chleb, nie bierz zdrowia.
Ja sam nie znam jesieni: ani mnie Pomona Jabłki, ani ucieszą z winohradu grona. Wszędy
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 527
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niż w jeżu, niż w oście Ostrzejsze i żądlistsze na niej ciernie roście. Cóż rzeczesz, jeśli piąte miną jej dziesiątki? Urodzone straszydło z onej pięknej łątki. Wszytek koncept w języku, wszytka grzeczność w mowie: Jeżeli spytasz słowem, tysiącem odpowie; A co się jej zda czynić najbardziej dowcipnie, Za każdym cię zakole, za każdym uszczypnie.
Patrzaj, co diabeł broi! Im bardziej jest szpetna, Tym bardziej zła, kto by rzekł, tym bardziej zaletna, I rzadko która, żeby przystała jej szubka, Nie podsyca w starości gorzałeczką czubka; Chce nadstawić tej, która z ciała spadła, krasy Klejnotami, wstęgami, świetnymi hatłasy
niż w jeżu, niż w oście Ostrzejsze i żądlistsze na niej ciernie roście. Cóż rzeczesz, jeśli piąte miną jej dziesiątki? Urodzone straszydło z onej pięknej łątki. Wszytek koncept w języku, wszytka grzeczność w mowie: Jeżeli spytasz słowem, tysiącem odpowie; A co się jej zda czynić najbardziej dowcipnie, Za każdym cię zakole, za każdym uszczypnie.
Patrzaj, co diabeł broi! Im bardziej jest szpetna, Tym bardziej zła, kto by rzekł, tym bardziej zaletna, I rzadko która, żeby przystała jej szubka, Nie podsyca w starości gorzałeczką czubka; Chce nadstawić tej, która z ciała spadła, krasy Klejnotami, wstęgami, świetnymi hatłasy
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 438
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bywszy panią w domu, Nie rozkażesz, aż spytasz wprzód pana, nikomu; Bodaj nie o każdą rzecz prosić trzeba będzie, Wygadzając pijanej (są przykłady) zrzędzie, Gdzie jeżeli w najmniejszej rzeczy nie usłucha, Do żony, zwłaszcza wdowy, zawadzi mu mucha. Broń Boże nieboszczyka słowem abo kilką Wspomnieć — jakbyś zakłuła konia w sadno śpilką. Późno, straciwszy złotą wolność, wzdychać do niej; Wyglądać śmierci, rychło z tej wyzwoli toni. Mając w sygnecie, życzę mieć ją i na sercu: Dosyć raz paniej z mężem stanąć na kobiercu. I Duch Święty do bożej takowe usługi Wdowy obiera, których nie poznał mąż drugi.
bywszy panią w domu, Nie rozkażesz, aż spytasz wprzód pana, nikomu; Bodaj nie o każdą rzecz prosić trzeba będzie, Wygadzając pijanej (są przykłady) zrzędzie, Gdzie jeżeli w najmniejszej rzeczy nie usłucha, Do żony, zwłaszcza wdowy, zawadzi mu mucha. Broń Boże nieboszczyka słowem abo kilką Wspomnieć — jakbyś zakłuła konia w sadno śpilką. Późno, straciwszy złotą wolność, wzdychać do niej; Wyglądać śmierci, rychło z tej wyzwoli toni. Mając w sygnecie, życzę mieć ją i na sercu: Dosyć raz paniej z mężem stanąć na kobiercu. I Duch Święty do bożej takowe usługi Wdowy obiera, których nie poznał mąż drugi.
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 471
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nigdym jej potym niejadł. Powiedał ten szlachcic że bywa wędzona po Czerwonym Złotem funt. Ale przezwiska jej niepamietam bo bardzo dziwnie jako i sama dziwna Jest to tam łeb i ślepie jako u smoka straszne paszczęka szeroka a płaska jak u małpy na łbie rogi dwa zakrzywione takie jak u kozy dzikiej Aletak ostre że się zakole jako igłą na karku hak mało co mniejszy odtych co na głowie zakrzywiony natę stronę ku głowie I już tak po wszystkim grzbiecie jeden za drugiem acoraz mniejsze az do ogona sama wsobie okrągła jako pniak skora właśnie taka na niej jako Jaszczur co go do szable zażywają a po tej skórze haczki takie jako i na grzbiecie
nigdym iey potym nieiadł. Powiedał tęn szlachcic że bywa wędzona po Czerwonym Złotem funt. Ale przezwiska iey niepamietam bo bardzo dziwnie iako y sama dziwna Iest to tam łeb y slepie iako u smoka straszne paszczęka szeroka a płaska iak u małpy na łbie rogi dwa zakrzywione takie iak u kozy dzikiey Aletak ostre że się zakole iako igłą na karku hak mało co mnieyszy odtych co na głowie zakrzywiony natę stronę ku głowie I iuz tak po wszystkim grzbiecie ieden za drugiem acoraz mnieysze az do ogona sama wsobie okrągła iako pniak skora własnie taka na niey iako Iaszczur co go do szable zazywaią a po tey skorze haczki takie iako y na grzbiecie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 65
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
; puścisz z domu? Zajmą, bo zaraz w marchwi szkodę czyni komu; Jeszczeż gdyby nie jej kto. Ciebie jak podszywał: Będziesz na swą zabawkę w kącie głową kiwał. O, jakaż to uciecha! większa niż z prosiątkiem. Ach, kiedyżby mógł oraz koniec być z początkiem! Baba, zakłuwszy prosię, będzie jeść po ćwierci; Zje dziada młoda żona, choć kole do śmierci. Tenże kłopot młodemu stara, choć bogata Wdowa, jeśli przy prawnych terminach dzieciata: Jeden statut pod głową, podle boku drugi, Co dzień, co noc odmieniać, jak w kieracie, cugi. Nie prosię, ale raczej
; puścisz z domu? Zajmą, bo zaraz w marchwi szkodę czyni komu; Jeszczeż gdyby nie jej kto. Ciebie jak podszywał: Będziesz na swą zabawkę w kącie głową kiwał. O, jakaż to uciecha! większa niż z prosiątkiem. Ach, kiedyżby mógł oraz koniec być z początkiem! Baba, zakłuwszy prosię, będzie jeść po ćwierci; Zje dziada młoda żona, choć kole do śmierci. Tenże kłopot młodemu stara, choć bogata Wdowa, jeśli przy prawnych terminach dzieciata: Jeden statut pod głową, podle boku drugi, Co dzień, co noc odmieniać, jak w kieracie, cugi. Nie prosię, ale raczej
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 160
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987