, w-którym jest na co patrzać. Weźcie do tego chęć i nabożeństwo, żebyście radzi w-Naświętszy Sakrament jako w-tenczę patrzali; bo to jest najwyższy Cel, oka śmiertelnego. 6. Widział ludzie jako drzewa, takie do dziś dnia są drzewa, co to nie umie nic spokojnie, i przyjaźnie mówić, ale mu tylko kijce zgęby latają. 7. Bywają takie drzewa, nie obaczysz, aby się też ukłonić miał, chwieje się raczej niż nachyla, nieumie się pokłonem zniżyć. Konwersacja jego nie smaczna, jak drewno gryzł. 8. Aleć i człowiek pusty, swawolny, co to wzgórę nogami chodzi, jak drzewo gałęziami do góry
, w-ktorym iest ná co pátrzáć. Weźćie do tego chęc i nabożeństwo, zebyśćie rádźi w-Naświętszy Sákráment iáko w-tenczę pátrzáli; bo to iest naywyższy Cel, oká śmiertelnego. 6. Widźiał ludźie iáko drzewá, tákie do dźiś dniá są drzewá, co to nie umie nic zpokoynie, i przyiáźnie mowić, ále mu tylko kiyce zgęby latáią. 7. Bywáią tákie drzewá, nie obaczysz, áby się też ukłonić miał, chwieie się ráczey niż náchyla, nieumie się pokłonem zniżyć. Konwersacyia iego nie smáczna, iák drewno gryzł. 8. Aleć i człowiek pusty, swawolny, co to wzgorę nogámi chodźi, iák drzewo gáłęźiámi do gory
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 77
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
piwsku? Jechali przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie
piwsku? Jechali przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą, Śmiejąc się uderzą. 11. Pieśń o krawcach VIII.
Smykowie wczora wieczór o krawcach śpiewali, Że na
kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą, Śmiejąc się uderzą. 11. Pieśń o krawcach VIII.
Smykowie wczora wieczór o krawcach śpiewali, Że na
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
zatem prędko się dadzą każdemi nowinami w tej mierze poruszyć. Do tego radby co naprędzej wyzwolił królestwo swoje szwedzkie z rąk Karolusowych; przeto i w tem mu nie dogadzajmy, ale wszelkie ratunki sejmowe rozrywajmy. Mamy na to sposoby, lubo zwykłe, jednak barzo dobre: pacta conventa, Henrykowe artykuły; że bywały zawsze kijce i na naszego Stefana, gdy go kolwiek jego adwersarze turbować chcieli, też i teraz nam pójdą, ilekolwiek te rzeczy ludziom zagajemy, miedzy którymi jest wiele malkontentów, wiele popularystów, a te rzeczy są barzo popularia«. A też mojem zdaniem pewniejsze są moje koniektury, aniż ich, bo sam skutek spraw ich,
zatem prędko się dadzą każdemi nowinami w tej mierze poruszyć. Do tego radby co naprędzej wyzwolił królestwo swoje szwedzkie z rąk Karolusowych; przeto i w tem mu nie dogadzajmy, ale wszelkie ratunki sejmowe rozrywajmy. Mamy na to sposoby, lubo zwykłe, jednak barzo dobre: pacta conventa, Henrykowe artykuły; że bywały zawsze kijce i na naszego Stefana, gdy go kolwiek jego adwersarze turbować chcieli, też i teraz nam pójdą, ilekolwiek te rzeczy ludziom zagajemy, miedzy którymi jest wiele malkontentów, wiele popularystów, a te rzeczy są barzo popularia«. A też mojem zdaniem pewniejsze są moje konjektury, aniż ich, bo sam skutek spraw ich,
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 388
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Maćków, to właśnie jakby owo sesnaście jakich wołków rycało. A drugi kozi rog gryzł, a on wrzescał; a trzeci w niewielkie korytecko kijkiem rzepolił, a ono piscało; cwarty, żółtą kiełbasę pomatawsy, co wyrzygnie, to zaś połknie; piąty, kiedy co pocnie w stołową nogę, ale więcej posto na cerwony kijec, pierdzieć, to to wrzescy, jakoby go wciornascy, co w piekle słupieli. Małe zaś zaby, na papier pozierając, jak prosięta kwicą; a jeden z wielką syją garzcią kiwa i baka na nichze: „Nie wołajcie! nie wołajcie!” —a sam wrzescy, jakoby go satani darli.
Maćków, to właśnie jakby owo sesnaście jakich wołkow rycało. A drugi kozi rog gryzł, a on wrzescał; a trzeci w niewielkie korytecko kijkiem rzepolił, a ono piscało; cwarty, zołtą kiełbasę pomatawsy, co wyrzygnie, to zaś połknie; piąty, kiedy co pocnie w stołową nogę, ale więcej posto na cerwony kijec, pierdzieć, to to wrzescy, jakoby go wciornascy, co w piekle słupieli. Małe zaś zaby, na papier pozierając, jak prosięta kwicą; a jeden z wielką syją garzcią kiwa i baka na nichze: „Nie wołajcie! nie wołajcie!” —a sam wrzescy, jakoby go satani darli.
Skrót tekstu: BarMazBad
Strona: 274
Tytuł:
Prawdziwa jazda Bartosza Mazura
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
i ćwiczenia koni/ dłuższych abo krótszych Czanek potrzebował/ łacno za rozkazaniem każdy rzemieśnik onemu w tym dogodzić może/ tu jako sam papier wynosił/ taka się wielkość położyła. Żadna się tak dziwna i tak zła gęba nie natrafi (końska mówię/ bo o przewrotnych i niewyparzonych gębach ludzkich nic nie piszę/ którym ledwie czasem kijec nasiekany abo duża pięść hamulec przybiera) aby którym z nich zahamowana być nie miała. Zeznawamci żeć niezliczona liczba znajduje się Munsztuków dziwnych i wymyślnych/ ale raczej oprócz tych takowa/ z których każdy w malowaniu na karcie więtszą poda oczom uciechę/ a niż w rzeczy samej dogodzenie potrzebne przyniesie. Niech się tedy skryją owi
y ćwiczenia koni/ dłuższych ábo krotszych Czánek potrzebował/ łácno zá roskazániem káżdy rzemięśnik onemu w tym dogodźić może/ tu iáko sam pápier wynośił/ táka się wielkość położyłá. Zadna się ták dźiwna y ták zła gębá nie nátráfi (końska mowię/ bo o przewrotnych y niewypárzonych gębách ludzkich nic nie piszę/ ktorym ledwie czásem kiiec náśiekány ábo duża pięść hámulec przybiera) áby ktorym z nich záhámowána być nie miáłá. Zeznawamći żeć niezliczona liczbá znáyduie się Munsztukow dźiwnych y wymyślnych/ ále ráczey oprocz tych tákowa/ z ktorych káżdy w málowániu ná kárćie więtszą poda oczom vćiechę/ á niż w rzeczy sámey dogodzenie potrzebne przynieśie. Niech się tedy skryią owi
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Liijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
by z tydzień nie pozbył frebry ni gorączki.
Dziewiąta pani. Ja zaś wierę nie umiem już inaczej radzić, Jedno myślę, jakoby swego z świata zgładzić.
Dziesiąta pani. Ja swojego pojmam obiema rękoma, Az on nie wie, kędy jest: na dworze, czy doma.
Jedenasta pani. Ja zaś radzę mięć kijec, zaraz w zęby kijcem, Aże mój chłop poleci jak nadalej młyńcem.
Dwunasta pani. Ja bym ich zaś morzeła, gdybym była morem, I do Wisły nosiła po jednemu worem.
Uchwała. A tak, jasnoświetna płci, białogłowskie koło, Te sprawy zrozumiawszy, puściemy na czoło. Na tych dajmy rozsądek
by z tydzień nie pozbył frebry ni gorączki.
Dziewiąta pani. Ja zaś wierę nie umiem już inaczej radzić, Jedno myślę, jakoby swego z świata zgładzić.
Dziesiąta pani. Ja swojego poimam obiema rękoma, Az on nie wie, kędy jest: na dworze, czy doma.
Jedenasta pani. Ja zaś radzę mięć kijec, zaraz w zęby kijcem, Aże mój chłop poleci jak nadalej młyńcem.
Dwunasta pani. Ja bym ich zaś morzeła, gdybym była morem, I do Wisły nosiła po jednemu worem.
Uchwała. A tak, jasnoświetna płci, białogłowskie koło, Te sprawy zrozumiawszy, puściemy na czoło. Na tych dajmy rozsądek
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 72
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
frebry ni gorączki.
Dziewiąta pani. Ja zaś wierę nie umiem już inaczej radzić, Jedno myślę, jakoby swego z świata zgładzić.
Dziesiąta pani. Ja swojego pojmam obiema rękoma, Az on nie wie, kędy jest: na dworze, czy doma.
Jedenasta pani. Ja zaś radzę mięć kijec, zaraz w zęby kijcem, Aże mój chłop poleci jak nadalej młyńcem.
Dwunasta pani. Ja bym ich zaś morzeła, gdybym była morem, I do Wisły nosiła po jednemu worem.
Uchwała. A tak, jasnoświetna płci, białogłowskie koło, Te sprawy zrozumiawszy, puściemy na czoło. Na tych dajmy rozsądek, cośmy wysadzili Na
frebry ni gorączki.
Dziewiąta pani. Ja zaś wierę nie umiem już inaczej radzić, Jedno myślę, jakoby swego z świata zgładzić.
Dziesiąta pani. Ja swojego poimam obiema rękoma, Az on nie wie, kędy jest: na dworze, czy doma.
Jedenasta pani. Ja zaś radzę mięć kijec, zaraz w zęby kijcem, Aże mój chłop poleci jak nadalej młyńcem.
Dwunasta pani. Ja bym ich zaś morzeła, gdybym była morem, I do Wisły nosiła po jednemu worem.
Uchwała. A tak, jasnoświetna płci, białogłowskie koło, Te sprawy zrozumiawszy, puściemy na czoło. Na tych dajmy rozsądek, cośmy wysadzili Na
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 72
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
w męstwie płużył: I waszmość mię pamiętasz zwłaszcza w onym stroju W który mnie sam ksiądz pleban ubierał d oboju. Naprzód był koń podemną stary/ ciemocnudy/ Pół zbroje/ ociep siana/ siedziałem jak dudy: Krupy w torbie na łęku/ szperka i przyłbica/ Kopijach miał złamaną/ bez trzosu rusznica. Kijec też był za pasem/ i miecz zardzewiały/ Do tego się też w miechu trzy wierdunku miały. I sława niepoślednia/ mogę to rzec/ była/ Dziwowało się z wojska mnie żołnierstwa siła/ Dając mi w tym wszyscy dank/ że w takim ubierze/ Jakim ja miał/ drugiego nie ujźrzałw taborze. KonfEDERAT.
w męstwie płużył: Y wászmość mię pámiętasz zwłaszczá w onym stroiu W ktory mie sam kśiądz pleban vbierał d oboiu. Naprzod był koń podemną stáry/ ćiemocnudy/ Puł zbroie/ oćiep śiáná/ śiedźiałem iák dudy: Krupy w torbie ná łęku/ szperká y przyłbicá/ Kopiiach miał złamáną/ bez trzosu rusznicá. Kiiec też był zá pásem/ y miecz zárdzewiáły/ Do tego śię też w miechu trzy wierdunku miáły. Y sławá niepoślednia/ mogę to rzec/ byłá/ Dźiwowało śię z woyská mnie żołnierstwá śiłá/ Daiąc mi w tym wszyscy dank/ że w takim vbierze/ Iákim ia miał/ drugiego nie vyźrzałw taborze. CONFEDERAT.
Skrót tekstu: KomRyb
Strona: Biiij
Tytuł:
Komedia rybałtowska nowa
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
do podlewy, Uboższym owsiane trzyny i jęczmienne plewy. Którzy się też radzi myją, jest łaźnia po temu, A każę ich gracą drapać diabłowi któremu. Mam też swego cyrulika, który krwie upuści; Ba, i bańki kto rad stawia, zwłaszcza ludzie tłuści. Ma i kleszcze rozpalone, co wyjmuje zęby, Abo kijcem da w paszczękę, aż wypadną z gęby. Ma też dla ludzi opasłych mosiądzowe łoże, Śróbami go na nim przypiąć, gdy kto spać nie może. Węgla dobrze podsypować podeń ognistego, A spodkiem poddymać, wziąwszy miechu kowalskiego. Może leżeć nie wstawając całe dwie niedzieli, Tak mniemam, że będzie kontent z piekielnej
do podlewy, Uboższym owsiane trzyny i jęczmienne plewy. Którzy się też radzi myją, jest łaźnia po temu, A każę ich gracą drapać dyabłowi któremu. Mam też swego cyrulika, który krwie upuści; Ba, i bańki kto rad stawia, zwłaszcza ludzie tłuści. Ma i kleszcze rozpalone, co wyjmuje zęby, Abo kijcem da w paszczekę, aż wypadną z gęby. Ma też dla ludzi opasłych mosiądzowe łoże, Szrobami go na nim przypiąć, gdy kto spać nie może. Węgla dobrze podsypować podeń ognistego, A spodkiem poddymać, wziąwszy miechu kowalskiego. Może leżeć nie wstawając całe dwie niedzieli, Tak mniemam, że będzie kontent z piekielnej
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 70
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903