je płaszczykiem/ na czas okryjemy. Szarp/ szarpać nie potrzeba: Bo wszytkim się zgodzą: Wszak i w polu u bydła/ Pasterki tak chodzą. Spodnice/ nic nie trudnią/ które bez Ogona; Chyba różnym nazwiskiem/ obszyta Korona. Inne/ zowią Korony/ od drzewa/ drewniane; Lecz/ czemu nie kijowe/ są raczej nazwane? Więc/ jeżeli z tych/ Moda chce wymyślić nowe/ Niech pogładzi drewnianych/ a będą kijowe; Kolpertyny/ abo więc Pondelaryś/ daje/ Gdy nie złocista/ Krawiec/ suknią Damie kraje; A jeśli/ złotem/ Szata będzie się świeciła/ Pandywenis Korona/ będzie ją zdobiła. Ostatek
ie płaszczykiem/ na czás okryiemy. Szárp/ szárpáć nie potrzebá: Bo wszytkim się zgodzą: Wszak y w polu v bydłá/ Pásterki ták chodzą. Spodnice/ nic nie trudnią/ ktore bez Ogoná; Chybá rożnym názwiskiem/ obszytá Koroná. Inne/ zowią Korony/ od drzewá/ drewniáne; Lecz/ czemu nie kiiowe/ są ráczey názwáne? Więc/ ieżeli z tych/ Modá chce wymyślić nowe/ Niech pogłádźi drewniánych/ á będą kijowe; Kolpertyny/ ábo więc Pondelariś/ dáie/ Gdy nie złoćista/ Kráwiec/ suknią Dámie kráie; A ieśli/ złotem/ Szátá będźie się świećiłá/ Pándiwenis Koroná/ będźie ią zdobiłá. Ostátek
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: E
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
bydła/ Pasterki tak chodzą. Spodnice/ nic nie trudnią/ które bez Ogona; Chyba różnym nazwiskiem/ obszyta Korona. Inne/ zowią Korony/ od drzewa/ drewniane; Lecz/ czemu nie kijowe/ są raczej nazwane? Więc/ jeżeli z tych/ Moda chce wymyślić nowe/ Niech pogładzi drewnianych/ a będą kijowe; Kolpertyny/ abo więc Pondelaryś/ daje/ Gdy nie złocista/ Krawiec/ suknią Damie kraje; A jeśli/ złotem/ Szata będzie się świeciła/ Pandywenis Korona/ będzie ją zdobiła. Ostatek/ pod Garnitur pozgarniajcie Damy/ Co samy wymyślacie/ nażywajcież samy. A kolor jaki płaci? Dyfe/ czy Aurora?
bydłá/ Pásterki ták chodzą. Spodnice/ nic nie trudnią/ ktore bez Ogoná; Chybá rożnym názwiskiem/ obszytá Koroná. Inne/ zowią Korony/ od drzewá/ drewniáne; Lecz/ czemu nie kiiowe/ są ráczey názwáne? Więc/ ieżeli z tych/ Modá chce wymyślić nowe/ Niech pogłádźi drewniánych/ á będą kijowe; Kolpertyny/ ábo więc Pondelariś/ dáie/ Gdy nie złoćista/ Kráwiec/ suknią Dámie kráie; A ieśli/ złotem/ Szátá będźie się świećiłá/ Pándiwenis Koroná/ będźie ią zdobiłá. Ostátek/ pod Gárnitur pozgárniáyćie Dámy/ Co sámy wymyślaćie/ nażywayćież samy. A kolor iáki płáći? Dife/ czy Aurorá?
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: E
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
szalejącemu Prokuratora Jerzego Fryderyka Książęcia Brandenburskiego, odebrawszy od niego jako od hołdownika jurament wierności. Roku 1579. Stefan sprzykrzywszy sobie Sedentarią Sądzenia Spraw Polskich, na Sejmie konwokowanym Trybunał Koronny postanowił, na fundamencie podanego projektu przez Zamojskiego Kanclerza W. K. na tymże Sejmie wypowiedziana Wojna Moskwie względem odzyskania Inflant, Połocka, Smoleńska, Kijowa, i innych przez nich przywłaszczonych, i sam Król z Wojskiem poszedł, Połocka i Zamku dobył; całe Województwo odebrał, przez 17. lat w Moskiewskich rękach będące. Roku 1580. Sejm w Warszawie złożył, i na nim ekspedycja powtórna deklarowana przeciw Moskwie, i sam Król z Wojskiem poszedł, Wielkołuków Miasta dobył,
szalejącemu Prokuratora Jerzego Fryderyka Xiążęćia Brandeburskiego, odebrawszy od niego jako od hołdownika jurament wiernośći. Roku 1579. Stefan sprzykrzywszy sobie Sedentaryą Sądzenia Spraw Polskich, na Seymie konwokowanym Trybunał Koronny postanowił, na fundamenćie podanego projektu przez Zamoyskiego Kanclerza W. K. na tymże Seymie wypowiedźiana Woyna Moskwie względem odzyskania Inflant, Połocka, Smoleńska, Kijowa, i innych przez nich przywłaszczonych, i sam Król z Woyskiem poszedł, Połocka i Zamku dobył; całe Województwo odebrał, przez 17. lat w Moskiewskich rękach będące. Roku 1580. Seym w Warszawie złożył, i na nim expedycya powtórna deklarowana przećiw Moskwie, i sam Król z Woyskiem poszedł, Wielkołukow Miasta dobył,
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 66
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
Obiecuj!” — „Słowy nie wskóram gołymi.” „Przysięgaj!” — „Szkoda żartować z świętymi.” „Pisz wiersze!” — „Trudno o miłosne dumy, Gdy wszytkie w głowie szwankują rozumy.” „Więc spróbuj szczęścia, wleź tam oknem w nocy.” „Strach mię od straży kijowej niemocy.”
„Porwijże pannę, a dotrzymaj wiary.” „Boję się prawa i katowskiej kary.” „To-ć już ostatnie lekarstwo dać muszę: Kup sobie powróz, a zadzierzgnij duszę.” „Już to tak, Wenus, cnotliwaś i z synem, Cukrem się wszczynasz, a kończysz
Obiecuj!” — „Słowy nie wskóram gołymi.” „Przysięgaj!” — „Szkoda żartować z świętymi.” „Pisz wiersze!” — „Trudno o miłosne dumy, Gdy wszytkie w głowie szwankują rozumy.” „Więc spróbuj szczęścia, wleź tam oknem w nocy.” „Strach mię od straży kijowej niemocy.”
„Porwijże pannę, a dotrzymaj wiary.” „Boję się prawa i katowskiej kary.” „To-ć już ostatnie lekarstwo dać muszę: Kup sobie powróz, a zadzierzgnij duszę.” „Już to tak, Wenus, cnotliwaś i z synem, Cukrem się wszczynasz, a kończysz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 64
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, I póki-ć to dać nie przysięgę, znikasz Sztychów i słodkiej wygody umykasz. Gdyby też balwierz, że oskrobie włoski, Naparł się skarbów ode mnie i wioski, Wtenczas gdy brzytwą igra po gardzielu, Rzekłbym: „Przysięgam, że-ć dam, przyjacielu!” Ale zaś potem, za kijową bitwą, Nauczyłby się targować pod brzytwą. Tobie-ć ja, Zosiu, nie chcę kijem grozić, Alebyś mogła tańszą furą wozić, Bo jak się zbytnią twą chciwością urwę, Poślę po gładszą a po tańszą kurwę. O ZOŚCE
Gdy weźmie w rękę kusia nasza Zosia, snadnie I jako go szacować, i
, I póki-ć to dać nie przysięgę, znikasz Sztychów i słodkiej wygody umykasz. Gdyby też balwierz, że oskrobie włoski, Naparł się skarbów ode mnie i wioski, Wtenczas gdy brzytwą igra po gardzielu, Rzekłbym: „Przysięgam, że-ć dam, przyjacielu!” Ale zaś potem, za kijową bitwą, Nauczyłby się targować pod brzytwą. Tobie-ć ja, Zosiu, nie chcę kijem grozić, Alebyś mogła tańszą furą wozić, Bo jak się zbytnią twą chciwością urwę, Poślę po gładszą a po tańszą kurwę. O ZOŚCE
Gdy weźmie w rękę kusia nasza Zosia, snadnie I jako go szacować, i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 320
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nieszczęsny morderca ukręcając święte członki twoje katuje; ten grób (gdzieżeś święte grobów poszanowanie/ gdzie statucie przeciwko ich gwałtowników?) błogosławionej dusze twojej roztargiwa. Wskrzesł widzę znowu Cinna Hanus/ Niemiec Chirurg Chorągwie Jego Mci Pana Strusa na tenczas do Moskwy; osadzić Dmitra Roztrichę na Północego Carstwa Stolicy idącej/ ten przywędrowawszy z miasta Kijowa do Monastyra Pieczarskiego/ szedł z drugimi do świętej Pieczary Błogosławionego Patriarchy naszego ANTONIEGO, i trocha od innych pozostawszy/ ukręcił wyżej mianowanemu świętemu nogę: z tej wyszedszy z łupem/ do swego znowu które miał w Kijowie zwrócił się łogowiska: do tego przyszedszy bez wiadomości godpodarskiej/ i wszystkich/ mogę świętego założył na połkę.
nieszczęsny mordercá vkręcáiąc święte członki twoie kátuie; ten grob (gdźieżeś święte grobow poszánowánie/ gdźie státućie przećiwko ich gwałtownikow?) błogosłáwioney dusze twoiey rostárgiwa. Wskrzesł widzę znowu Cinná Hánus/ Niemiec Chirurg Chorągwie Ie^o^ Mći Páná Strusá ná tenczás do Moskwy; osádźić Dmitrá Rostrichę ná Pułnocnego Cárstwá Stolicy idącey/ ten przywędrowawszy z miástá Kiiowá do Monástyrá Pieczárskiego/ szedł z drugimi do świętey Pieczáry Błogosłáwionego Pátriárchy nászego ANTONIEGO, y trochá od innych pozostáwszy/ vkręcił wyżey miánowanemu świętemu nogę: z tey wyszedszy z łupem/ do swego znowu ktore miał w Kiiowie zwrocił się łogowiská: do tego przyszedszy bez wiádomości godpodárskiey/ y wszystkich/ mogę swiętego záłożył ná połkę.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 115.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
owych zaś gdy Boże dzieło obrali sobie/ i błogosławionych sług jego nie oblenili się błogosławione nawiedzie ciała/ posłuchać nauki i słów Pańskich; tudzież i stać świętości Bożych uczestnikami pospieszyli się: niewypowiedzianie wdzięczny zapach jeszcze gdy byli na polu idąc z Libedzi (Libedź jest uroczysko czwierć mile od Kijowa; tak rzeczone od siostry Ściekowej/ Kijowej/ i Korewowej Lebedy) i gdy jeszcze niedospieli do Monastyra S^o^ Mikołaja Pustynnego/ jakoby od niejakichś aromat wszelakie świata te go aromaty przewyzszających od Cerkwie Pieczarskiej /i od samych śś. Pieczar zaleciał/ zaleciwszy mile ucieszył/ ucieszywszy pośpiech prędki sporządził. Jakoż i nie dziw/ boć ogród ten Z. mowie
owych zaś gdy Boże dzieło obráli sobie/ y błogosłáwionych sług ieg^o^ nie oblenili się błogosłáwione náwiedźie ćiáłá/ posłuchać náuki y słow Páńskich; tudźież y sstáć świątośći Bożych vczestnikámi pospieszyli się: niewypowiedźiánie wdźięczny zapách ieszcze gdy byli ná polu idąc z Lybedźi (Lybedź iest vroczysko ćzwierć mile od Kiiowá; ták rzeczone od siostry Sćiekowey/ Kiiowey/ y Korewowey Lebedy) y gdy ieszcze niedospieli do Monástyrá S^o^ Mikołáiá Pustynne^o^/ iákoby od nieiákichś áromat wszelákie światá te go áromáty przewyzszáiących od Cerkwie Pieczárskiey /y od sámych śś. Pieczar zálećiał/ zálećiwszy mile vćieszył/ vćieszywszy pośpiech prędki sporządźił. Iákoż y nie dźiw/ boć ogrod ten S. mowie
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 125.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ jako i męża twego (snadź były zle zebrane/ że w nich Pan nie korzystał/ albo też po niej trudu potrzebował i pokory) niczego do jałmużny nie przykładaj. Tak uczyniła stroskana i mizerna matka/ zebrała zzebrawszy jałmużnę/ Święte Ewaneglium kupiła/ śrebro złocistemi puklami przyozdobiła/ z nim w drogę do świętego Miasta Kijowa/ drugiej Jerozolimy/ puściła się z panienką piechotą/ i tam przywędrowała ósmego dnia Augusta/ na ołtarzu obietnice swoję postawić/ za błogosławieństwem Starszego usiłowała/ i je Naświętszej Pannie poświęciła; (teraz to wzięto/ i do Pakule wsi Monasterskiej oddano) domowi/ wedle pątniczego zwyczaju tak swe jako i cory swej spowiedzią sumnienie oczyściła
/ iáko y mężá twego (snadź były zle zebráne/ że w nich Pan nie korzystał/ álbo też po niey trudu potrzebował y pokory) niczego do iáłmużny nie przykłáday. Ták vczyniłá stroskána y mizerna mátká/ zebráłá zzebrawszy iáłmuznę/ Swięte Ewáneglium kupiłá/ śrebro złoćistemi puklámi przyozdobiłá/ z nim w drogę do świętego Miástá Kiiowá/ drugiey Ierozolimy/ puśćiłá się z pánienką piechotą/ y tám przywędrowáłá osmego dniá Augustá/ ná ołtarzu obietnice swoię postáwić/ zá błogosłáwieństwem Stárszego vśiłowáłá/ y ie Naświętszey Pánnie poświęćiłá; (teraz to wźięto/ y do Pákule wśi Monásterskiey oddano) domowi/ wedle pątniczego zwyczáiu ták swe iáko y cory swey spowiedźią sumnienie oczyśćiłá
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 145.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, czyni lekkie poważenia.
Leniwi ludzie nikczemni.
Dobre się zawsze chwali, złemu zalecenia potrzeba.
Gdzie się weszcznie zwada, ginie wszelka rada.
Barziej te rzeczy smakują, których parzjej zakazują.
Nie poślednie zwycięstwo, krzywdę znieść wcichości, Chceszli prawie zwyciężyć, ucz się cierpliwości.
Kto chodzi po nocy, szuka Kijowej niemocy.
W nocy każdy Kot bury.
Nie wołaj wilka zlasa. Nie drażnij złego. Nie budź biedy, kiedy śpi.
Nie wszystko wierz co słyszysz. Nie wszystko powadaj co wiesz. Nie wszystko czyń co możesz.
Gdzie diabeł nie może sprawić, tam babę pośle.
Nie z każdej ręki przyjemna Bogu ofiara
, czyni lekkie poważenia.
Leniwi ludzie nikczemni.
Dobre śię zawsze chwali, złemu zalecenia potrzeba.
Gdzie śię weszcznie zwada, ginie wszelka rada.
Barziey te rzeczy smakują, ktorych parziey zakazują.
Nie poślednie zwyćięstwo, krzywdę znieść wcichośći, Chceszli prawie zwyćiężyć, ucz śię cierpliwośći.
Kto chodźi po nocy, szuka Kijowey niemocy.
W nocy każdy Kot bury.
Nie wołay wilka zlasa. Nie draźniy złego. Nie budź biedy, kiedy spi.
Nie wszystko wierz co słyszysz. Nie wszystko powaday co wiesz. Nie wszystko czyń co możesz.
Gdzie diabeł nie może sprawić, tam babę pośle.
Nie z każdey ręki przyjemna Bogu ofiara
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 106
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
, wszytkie obyczaje w konfuzyją i obelgą przyjemna panom w naśladowanie sili i przerabia manijera. A cóż powiem o inszych, które hipokondryczna bez dochodu i intraty figuruje emulacja. Kędy pokojowy na farbaniec, dworzanin na przysiewek służą, a stoły nad wioski dłuższe, zwierzyną nocnego pola i szczwania, dziczyzną z najętej bukwie, kuropatwą kijowego rozjazdu, w słonym i gorszkim łez ludzkich rosole i sosie zastawiają ogromnie. Co powiem na ostatek o wszytkich, kędy po te nieszczęśliwe czasy cale nie masz nic do cnoty, do dobrych obyczajów, do ćwiczenia, do nauki i eksperyjencji, do wysługi i promocji, do przyzwoitego gęby szlacheckiej na usłudze pożywienia. Kędy (
, wszytkie obyczaje w konfuzyją i obelgą przyjemna panom w naśladowanie sili i przerabia manijera. A cóż powiem o inszych, które hipokondryczna bez dochodu i intraty figuruje emulacyja. Kędy pokojowy na farbaniec, dworzanin na przysiewek służą, a stoły nad wioski dłuższe, zwierzyną nocnego pola i szczwania, dziczyzną z najętej bukwie, kuropatwą kijowego rozjazdu, w słonym i gorszkim łez ludzkich rosole i sosie zastawiają ogromnie. Co powiem na ostatek o wszytkich, kędy po te nieszczęśliwe czasy cale nie masz nic do cnoty, do dobrych obyczajów, do ćwiczenia, do nauki i eksperyjencyi, do wysługi i promocyi, do przyzwoitego gęby szlacheckiej na usłudze pożywienia. Kędy (
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 278
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962