. Wieże zacne od ogroda, Także od Wisły, gdzie woda: W nich altany budowane, Z drugą stronę murowane; Nawierzchu sala odkryta, Blachą popańsku nakryta: Z której widzieć strony obie Na kilka mil, patrzaj sobie! W polach łąki, lasy, wody, Po których szkut, komieg chody. Potym krętnym wschodkiem idę Zgóry nadół, w pokój wnidę;
Aż tam wszystko od marmuru: Posadzki, stół, mało muru; Sztuczne malowanie wwierzchu, Zboku, obicia powierzchu, Szumne, fetocją spinane, Scudzoziemska rozpinane. Pokoje pomiernie wielkie, Ale w nich dostatki wszelkie, Ochędóstwa, kunszty pańskie, Złote sztuki
. Wieże zacne od ogroda, Także od Wisły, gdzie woda: W nich altany budowane, Z drugą stronę murowane; Nawierzchu sala odkryta, Blachą popańsku nakryta: Z której widzieć strony obie Na kilka mil, patrzaj sobie! W polach łąki, lasy, wody, Po których szkut, komieg chody. Potym krętnym wschodkiem idę Zgóry nadół, w pokój wnidę;
Aż tam wszystko od marmuru: Posadzki, stół, mało muru; Sztuczne malowanie wwierzchu, Zboku, obicia powierzchu, Szumne, fetocyą spinane, Scudzoziemska rozpinane. Pokoje pomiernie wielkie, Ale w nich dostatki wszelkie, Ochędóstwa, kunszty pańskie, Złote sztuki
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 67
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
zliczyćbym mógł cnoty. Kilka zaś pochwalę-li: wnet na się zazdrości Wzruszę drugich z gniewami oprócz wątpliwości. Cóż wżdy mam czynić? Milczeć o każdej, czy sobie Wziąć jednę, abym godność jej chwalił w tej dobie?
X
Próżno: obierę jednę, a obierę taką, Co swem rozumem bystrość zaćmiła wszelaką Krętnych łbów; ani drugie będą za złe miały, Choć ją wspomnię, bo jej to zawsze przyznawały. Ta nie jeno już, już się sama uczyniła Nieśmiertelną swem pismem, co je w świat puściła, Lecz i teraz sprawi to, o kijem mówić będzie, Iż go, wyjąwszy z grobu, w żywych stawi rzędzie
zliczyćbym mógł cnoty. Kilka zaś pochwalę-li: wnet na się zazdrości Wzruszę drugich z gniewami oprócz wątpliwości. Cóż wżdy mam czynić? Milczeć o każdej, czy sobie Wziąć jednę, abym godność jej chwalił w tej dobie?
X
Próżno: obierę jednę, a obierę taką, Co swem rozumem bystrość zaćmiła wszelaką Krętnych łbów; ani drugie będą za złe miały, Choć ją wspomnię, bo jej to zawsze przyznawały. Ta nie jeno już, już się sama uczyniła Nieśmiertelną swem pismem, co je w świat puściła, Lecz i teraz sprawi to, o kiem mówić będzie, Iż go, wyjąwszy z grobu, w żywych stawi rzędzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 132
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Co jedno kolwiek raczysz/ rozmiej/ że się stało. W niekochanym królestwie nie popasaj więcej: Ustępuj na wiatr nieba milszego co prędzej. Powraca Juno chutna; którą/ gdy się brała W niebo/ kroplistą wodą Tęcza opryskała. Wskok skrzętna Tysyfona pochodnią juszystą Bierze/ i w płaszcz posoką zbroczały nieczystą Stroi się: boki krętnym wężem podkasuje/ I idzie. po niej w ten trop/ lamet postępuje Więc strach/ trwogą/ więc z twarzą szaleństwo lękliwą. Opadła próg: Eolskie/ mienia za rzecz żywą/ Podwoje wezdrgnęły się/ drzwu klonowe spadły: Słońce z miejsca pierzchnęło! strachy ciężkie padły Na Atamanta z żoną: zbyć się brali z
Co iedno kolwiek raczysz/ rozmiey/ że się sstáło. W niekochánym krolestwie nie popasay więcey: Vstępuy ná wiatr niebá milszego co pręcey. Powraca Iuno chutna; ktorą/ gdy się bráłá W niebo/ kroplistą wodą Tęcza opryskáłá. Wskok skrzętna Tysyphoná pochodnią iuszystą Bierze/ y w płaszcz posoką zbroczáły nieczystą Stroi się: boki krętnym wężem podkásuie/ Y idźie. po niey w ten trop/ lámet postępuie Więc strách/ trwogą/ więc z twarzą szalenstwo lękliwą. Opádłá prog: AEolskie/ mienia zá rzecz żywą/ Podwoie wezdrgnęły się/ drzwu klonowe spádły: Słonce z mieyscá pierzchnęło! stráchy ćiężkie pádły Ná Atámántá z żoną: zbyć się bráli z
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 94
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636