? Bież wieczne światło, i myć krótki wiek bieżymy, Ziemianie, acz do twego nieba należymy. I myć gwiazdy, i na nas przychodzi zaćmienie, Gdy nam gasną zdrowego rozumu promienie. Nim się wrócisz, bodaj rdzą ziemską zaszpecone Światło umysłu było tak ochędożone, Jako więc drżą promienie na słońce rzucone, Tak nas lśniących się ujrzy nazad powrócone. 689. Elegie. S. P(rzypkowski).
Sancte rerum parens, quem non vastissima mundi Moenia, non capiunt extima templa deum, Si quae super sacri spatiosa palatia coeli Res latet aut sese pandit inane chaos, Omnia pervolitans late tua celsa potestas lmplet et immensum robur ubique meat.
? Bież wieczne światło, i myć krotki wiek bieżymy, Ziemianie, acz do twego nieba należymy. I myć gwiazdy, i na nas przychodzi zaćmienie, Gdy nam gasną zdrowego rozumu promienie. Nim się wrocisz, bodaj rdzą ziemską zaszpecone Światło umysłu było tak ochędożone, Jako więc drżą promienie na słońce rzucone, Tak nas lśniących się ujrzy nazad powrocone. 689. Elegiae. S. P(rzypkowski).
Sancte rerum parens, quem non vastissima mundi Moenia, non capiunt extima templa deum, Si quae super sacri spatiosa palatia coeli Res latet aut sese pandit inane chaos, Omnia pervolitans late tua celsa potestas lmplet et immensum robur ubique meat.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 407
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
może leniwy. Jeden ucieka, drugi goni: lasy one Brzmią, wrzaskiem pochwyconej dziewki uderzone; Z których wbiegli na łąkę wielką, gdzie osobny Pałac beł na ustroniu wielki i ozdobny.
VIII.
Z marmuru, który sztucznie z wierzchu beł rzezany, Różnego pyszny pałac beł pobudowany; Do tego bieżał rycerz w złotą bramę lśniącą, Niosąc na ręku smętną dziewicę wrzeszczącą. Przypadł i Bryliador tam po małej dobie, Mając rozgniewanego Orlanda na sobie; Który skoro weń wjechał, wszędzie upatrował, Ale rycerza ani panny nie najdował.
IX.
Zsiada z Bryliadora i gniewem zażarty, Głębiej wchodzi i pałac przebiega otwarty I wszędzie i tam i sam rączo
może leniwy. Jeden ucieka, drugi goni: lasy one Brzmią, wrzaskiem pochwyconej dziewki uderzone; Z których wbiegli na łąkę wielką, gdzie osobny Pałac beł na ustroniu wielki i ozdobny.
VIII.
Z marmuru, który sztucznie z wierzchu beł rzezany, Różnego pyszny pałac beł pobudowany; Do tego bieżał rycerz w złotą bramę lśniącą, Niosąc na ręku smętną dziewicę wrzeszczącą. Przypadł i Bryliador tam po małej dobie, Mając rozgniewanego Orlanda na sobie; Który skoro weń wjechał, wszędzie upatrował, Ale rycerza ani panny nie najdował.
IX.
Zsiada z Bryliadora i gniewem zażarty, Głębiej wchodzi i pałac przebiega otwarty I wszędzie i tam i sam rączo
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 250
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
prawe drzwi/ sześć na lewe włożeł. I Gdzie skoro syn Klimeny torem górzystego Gościńca przyszedł/ i K do ojca wątpliwego Wszedł już gmachu: zaraz jął spieszno postępować. Lecz wnetże stanąć musiał: abowiem w bliskości Nie mógł znieść żadną miarą tak wielkiej światłości. L W szarłatnej szacie siedział sam Febus na tronie/ Lskniącymi szmaragdami świetnym po wszej stronie. M Poprawej/ i po lewej ręce/ dzień mu biały/ I Księżyc/ i Rok/ więc i długie wieki stały/ I godziny na placach równych rozłożone/ N Stała i nowa Wiosna/ skroni przystrojone Mając kwitnącym wieńcem. Tuż Lato stało Nagie/ kłosiany wieniec na głowie swej
práwe drzwi/ sześć ná lewe włożeł. I Gdźie skoro syn Klimeny torem gorzystego Gośćińcá przyszedł/ y K do oycá wątpliwego Wszedł iuż gmáchu: záraz iął spieszno postępowáć. Lecz wnetże stánąć muśiał: ábowiem w bliskośći Nie mogł znieść żadną miárą ták wielkiey świátłośći. L W szárłatney száćie śiedźiał sam Phebus ná thronie/ Lskniącymi szmárágámi świetnym po wszey stronie. M Popráwey/ y po lewey ręce/ dźień mu biały/ Y Kśiężyc/ y Rok/ więc y długie wieki stały/ Y godźiny ná plácách rownych rozłożone/ N Stałá y nowa Wiosná/ skroni przystroione Máiąc kwitnącym wieńcem. Tuż Láto stało Nágie/ kłośiány wieniec ná głowie swey
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 49
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
P Febe ojcze; Jeśliże imienia mi tego Pozwalasz/ i jeśliże Klimene swojego Występku nie pokrywa postawą fałszywą/ Wydaj sam znak/ jako za rzeczą sprawiedliwą/ Za którymbym był własnym synem twym wierzony/ Q I ten błąd z serca mego mógł być uprzątniony. To rzekł: a Ociec zaraz po skończeniu mowy/ Lskniące promienie/ które miał około głowy/ R Złożywszy/ przymknąć się mu bliżej rozkazuje/ I mile obłapiając/ onego całuje/ Mówiąc: aniś ty godzien/ abym ja za swego Nie miał cię zawsze syna przyznawać własnego. Anić Klimene sprawy opacznie udała/ Owszem ci urodzenie twe słusznie przyznała. A żebyś
P Phebe oycze; Iesliże imieniá mi tego Pozwalasz/ y iesliże Klimene swoiego Występku nie pokrywa postáwą fałszywą/ Wyday sam znák/ iáko zá rzeczą spráwiedliwą/ Zá ktorymbym był własnym synem twym wierzony/ Q Y ten błąd z sercá mego mogł bydź vprzątniony. To rzekł: á Oćiec záraz po skończeniu mowy/ Lskniące promienie/ ktore miał około głowy/ R Złożywszy/ przymknąć się mu bliżey roskázuie/ Y mile obłápiáiąc/ onego cáłuie/ Mowiąc: ániś ty godźien/ ábym ia zá swego Nie miał ćię záwsze syná przyznawáć własnego. Anić Klimene spráwy opácznie vdáłá/ Owszem ći vrodzenie twe słusznie przyznáłá. A żebyś
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 51
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, Bliźnięta, Rak, Lew, Panna, Waga, Niedźwiadek, Strzelec, Koziorożec, Wodnik, Ryby. I Gdzie skoro syn Klimeny. to jest, Faeton. K Do Ojca wątpliwego. Bo jeszcze pewnie niewiedział Faeton, byłli Foebus ojcem jego. L W szarłatnej szacie siedział sam Febus na tronie/ Lskniącymi szmaragdami świetnym po wszej stronie. Opisawszy pierwej Poeta pałac Słońca, świetny złotem i sztukami karbun kułowemi, i zacny rysowaniem: tu zaś opisuje osobę Foebusa, przydając mu szatę szarłatną, i siedzenie na tronie szmaragdami sadzonym. M Po prawej i po lewej ręce/ dzień my biały/ I Księżyc/ i rok/ więc
, Bliźniętá, Rák, Lew, Pánná, Wagá, Niedźwiádek, Strzelec, Koźiorożec, Wodnik, Ryby. I Gdźie skoro syn Klimeny. to iest, Phaeton. K Do Oycá wątpliwego. Bo ieszcze pewnie niewiedźiał Pháeton, byłli Phoebus oycem iego. L W szárłatney szácie siedział sam Phebus ná tronie/ Lskniącymi szmárágami świetnym po wszey stronie. Opisawszy pierwey Poetá páłac Słońcá, świetny złotem y sztukámi kárbun kułowemi, y zacny rysowániem: tu záś opisuie osobę Phoebusá, przydáiąc mu szátę szárłatną, y śiedzenie ná thronie szmárágámi sádzonym. M Po práwey y po lewey ręce/ dźień my biały/ Y Kśiężyc/ y rok/ więc
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ucieszycie. Przyznawam, że mi się częstokroć podobały nieba, morza szerokie, krąg ziemie niemały, ale choćbym wszytek świat łokciem przemierzyła, jeszcze bym żądze mojej tym nie uśmierzyła. Chętka mię wzięła ziemskie otworzyć wnętrzności i z różnych lochów dostać kruszców obfitości: złota przedniego, także kamieni świecących i metalów cokolwiek ziemia rodzi lśkniących. Instrumenta żelazne wnet sporządzić dałam, skarby wszytkie bogatsze z ziemie wykopałam. Cóż pomogło? Lubo się od złota spękała skrzynia, jednak chęć moja pragnąć nie przestała. Potym zapuściłam się aż w indyjskie kraje, gdzie świat nowy bogate metale wydaje. Pragnęłam dostać pereł, które pod wodami złotopłynnymi rosną z
ucieszycie. Przyznawam, że mi się częstokroć podobały nieba, morza szerokie, krąg ziemie niemały, ale choćbym wszytek świat łokciem przemierzyła, jeszcze bym żądze mojej tym nie uśmierzyła. Chętka mię wzięła ziemskie otworzyć wnętrzności i z różnych lochów dostać kruszców obfitości: złota przedniego, także kamieni świecących i metalów cokolwiek ziemia rodzi lśkniących. Instrumenta żelazne wnet sporządzić dałam, skarby wszytkie bogatsze z ziemie wykopałam. Cóż pomogło? Lubo się od złota spękała skrzynia, jednak chęć moja pragnąć nie przestała. Potym zapuściłam się aż w indyjskie kraje, gdzie świat nowy bogate metale wydaje. Pragnęłam dostać pereł, które pod wodami złotopłynnymi rostą z
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 142
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, ach, przykro z ziemie patrzać na górne machiny! Do nieba idę, ziemskie żegnając perzyny. Już wieże, zamki, miasta z oczu mych znikają, już się ziemskie padoły w jeden punkt zmniejszają; już i sferę miesięczną, i Słońca złociste mijam gmachy, i siedmiu planet promieniste domy; już gwiazd firmament, lśniący piropami, co był nad głową moją – teraz pod nogami; jużem w murach wspaniałych świata ognistego, struktura przed oczyma domu niebieskiego – skrzydlatych dworzan pułki chyżo przebiegają, z radością i z muzyką zaraz mię witają i dzień święty obchodząc, wesoło tańcują, wdzięczne głosy ku chwale Bożej moderują. O niebiosa, gwiazdami ślicznie
, ach, przykro z ziemie patrzać na górne machiny! Do nieba idę, ziemskie żegnając perzyny. Już wieże, zamki, miasta z oczu mych znikają, już się ziemskie padoły w jeden punkt zmniejszają; już i sferę miesięczną, i Słońca złociste mijam gmachy, i siedmiu planet promieniste domy; już gwiazd firmament, lśniący piropami, co był nad głową moją – teraz pod nogami; jużem w murach wspaniałych świata ognistego, struktura przed oczyma domu niebieskiego – skrzydlatych dworzan pułki chyżo przebiegają, z radością i z muzyką zaraz mię witają i dzień święty obchodząc, wesoło tańcują, wdzięczne głosy ku chwale Bożej moderują. O niebiosa, gwiazdami ślicznie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 143
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
frasuje, iż myśl moja nadzieje o łasce nie czuje. Gdzież teraz majętności, któreś skupowało, gdzie pałace i wieże, któreś budowało, perły, pierścienie, któreś tak często nosiło, pieniądze, w których serce ponurzone było? Gdzie są łoża kosztowne splendoru świetnego, zioła drogie, korzenia smaku wybornego,
statki srebrne lśniące się, w skarbcu ułożone, szaty różne kosztowne, pozornie zrobione? Niemasz potraw rozkosznych, nie czeka zwierzyna, paszty, napoje smaczne i wyborne wina, już dla ciebie żurawiów w kuchni nie gotują. Samego cię w grobowcu robacy kosztują. Moc Boska takie takim znalazła karanie, i słusznie, bo też oni zarabiali
frasuje, iż myśl moja nadzieje o łasce nie czuje. Gdzież teraz majętności, któreś skupowało, gdzie pałace i wieże, któreś budowało, perły, pierścienie, któreś tak często nosiło, pieniądze, w których serce ponurzone było? Gdzie są łoża kosztowne splendoru świetnego, zioła drogie, korzenia smaku wybornego,
statki srebrne lśniące się, w skarbcu ułożone, szaty różne kosztowne, pozornie zrobione? Niemasz potraw rozkosznych, nie czeka zwierzyna, paszty, napoje smaczne i wyborne wina, już dla ciebie żurawiów w kuchni nie gotują. Samego cię w grobowcu robacy kosztują. Moc Boska takie takim znalazła karanie, i słusznie, bo też oni zarabiali
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 37
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
tym się pożegnał światem, niby Panu condolens smutną, figurę pokazywał, i spadał się: ale po Akcie pogrzebowym i Fortunie Nieboszczyka dysponowanej, innemu dostał się Panu, znowu wesołość i całość miał przywróconą, Teste Rutô et Ionstono.
TRIOFTALMOS Jest drogi Kamień, trzjoczny, alias trzy oka reprezentujący Ludzkie, a jednym światłem są lśniące według Pliniusza. Z. Grzegorz Nazjanzeński, nazywa ten Kamień Lux una triplici Luce collucens. Może SS. Trójcy assimiliari w tłumaczeniu Jej.
ZABI Kamień, po łacinie Bufonius, inaczej Gretterianus, iż go Berttoldus Gretterus Bednarz znalazł Roku 1473 27. Junii mieszkający na on czas w Hopstachium, Ten do lasa idąc po drzewo
tym się pożegnał światem, niby Panu condolens smutną, figurę pokazywał, y spadał się: ale po Akcie pogrzebowym y Fortunie Nieboszczyka dysponowaney, innemu dostał się Panu, znowu wesołość y całość miał przywroconą, Teste Rutô et Ionstono.
TRIOPHTALMOS Iest drogi Kamień, trzyoczny, alias trzy oka reprezentuiący Ludzkie, a iednym swiatłem są lśniące według Pliniusza. S. Grzegorz Názyanzeński, nazywa ten Kamień Lux una triplici Luce collucens. Może SS. Troycy assimiliari w tłumaczeniu Iey.
ZABI KAMIEN, po łacinie Bufonius, inaczey Gretterianus, iż go Berthtoldus Gretterus Bednarz znalasł Roku 1473 27. Iunii mieszkaiący na on czas w Hopstachium, Ten do lasa idąc po drzewo
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 661
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tymże Pałacu siedmiu murami opasanym, w kwadrat murowanewi, Rzymu prawie spatium zabierającym jest tak wiele Pokojów, że za dzień ledwo zlustrujesz. Cztery Sale znaczniejsze, jedna z tych z dołu i od góry miedzią, druga srebrem, trzecia złotem, i szmelcem, czwarta drogiemi Perłami i kamieniami adornowana: Tron Słoniowy, perłowy lsniący się dla większej okazałości, w nocy tylko przy pochodniach Imperator Tron zasiada, dając audiencją, ale cóż po tych bogactwach, kiedy wstępuje do pokoju formą węża w yrobionego, i tak okienkiem w piersiach wężowych widzi Posłów, od nich ledwo przez szkło widziany. Teraz ten Majestat trochę odmienny: Rezydencja z Miasta CAMBALU czyli Pakwinu
tymże Pałacu siedmiu murami opasanym, w kwadrat murowanewi, Rzymu prawie spatium zabieraiącym iest tak wiele Pokoiow, że za dzień ledwo zlustruiesz. Cztery Sale znacznieysze, iedna z tych z dołu y od gory miedzią, druga srebrem, trzecia złotem, y szmelcem, czwarta drogiemi Perłami y kamieniami adornowana: Tron Słoniowy, perłowy lsniący się dla większey okazałości, w nocy tylko przy pochodniach Imperator Tron zasiada, daiąc audyencyą, ale coż po tych bogactwach, kiedy wstępuie do pokoiu formą węża w yrobionego, y tak okienkiem w piersiach wężowych widzi Posłow, od nich ledwo przez szkło widziany. Teraz ten Maiestat trochę odmienny: Rezydencya z Miasta CAMBALU czyli Pakwinu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 675
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755