tymże papierze Życzysz, ale mi odpuść, nie wierzę, by szczerze. Jako szwiec botom, z swego rzemiosła natury, Tak i doktor ludzkiemu zdrowiu życzy dziury; Inaczej by obiema przyszło głodem zmierać, Gdyby się bot i zdrowie nie miało poterać. A ja się, głupi, wadzę, co mam z tobą bratać, Bo i mego niedługo trzeba będzie łatać. 255 (F). PYTANIE
Mój kochany doktorze, co też za przyczyna, Że nie tej wagi u was gówno, co uryna? Wierę by szkoda czynić między nimi braku: Tać chorego z zapachu, tamto wyda z smaku, I biorąc rzeczy wedle zdrowego rozsądku,
tymże papierze Życzysz, ale mi odpuść, nie wierzę, by szczerze. Jako szwiec botom, z swego rzemiosła natury, Tak i doktor ludzkiemu zdrowiu życzy dziury; Inaczej by obiema przyszło głodem zmierać, Gdyby się bot i zdrowie nie miało poterać. A ja się, głupi, wadzę, co mam z tobą bratać, Bo i mego niedługo trzeba będzie łatać. 255 (F). PYTANIE
Mój kochany doktorze, co też za przyczyna, Że nie tej wagi u was gówno, co uryna? Wierę by szkoda czynić między nimi braku: Tać chorego z zapachu, tamto wyda z smaku, I biorąc rzeczy wedle zdrowego rozsądku,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 113
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że masz biecka Starościna. Calliope
Wesołe głosy owszeki tam trzeźwie słyszeć chęcią – oświadczają wieki. Euhoe, namilszy moi, upijajmy się, nikt się odmiany nie boi!
Euhoe, duszo zażywaj szczęścia, w błogosławieństwie i w dobru opływaj! Po niebie depcemy świata mizernego, niech nędza z nami się nie brata! Apollo
Tam kolerycznej nie ujrzysz Hyjady, swarów nie czyni Nienawiść obłudna. Łaskawa, skromna, bez przykrej przysady Miłość związała serca wszytkiem cudna.
Gniewów pioruny, obmowiska, młoty nie nacierają, nie znajdzie bojaźni, żadnych przymówek, żadnej tam sromoty ani rozruchów, ani zoczy kaźni.
Tysiąc tysięcy uciech tam zebrano, niebieskim
że masz biecka Starościna. Calliope
Wesołe głosy owszeki tam trzeźwie słyszeć chęcią – oświadczają wieki. Euhoe, namilszy moi, upijajmy się, nikt się odmiany nie boi!
Euhoe, duszo zażywaj szczęścia, w błogosławieństwie i w dobru opływaj! Po niebie depcemy świata mizernego, niech nędza z nami się nie brata! Apollo
Tam kolerycznej nie ujrzysz Hyjady, swarów nie czyni Nienawiść obłudna. Łaskawa, skromna, bez przykrej przysady Miłość związała serca wszytkiem cudna.
Gniewów pioruny, obmowiska, młoty nie nacierają, nie znajdzie bojaźni, żadnych przymówek, żadnej tam sromoty ani rozruchów, ani zoczy kaźni.
Tysiąc tysięcy uciech tam zebrano, niebieskim
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 68
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
może. Uprosi rad. Myśliwiec w domu pogody czekający Kmieć bez dożoru robiący/ Sobie niż Panu dogadza zawsze. Pewnie z nich każdy utraci. Praca/ Gniew/ Picie. Najzdrowsze w miarę. Pokojju w dzielności Jeździeć/ Po żonie w porządku Gospodarz. Bywa chwalony. Sędzia co dary bierze/ Urzędnik co z chłopy brata. Niepewni są. Kto się wadzi/ a nie bije/ Obiecnie/ a nie daje/ Powiada/ a niewie. Taki niepewny chłop. Pijana hojność/ Z nierównym zwada/ Poddanych w rozegnaniu. Sami na się wyjawią często. Pijanego obietnica/ Ubogiego wczas/ Skąpego hojność. Nie zawsze ucieąsz rady. Do
może. Vprośi rad. Myśliwiec w domu pogody cżekáiący Kmieć bez dożoru robiący/ Sobie niż Pánu dogadzá záwsze. Pewnie z nich káżdy vtráći. Práca/ Gniew/ Pićie. Nayzdrowsze w miárę. Pokoyiu w dźielnośći Iezdźieć/ Po żonie w porządku Gospodarz. Bywa chwalony. Sędźiá co dáry bierze/ Vrzędnik co z chłopy bráta. Niepewni są. Kto się wádźi/ á nie biie/ Obiecnie/ á nie dáie/ Powiáda/ á niewie. Táki niepewny chłop. Piiána hoyność/ Z nierownym zwádá/ Poddánych w rozegnániu. Sámi ná się wyiáwią często. Piiánego obietnicá/ Vbogiego wcżás/ Skąpego hoyność. Nie záwsze vćieąsz rády. Do
Skrót tekstu: ŻabPol
Strona: B3
Tytuł:
Polityka dworska
Autor:
Jan Żabczyc
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1616
Data wydania (nie później niż):
1650
każdy kto miłuje, z Boga jest urodzony, i zna Boga; gdyż Bóg jest miłość. Namilejszy jeśli nas Bóg tak umiłował: i my powinni jeden drugiego miłować. Jeśli miłujemy jedni drugie, Bóg w nas mieszka; a miłość jego doskonała w nas jest. Jeśliby kto rzekł, iż miłuje Boga, a brataby swego nienawidział, kłamcą jest. Abowiem kto nie miłuje brata swego którego widzi; Boga którego nie widzi jako może miłować. a rozkazanie mamy od Boga, aby który miłuje Boga, miłował i brata swego. Miły to będzie Panu bankiet/ gdy przypodanym miłosnym pokarmie bliźniemu/ wprowadzane będą BOgu miłe o wnętrznej i prawdziwej
każdy kto miłuie, z Bogá iest vrodzony, y zná Bogá; gdyż Bog iest miłość. Námileyszy ieśli nas Bog ták vmiłował: y my powinni ieden drugiego miłowáć. Ieśli miłuiemy iedni drugie, Bog w nas mieszka; á miłość iego doskonała w nas iest. Ieśliby kto rzekł, iż miłuie Bogá, á brataby swego nienawidźiał, kłamcą iest. Abowiem kto nie miłuie bratá swego ktorego widźi; Bogá ktorego nie widźi iáko może miłowáć. á roskazanie mamy od Bogá, áby ktory miłuie Bogá, miłowáł y bratá swego. Miły to będźie Pánu bánkiet/ gdy przypodánym miłosnym pokármie bliźniemu/ wprowadzáne będą BOgu miłe o wnętrzney y prawdziwey
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 81
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
formować się mogą w Dyskursie: naprzykład; komu najszczyrszym być potrzeba. R. Patronowi, Doktorowi, i Teo;ogowi według Poety. Integra Causidico narranda est causa perito Et medico morbos, crimina Theologo.
V. Kto namniej się cieszy, ale i namniej boleje? R. Kto się zbyt z nikim nie brata. Według zdania Seneki: Nulli te facias nimis sodalem, gaudebis minus, et minus dolebis.
V. Co też najbarziej konserwuje przyjaźń? R. List, Flaszka, i Czapka, według Poety: Literá conservat, calices, cultusque Sodalem.
V. Który najcięższy jest błąd circa bellum? R. Którzy putant bellum
formowáć śię mogą w Dyskurśie: naprzykłád; komu nayszczyrszym być potrzebá. R. Patronowi, Doktorowi, y Theo;ogowi według Póéty. Integra Causidico narranda est causa perito Et medico morbos, crimina Theologo.
V. Kto namniey śię ćieszy, ále y namniey boleye? R. Kto śię zbyt z nikim nie brátá. Według zdánia Seneki: Nulli te facias nimis sodalem, gaudebis minus, et minus dolebis.
V. Co też naybárźiey konserwuje przyjáźń? R. List, Flaszka, y Czapka, według Póéty: Literá conservat, calices, cultusque Sodalem.
V. Ktory nayćięższy jest błąd circa bellum? R. Którzy putant bellum
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: K2v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
i pod skrzydła Stanu Duchownego/ z wielkim strachem i bojaźnią waszą; ale któż wżdy was goni? któż was pozywa o Apostazje wasze/ i przestępstwa? czy w oczach waszych stanęły inquizzycje Hiszpańskie i Włoskie? wszakeście w Polsce i w Litwie/ kędy teraz ani cienia tych Inquizytorów nie widać? kędy się z Duchowieństwem bratacie/ kumacie/ szwatacie. Kiedyż was do Biskupa którego o herezją pozywają? jakoż za Augusta Króla/ sądy nad wami za gwałtownym waszym następem/ Duchownym są wydarte z ręku/ gdy jawna rebelia niektórych od czarta poduszczonych wypadła/ potym kąkol ten przeklęty miał od sędziego pokoj/ bo się był tak wmieszał w pszenicę
y pod skrzydłá Stanu Duchownego/ z wielkim stráchem y boiáźnią wászą; ále ktoż wżdy was goni? ktoż was pozywa o Apostázye wásze/ y przestępstwá? czy w oczách wászych stanęły inquizzycye Hiszpáńskie y Włoskie? wszákeśćie w Polszcze y w Litwie/ kędy teraz áni ćieniá tych Inquizytorow nie widáć? kędy się z Duchowieństwem brátaćie/ kumaćie/ szwátaćie. Kiedyż was do Biskupá ktorego o herezyą pozywáią? iákoż zá Augustá Krolá/ sądy nád wámi zá gwałtownym wászym następem/ Duchownym są wydárte z ręku/ gdy iáwna rebellia niektorych od czártá poduszczonych wypádłá/ potym kąkol ten przeklęty miał od sędźiego pokoy/ bo się był ták wmieszał w pszenicę
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 3
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Zapomnieli obiedniej znajomości z panią, Niechże też w karczmie jedzą. Tak swąwolą ganią. Aż skoro do tłumoków dziewczę owych szuka, Ledwie się odartego dobudzi hajduka. Ja też, skoro świt, w pole; jeszcze gościa spała, Która pewnie swoich sług w domu nie poznała. Przyszło się znowu z nimi poznawać i bratać, Nowe szyć abo suknie pogryzione łatać. Tyle z głupstwa swojego ma korzyści. To mię Cieszy, że z jej sługami swe psy oznajomię, Ta jest i dzisia wielu domatorów moda, Że ledwie nie wprzód chłopcu sztukę mięsa poda, Nim sam włoży do gęby; ale nie masz dziwu: Pan ją rzadko kiedy je
Zapomnieli obiedniej znajomości z panią, Niechże też w karczmie jedzą. Tak swąwolą ganią. Aż skoro do tłumoków dziewczę owych szuka, Ledwie się odartego dobudzi hajduka. Ja też, skoro świt, w pole; jeszcze gościa spała, Która pewnie swoich sług w domu nie poznała. Przyszło się znowu z nimi poznawać i bratać, Nowe szyć abo suknie pogryzione łatać. Tyle z głupstwa swojego ma korzyści. To mię Cieszy, że z jej sługami swe psy oznajomię, Ta jest i dzisia wielu domatorów moda, Że ledwie nie wprzód chłopcu sztukę mięsa poda, Nim sam włoży do gęby; ale nie masz dziwu: Pan ją rzadko kiedy je
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 131
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sama miłość przypnie skrzydła, Która wie, gdzie są powabne pieścidła. Otoż masz wdzięczność Zefirze, coś swatał ADOLFA, coś go wszystką siłą nosił, Na krótkiś się czas z KsIĄZĘCIEM pobratał, Wtedy, opomoc pokornie cię prosił, Byś mu pokazał gdzie są drogie sprzęty, Teraz bierz przykład bratać się z Książęty. Już o cię niedba wszedłszy w kraj szczęśliwy, Fortuna się nim zaczęła opiekać, Czy mu źle życzysz, czyliś nań gniewliwy, Przed tym obojgiem, nie myśli uciekać, Stanął na gruncie Bogactw i potęgi, Niewiem czyć danej, dochowa przysięgi, Bo wzrok myśl, serce,
sama miłość przypnie skrzydła, Ktora wie, gdzie są powabne pieścidła. Otoż masz wdzięczność Zefirze, coś swatał ADOLFA, coś go wszystką siłą nosił, Ná krotkiś się czas z XIĄZĘCIEM pobratał, Wtedy, opomoc pokornie cie prosił, Byś mu pokázał gdzie są drogie sprzęty, Teraz bierz przykład bratać się z Xiążęty. Już o cię niedba wszedłszy w kray szczęśliwy, Fortuna się nim záczęła opiekać, Czy mu źle życzysz, czyliś nań gniewliwy, Przed tym oboygiem, nie myśli uciekać, Stanoł ná gruncie Bogactw y potęgi, Niewiem czyć daney, dochowa przysięgi, Bo wzrok myśl, serce,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 39
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
kto nią brzydzi; zaraża. Skąd poznać możesz iż niepojęta złość wtej materyj zawierać się musi.
Początek tych chorób tak zdradliwy jest, że żaden człowiek, gdy by też najrozumniejszy dociec nie może, czy; ospa, czy odra będzie? Obydwa gatunki tych krost zaraźliwą w sobie zamykają malignę; i zrownemi przymiotami niejako się bratają: lub częstokroć u jednego, niż u drugiego większe bywają według większej, lub mniejszej złości materyj. Ordynaryjnie z początku tej choroby człowiek zda się być niby jak ciężko spracowany, i przypracy sfatygowany; w krótce zatym nieznosne głowy bolenie następuje; świerbienie nosa, kaszel suchy, obrzydzenie potraw, i wielka gorączka do tego
kto nią brzydzi; zaraża. Zkąd poznac możesz iż niepoięta złość wtey materyi zawierac się musi.
Poczatek tych chorob tak zdradliwy iest, że żaden człowiek, gdy by też nayrozumnieyszy dociec nie może, czy; ospa, czy odra będźie? Obydwa gatunki tych krost zaraźliwą w sobie zamykaią malignę; y zrownemi przymiotami nieiako się brataią: lub częstokroc u iednego, niż u drugiego większe bywaią według większey, lub mnieyszey złośći materyi. Ordynaryinie z początku tey choroby człowiek zda się byc niby iak cięzko spracowany, y przypracy sfatygowany; w krotce zatym nieznosne głowy bolenie następuie; swierbienie nosa, kaszel suchy, obrzydzenie potraw, y wielka gorączka do tego
Skrót tekstu: BeimJelMed
Strona: 60
Tytuł:
Medyk domowy
Autor:
Samuel Beimler
Tłumacz:
Jan Jerzy Jelonek
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
A sam Abty Basza, żeby nie darmo powracał do domu z wojskiem, pod pretekstem rebelii Wołochów respektem wiary greckiej, żeby tę drogę niby zagrodzić Moskwie do sfomentowania ich, a utrzymania tamtego narodu sub continua obedientia, począł mocno fortyfikować Chocim, który potem główną fortecą uczynili Turcy. I teć to są pożytki z Turkami się bratać, którzy nic nie czynią bez wielkiego emolumentu swego, jako to i wtenczas Chocim ufortyfikowali, choć w paktach karłowickich dość fuse było opisano i stricte obwarowano, aby żadnej fortecy nad Dniestrem nie budowali. ROK 1713.
§. 3. Król August uchwyciwszy aptitudinem pozycji czasu, umyślił swego dawnego przedsięwzięcia za radą saskich konsyliarzów,
A sam Abty Basza, żeby nie darmo powracał do domu z wojskiem, pod pretextem rebelii Wołochów respektem wiary greckiéj, żeby tę drogę niby zagrodzić Moskwie do sfomentowania ich, a utrzymania tamtego narodu sub continua obedientia, począł mocno fortyfikować Chocim, który potém główną fortecą uczynili Turcy. I teć to są pożytki z Turkami się bratać, którzy nic nie czynią bez wielkiego emolumentu swego, jako to i wtenczas Chocim ufortyfikowali, choć w paktach karłowickich dość fuse było opisano i stricte obwarowano, aby żadnéj fortecy nad Dniestrem nie budowali. ROK 1713.
§. 3. Król August uchwyciwszy aptitudinem pozycyi czasu, umyślił swego dawnego przedsięwzięcia za radą saskich konsyliarzów,
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 202
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849