, nie konopie przędzie, Nie nić, nie przędzę, lecz z tego nawicia Kręcisz, dziewczyno, miarę mego życia. Moje usługi są-ć miasto kądziele Na twej buczności nawite krężele, Które przęślicą łaski twojej wspiera, A członek gniewu, niełaski, rozdziera; Wrzeciono wartkie są twoje odmiany, Którymi bywam jak kłębek miotany, A co-ć do prace przyświeca łuczywo, Są moje ognie, co mię pieką żywo. O, nie piekielna, lecz miłości Parko, Dni moich pani i zdrowia szafarko, Jeśli ratunek myślisz dać gotowy, Prządź jak najdłuższe nici tej osnowy, Bo im ja dłużej dni swoje popędzę, Tym sławniej śpiewać będę
, nie konopie przędzie, Nie nić, nie przędzę, lecz z tego nawicia Kręcisz, dziewczyno, miarę mego życia. Moje usługi są-ć miasto kądziele Na twej buczności nawite krężele, Które przęślicą łaski twojej wspiera, A członek gniewu, niełaski, rozdziera; Wrzeciono wartkie są twoje odmiany, Którymi bywam jak kłębek miotany, A co-ć do prace przyświeca łuczywo, Są moje ognie, co mię pieką żywo. O, nie piekielna, lecz miłości Parko, Dni moich pani i zdrowia szafarko, Jeśli ratunek myślisz dać gotowy, Prządź jak najdłuższe nici tej osnowy, Bo im ja dłużej dni swoje popędzę, Tym sławniej śpiewać będę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 245
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mur w Cambrai, w Holandyj, w Zelandyj, we Fryzyj, w Geldryj, w Luksembourgu, w Frankfurcie nad Menem, w Westsalii na granicach Francuskich, w Mec, etc. to jest: ziemia na 360 mil tym trzęsieniem ziemi była wzruszona, i skułatana. Okręty w portach Holenderskich, i Zelandyj, były miotane bez najmniejszego wiatru.
W Sanksil nie daleko Mindano, jednej z wysep Silipińskich, ziemia niespodzianie podniosła się wyrzucając tak wiele popiołu, iż lękano się, aby nie zniszczyły całej wyspy. Teraz jest na tym miejscu góra. Na wyspie Mindano jest wiele gór ognistych.
1641 Trzęsienie w Laubach: Powodź rzeki Laubah, w której
mur w Cambrai, w Hollandyi, w Zelandyi, we Fryzyi, w Geldryi, w Luxembourgu, w Frankfurcie nad Menem, w Westsalii na granicach Francuskich, w Metz, etc. to iest: ziemia na 360 mil tym trzęsieniem ziemi była wzruszona, y skułatana. Okręty w portach Hollenderskich, y Zelandyi, były miotane bez naymnieyszego wiatru.
W Sanxil nie daleko Mindano, iedney z wysep Silipińskich, ziemia niespodzianie podniosła się wyrzucaiąc tak wiele popiołu, iż lękano się, aby nie zniszczyły całey wyspy. Teraz iest na tym mieyscu góra. Na wyspie Mindano iest wiele gór ognistych.
1641 Trzęsienie w Laubach: Powodź rzeki Laubah, w którey
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 112
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Woda pieniła się z straszliwym szelestem. Na miejscu tym, morze niezgruntowane. 22 Kwietna postrzegli ku pułnocy wyspę kamienistą, i okrytą drzewami wielkiemi.
24 Kwietnia przyjście i odejście morza niezwyczajne: bałwany z szelestem idące o mile ślichać było: około okrętu zdawało się być morze przerwane. Okręt przez 10, albo 12 minut było miotany, nastąpiła spokojność i w krótce nowe morza burzenie się, a po nim znowu spokojność nastąpiła. Gruntu morza dosiąc nie można było.
Góra ognista, wysoka, okrągłospiczasta w Okssord wyrzucała dym gęsty.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 20 calów, i ½ linij.
1701.
415 13 Marca.
2 Lutego wiatr burzliwy w
Woda pieniła się z straszliwym szelestem. Na mieyscu tym, morze niezgruntowane. 22 Kwietna postrzegli ku pułnocy wyspę kamienistą, y okrytą drzewami wielkiemi.
24 Kwietnia przyiście y odeyście morza niezwyczayne: bałwany z szelestem idące o mile slychać było: około okrętu zdawało się być morze przerwane. Okręt przez 10, albo 12 minut było miotany, nastąpiła spokoyność y w krotce nowe morza burzenie się, á po nim znowu spokoyność nastąpiła. Gruntu morza dosiąc nie można było.
Gora ognista, wysoka, okrągłospiczasta w Oxsord wyrzucała dym gęsty.
Wysokość wody desczowey w Paryżu 20 calow, y ½ linij.
1701.
415 13 Marca.
2 Lutego wiatr burzliwy w
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 151
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
.
DEukalion z żoną swoją Pyrrhą, po opadnieniu wód Potopu. Temidy Boginiej Pogańskiej radzili się nabożnie, przez któryby sposób naród ludzki znowu rozmnożyć mieli? Odpowiedzią swoję nakazała: Aby obadwa rozpasawszy się, a głowy przykrywszy, kości wielkiej Matki (to jest kamienie z ziemie wzięte) wzad przez głowy ciskali. Miotane tedy kamienie od Deukaliona w mężczyzny, a od Pyrrhy ciśnione, w białogłowę obróconę były. Powieść Jedenasta.
TO mówił/ a oboje rzewliwie płakali/ I wzięli przed się/ aby zaraz się udali Do Niebieskiego Boga z swymi modlitwami/ I szukali ratunku świętymi wieśćbami: Tak A do Cefizjiskich wód jeszcze się macących/ Wszakże
.
DEukálion z żoną swoią Pyrrhą, po opádnieniu wod Potopu. Themidy Boginiey Pogáńskiey rádźili się nabożnie, przez ktoryby sposob narod ludzki znowu rozmnożyć mieli? Odpowiedzią swoię nákazáłá: Aby obádwá rozpasawszy się, á głowy przykrywszy, kośći wielkiey Mátki (to iest kámienie z źiemie wźięte) wzad przez głowy ciskáli. Miotáne tedy kámienie od Deukálioná w mężczyzny, á od Pyrrhy ćiśnione, w białogłowę obroconę były. Powieść Iedenasta.
TO mowił/ á oboie rzewliwie płákáli/ Y wźięli przed się/ áby záraz się vdáli Do Niebieskiego Bogá z swymi modlitwámi/ Y szukáli rátunku świętymi wieśćbámi: Ták A do Cephizyiskich wod ieszcze się mácących/ Wszakże
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 23
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Które jednak części w nich i wilgotne beły/ I ziemskie/ te się w same ciała obrócieły. A co twardego było/ i być nachylono Nie mogło/ to na mocne kości odmieniono. Co się zasię żełą być zdawna najdowało/ To także i na dalszy czas żełą zostało. Po krótkim tedy czasie/ kamienie miotane Ręką męża/ w mężczyzny jest przekształtowane: A które znowu sama Niewiasta rzucała/ Z tego zaś rozmnożona żeńska płeć powstała. Stąd my twardym jesteśmy rodem/ i włożeni W prace/ stąd dowodzimy z czegośmy zrodzeni. A Do Cefizjiskich wód. Gefisus jest rzeka pod górą Parnassem. Przemian Owidyuszowych B Primeteowicz. Deukalion potomek
Ktore iednák częśći w nich y wilgotne beły/ Y źiemskie/ te się w sáme ćiáłá obroćieły. A co twárdego było/ y bydź náchylono Nie mogło/ to ná mocne kośći odmieniono. Co się záśię żełą bydź zdawná náydowáło/ To także y ná dálszy czás żełą zostáło. Po krotkim tedy czáśie/ kámienie miotáne Ręką mężá/ w mężczyzny iest przekształtowáne: A ktore znowu sámá Niewiástá rzucáłá/ Z tego záś rozmnożona żeńska płeć powstáłá. Ztąd my twárdym iestesmy rodem/ y włożeni W prace/ ztąd dowodźimy z czegosmy zrodzeni. A Do Cephizyiskich wod. Gephisus iest rzeká pod gorą Párnâssem. Przemian Owidyuszowych B Primetheowicz. Deukálion potomek
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 25
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
górę skrzydłami Wysoko się wybiwszy/ D wiatry pomijały Eurowe/ co z tychże stron skąd one powstały. Ale Faeton/ na ten wóz był ciężar mały/ Którego i słoneczne konie nie poznały/ I sprzężaj wszystek nie miał swej zwyczajnej wagi. E A jako bez słusznego ładunku/ od flagi Morskiej/ krzywe okręty bywają miotane/ I na strony prze zbytnią lekkość kołysane: Tak z niezwykłym ciężarem próżne wyprawuje Skoki wóz/ i podobny czczemu podlatuje. Co skoro też woźniki poczuły poczworne/ Tym się w potężniejszy bieg udają uporne. I torowanego się gościńca puszczają/ I nie tym którym pierwej/ porządkiem biegają. F Sam się strwożony boi/ nie
gorę skrzydłámi Wysoko się wybiwszy/ D wiátry pomiiáły Eurowe/ co z tychże stron skąd one powstáły. Ale Pháeton/ ná ten woz był ćiężar máły/ Ktorego y słoneczne konie nie poznáły/ Y sprzężay wszystek nie miał swey zwyczáyney wagi. E A iáko bez słusznego łádunku/ od flagi Morskiey/ krzywe okręty bywáią miotáne/ Y ná strony prze zbytnią lekkość kołysáne: Ták z niezwykłym ćiężarem prozne wyprawuie Skoki woz/ y podobny czczemu podlátuie. Co skoro też woźniki poczuły poczworne/ Tym się w potężnieyszy bieg vdaią vporne. Y torowanego się gośćińcá puszczáią/ Y nie tym ktorym pierwey/ porządkiem biegáią. F Sam sie strwożony boi/ nie
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 61
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Skąd wracające się/ F Bóg prędki upatruje/ I już nie w prost umyślnie drogę odprawuje/ Ale ją w jedenże krąg na koło zatacza: Jako rący ptak kania/ kiedy więc obacza Wnętrze bydlęce/ wkoło których G wielka stoi Kupa Księżej/ krąży/ a odstąpić się boi: Owszem nadzieję swoję/ chciwa/ miotanymi Oblatuje na koło skrzydłami rączymi. Tak na powietrzu krążne H Cyleńczyk obwody Czyni/ nad I Akrtejskimi wieszając się Grody. A czym nad insze gwiazdy jasność większą wodzi Jutrzenka/ czym Jutrzenkę Księżyc zaś przechodzi: Tym grzeczniejsza/ nad insze panny/ Hersa beła: I towarzyskie swe/ i on obchód zdobieła. Zdumiał się z
Zkąd wracáiące się/ F Bog prędki vpátruie/ Y iuż nie w prost vmyślnie drogę odpráwuie/ Ale ią w iedenże krąg ná koło zátacza: Iáko rączy ptak kániá/ kiedy więc obacza Wnętrze bydlęce/ wkoło ktorych G wielka stoi Kupa Xiężey/ krąży/ á odstąpić się boi: Owszem nádźieię swoię/ chćiwa/ miotánymi Oblátuie ná koło skrzydłámi rączymi. Ták ná powietrzu krążne H Cyleńczyk obwody Czyni/ nad I Akrteyskimi wieszáiąc się Grody. A czym nád insze gwiazdy iásność większą wodźi Iutrzenká/ czym Iutrzenkę Kśiężyc zaś przechodźi: Tym grzecznieysza/ nád insze pánny/ Hersá bełá: Y towárzyskie swe/ y on obchod zdobiełá. Zdumiał się z
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 92
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
z-Zadniepra się dobywa WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ W Bracławską Ukrainę idzie.
Jakoby się w-tym cieniu, i wszytkich rozpaczy Słońce wrócić zgubione zdało, nie inaczy: Albo gdy w-rozgniewaniu Oceańskim pływa Morski Okret, a już nań mokra się dobywa Śmierć samopas: Maszt upadł, i już bez nadzieje, I tam i sam miotany bokami się chwieje: Jednoż mu się o Rafe, abo gdzie krzemienny Rozbić Szkopuł. Tym czasem na niebie zbawienny Polluks wznidzie aż zaraz burzą, te ukróci, I już zdesyerowane zdrowie drugim wróci. Tak się i nam widziało cośmy w-tej tam kniei Nie podobni żywota byli już nadziei; Ze on jeden przynamniej,
z-Zadniepra się dobywa WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY W Bracławską Ukráinę idzie.
Iakoby sie w-tym ćieniu, i wszytkich rozpaczy Słonce wroćić zgubione zdało, nie inaczy: Albo gdy w-rozgniewaniu Oceanskim pływa Morski Okret, á iuż náń mokra sie dobywa Smierć samopas: Maszt upadł, i iuz bez nadźieie, I tam i sam miotany bokami sie chwieie: Iednoż mu sie o Ráfe, abo gdźie krzemienny Rozbić Szkopuł. Tym czasem ná niebie zbawienny Pollux wznidźie áż zaraz burzą, te ukroći, I iuż zdesyerowáne zdrowie drugim wroći. Ták sie i nam widźiáło cośmy w-tey tam kniei Nie podobni żywotá byli iuż nadźiei; Ze on ieden przynámniey,
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 16
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nie wyśliźniesz się z garści, chyba że sił zbędę, mocniej, niźli wężownik, niż liście bluszczowe, które się pnie do góry na drzewa dębowe. XIII
Pożyteczno mi przylgnąć do Boga, położyć w Panu Bogu nadzieję moję. W Psalmie 72
Jest tak wielą mój żywot fatyg sturbowany, jako balon do góry wielą rąk miotany. Naprzód mi się Marsowa zabawa w myśl wkradła i broń krwawa dla sławy do boku przypadła, która, serca dodając, szczęścia celem była i nadzieję w orężach innych zasadziła. Całą nocną straż zawsze przebyłam śpiewaniem, powierzonych bram strzegąc z tkliwym niesypianiem. Nie raz nieprzyjacielską objawiałam zdradę, lub trąbą, lub też
nie wyśliźniesz się z garści, chyba że sił zbędę, mocniej, niźli wężownik, niż liście bluszczowe, które się pnie do góry na drzewa dębowe. XIII
Pożyteczno mi przylgnąć do Boga, położyć w Panu Bogu nadzieję moję. W Psalmie 72
Jest tak wielą mój żywot fatyg sturbowany, jako balon do góry wielą rąk miotany. Naprzód mi się Marsowa zabawa w myśl wkradła i broń krwawa dla sławy do boku przypadła, która, serca dodając, szczęścia celem była i nadzieję w orężach innych zasadziła. Całą nocną straż zawsze przebyłam śpiewaniem, powierzonych bram strzegąc z tkliwym niesypianiem. Nie raz nieprzyjacielską objawiałam zdradę, lub trąbą, lub też
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 114
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
z taką przyjmuję konsolacją, jak ten, który by w oczywistym zaginieniu, straciwszy wybawienia nadzieję, był jeszcze godzien vocem coelitus audire monentemusłyszeć napominający głos z nieba. Wyznaję, że w komparacji wielkiej mocy, dostojeństwa, kredytu, mądrości i dostatków tak wielkich trzech ministrów jesteśmy w każdym czasie folium, quod vento rapiturlistkiem miotanym przez wiatr (por. Ks. Hioba, 13, 25), gdybyśmy zaś mieli pares aquilasrównie silnych; dosł.: równe orły jak kanclerz Czartoryski protektorów do tego nas procederu pobudzających, jako tu WYPan Frąckiewicz, podstarości grodzki piński, pleni-potent JOKsięcia IMci kanclerza wielkiego W. Ks. Lit., imponit
z taką przyjmuję konsolacją, jak ten, który by w oczywistym zaginieniu, straciwszy wybawienia nadzieję, był jeszcze godzien vocem coelitus audire monentemusłyszeć napominający głos z nieba. Wyznaję, że w komparacji wielkiej mocy, dostojeństwa, kredytu, mądrości i dostatków tak wielkich trzech ministrów jesteśmy w każdym czasie folium, quod vento rapiturlistkiem miotanym przez wiatr (por. Ks. Hioba, 13, 25), gdybyśmy zaś mieli pares aquilasrównie silnych; dosł.: równe orły jak kanclerz Czartoryski protektorów do tego nas procederu pobudzających, jako tu WJPan Frąckiewicz, podstarości grodzki piński, pleni-potent JOKsięcia JMci kanclerza wielkiego W. Ks. Lit., imponit
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 558
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986