czy gryzła z natury. „Lepszy chleb, jako żywo, to — rzekę — na mury.” A ta, chociaż ode mnie nie była pytana: „Trzeba wiedzieć, żem ja jest dziewka murowana.” Odpowiedam, że: „Mnie nic na tym nie należy, Wolę w drewnianej izbie niż w murowej wieży.” 479. DO PANNY, CO MAK JADAŁA
Nie radzę, Mościa panno, siła jadać maku, Bo zbytnim spaniem tego człek przypłaci smaku. Co wiedzieć, co się może przytrafić we śpiączki; Niejedna się bez febry nabawi gorączki. 480. DO PANNY, CO KREDĘ GRYZŁA
Panna kredę jadała już będący w
czy gryzła z natury. „Lepszy chleb, jako żywo, to — rzekę — na mury.” A ta, chociaż ode mnie nie była pytana: „Trzeba wiedzieć, żem ja jest dziewka murowana.” Odpowiedam, że: „Mnie nic na tym nie należy, Wolę w drewnianej izbie niż w murowej wieży.” 479. DO PANNY, CO MAK JADAŁA
Nie radzę, Mościa panno, siła jadać maku, Bo zbytnim spaniem tego człek przypłaci smaku. Co wiedzieć, co się może przytrafić we śpiączki; Niejedna się bez febry nabawi gorączki. 480. DO PANNY, CO KREDĘ GRYZŁA
Panna kredę jadała już będący w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 397
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Już i Dam we trwodze. Jako potok który, Moskwa spada z góry. Tedy wesprą naszych, tedy spracowaną Zmięszają piechotę, gdzie ognistą raną Wajer urażony, gniew budzi w się krwawy, Przyszedłszy do sprawy. Wraz z boku junacy kwarciani poskoczą, I pierwej lekczejsze z jezdą harce stoczą, Że się jako duże o murowe ściany, Uderzą tarany. Ale ciężkim wsparci nie oprą się gwałtem, Jakim nagła powódź tamy porwie kształtem, Podawszy tył nagi, ku zbrojnym się mają, Tam podpadają. Dopiero z litewskim Sapieha strażnikiem, Rzeczy w pół zginionych spadną z kopijnikiem, Skruszą las ogromny, jaki rum od wiatrów, Karpatyjskich Tatrów.
Nie zmięszają
Już i Dam we trwodze. Jako potok który, Moskwa spada z góry. Tedy wesprą naszych, tedy spracowaną Zmięszają piechotę, gdzie ognistą raną Wajer urażony, gniew budzi w się krwawy, Przyszedłszy do sprawy. Wraz z boku junacy kwarciani poskoczą, I pierwej lekczejsze z jezdą harce stoczą, Że się jako duże o murowe ściany, Uderzą tarany. Ale ciężkim wsparci nie oprą się gwałtem, Jakim nagła powódź tamy porwie kształtem, Podawszy tył nagi, ku zbrojnym się mają, Tam podpadają. Dopiero z litewskim Sapieha strażnikiem, Rzeczy w pół zginionych spadną z kopijnikiem, Skruszą las ogromny, jaki rum od wiatrów, Karpatyjskich Tatrów.
Nie zmięszają
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 16
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
do Zamku rekurs Zbaraskiego Niektórzy perswadują. O czym gdy się dowie Wiśniowiecki żarliwy: I owszem (opowie) On tu woli umierać! niż zwycięstwem srogi Miałby go Nieprzyjaciel wywłóczyć zz nogi: Bo cóżby ich inszego, kiedyby przyjść miało, Do takiej ryteraty, jedno to czekało? I luboby w-tej cieśni murowej zawarszy, Mogli sami do czasu obronić się Starszy, A Obóz gdzie i Czeladź? czyli się godziło Tych odbieżeć? Hej! Komu zemną umrzeć miło, Krzyknie na Ochotnika, Do mnie Bracia do mnie. Aż tu jako Afrykus wypada ogromnie Z-dużych Skał Eoliej na szerokie morze, Nikt go wstrącić nie może w-iego tym
do Zamku rekurs Zbaraskiego Niektorzy perswaduią. O czym gdy sie dowie Wiśniowiecki żarliwy: I owszem (opowie) On tu woli umierać! niż zwyćiestwem srogi Miałby go Nieprzyiaćiel wywłoczyć zz nogi: Bo cożby ich inszego, kiedyby przyyść miało, Do takiey ryteraty, iedno to czekało? I luboby w-tey ćieśni murowey zawarszy, Mogli sami do czasu obronić sie Starszy, A Oboz gdźie i Czeladz? czyli sie godźiło Tych odbieżeć? Hey! Komu zemną umrzeć miło, Krzyknie na Ochotnika, Do mnie Braćia do mnie. Aż tu iako Afrykus wypada ogromnie Z-dużych Skał Eoliey ná szerokie morze, Nikt go wstrąćić nie może w-iego tym
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 59
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
BAZYLISZKA Węża ma być sprawa. Uradzono w krótce Człeka, nazwiskiem Jana Pareusza na śmierć dekretowanego tam wpuścić, który zwierciadłami i skorą uzbroiwszy się, a oczy maszką, ręce orężem i pochodnią, do owej puścił się piwnicy: gdzie kąty lustrując, aż w drugiej piwniczce zawalonej znalazł tego zabójcę, śmiercią zabitego, w dziurze murowej, wyniósł ad spectaculum wszystkim, jako świadczy Chwałkowski in Singularibus Poloniae z czterma innemi Autorami. Z natury boi się koguta, dlatego w Afryce miasto Oręża, na tego Nieprzyjaciela, noszą Kurów podróżni.
SMOK jest także z Wężów rodzaju; gdy Wąż w miejscu ukrytym, wy- De Reptilibus, albo o Gadzie
godnym przez długość
BAZYLISZKA Węża ma bydź sprawa. Uradzono w krotce Człeka, nazwiskiem Iana Pareusza na śmierć dekretowanego tam wpuścić, ktory zwierciadłami y skorą uzbroiwszy się, a oczy maszką, ręce orężem y pochodnią, do owey puścił się piwnicy: gdzie kąty lustruiąc, aż w drugiey piwniczce zawaloney znalazł tego zaboycę, śmiercią zabitego, w dziurze murowey, wyniosł ad spectaculum wszystkim, iako świadczy Chwałkowski in Singularibus Poloniae z czterma innemi Autorami. Z natury boi się koguta, dlatego w Afryce miasto Oręża, na tego Nieprzyiáciela, nosżą Kurow podrożni.
SMOK iest także z Wężow rodzaiu; gdy Wąż w mieyscu ukrytym, wy- De Reptilibus, albo o Gadzie
godnym przez długość
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 596
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
za specjał, jako piszą Aristoteles, Plinius, Oppianus, Salvianus. Symbolista nad tuszem, albo śrzodkiem ciała, i nad ogonem tej ryby napisał Lemma: Hâc nutrio, hâc noceo. Łowią tę Rybę śpiewaniem, albo graniem, według Eliana, a tak dat funera lusus
POLiPUS, Wielonóg Morski, jest nakształt Pająka murowego, o wielkich nogach. Żyją Konkhylijs, tojest pławami, które gdy się otwierają dla rosy w siebie brania, w ten punkt kamyki wpuszczają w otwarte owe oryficja, te nie mogąc domków swoich o Rybach osobliwych
zamknąć, tak się stają WIELONOGÓW pastwiskiem. Czasem też swemi nogami ściskając, też pławy namienione, je zgniotszy,
za specyał, iako piszą Aristoteles, Plinius, Oppianus, Salvianus. Symbolista nad tuszem, albo śrzodkiem ciała, y nad ogonem tey ryby napisał Lemma: Hâc nutrio, hâc noceo. Łowią tę Rybę spiewaniem, albo graniem, według Eliana, á tak dat funera lusus
POLYPUS, Wielonog Morski, iest nakształt Paiąka murowego, o wielkich nogach. Zyią Conchyliis, toiest pławami, ktore gdy się otwieraią dla rosy w siebie brania, w ten punkt kamyki wpuszczaią w otwarte owe orificia, te nie mogąc domkow swoich o Rybach osobliwych
zamknąć, tak się staią WIELONOGOW pastwiskiem. Czasem też swemi nogami ściskaiąc, też pławy namienione, ie zgniotszy,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 630
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Polak rzeczony od pola. Jego to chuć wrodzona i własna jest dola: Nie w ścisłym miejsc poniewierku, Lecz w Marsowym szeroko uganiać się cyrku. Godne pięknego widoku Męstwo i dzielność piękna. Przy słonecznym oku Wielkim czynom przynależy, Komu żyć wiekopomnie i z sławą należy. Snadź i dzielność mało warta, Kiedy jest murowymi tarasy przywarta, I więzieniem się poczyta, Gdy się blanków, jak podły agrest, płotów chwyta. Wrodzona chuć do wolności I z wolności zrodzona, dzieła w przestroności
Znamienite wykonywa, Zwłaszcza gdy ją piękna czci w godny czyn wyzywa. Lecz ten w sławie nie korzysta I ozdobie, którego obrona troista Kryje, że to
. Polak rzeczony od pola. Jego to chuć wrodzona i własna jest dola: Nie w ścisłym miejsc poniewierku, Lecz w Marsowym szeroko uganiać się cyrku. Godne pięknego widoku Męstwo i dzielność piękna. Przy słonecznym oku Wielkim czynom przynależy, Komu żyć wiekopomnie i z sławą należy. Snadź i dzielność mało warta, Kiedy jest murowymi tarasy przywarta, I więzieniem się poczyta, Gdy się blanków, jak podły agrest, płotów chwyta. Wrodzona chuć do wolności I z wolności zrodzona, dzieła w przestroności
Znamienite wykonywa, Zwłaszcza gdy ją piękna czci w godny czyn wyzywa. Lecz ten w sławie nie korzysta I ozdobie, którego obrona troista Kryje, że to
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 461
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Zatym statuae cudowne, Nie złoteć, ale kosztowne, Z metalu są odlewane, Właśnie jakby malowane: Tu Herkules Nessa dusi, A on mu podlegać musi; Sam koń stoi urodziwy, Wąż go spodku kąsa, dziwy! A szkapa nogami wierci Dogóry, bojąc się śmierci. Na kolumnach marmurowych, Tuż przy filarach murowych, Gdzie Królestwo zwykło jadać I czasem pod wieczór siadać, A zboku stół z okienkami, Jakaś gra na niem z gałkami. Obaczę, że to sam prawie Dwór królewski, jak na jawie. Wieże zacne od ogroda, Także od Wisły, gdzie woda: W nich altany budowane, Z drugą stronę murowane; Na
Zatym statuae cudowne, Nie złoteć, ale kosztowne, Z metalu są odlewane, Właśnie jakby malowane: Tu Herkules Nessa dusi, A on mu podlegać musi; Sam koń stoi urodziwy, Wąż go spodku kąsa, dziwy! A szkapa nogami wierci Dogóry, bojąc się śmierci. Na kolumnach marmurowych, Tuż przy filarach murowych, Gdzie Królestwo zwykło jadać I czasem pod wieczór siadać, A zboku stół z okienkami, Jakaś gra na niem z gałkami. Obaczę, że to sam prawie Dwór królewski, jak na jawie. Wieże zacne od ogroda, Także od Wisły, gdzie woda: W nich altany budowane, Z drugą stronę murowane; Na
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 67
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
masz miejsca żadnego, Do widzenia niegodnego. Czterej królów stoi zprzodku, Pisma pod nimi weśrodku, Polska niżej, sierp trzymając W ręku, pod sobą pług mając; Ta z metalu odlewana, Przy snopie, jak malowana, Której kopiją przydano
Dla męstwa, przy chlebie dano. Pod nią odrzwia marmurowe Okryły brzegi murowe; Przed nimi stopnie do progu Czynią drogę wpół i z rogu. Na wierzchu wkoło chodzenie, Balasami ogrodzenie; Ażeby deszcz nic nie szkodził, Ani śnieg zimie przeszkodził, Kamień w smołę dychtowano, Której dobrze spróbowano. Wpośród sala jest nakryta, Dachówką zacnie pokryta, Na niej statuae po rogach, Jakby stajały na nogach
masz miejsca żadnego, Do widzenia niegodnego. Czterej królów stoi sprzodku, Pisma pod nimi weśrodku, Polska niżej, sierp trzymając W ręku, pod sobą pług mając; Ta z metalu odlewana, Przy snopie, jak malowana, Której kopiją przydano
Dla męstwa, przy chlebie dano. Pod nią odrzwia marmurowe Okryły brzegi murowe; Przed nimi stopnie do progu Czynią drogę wpół i z rogu. Na wierzchu wkoło chodzenie, Balasami ogrodzenie; Ażeby deszcz nic nie szkodził, Ani śnieg zimie przeszkodził, Kamień w smołę dychtowano, Której dobrze spróbowano. Wpośród sala jest nakryta, Dachówką zacnie pokryta, Na niej statuae po rogach, Jakby stajały na nogach
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 84
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
em do drewnianych gmachów, Stopnie wzwyż, kopuła z dachów; Sień wpojśrodku, izba zboku Stołowa; toż w jednym kroku Przeciw pokoje, dość wielkie; W nich są malowania wszelkie; Mistrzów dobrych piękne sztuki, Tam dokazali nauki. Obicia, nie pytaj o tym, Obacz, zdziwisz się napotym. W sklepach murowych zoczyłem, Tam szkatuły obaczyłem, W których klejnoty są drogie, Diamenty świetne, srogie, Z inszemi rzadko zrównane, Wysoko oszacowane. W zygary, muszę to przyznać, Mówiąc poprawdzie, i wyznać, Strudna znaleźć znaczniejszego
Pana, w nie przeważniejszego, Jak jego mość pan podskarbi. I w kryształy się
em do drewnianych gmachów, Stopnie wzwyż, kopuła z dachów; Sień wpojśrodku, izba zboku Stołowa; toż w jednym kroku Przeciw pokoje, dość wielkie; W nich są malowania wszelkie; Mistrzów dobrych piękne sztuki, Tam dokazali nauki. Obicia, nie pytaj o tym, Obacz, zdziwisz się napotym. W sklepach murowych zoczyłem, Tam szkatuły obaczyłem, W których klejnoty są drogie, Dyjamenty świetne, srogie, Z inszemi rzadko zrównane, Wysoko oszacowane. W zygary, muszę to przyznać, Mówiąc poprawdzie, i wyznać, Strudna znaleźć znaczniejszego
Pana, w nie przeważniejszego, Jak jego mość pan podskarbi. I w krzyształy się
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 95
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
go kochała, Demofoonta zdrada pokonała; On dał przyczynę zguby przez niewdzięki; Ona zaś sama przyłożyła ręki. Demofoonti Fyllis Demofoonti Fillis Demofoonti Fyllis Demofoonti Fyllis Demofoonti Fyllis Demofoonti Briseis BRISEIS.
CÓrka Bryzesa, Książęcia Lirnessu, miasta Trojańskiego; a własnym imieniem Hippodamia nazwana, ta po dobytym Lirnessie, mieście; po straceniu w obronie murowej, Myneta męża swego; dostała się jassyrem zwycięzcy Achillesowi: potym od Agamemnona Myceńskiego Króla, a najwyższego Greckiego Hetmana, porwana; srogiej, u nieubłaganej zawziętości okazją była, między Agamemnonem i Achillesem. Albowiem Achilles, niechciał słuchać ordynasów Agamemnona; ani do boju żadną miarą namówić się nie dał; aż go śmierć zabita
go kocháłá, Demofoontá zdrádá pokonáłá; On dał przyczynę zguby przez niewdźięki; Oná záś samá przyłożyłá ręki. Demophoonti Phyllis Demophoonti Phillis Demophoonti Phyllis Demophoonti Phyllis Demofoonti Phyllis Demophoonti Briseis BRISEIS.
COrká Bryzesa, Kśiążęćiá Lyrnessu, miástá Troiáńskiego; á własnym imieniem Hippodámia názwána, tá po dobytym Lyrnessie, mieśćie; po stráceniu w obronie murowey, Mynetá mężá swego; dostáłá się iássyrem zwyćięzcy Achillesowi: potym od Agámemnoná Myceńskiego Krolá, á naywyższego Greckiego Hetmáná, porwána; srogiey, u nieubłagáney záwźiętośći okázyą byłá, między Agámemnonem y Achillesem. Albowiem Achilles, niechćiał słucháć ordynásow Agámemnoná; áni do boiu żadną miárą námowić się nie dał; áż go śmierć zábita
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 24
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695