występku: bo jeśli go nie przestaniesz; kiedy konać będziesz obaczysz nad sobą Sędziego sprawiedliwego: pod sobą piekło otworzone: przed sobą grzechy popełnione/ miedzy którymi będzie i pijaństwo: w sobie będziesz miał złe sumnienie/ które cię męczyć i dręczyć będzie: za sobą ujzrzysz Czarta instygującego i na cię skarżącego. Cóż tam rzeczesz Nędzniku/ gdzież się podziejesz Ty zapamiętały Zarłoku i Pijaku? Zginąćci wiecznie!
Zaczym/ jako się już powiedziało/ iż Pijaństwo jest taką Matką złą/ która tak wiele złych porodziła Dziatek: więc się nim My Krześcianie/ jak Diabłem samym brzydzimy; gdyż z niego nic dobrego nie pochodzi.
Choć jednak temu tak: przedsię
występku: bo jeśli go nie przestániesz; kiedy konáć będźiesz obaczysz nád sobą Sędźiego spráwiedliwego: pod sobą piekło otworzone: przed sobą grzechy popełnione/ miedzy ktorymi będźie y pijáństwo: w sobie będźiesz miał złe sumnienie/ ktore ćię męczyć y dręczyć będźie: zá sobą uyzrzysz Czártá instygującego y ná ćię skárżącego. Coż tám rzeczesz Nędzniku/ gdźież śię podźiejesz Ty zapámiętáły Zárłoku y Pijaku? Zginąćći wiecznie!
Záczym/ jáko śię już powiedźiáło/ iż Pijáństwo jest táką Mátką złą/ ktora ták wiele złych porodźiłá Dźiatek: więc śię nim My Krześćiánie/ ják Dyjabłem sámym brzydźimy; gdyż z niego nic dobrego nie pochodźi.
Choć jednák temu ták: przedśię
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 11.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
oczy?
Możecie to wiedzieć samy, Że smaczny widok tej damy Łzy daje, a pociechy broni; Czemuż was chciwość tam toczy, Gdzie będąc bez zbroje, bez broni, Gołe oczy, nikt was nie zbroni? Com wam zawinił, me oczy?
Bez niej konacie w tęsknicy, Duszy zaś umrzeć, nędznicy, Żeście ją widziały, przychodzi; Ten miecz, co mi serce broczy, Lubicie, a ta, co mi szkodzi, U was za boginią uchodzi. Com wam zawinił, me oczy? ŁAKOMY
Gładkość młoda ma pozór wesoły I oczy, Lecz bez złotych warkoczy Złoto łeb goły Piękniej ozdabia w pistoły;
oczy?
Możecie to wiedzieć samy, Że smaczny widok tej damy Łzy daje, a pociechy broni; Czemuż was chciwość tam toczy, Gdzie będąc bez zbroje, bez broni, Gołe oczy, nikt was nie zbroni? Com wam zawinił, me oczy?
Bez niej konacie w tęsknicy, Duszy zaś umrzeć, nędznicy, Żeście ją widziały, przychodzi; Ten miecz, co mi serce broczy, Lubicie, a ta, co mi szkodzi, U was za boginią uchodzi. Com wam zawinił, me oczy? ŁAKOMY
Gładkość młoda ma pozór wesoły I oczy, Lecz bez złotych warkoczy Złoto łeb goły Piękniej ozdabia w pistoły;
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 287
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przyszedł do Z. Jana/ który wiele dla Chrysta Pana cierpiał/ na wieczną hańbę i obelgę Ruskiemu Narodowi /chciałem mu łeb ukręcić/ i kilkakroć dobrze pokierowawszy/ lecz nie mogąc otargnąć/ całegom zostawił/ i wyszedszy /a to ta co choroba zaraz mię nędznie zdięła. To słysząc rzekli wszyscy: Zgrzeszyłeś nędzniku/ pokutuj; a Pacholik natychmiast zawrzeszczał: Zgrzeszyłem Panie/ zgrzeszyłem/ ale oto teraz wyznawam przestępek mój; i wierzę mocno/ że te Błogosławione Relikwie są Świętych Bożych Sług Ciała; Ciebie zaś Święty Janie sługo wierny Zbawiciela naszego/ o odpuszczenie przemierzłych i szkaradych dzieł moich wielce proszę/ zmiłuj się/ przebacz
przyszedł do S. Ianá/ ktory wiele dla Chrystá Páná ćierpiał/ ná wieczną háńbę y obelgę Ruskiemu Narodowi /chćiałem mu łeb ukręcić/ y kilkákroć dobrze pokierowawszy/ lecz nie mogąc otárgnąć/ cáłegom zostáwił/ y wyszedszy /á to tá co chorobá záraz mię nędznie zdięłá. To słysząc rzekli wszyscy: Zgrzeszyłeś nędzniku/ pokutuy; á Pácholik nátychmiast záwrzeszczał: Zgrzeszyłem Pánie/ zgrzeszyłem/ ále oto teraz wyznawam przestępek moy; y wierzę mocno/ że te Błogosłáwione Reliquiae są Swiętych Bożych Sług Ciáłá; Ciebie záś Swięty Ianie sługo wierny Zbáwićielá nászego/ o odpuszczenie przemierzłych y szkárádych dźieł moich wielce proszę/ zmiłuy się/ przebácz
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 207.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Inaczej wywrócili i w sensie i w mowie. Już ty służ, stój, czuj, idź, przydź i spraw, co potrzeba. Sługaś nieużyteczny, nie godzieneś chleba. 790. O Marku.
Ożeniwszy się Marek mniemał, że jak trzeba Miał trafić ciasną drogę, co wiedzie do nieba. Lecz się nędznik oszukał, bowiem droga ona Do piekła go zawiodła, iż była przestrona. 791. Do matematyka.
Że ziemia w koło biega, uczą pisma twoje; W okręcieś to znać pisał, takie zdanie moje. 792. Na białegłowy.
Płeć żeńska zawsze szkodzi męskiej, przyznać muszę. Dla niej Adam Wprzód żebro stracił
Inaczej wywrocili i w sensie i w mowie. Już ty służ, stoj, czuj, idź, przydź i spraw, co potrzeba. Sługaś nieużyteczny, nie godzieneś chleba. 790. O Marku.
Ożeniwszy się Marek mniemał, że jak trzeba Miał trafić ciasną drogę, co wiedzie do nieba. Lecz się nędznik oszukał, bowiem droga ona Do piekła go zawiodła, iż była przestrona. 791. Do matematyka.
Że ziemia w koło biega, uczą pisma twoje; W okręcieś to znać pisał, takie zdanie moje. 792. Na białegłowy.
Płeć żeńska zawsze szkodzi męskiej, przyznać muszę. Dla niej Adam wprzod żebro stracił
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 289
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, ... przecię go maca i jakby nie dowierza. 835. O tymże Zapolskim.
Tenże w zwadzie śmiertelnie będąc w łeb raniony Kluczem od karabina, gdy prawie zwątpiony Leży, wtym cyrulicy taką radę wzięli, Aby mu dla dźwignienia kości ranę rznęli. Jakoż się i nadało, lubo koło głowy Wycierpieć nędznik musiał ból prawie czyścowy. W Poznaniu w świętojańskie sądy się to działo, Kiedy dam wielkopolskich bywa więc niemało, Które gdy go z ludzkości swojej nawiedzały, Żałujący nieszczęścia, jak się ma? pytały. On odpowie: Ach, ciężki ból i mam i miałem! Lecz większego nierównie strachu się nabrałem, Gdy
, ... przecię go maca i jakby nie dowierza. 835. O tymże Zapolskim.
Tenże w zwadzie śmiertelnie będąc w łeb raniony Kluczem od karabina, gdy prawie zwątpiony Leży, wtym cyrulicy taką radę wzięli, Aby mu dla dźwignienia kości ranę rznęli. Jakoż się i nadało, lubo koło głowy Wycierpieć nędznik musiał bol prawie czyścowy. W Poznaniu w świętojańskie sądy się to działo, Kiedy dam wielkopolskich bywa więc niemało, Ktore gdy go z ludzkości swojej nawiedzały, Żałujący nieszczęścia, jak się ma? pytały. On odpowie: Ach, ciężki bol i mam i miałem! Lecz większego nierownie strachu się nabrałem, Gdy
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 299
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
i takiej chytrości, Takiej złości i takiej nieustawiczności, Że by beł całe kraje zwiedził z swemi miasty, Wierzę, żeby beł gorszej nie nalazł niewiasty.
CII.
W Konstantynopolu mu była zachorzała Na bolączkę okrutną i tamże została; A teraz się jej zdrowszej zastać spodziewając I piękniejszej i z nią się cieszyć zamyślając, Słyszy nędznik, że jako skoro ozdrowiała, Z swem do Antiochii gamratem jechała, Bo będąc w takich leciech młodych, jakie miała, Bez towarzysza sypiać tak długo nie chciała.
CIII.
Odtąd, jako tej Gryfon dostał wiadomości, Ustawnie wzdychał, pełny nieznośnej żałości; Wszytkie uciechy, które inszem smakowały, Jemu samemu gwałtem do serca
i takiej chytrości, Takiej złości i takiej nieustawiczności, Że by beł całe kraje zwiedził z swemi miasty, Wierzę, żeby beł gorszej nie nalazł niewiasty.
CII.
W Konstantynopolu mu była zachorzała Na bolączkę okrutną i tamże została; A teraz się jej zdrowszej zastać spodziewając I piękniejszej i z nią się cieszyć zamyślając, Słyszy nędznik, że jako skoro ozdrowiała, Z swem do Antyochiej gamratem jechała, Bo będąc w takich leciech młodych, jakie miała, Bez towarzysza sypiać tak długo nie chciała.
CIII.
Odtąd, jako tej Gryfon dostał wiadomości, Ustawnie wzdychał, pełny nieznośnej żałości; Wszytkie uciechy, które inszem smakowały, Jemu samemu gwałtem do serca
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 356
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
swowolny/ L I Apidanus starzec/ M i zawsze powolny Amfrisus/ także N Eas/ O więc i rzeki drugie Natychmiast także/ które kędykolwiek długie Zapędy one niosą/ w morze pożądane Prowadzą błąkaniną wody zmordowane. P Inacha tylko nie masz/ bo tego jaskinia Głęboka trzyma/ w której wód łzami przyczynia/ I srodze nędznik córki swej/ Jo rzeczonej/ Żałując/ opłakuje jako utraconej/ Niewiedząc nic pewnego czy na świecie żywa/ Czy między nieboszczyki kędy odpoczywa: Iż jej nigdziej nie nalazł/ już się nie spodziewa By gdzie była. lecz sercem gorzej się nadziewa. Q Tę gdy ona R od rzeki Ojczystej się wraca/ Z Jupiter
swowolny/ L Y Apidánus stárzec/ M y záwsze powolny Amphrisus/ tákże N Aeas/ O więc y rzeki drugie Nátychmiast także/ ktore kędykolwiek długie Zapędy one niosą/ w morze pożądáne Prowádzą błąkániną wody zmordowáne. P Ináchá tylko nie mász/ bo tego iáskiniá Głęboka trzyma/ w ktorey wod łzámi przyczynia/ Y srodze nędznik corki swey/ Io rzeczoney/ Záłuiąc/ opłákuie iáko vtráconey/ Niewiedząc nic pewnego czy ná świećie żywa/ Czy między nieboszczyki kędy odpoczywa: Iż iey nigdźiey nie nálazł/ iuż się nie spodźiewa By gdźie byłá. lecz sercem gorzey się nádźiewa. Q Tę gdy oná R od rzeki Oyczystey się wraca/ S Iupiter
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 34
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
mnie szukana/ Dopiero się nalazła: a snadź lepiej beło Nie naleźć cię/ boby się i płaczu ulżeło. Milczysz? nie odpowiadasz na nasze pytania? Ale z głębokich piersi dobywasz wzdychania: M Toż tylko jedno możesz; więc na słowa moje/ Nie odpowiedzi/ ale ryki dajesz swoje. N A jam nędznik łożnicę gotował dla ciebie/ I pochodnie służące weselnej potrzebie. Nadzieja pierwsza zięcia mnie była po tobie/ Druga wnuków/ którem z was obiecował sobie: Podzisz/ ty teraz z stada męża będziesz miała/ Z stada już i potomstwo mieć będziesz musiała. To nacięższa/ iże się i skończyć godzi Śmiercią żałości; O A
mnie szukána/ Dopiero się nálázłá: á snadź lepiey beło Nie naleść ćię/ boby się y płáczu vlżeło. Milczysz? nie odpowiádasz ná násze pytánia? Ale z głębokich pierśi dobywasz wzdychánia: M Toż tylko iedno możesz; więc ná słowá moie/ Nie odpowiedźi/ ále ryki dáiesz swoie. N A iam nędznik łożnicę gotował dla ćiebie/ Y pochodnie służące weselney potrzebie. Nádźieiá pierwsza źięćiá mnie byłá po tobie/ Druga wnukow/ ktorem z was obiecował sobie: Podźisz/ ty teraz z stádá mężá będźiesz miałá/ Z stádá iuż y potomstwo mieć będźiesz muśiáłá. To naćięższa/ iże się y skończyć godźi Smierćią żáłośći; O A
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 38
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
K Litera jednak którą nogą wytłoczyła. Daję znać Poeta, że literami nogą wyrysowanemi, napisała ten przypadek swój na piasku, i to pismo objawiło ojcu córkę. L Potym się bydlęciu. Córce swej w bydlę obróconej. M Toż tylko jedno możesz. Tylkoć wzdychać wolno, ponieważ ci mowę odjęto. N A tam nędznik łożnicę i pochodnie gotował. Przy Akciech weselnych, jako u nas tak i u Pogan, łożnica bywała dla siadła nowego, i pięć świec lanych, abo z łuczywa szczepanych pochocni, noszono przed panną młodą. O A mnie i Bogiem być szkodzi. Dla tego, że żadnej śmierci nie podległ, i ten żal musiał
K Litera iednák ktorą nogą wytłoczyłá. Dáię znać Poetá, że literami nogą wyrysowánemi, nápisáła ten przypadek swoy na piasku, y to pismo obiawiło oycu corkę. L Potym się bydlęćiu. Corce swey w bydlę obroconey. M Toż tylko iedno możesz. Tylkoć wzdychać wolno, ponieważ ći mowę odięto. N A tam nędznik łożnicę y pochodnie gotował. Przy Akćiech weselnych, iáko v nas ták y v Pogan, łożnicá bywáła dla siádłá nowego, y pięć świec lanych, ábo z łuczywá szczepánych pochocni, noszono przed pánną młodą. O A mnie y Bogiem być szkodźi. Dla tego, że żadney śmierći nie podległ, y ten żal muśiał
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 38
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
sprawy? I cóż mi po tym, żem był wielkim zwany i zawołany? A cóż mi dały wysokie godności honory wielkie, światowe zacności? Wszytko to ze mną niby dym niszczeje, kiedy wiatr wieje. Na cóż mi wyszły pociechy światowe i cóż mi dały rozkoszy grzechowe, zmysły, com się im, nędznik, wysługował, a zdrowie psował? Skróciłem życia od Boga danego, źlem czasu użył – o jako drogiego! – w próżnej marności lata przeminęły, jakby nie były. Ciało robactwu tylko wytuczone, lubieżnościami złych żądz zeszpecone, w sumnieniu gorzkość i srogie gryzienia dla przeciwienia. Na duszy niemasz cnót i pobożności
sprawy? I cóż mi po tym, żem był wielkim zwany i zawołany? A cóż mi dały wysokie godności honory wielkie, światowe zacności? Wszytko to ze mną niby dym niszczeje, kiedy wiatr wieje. Na cóż mi wyszły pociechy światowe i cóż mi dały rozkoszy grzechowe, zmysły, com się im, nędznik, wysługował, a zdrowie psował? Skróciłem życia od Boga danego, źlem czasu użył – o jako drogiego! – w próżnej marności lata przeminęły, jakby nie były. Ciało robactwu tylko wytuczone, lubieżnościami złych żądz zeszpecone, w sumnieniu gorzkość i srogie gryzienia dla przeciwienia. Na duszy niemasz cnót i pobożności
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 12
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004