zasię taki Jako największy kilof; ten więc przyrównują To do kotwic, którymi okręty hamują, To do haków, którymi nawy też spajają, To do osęk, którymi ognie rozrywają. Najdziesz drugi z dziurami tak rozdwojonymi, Żeby w kościele świece mógł zagaszać nimi. Inszy, jako u sojki czubek, zakończony; Inszy zasię na bakier jakoś zakrzywiony; Inszy tak cienki, suchy, jak jaka motyka; Inszy jako u małpy plaski, że się tyka, Ba i leży na wargach; inszy zakrzywiony Wzgorę jak u perlisie; inszy zawieszony Właśnie jak ow potrzebny gmach nad Wisłą, ale Najdziesz i taki, co nim najmocniejsze pale Jak babą wbijać możesz,
zasię taki Jako największy kilof; ten więc przyrownują To do kotwic, ktorymi okręty hamują, To do hakow, ktorymi nawy też spajają, To do osęk, ktorymi ognie rozrywają. Najdziesz drugi z dziurami tak rozdwojonymi, Żeby w kościele świece mogł zagaszać nimi. Inszy, jako u sojki czubek, zakończony; Inszy zasię na bakier jakoś zakrzywiony; Inszy tak cienki, suchy, jak jaka motyka; Inszy jako u małpy plaski, że się tyka, Ba i leży na wargach; inszy zakrzywiony Wzgorę jak u perlisie; inszy zawieszony Właśnie jak ow potrzebny gmach nad Wisłą, ale Najdziesz i taki, co nim najmocniejsze pale Jak babą wbijać możesz,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 386
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
w młodości, co ma być wstarości.
Przy złym mieszka często dobry.
Niedzwiedz wlesie, a skore jego przedajesz.
Dobra wola za uczynek stoi.
W nocy dobrze Kordy chwytać. Węgorze w zamęcie łowią.
Dobry o każdym dobrze rozumie.
Tonący lada czego i brzytwy się chwyta.
Jeśli żyto drogie, to na bakier, jeśli tanie, to woczy czapki chłopi wsadzają. Ze szczęściem animuszu przybywa abo ubywa.
Jak pozdrowisz, tak ci podziękują.
Jak sobie pościelesz, tak się wyspisz. Jak zasiejesz, tak będziesz, źniwował.
Wieczerza hojna, noc niespokojna. Wieczerza skromna daje spokojne w nocy spanie.
Wiedzą sąsiedzi jako kto siedzi
w młodośći, co ma być wstarośći.
Przy złym mieszka często dobry.
Niedzwiedz wleśie, a skore jego przedajesz.
Dobra wola za uczynek stoji.
W nocy dobrze Kordy chwytać. Węgorze w zamęcie łowią.
Dobry o każdym dobrze rozumie.
Tonący leda czego y brzytwy śię chwyta.
Jeśli żyto drogie, to na bakier, jeśli tanie, to woczy czapki chłopi wsadzają. Ze szczęśćiem animuszu przybywa abo ubywa.
Jak pozdrowisz, tak ci podziękują.
Jak sobie pośćielesz, tak śię wyspisz. Jak zaśiejesz, tak będziesz, źniwował.
Wieczerza hoyna, noc niespokoyna. Wieczerza skromna daje spokoyne w nocy spanie.
Wiedzą sąśiedźi jako kto śiedźi
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 191
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
się podziały? I tam dalej. Nuż ubiory, ułożenie i ochędostwo jakie? Albę prawdziwie śmiechu Herodowego godną, roczny brud zasmrodzi i zaklajstruje, w rękawach terpentyną od nosa pomarszczy i pofałduje, lada łyczko pod szyją zawiąże, pasek uciesznie poreliga i opnie, stuła jak do ścięcia szyję odkryje, ornat co wszytko jako burka na bakier przyrzuci. A cóż o samej straszliwej tajemnicy Boskiej powiedzieć się może? Introib jako w cepy z ministrantem się nie zgodzi albo jak przez próg przestąpienie będzie, prędki, bełkotliwy i nieuważny. List Pawła w ucinkach ani do zrozumienia, ani do pojęcia, Ewanielią per tres dziwny akcent zakończy. Obrót śmiszny jak w ciasnym kącie
się podziały? I tam dalej. Nuż ubiory, ułożenie i ochędostwo jakie? Albę prawdziwie śmiechu Herodowego godną, roczny brud zasmrodzi i zaklajstruje, w rękawach terpentyną od nosa pomarszczy i pofałduje, lada łyczko pod szyją zawiąże, pasek uciesznie poreliga i opnie, stuła jak do ścięcia szyję odkryje, ornat co wszytko jako burka na bakier przyrzuci. A cóż o samej straszliwej tajemnicy Boskiej powiedzieć się może? Introib jako w cepy z ministrantem się nie zgodzi albo jak przez próg przestąpienie będzie, prędki, bełkotliwy i nieuważny. List Pawła w ucinkach ani do zrozumienia, ani do pojęcia, Ewanjeliją per tres dziwny akcent zakończy. Obrót śmiszny jak w ciasnym kącie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 228
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, ani pod ogonem Paludamentu szynkwas będzie tronem. OBYCZAJ SŁUŻBY DWORSKIEJ Wincenty:
Pewnie do dworu Michałka swojego wygotowałeś, panie Jacku? Jacek:
Tak jest, panie Wincenty. Wincenty:
Dalibóg, przypadnie, widzę, do manijery obyczajów pana swojego. Łeb mu jako pudło aż pod ostatni włos wydupiłeś, kanią jakąś pohaną na bakier przykryłeś, zadek fałdami obłożyłeś i do połowy jako tarcicą szeroko przytaśmowałeś, w minie, w stąpaniu, w obrocie, w hauście, jakby tam już przez lat kilkanaście polerował się, modno ułożyłeś, zgoła galanto z niego dworaka przed eksperyjencyją wykształtowałeś.
Jacek: Bardzo kontent jestem, że ci się tak
, ani pod ogonem Paludamentu szynkwas będzie tronem. OBYCZAJ SŁUŻBY DWORSKIEJ Wincenty:
Pewnie do dworu Michałka swojego wygotowałeś, panie Jacku? Jacek:
Tak jest, panie Wincenty. Wincenty:
Dalibóg, przypadnie, widzę, do manijery obyczajów pana swojego. Łeb mu jako pudło aż pod ostatni włos wydupiłeś, kanią jakąś pohaną na bakier przykryłeś, zadek fałdami obłożyłeś i do połowy jako tarcicą szyroko przytaśmowałeś, w minie, w stąpaniu, w obrocie, w hauście, jakby tam już przez lat kilkanaście polerował się, modno ułożyłeś, zgoła galanto z niego dworaka przed eksperyjencyją wykształtowałeś.
Jacek: Bardzo kontent jestem, że ci się tak
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 275
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Naddziadów Demogergenes, chciał i zamyślał rozerwać pomieszane chaos w którymem dozierał kuchnie na ten czas dystitlując piątą esencją z piątego żywioły, dla siebie i kompanów miłych. T. Których kompanów? B. Ognia, Powietrza, Wody, Ziemie. T. Ta to kompania, ta nie owa, z którąś Wmść zwykł był siadać nabakrze i stymbosku, z młodszych lat swoich. B. Posileni oną essnecją piątą juzwięcej ustawać nie możem ani ubywać nas będzie. Więc Demogergenes postrzegszy czas wyjazdu, mojego z pomieszanej breły, uderzyłfatalnym swym palcatem w gruby ogrom Chaosa, rozrywając go na cztery smaty, gdzie każdy mój kompan wedla woli twej, obrał sobie rezydencją wczesną
Náddźiádow Demogergenes, chćiał y zámyślał rozerwáć pomieszáne cháos w ktorymem doźierał kuchnie ná ten czás distitluiąc piątą essentią z piątego żywioły, dla śiebie y kompanow miłych. T. Ktorych kompanow? B. Ogniá, Powietrzá, Wody, Ziemie. T. Tá to kompánia, tá nie owá, z ktorąś Wmść zwykł był śiádáć nábákrze y stymbosku, z młodszych lat swoich. B. Pośileni oną essnetią piątą iuzwięcey vstáwáć nie możem áni vbywáć nas będźie. Więc Demogergenes postrzegszy czás wyiázdu, moiego z pomięszáney breły, vderzyłfátálnym swym pálcatem w gruby ogrom Cháosá, rozrywáiąc go ná cztery smáty, gdźie káżdy moy kompan wedla woli twey, obrał sobie residentią wczesną
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 78
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
mienić mam/ ojczystym działem. Ja wnet/ żebym nie wiecznie tkwiał na jednym skręcie/ Przeważyłem się/ robićsztyrem na okręcie: Zwiedziałem gwiazdę plutna Olenijskiej kozy/ Dżdżownice/ pogowosiu Tajgeto/ i wozy/ Domy wiatrów/ wygodne nawom stanowiska. Z trafunku k Delu płynąc/ będę Chiej bliska/ Gdzie/ na bakier/ do lądu pojazdami natrę: Lekko skoczę/ i w piasku wilgotnym się zatrę. Noc przeszła/ nowa zorza poczęła wynikać: Wstanę: po świeżą wodę/ w okręt każę mykać/ I znamionuję drogę/ dokąd po nią trzeba. Sam z góry upatruję/ coli wrożą nieba? Woła się zatym braciej/
mienic mam/ oyczystym dźiałem. Ia wnet/ żebym nie wiecznie tkwiał ná iednym skręćie/ Przeważyłem się/ robićsztyrem ná okręćie: Zwiedźiałem gwiazdę plutna Oleniyskiey kozy/ Dzdżownice/ pogowosiu Táygeto/ y wozy/ Domy wiátrow/ wygodne nawom stánowiská. Z tráfunku k Delu płynąc/ będę Chiey bliská/ Gdźie/ ná bákier/ do lądu poiázdámi nátrę: Lekko skoczę/ y w piasku wilgotnym się zátrę. Noc przeszłá/ nowa zorzá poczęłá wynikáć: Wstánę: po świeżą wodę/ w okręt każę mykać/ Y známionuię drogę/ dokąd po nię trzebá. Sam z gory vpátruię/ coli wrożą niebá? Woła się zátym bráćiey/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 73
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
/ a zapłata w lesie. Krawcy szyją telety/ krają złotogłowy. A z nich zaś Prandypury/ Babaje/ Kontosze/ Czubaje i Hazuki/ i niewiem co tylko. Bo ile wymyślonych przezwisk i rodzajów Szat różnych/ tyle trzeba mieć w skrzyniach do stroju/ Kładąc je na się to tak to sak. To na bakier/ To na bok/ to zaś przed się/ to zaś za się/ potym Ledwie że nie na głowę/ albo wywróciwszy Futrem na wierzch; tysiąc tam będzie różnych odmian. Toż i w szablach i w czapkach; Proteus nie mógł być Odmienniejszy/ jako ci w Stroju swym młokosi. Na sługi szyją barwy
/ á zápłata w leśie. Krawcy szyią telety/ kraią złotogłowy. A z nich zaś Prandypury/ Babaie/ Kontosze/ Czubaie y Hazuki/ y niewiem co tylko. Bo ile wymyślonych przezwisk y rodzáiow Szat rożnych/ tyle trzeba mieć w skrzyniách do stroiu/ Kładąc ie ná się to ták to sak. To ná bakier/ To na bok/ to záś przed się/ to záś zá się/ potym Ledwie że nie ná głowę/ albo wywroćiwszy Futrem ná wierzch; tysiąc tam będźie rożnych odmian. Toż y w szablách y w czapkách; Proteus nie mogł bydź Odmiennieyszy/ iáko ći w Stroiu swym młokośi. Ná sługi szyią bárwy
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 138
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
nieszczerości. Ty, żeś sobolny, bławatny, chudszego Poterasz, chociaż pana cnotliwszego. Czym się chlubisz, co masz, czegoć nie dano! Że w piękne płatki kęs prochu ubrano?
Dam histryjonom pokój, co uboczą Chodzą, bo ci w bok, gdy się bić, pcskoczą I tych, co biją na bakier, lekkości Zaniecham; niech się cieszą z swej próżności I ceremonij zamilczę obłudnych, Także kortezyj włoskich owych cudnych, Bo tego w Polsce nigdy nie bywało, Z Włoch się tych brawów tak wiele nabrało. Wasze zaś kiedy w kudłach białegłowy Odmą się siedząc jako jakie sowy Lub w klatce szklanej, lub na zjeździe kędy,
nieszczerości. Ty, żeś sobolny, bławatny, chudszego Poterasz, chociaż pana cnotliwszego. Czym się chlubisz, co masz, czegoć nie dano! Że w piękne płatki kęs prochu ubrano?
Dam histryjonom pokój, co uboczą Chodzą, bo ci w bok, gdy się bić, pcskoczą I tych, co biją na bakier, lekkości Zaniecham; niech się cieszą z swej próżności I ceremonij zamilczę obłudnych, Także kortezyj włoskich owych cudnych, Bo tego w Polszczę nigdy nie bywało, Z Włoch się tych brawów tak wiele nabrało. Wasze zaś kiedy w kudłach białegłowy Odmą się siedząc jako jakie sowy Lub w klatce śklanej, lub na zjeździe kędy,
Skrót tekstu: SatPodBar_II
Strona: 720
Tytuł:
Satyr podgórski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
zgrzeszyła/ By nietak nadobna była. Wulkanie/ zwyczaj powiada/ Gładkość Cnocie bywa wada/ Gładkość cichy mus lubieży/ Gładkość wabem do kradzieży. Wulkanie/ na cudzym polu/ Bujne zboże bez kąkolu; Więc z cudzego milsza bywa Kradziesz pospolicie/ zniwa. Wulkanie/ wysokiej żony Podły mąż/ bywa wzgardzony/ I na bakier tam nieboże/ Bije pospolicie łoże. Wulkanie/ twoja Bogini/ Już się nieprzeciw/ co czyni; T toć jeszcze zgoda bywa/ Mąż krzywy/ i Zona krzywa. Księgi Wtóre.
Do Otona. WIna początku troskliwie dobrego Nie badaj/ tak i człeka cnotliwego. Miejsce niezgani kto się dobrym zrodzi
zgrzeszyłá/ By nieták nadobna byłá. Wulkánie/ zwyczay powiáda/ Głádkość Cnoćie bywa wádá/ Głádkość ćichy mus lubieży/ Gładkość wabem do kradzieży. Wulkánie/ ná cudzym polu/ Buyne zboże bez kąkolu; Więc z cudzego milsza bywa Krádźiesz pospolicie/ zniwá. Wulkánie/ wysokiey żony Podły mąsz/ bywa wzgárdzony/ I ná bákier tám nieboże/ Bije pospolićie łoże. Wulkánie/ twoiá Bogini/ Iusz się nieprzećiw/ co czyni; T toć iescze zgodá bywa/ Mąsz krzywy/ y Zoná krzywa. Kśięgi Wtore.
Do Othoná. WIná początku troskliwie dobrego Nie báday/ ták y człeká cnotliwego. Mieysce niezgáni kto się dobrym zrodźi
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 61
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
Na toż.
Sit tibi kurta brevis, delurka, myczka, czuprina, Szablaque, bałta, pióro, totus sis ipse mager. Vive tibi cum pałasz, si vis esse liber od rany, Et chowa aliquod hajdukos, nemo te pogani. 168. Na toż.
Francuski wąsik, czupryna zjeżona, Myczka z serduszkiem na bakier spuszczona, Kurteczka by drwił na piędzi od pasa, Brzuch podkasany, sam chłop jak kiełbasa, Portki nie portki, ni też szarawary, Pludry nie pludry, i sam strój bez miary. Wiszą u zadu jak wory hołośnie, A foc nie widzi, jako mu w tym sprośnie. 169. Na jednego, co
Na toż.
Sit tibi kurta brevis, delurka, myczka, czuprina, Szablaque, bałta, pioro, totus sis ipse mager. Vive tibi cum pałasz, si vis esse liber od rany, Et chowa aliquod hajdukos, nemo te pogani. 168. Na toż.
Francuski wąsik, czupryna zjeżona, Myczka z serduszkiem na bakier spuszczona, Kurteczka by drwił na piędzi od pasa, Brzuch podkasany, sam chłop jak kiełbasa, Portki nie portki, ni też szarawary, Pludry nie pludry, i sam stroj bez miary. Wiszą u zadu jak wory hołośnie, A foc nie widzi, jako mu w tym sprośnie. 169. Na jednego, co
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 57
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910