Chrzest Z. Roku 1164. i poprzysięgli hołd Monarchom Polskim, ale jak prędko ostąpił z Wojskiem Bolesław, tak zaraz i Wiary Z. odstąpili; o czym Długosz pisze; nieupomniał się Kryspus, dopiero jak Poczęli najeżdżać granice Polskie, i hołdu abo trybutu nieoddawać ruszył się przeciw nim z Wojskiem, ale zdradą naprowadzony na błota z Wojskiem w lasach, i zewsząd otoczony Nieprzyjacielem, uchodzić musiał: gdzie Henryk Książę Sandomierski zginął, ledwie Bolesław i Miecisław uszli. Pan Bóg skarał, że nie pierwej o krzywdę Wiary Z. się upomniał, jako Długosz twierdzi. Po Henryku Księstwo Sandomierskie dostało się Kazimierzowi najmłodszemu, w krótce Crispus umarł zostawiwszy
Chrzest S. Roku 1164. i poprzyśięgli hołd Monarchom Polskim, ale jak prętko ostąpił z Woyskiem Bolesław, tak zaraz i Wiary S. odstąpili; o czym Długosz pisze; nieupomniał śię Kryspus, dopiero jak poczeli najeżdżać granice Polskie, i hołdu abo trybutu nieoddawać ruszył śię przećiw nim z Woyskiem, ale zdradą naprowadzony na błota z Woyskiem w lasach, i zewsząd otoczony Nieprzyjaćielem, uchodzić muśiał: gdzie Henryk Xiąże Sendomirski zginął, ledwie Bolesław i Miecisław uszli. Pan Bóg skarał, że nie pierwey o krzywdę Wiary S. śię upomniał, jako Długosz twierdźi. Po Henryku Xięstwo Sendomirskie dostało śię Kazimierzowi naymłodszemu, w krótce Crispus umarł zostawiwszy
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 23
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
wiadomy Tobie Czytelniku. Masz jego tysiąc dowodów codziennych, jako ten obmierzły Bogu i ludziom naród, na tak wielkie nie tylko ludzi mądrych w różnych Ksiąg przeciwko ich przewrotności Edycjach, iluminacje; ale nawet przez tak ciężkie dotknienie samego BOGA, już blisko dwóch tysięcy lat w tym będąc rozproszeniu z drogi przewrotności swojej do drogi prawidziwej naprowadzony być nie może. Zaślepił przewrotny upor ludu tego sam BÓG, jako mówi przez Izajasza. Zaślep serce ludu, i zatkaj uszy jego żeby się snadź nie nauczyli, i nie nawrócili, a uzdrowiłbym ich. Isaiae 6. Ze oczywistej prawdy Słońca, jako jakie sowy w dzień jasny upatrzyć niechcą:
wiádomy Tobie Czytelniku. Masz iego tyśiąc dowodow codźiennych, iáko ten obmierzły Bogu y ludźiom národ, ná ták wielkie nie tylko ludźi mądrych w rożnych Kśiąg przećiwko ich przewrotnośći Edycyách, illuminácye; ále náwet przez ták ćięszkie dotknienie sámego BOGA, iuż blisko dwoch tyśięcy lat w tym będąc rozproszeniu z drogi przewrotnośći swoiey do drogi prawidźiwey náprowádzony być nie może. Záślepił przewrotny upor ludu tego sam BOG, iáko mowi przez Izáiaszá. Záślep serce ludu, y zátkay uszy iego żeby się snádź nie náuczyli, y nie náwroćili, a uzdrowiłbym ich. Isaiae 6. Ze oczywistey prawdy Słońcá, iáko iákie sowy w dźień iásny upátrzyć niechcą:
Skrót tekstu: SamTrakt
Strona: 3 nlb
Tytuł:
Traktat Samuela rabina błąd żydowski pokazujący
Autor:
Samuel Rabi Marokański
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Obadwa ci poganie pospołu jachali Ku Paryżowi, aby swoich ratowali; I piękna Doralika, która jem kazała On bój rozwieść, w tęż drogę z niemi pojachała I karzeł mały, który tatarskiego w tropy Króla gonił, pilnując wszędzie jego stopy Tak długo, aż na niego przezeń nawiedziony Beł Rodomont i na bój z niem naprowadzony.
IV.
Stamtąd na piękną łąkę z trafunku wjachali, Na której przy strumieniu rycerzów zastali Dwu zbrojnych, dwu niezbrojnych; z niemi panna była, Która się po zielonej łące przechodziła. Kto to beł? - Nie wzbraniam się wam o tem powiedzieć, Ale mi o Rugierze wprzód trzeba powiedzieć, Który onę sławną tarcz
Obadwa ci poganie pospołu jachali Ku Paryżowi, aby swoich ratowali; I piękna Doralika, która jem kazała On bój rozwieść, w tęż drogę z niemi pojachała I karzeł mały, który tatarskiego w tropy Króla gonił, pilnując wszędzie jego stopy Tak długo, aż na niego przezeń nawiedziony Beł Rodomont i na bój z niem naprowadzony.
IV.
Stamtąd na piękną łąkę z trafunku wjachali, Na której przy strumieniu rycerzów zastali Dwu zbrojnych, dwu niezbrojnych; z niemi panna była, Która się po zielonej łące przechodziła. Kto to beł? - Nie wzbraniam się wam o tem powiedzieć, Ale mi o Rugierze wprzód trzeba powiedzieć, Który onę sławną tarcz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 261
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Occumbere , in opere niżeli in fuga Oczywista to rzecz była że nas tam ręka Boska piastowała kiedy przeciwko tak wielkiej porwawszy potencyjej, dał Bóg i wygrać i mało w ludziach naszych szkody. Niezapomnię tego nigdy dziesiątemu to powiem i mam to sobie zawielki dziw, kiedy do 4 chorągwi naszych które zagnały się za Moskwą i naprowadzone na ogień, prawie w bok włozywszy 3000 strzelców razem ognia dali a po staremu tylko jeden Towarzysz zabity a Czeladzi Czterech A podemną konia postrzelono, jako to jest prawdziwa przepowieść Chłop strzela a P Bóg kule nosi bo na taki ogień należało tam z połowę z koni spaść Potym Hussaryje uderzyły kopijami jako w ścianę jedni skruszyli
Occumbere , in opere nizeli in fuga Oczywista to rzecz była że nas tam ręka Boska piastowała kiedy przeciwko tak wielkiey porwawszy potęncyiey, dał Bog y wygrać y mało w ludziach naszych szkody. Niezapomnię tego nigdy dziesiątemu to powięm y mąm to sobie zawielki dziw, kiedy do 4 chorągwi naszych ktore zagnały się za Moskwą y naprowadzone na ogięn, prawie w bok włozywszy 3000 strzelcow razęm ognia dali a po staręmu tylko ieden Towarzysz zabity a Czeladzi Czterech A podęmną konia postrzelono, iako to iest prawdziwa przepowieść Chłop strzela a P Bog kule nosi bo na taki ogięń nalezało tam z połowę z koni spaść Potym Hussaryie uderzyły kopiiami iako w scianę iedni skruszyli
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 107
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688