Cerkwie naszej Ruskiej zbawiennego pokoju: i oświadczone/ że na spolnej zdrowej o tym radzie przestawać chcemy:) to co mówię/ jak bratnie zdanie lubym sercem przyjąwszy/ każdy według powołania swego powinności waszej na was samych zbywać w tym nie dopuścili. Możeć ladajakiego człowieka/ który dary Boskie piędzią swę mierzy/ abo owego natręta/ Co się nie w swe rzeczy wtrąca/ ladajakie o tym być rozumienie i mowa. po M. W. tego oczekiwania jestem/ że to ode mnie łaskawym uchem usłyszawszy/ o którym poratowaniu już upadających rzeczy naszych całą duszą przemyślać zachcecie. Panu Bogu M. W. poruczam. Matt. 120
MELETIVS SMOTRzySKI Z
Cerkwie nászey Ruskiey zbáwiennego pokoiu: y oświádczone/ że ná spolney zdrowey o tym rádźie przestáwáć chcemy:) to co mowię/ iák brátnie zdánie lubym sercem przyiąwszy/ káżdy według powołánia swego powinnośći wászey ná was sámych zbywáć w tym nie dopuśćili. Możeć ládáiákiego człowieká/ ktory dáry Bozkie piędźią swę mierzy/ ábo owego natrętá/ Co sie nie w swe rzeczy wtrąca/ ládáiákie o tym bydź rozumienie y mowá. po M. W. tego oczekiwánia iestem/ że to ode mnie łáskáwym vchem vsłyszawszy/ o ktorym porátowániu iuż vpadáiących rzeczy nászych cáłą duszą przemyśláć záchcećie. Pánu Bogu M. W. poruczam. Matt. 120
MELETIVS SMOTRZISKI Z
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 8
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Bracia sami/ i sztrofujmy pierwej niż na sąd pozwani będziemy: pierwej ubłagajmy sędziego/ niż sprawiedliwym jego dekretem podług spraw naszych wieczne zelżenie odniesiemy. A osądziwszy nas samych weyźrzymy i na posłane przez nasze rąk wkładanie Kapłany/ którycheśmy po wszystkiej Rosiejskiej ziemi jako molu niewinne dusze gryzącego nasiali/ niedoźrzałych chłopiąt/ i nieuków/ natrętów/ nieobyczajnych grubiańów/ mierzjonych żarłoków/ niewstydliwych Bajdów: o sobie mądrych mędrelów: niekarnych bachantów: ociętnych Rybałdów: krnąbrnych samopasów/ wichrowatych niestatków: bojaźliwych trzmielów: nadętych klekotów: obojętnych pochlebców: niezbożnych świętokupców: przeklętych świętoprzedawców: nienasyconych łakomców: ślepych wodzów: niedbałych Ojców: nieczułych Pasterzów: rozpustnych Kaplanów: nieumiejętnych Mistrzów:
Bráćia sámi/ y sztrofuymy pierwey niż ná sąd pozwáni będźiemy: pierwey vbłagaymy sędźiego/ niż spráwiedliwym iego dekretem podług spraw nászych wiecżne zelżenie odniesiemy. A osądziwszy nás sámych weyźrzymy y ná posłáne przez násze rąk wkłádánie Kápłany/ ktorychesmy po wszystkiey Rosieyskiey źiemi iáko molu niewinne dusze gryzącego náśiáli/ niedoźrzáłych chłopiąt/ y nieukow/ natrętow/ nieobycżáynych grubiáńow/ mierźionych żárłokow/ niewstydliwych Báydow: o sobie mądrych mędrelow: niekárnych báchántow: oćiętnych Rybáłdow: krnąbrnych sámopásow/ wichrowátych niestátkow: boiáźliwych trzmielow: nádętych klekotow: oboiętnych pochlebcow: niezbożnych świętokupcow: przeklętych świętoprzedawcow: nienásyconych łákomcow: slepych wodzow: niedbáłych Oycow: niecżułych Pásterzow: rospustnych Káplanow: nieumieiętnych Mistrzow:
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 25v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
do usług z ochotą onych przystępuje, Ten zniewagi prędziuchno u nich dostępuje. A kto się im w posługach jakich nierad iści, Tego w barzo przemierzłej mają nienawiści. Gdy ich łaski kto żąda, to go obiegają, A kto o nią trwać nie chce, temu zabiegają. Kto rad ku nim naciera, zową go natrętem, Kto ich zasię pomija, ladacem nadętem. Jeśli tylo rad gadasz, oziębłym nazwany Będziesz; a jeśli milczysz, za prostaka miany. Który się rad uśmiecha, szalonym go zową, A jeśli nie, będziesz zwan otrętwiałą głową. Jeśli im kto rad daje, mało na to dbają, A jeśli nie, stoskępcem
do usług z ochotą onych przystępuje, Ten zniewagi prędziuchno u nich dostępuje. A kto sie im w posługach jakich nierad iści, Tego w barzo przemierzłej mają nienawiści. Gdy ich łaski kto żąda, to go obiegają, A kto o nię trwać nie chce, temu zabiegają. Kto rad ku nim naciera, zową go natrętem, Kto ich zasię pomija, ladacem nadętem. Jeśli tylo rad gadasz, oziębłym nazwany Będziesz; a jeśli milczysz, za prostaka miany. Który się rad uśmiecha, szalonym go zową, A jeśli nie, będziesz zwan otrętwiałą głową. Jeśli im kto rad daje, mało na to dbają, A jeśli nie, stoskępcem
Skrót tekstu: KenEwinBad
Strona: 204
Tytuł:
Apologia rodzaju ewinego
Autor:
Wierzchosława Kendzierzkowska
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
? Z własnego Teszcia dobre masz przykłady, W jakie on zaszedł o Helenę zwady; Jak sprawiedliwą Wojnę dla swej Zony, Z Trojany musiał podnieść ukrzywdzony. A kiedyby był w domu tylko siedział, Ani werbunków żadnych przypowiedział; Pewnieby była za pierwszym popisem Złączona żyła Helena z Parysem. Tobie, ażebyś odraził natrętów, Nie trzeba wioseł, żagli, i okrętów; Ani licznego żołnierza werbunku, Przyidź sam żalowi memu w bassarunku. Bo mię odebrać, rzecz jest sprawiedliwa: Ani to żadnym kontemptem nie bywa, Dla poczciwego Małżeńskiego łoża, Lub się do szable porwać, lub do noża. A jeśli się tym nie wzbudzisz przykładem:
? Z własnego Teszćiá dobre masz przykłády, W iákie on zászedł o Helenę zwády; Iák spráwiedliwą Woynę dla swey Zony, Z Troiány musiał podnieść ukrzywdzony. A kiedyby był w domu tylko siedźiał, Ani werbunkow żadnych przypowiedźiał; Pewnieby byłá zá pierwszym popisem Złączona żyłá Helená z Párysem. Tobie, áżebyś odráźił natrętow, Nie trzebá wioseł, żagli, y okrętow; Ani licznego żołnierzá werbunku, Przyidź sam żalowi memu w bássárunku. Bo mię odebráć, rzecz iest spráwiedliwa: Ani to żadnym kontemptem nie bywa, Dla poczćiwego Małżeńskiego łożá, Lub się do száble porwáć, lub do nożá. A ieśli się tym nie wzbudźisz przykłádem:
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 102
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
się dzieje przeciwko zwyczajowi. Sam Bóg wie co to za rózga będzie/ wszakże na to pomniąć co mówi Prorok: Bóg niebieski może tajemne rzeczy objawić/ bo jego jest mądrość i siła. Daniel 2. On daje mądrym mądrość a rozumiejących ich rozum: on objawia co głębokiego jest i skrytego. Dla tegoż za natręta może ten być poczytany/ jako Polidorus Virgilius mówi że są niektórzy nosomędrcy tacy/ vt etiam rationem reddere sciant, cur Iupter in sua coelesti sella sedendo interdum dextrum pedem super sinistrum reponat. lib. 1. Wielkiej ostróżności i pilności trzeba/ żebyśmy tego nie twierdzili o czym gruntownej wiadomości nie mamy. Jednak zdanie swe
się dźieie przeciwko zwyczáiowi. Sam Bog wie co to zá rozgá będźie/ wszakże ná to pomniąć co mowi Prorok: Bog niebieski może táiemne rzeczy obiáwić/ bo iego iest mądrość y śiłá. Daniel 2. On dáie mądrym mądrość á rozumieiących ich rozum: on obiáwia co głębokiego iest y skrytego. Dla tegoż zá nátrętá może ten bydź poczytány/ iako Polidorus Virgilius mowi że są niektorzy nosomędrcy tácy/ vt etiam rationem reddere sciant, cur Iupter in sua coelesti sella sedendo interdum dextrum pedem super sinistrum reponat. lib. 1. Wielkiey ostrożnośći y pilnośći trzeba/ żebysmy tego nie twierdźili o czym gruntowney wiádomośći nie mamy. Iednák zdánie swe
Skrót tekstu: ŻędzKom
Strona: B2
Tytuł:
Kometa z przestrogi niebieskiej
Autor:
Andrzej Żędzianowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
jarzmo poszli, drudzy z szkodą i z wieczną hańbą woleli iść zgodą. Sobieś tak wielkie dwa tryjumfy zrobieł. Jeden, gdyś Turków pod Chocimem pobieł: raz głową ojca twego, lecz gdy łomią wiarę, drugi się twą ręką uskromią. Znowu, kiedyś tak ludzkie posiadł chęci, że ustąpieli z regestru natręci, żeś nam dziś panem, coś wczora był bratem; twoja cię dobroć posadzieła na tem miejscu, królu mój, ta cię, ta przeniosła z konia na krzesło, na majestat z krzesła. O, jako piękne do korony wschody! Tak najsławniejsze kwitnęły narody, tak barzo małe monarchije rosły. Gdy nie
jarzmo poszli, drudzy z szkodą i z wieczną hańbą woleli iść zgodą. Sobieś tak wielkie dwa tryjumfy zrobieł. Jeden, gdyś Turków pod Chocimem pobieł: raz głową ojca twego, lecz gdy łomią wiarę, drugi się twą ręką uskromią. Znowu, kiedyś tak ludzkie posiadł chęci, że ustąpieli z regestru natręci, żeś nam dziś panem, coś wczora był bratem; twoja cię dobroć posadzieła na tem miejscu, królu mój, ta cię, ta przeniosła z konia na krzesło, na majestat z krzesła. O, jako piękne do korony wschody! Tak najsławniejsze kwitnęły narody, tak barzo małe monarchije rosły. Gdy nie
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 76
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
.
ZDawna się Narody różne dziwują/ iż Korona Polska będąc tak barzo mała i w pojśrzodku nieprzyjaciół osadzona/ zawsze się mężnie wszytkim nieprzyjaciołom i potężnie znaczny odpor dając/ opiera i odejmuje/ żadnemu Hołdu żadnego Trybutu nie dając. Aco większa że Miast Zamków Fortec/ i ostrożków warownych niemając Spytałby też jaki natręt ex abrupto, i rzekłby: cur Polonia nõ esset cincta moenibus a Król. I. M. Pan Nasz Miłościwy coby na to odpowiedział/ rozumiem jako o Panu i Królu Chrześcijańskim pobożnym żeby rzekł: Ja będąc Panem i Królem Katolickim/ tedy większą i lepszą nadzieję zawsze mam wprzód w Bogu w Trójcy jedynemu
.
ZDawná sie Narody rożne dziwuią/ iż Koroná Polska będąc ták bárzo mała y w poyśrzodku nieprzyiaćioł osádzona/ záwsze sie mężnie wszytkim nieprzyiaćiołom y potężnie znácżny odpor dáiąc/ opiera y odeymuie/ żadnemu Hołdu żadnego Trybutu nie daiąc. Aco większa że Miast Zamkow Fortec/ y ostrożkow wárownych niemáiąc Spytałby też iáki nátręt ex abrupto, y rzekłby: cur Polonia nõ esset cincta moenibus á Krol. I. M. Pán Nász Miłośćiwy coby ná to odpowiedział/ rozumiem iako o Pánu y Krolu Chrześćiánskim pobożnym żeby rzekł: Ia będąc Panem y Krolem Katholickim/ tedy większą y lepszą nádźieię záwsze mam wprzod w Bogu w Troycy iedynemu
Skrót tekstu: StarWyp
Strona: D4
Tytuł:
Wyprawa i wyiazd sułtana Amurata cesarza tureckiego na wojnę do Korony Polskiej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
płazem, Który przemówi od północych krajów, Nie miła z zimnych stron gośćmi rozmowa, Głowę w Niedzwiednią, Ręce w wydrę schowa. Był taki prostak co KsIĄZĘCĄ szatę, Śmiał z ciekawości na plecy zarzucić, Jako zwykł z płotu zawieszoną szmatę Radby go w górę nogami obrócić, Ale daremnie, bo ADOLFA nogi, Natręta mogą przesadzić, przez progi.
Wyrwał się inny z kąta, i przymusza Zuchwale Pana do zbytniej pokory Szemrze przy uchu, trącił Kapelusza, Cierpliwie znosi, choć silny choć skory, Czas Panów zniża przypadek nauczy, Jak swojej woli niepowierzać kluczy. Gdy się KsIĄZĘCIU wszyscy przypatrzyli, Jak piękny, młody, kształtny,
płazem, Ktory przemowi od pułnocnych kraiow, Nie miła z zimnych stron gośćmi rozmowa, Głowę w Niedzwiednią, Ręce w wydrę schowa. Był táki prostak co XIĄZĘCĄ szatę, Smiał z ćiekawości ná plecy zárzucić, Jáko zwykł z płotu záwieszoną szmatę Rádby go w gorę nogami obrocić, Ale dáremnie, bo ADOLFA nogi, Nátręta mogą przesadzić, przez progi.
Wyrwał się inny z kąta, y przymusza Zuchwále Pána do zbytniey pokory Szemrze przy uchu, trącił Kapelusza, Cierpliwie znosi, choć silny choć skory, Czás Pánow zniża przypádek náuczy, Ják swoiey woli niepowierzać kluczy. Gdy się XIĄZĘCIU wszyscy przypatrzyli, Ják piękny, młody, ksztáłtny,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 13
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Choćbym ostatnich sił z siebie wymagał, Trudno wydołać możnym świata Panom, Co najdroższego mieć mogę przy sobie, Serce oddaję, w przeprosinach tobie. Słucha Bogini, co jej ADOLF prawił, Patrzy mu w oczy, widzi że nieszpetny, Rzecze gniewliwa: skądeś się tu Zjawił, Czyś szpieg, czyś natręt przyszedł niedyskretny, Już dziesięć wieków mięszkam w mej Ojczyźnie, O żadnym dotąd, nie słyszę Mężczyżnie. Oprócz lowisza, który w nawiedziny Czasem przychodzi Juno, Wenus, Pallas, Albo mnie który Bóg prosi na Chrzciny; Tyś się najpierwszy tak bezpieczny znalazł, Bez opowiedzi, wniść za moje progi, Gdzie wolne przyjście
Choćbym ostátnich sił z siebie wymagał, Trudno wydołać możnym świáta Pánom, Co náydroższego mieć mogę przy sobie, Serce oddaię, w przeprosinach tobie. Słucha Bogini, co iey ADOLF práwił, Pátrzy mu w oczy, widzi że nieszpetny, Rzecze gniewliwa: zkądeś się tu ziawił, Czyś szpieg, czyś nátręt przyszedł niedyskretny, Już dziesięć wiekow mięszkam w mey Oyczyznie, O żadnym dotąd, nie słyszę Męszczyżnie. Oprocz lowisza, ktory w náwiedziny Czásem przychodzi Iuno, Wenus, Pallas, Albo mnie ktory Bog prosi ná Chrzćiny; Tyś się náypierwszy ták bespieczny ználazł, Bez opowiedzi, wniść zá moie progi, Gdzie wolne przyiście
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 65
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
czas którego, według zwyczaju, drzwi były zawarte: przychodzi w tym do drzwi Królewskich straszydło jakieś w człowieczej posturze chromej, ręce wykrzywione, i płachty miasto ubioru na sobie czarne i podarte mające: pocznie wołać na Króla głosem przeraźliwym, do rozmowy go z sobą wzywając, nie puszczają go odźwierni, rozumiejąc być jakiegoś ubogiego natręta, ale on tym barziej woła, i napiera się, żeby go do Króla puszczono, mieniąc, że do niego samego ma pilną barzo potrzebę, oczym dowiedziawszy się Król, wysyła Dworzanina podufałego swego, rozkazawszy spytać się o imieniu, skądby był, i jakową do niego miał potrzebę? ten który wyszedł z
czas którego, według zwyczaiu, drzwi były zawarte: przychodzi w tym do drzwi Królewskich straszydło iakieś w człowieczey posturze chromey, ręce wykrzywione, i płachty miasto ubioru na sobie czarne i podarte maiące: pocznie wołać na Króla głosem przeraźliwym, do rozmowy go z sobą wzywaiąc, nie puszczaią go odźwierni, rozumieiąc być iakiegoś ubogiego natręta, ale on tym barziey woła, i napiera się, żeby go do Króla puszczono, mieniąc, że do niego samego ma pilną barzo potrzebę, oczym dowiedziawszy się Król, wysyła Dworzanina podufałego swego, roskazawszy spytać się o imieniu, zkądby był, i iakową do niego miał potrzebę? ten który wyszedł z
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 102
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769