tej kary godną/ według czynu swego. O jakiej jestem nędzny człowiek godzien kary/ Którym różne przypuszczał do serca ofiary/ I ognie obce? Sercem miał mieć poświęcone Bogu/ na którym ognie miały być niecone Boskiej zawsze miłości/ jednak przykazaniem Wzgardziwszy Boga mego/ pozwalałem na niem Obcej miłości ognie/ przeciwko mandatu/ Niecić różnym stworzeniom/ i czartu/ i światu/ I sobie/ które mego do serca zapały Często wzniećone/ z żadnych miar nie należały. Iza nie zasłużyłem śmierci? beż wątpienia Godzienem śmierci wiecznej/ godzien potępienia.
Ach jak sercem zepsował do Boga stworzone/ Które miało być myślą zawsze obrócone Do niego/ a ja
tey kary godną/ według cżynu swego. O iákiey iestem nędzny cżłowiek godźien kary/ Ktorym rożne przypuszcżał do serca ofiary/ Y ognie obce? Sercem miał mieć poświęcone Bogu/ ná ktorym ognie miały bydź niecone Boskiey záwsze miłośći/ iednak przykázaniem Wzgardźiwszy Bogá mego/ pozwáláłem ná niem Obcey miłośći ognie/ przećiwko mandatu/ Niećić rożnym stworzeniom/ y cżartu/ y świátu/ Y sobie/ ktore mego do sercá zapały Często wzniećone/ z żadnych miar nie náleżały. Iza nie zasłużyłem śmierći? beż wątpieniá Godźienem śmierći wiecżney/ godźien potępieniá.
Ach iak sercem zepsował do Bogá stworzone/ Ktore miało bydź myślą zawsze obrocone Do niego/ á iá
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 27
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
użalenie. Oświadczam się za tym przed Bogiem, i samemi Wm. M. M. Pany, że spokojnie chcę w niść do Ojczyzny Matki mojej, abym mógł jej usłudze, ostatek dni moich, w pokoju, spolnie z Wm. Mojemi Mościwemi Pany żyjąc, poświęcić. A jeśliby tenże Brion chciał niecić ogień w Substantiach moich, nieugaszonemu Nieprzyjaciół moich zawziętości na mię pragnieniu usługując, muszę przyciśniony przyrodzonej obrony niewolą i prawem, zalewać ten ogień, aby ta Substantia, która obronie zawsze Ojczyzny, od Przodków moich, z hojnym krwie z piersi swoich wytoczeniem, i odemnie samego łożona była, nie zasłużonym nie pałała ogniem,
vżalenie. Oświádczam się zá tym przed Bogiem, y sámemi Wm. M. M. Pány, że spokoynie chcę w niść do Oyczyzny Mátki moiey, ábym mogł iey vsłudze, ostátek dni moich, w pokoiu, spolnie z Wm. Moiemi Mośćiwemi Pány żyiąc, poświęcić. A ieśliby tenże Bryon chćiał niećić ogień w Substántiách moich, nieugászonemu Nieprzyiacioł moich záwźiętośći ná mię prágnieniu vsługuiąc, muszę przyćiśniony przyrodzoney obrony niewolą y práwem, zálewáć ten ogień, áby tá Substántia, ktora obronie záwsze Oyczyzny, od Przodkow moich, z hoynym krwie z pierśi swoich wytoczeniem, y odemnie sámego łożona byłá, nie zásłużonym nie pałáłá ogniem,
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 33
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
dol w ziemi/ wstawić weń garnek mały/ któryby dziurą obłapił dno u wielkiego garca/ i oblepić gliną z paczesiami/ wszytek wielki garniec i pokrywkę/ i tam gdzie w mały wchodzi/ jakoby go powijając/ i omuskać dobrze/ i ziemią w dołku mały garnek o fasować: potym koło niego ogień kołem niecić mały/ i zdaleka/ że będzie Garniec co w nim siemię. Super fines terrę. Garnek w ziemi zakopany Księgi pierwsze
powoli osychał/ a potym co dalej to więtszy/ aż na końcu i blisko i gwałtowny: i czynić tak godzin 24. tedy ono siemię w mały garnek/ olej dziwnie mocny z siebie
dol w źiemi/ wstáwić weń garnek máły/ ktoryby dźiurą obłápił dno v wielkiego gárcá/ y oblepić gliną z pácżeśiámi/ wszytek wielki gárniec y pokrywkę/ y tám gdźie w máły wchodźi/ iákoby go powiiáiąc/ y omuskáć dobrze/ y źiemią w dołku máły garnek o fásowáć: potym koło niego ogień kołem niećić máły/ y zdáleká/ że będźie Gárniec co w nim śiemię. Super fines terrę. Garnek w źiemi zákopány Kśięgi pierwsze
powoli osychał/ á potym co dáley to więtszy/ áż ná końcu y blisko y gwałtowny: y cżynić ták godźin 24. tedy ono śiemię w máły garnek/ oley dźiwnie mocny z śiebie
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 22
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
tej straty. Tu czas nadchodzi między nami zgody, Niech trzeci do nas palca w drzwi nie kładzie, Ogień mi żadnej nieuczynił szkody, Bośmy to sobie podali w zakładzie, Żeby się niemścił, i teraz, i potym, Wulkan traktatu pieczęć przy bił młotem. Ja też przy zgodzie niechcę ognia niecić, Ani go ruszę niech leży w popiele, Wolę mu wśrzód dnia choć widno przyświecić, Od tąd jesteśmy sobie Przyjaciele, Jeślim czym tknęła w piśmiennej zabawie, W tejże mu sławy ujętej poprawię. Mówiąc niezszedłby CHRYSTUS na świat niski, Gdy by go miłość ku ludziom ognista,
Niesprowadziła widząc Dusz
tey stráty. Tu czás nadchodzi między námi zgody, Niech trzeci do nas pálca w drzwi nie kłádzie, Ogień mi żadney nieuczynił szkody, Bośmy to sobie podali w zákładzie, Zeby się niemścił, y teraz, y potym, Wulkan tráktatu pieczęć przy bił młotem. Ja też przy zgodzie niechcę ognia niecić, Ani go ruszę niech leży w popiele, Wolę mu wśrzod dnia choć widno przyświecić, Od tąd iesteśmy sobie Przyiaciele, Jeźlim czym tknęła w piśmienney zábawie, W teyże mu słáwy uiętey popráwię. Mowiąc niezszedłby CHRYSTUS ná świat niski, Gdy by go miłość ku ludziom ognista,
Niesprowádziła widząc Dusz
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 145
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
/ kiedy się nagrody upomina/ zły jak Diabeł. Quid mirare hospes tria virginis ora Dianae? Tres facies Medicus semper habere solet, Angelus est etenim, properat dum limen ad aegri, Dum curat Deus est, dum petit aera, Satan. L. LAbor, Chłop, Auaritia, Pop. Lacno przy kłodzie ogień niecić. Lacno przebarszczać/ kiedy dostawa. Lacno o kij kto chce psa bić. Facile fustem inueniet, qui canem verberare volet. Lacno p przyczynę/ kto chce bić chudzinę. Ludzkością żaden nie zgrzeszy. Lacno doma Dyskursy na kozubie odprawować. Prouerbiorum Polonicorum 10
Lacno w polu o krzemień/ kiedy krzesiwo u pasa/ Łakoma
/ kiedy się nagrody vpomina/ zły iák Diabeł. Quid mirare hospes tria virginis ora Dianae? Tres facies Medicus semper habere solet, Angelus est etenim, properat dum limen ad aegri, Dum curat Deus est, dum petit aera, Satan. L. LAbor, Chłop, Auaritia, Pop. Lácno przy kłodźie ogień niećić. Lácno przebarszcżáć/ kiedy dostawa. Lácno o kiy kto chce psá bić. Facile fustem inueniet, qui canem verberare volet. Lácno p przycżynę/ kto chce bić chudźinę. Ludzkośćią żaden nie zgrzeszy. Lácno domá diszkursy ná kozubie odpráwowáć. Prouerbiorum Polonicorum 10
Lácno w polu o krzemień/ kiedy krześiwo v pásá/ Lákomá
Skrót tekstu: RysProv
Strona: Ev
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
bo i ponęty zawarli w sobie na Kościół święty, co jako miechy wiatrem w nich robią, a swój jad płaszczem wolności zdobią.
GOSPODARZSamić się właśnie wydali licem, gdy wyjechali na plac z Łowiczem, gdzie nie tak dawno synod biskupi rozniósł wszetecznie Kartelus głupi, a czego złoty nie widział promień, tym śmieli niecić wnętrzny ten płomień. A to więc trefno, na skrypt zmyślony tenże sam autor wydał obrony, porożem na się sam miecąc w szranku – ja wierzę, że to pisał przy dzbanku.
GOŚĆ Lecą te teraz motyle rojem, rącze i płoche domowym znojem, dotkliwe, kto chce, paszkwile sieje, bo wedle mózgów
bo i ponęty zawarli w sobie na Kościół święty, co jako miechy wiatrem w nich robią, a swój jad płaszczem wolności zdobią.
GOSPODARZSamić się właśnie wydali licem, gdy wyjechali na plac z Łowiczem, gdzie nie tak dawno synod biskupi rozniósł wszetecznie Kartelus głupi, a czego złoty nie widział promień, tym śmieli niecić wnętrzny ten płomień. A to więc trefno, na skrypt zmyślony tenże sam autor wydał obrony, porożem na się sam miecąc w szranku – ja wierzę, że to pisał przy dzbanku.
GOŚĆ Lecą te teraz motyle rojem, rącze i płoche domowym znojem, dotkliwe, kto chce, paszkwile sieje, bo wedle mózgów
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 190
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
? Nieucieką dostatki. Będzie z nas. Fortuna Przyniesieć w Dom/ kiedy się namniej niespodziejesz. Czy nie wolisz wesołych dni w domu swym zażyć? Czy niewolisz posiedzieć sobie z przyjacielem? Nisz po świecie niewiem gdzie latać/ ptuciać/ szukać Mizernego nabycia. Zostań miły zostań. A kasz w kominie niecić. Wypijajmy z sobą/ Tym kłopot zostawiwszy/ którzy go szukają. Tu stoisz. Niewiesz co rzec. Dwu Panów masz razem Którzy i rozkazują i radzą i grożą Jeżeli nieuczynisz. Przecię jednego z nich Musisz tandem usłuchać/ musisz kark podłożyć/ I podać w dobrowolne jarzmo i niewolą. A choć się też
? Nievćieką dostatki. Będźie z nas. Fortuná Przynieśieć w Dom/ kiedy się namniey niespodźieiesz. Czy nie wolisz wesołych dni w domu swym záżyć? Czy niewolisz posiedźieć sobie z przyiaćielem? Nisz po świećie niewiem gdźie látáć/ ptućiać/ szukáć Mizernego nábyćia. Zostań miły zostań. A kasz w kominie niećić. Wypiiaymy z sobą/ Tym kłopot zostawiwszy/ ktorzy go szukáią. Tu stoisz. Niewiesz co rzec. Dwu Pánow masz rázem Ktorzy y roskázuią y rádzą y grożą Ieżeli nievczynisz. Przećię iednego z nich Muśisz tandem vsłucháć/ muśisz kark podłożyć/ Y podáć w dobrowolne iárzmo y niewolą. A choć się tesz
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 8
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650