aptekarce, Że umiesz wysuszać gar — garyzmy. Przy stole-ć to nie nowina, Że ci nie nastarczą wi — dełek rozbierać; Skąd kiedy w taniec poskoczysz, Pewnie się rześko zato — nie powstydzisz. Nie mierzi cię gość życzliwy, A mąż patrząc dobrze ży — je z tobą; Zwłaszcza gdy kto nieubogi, Wyjednasz mężowi ro — czną intratę. Nawet przed chudym pachołkiem Nie pysznaś z swoim nado — bnym ukłonem. Więc to dziwna, że cię chwalą, A gdzie indziej takie pa — nie kanonizują. DO ZOSIE
Tak twierdzisz, Zosiu, że kto je szczwanego Zająca, gładkim jest do dnia siódmego; Jeśli kto
aptekarce, Że umiesz wysuszać gar — garyzmy. Przy stole-ć to nie nowina, Że ci nie nastarczą wi — dełek rozbierać; Skąd kiedy w taniec poskoczysz, Pewnie się rześko zato — nie powstydzisz. Nie mierzi cię gość życzliwy, A mąż patrząc dobrze ży — je z tobą; Zwłaszcza gdy kto nieubogi, Wyjednasz mężowi ro — czną intratę. Nawet przed chudym pachołkiem Nie pysznaś z swoim nado — bnym ukłonem. Więc to dziwna, że cię chwalą, A gdzie indziej takie pa — nie kanonizują. DO ZOSIE
Tak twierdzisz, Zosiu, że kto je szczwanego Zająca, gładkim jest do dnia siódmego; Jeśli kto
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 57
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tej dziewice. IV 59. NON MISCEANTUR PROFANA SACRIS
Z czerwonymi złotemi zgubił szkaplerz w łaźniej, Bo non misce profana sacris, czyń uważniej! Wypróżniwszy go — potym podrzucono. Leży: To ten uważał, żeby ujść świętokradzieży. 60. CZEMU ZWIERZĘ MA CZTERY NOGI, A PTAK DWIE
Właśnie pod męskich strojów i pod nieubogi Wymion ciężar — nad ptaka zwierzę ma dwie nogi. Człeka w tym ukrzywdziła natura — więc stary Lub słaby miewa trzeci kij pod też ciężary. 61. CZEMU PTAK NIE PTASZĘ RODZI, ALE JAJE
Gdyby choć jedno żywe w macierzy siedziało Ptaszę, kałdonem by ją swojem rozepchało. 62. KontRA: CZEMU ZWIERZĘ JAJA NIE
tej dziewice. IV 59. NON MISCEANTUR PROFANA SACRIS
Z czerwonymi złotemi zgubił szkaplerz w łaźniej, Bo non misce profana sacris, czyń uważniej! Wypróżniwszy go — potym podrzucono. Leży: To ten uważał, żeby ujść świętokradzieży. 60. CZEMU ZWIERZĘ MA CZTERY NOGI, A PTAK DWIE
Właśnie pod męskich strojów i pod nieubogi Wymion ciężar — nad ptaka zwierzę ma dwie nogi. Człeka w tym ukrzywdziła natura — więc stary Lub słaby miewa trzeci kij pod też ciężary. 61. CZEMU PTAK NIE PTASZĘ RODZI, ALE JAJE
Gdyby choć jedno żywe w macierzy siedziało Ptaszę, kałdonem by ją swojem rozepchało. 62. CONTRA: CZEMU ZWIERZĘ JAJA NIE
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 19
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
małżeństwo święte w raju postanowił I tam jego przywilej najpierwszy ponowił,
Ten zakon najprzedniejszy przejrzałeś od wieku, Przez mędrca rzekszy: Źle być samemu człowieku. Wprawdzie-ć rodzice mili piastują w pieszczocie, Lecz z lubym przyjacielem miło i w kłopocie.
Ręka umywa rękę, noga wspiera nogi, Przy dobrym przyjacielu nikt jest nieubogi. Otóż i ja, mój Panie, czyniąc wolą Twoję, Oddaję w ten to zakon młodą płochość moję.
Raczże mi dać, o Panie, z miłosierdzia Twego, Dobrego przyjaciela, do tego mądrego. Daj w stanie pobożnego, w cnocie przykładnego, Przystojnego w postępkach, a w leciech młodego.
Daj,
małżeństwo święte w raju postanowił I tam jego przywilej najpierwszy ponowił,
Ten zakon najprzedniejszy przejrzałeś od wieku, Przez mędrca rzekszy: Źle być samemu człowieku. Wprawdzie-ć rodzice mili piastują w pieszczocie, Lecz z lubym przyjacielem miło i w kłopocie.
Ręka umywa rękę, noga wspiera nogi, Przy dobrym przyjacielu nikt jest nieubogi. Otóż i ja, mój Panie, czyniąc wolą Twoję, Oddaję w ten to zakon młodą płochość moję.
Raczże mi dać, o Panie, z miłosierdzia Twego, Dobrego przyjaciela, do tego mądrego. Daj w stanie pobożnego, w cnocie przykładnego, Przystojnego w postępkach, a w leciech młodego.
Daj,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 606
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Cerkiewnych/ ekscludowawszy Zakonników zażywają/ jakoby merè im świętobliwi Fundatorowie nadali/ zaiste tym ci konferowali/ którzy Pana Boga ustawicznie za nich proszą/ co czynią Zakonnicy sami: Zaczym minąwszy tych szerszeniów/ im przysłuszają. Ci zaś którzy je im dają/ niech sobie to dobrze reuminują/ co mówi święty Hieronim: Rzeczy ubogich dać nieubogim/ jest część świętokradztwa. I. Cor: o v. 10. Eksód: 2. v. 15. Leuit: 19. v. 11. Prouer: 3. Praecepto hoc omne Sacrilegium et rapina prohibetur. Lomb lib: 3. dist: 37. Hier: epis 6. c. 4.
Cerkiewnych/ excludowawszy Zakonnikow záżywáią/ iákoby merè im świętobliwi Fundatorowie nádáli/ záiste tym ći conferowáli/ ktorzy Páná Bogá vstáwicznie zá nich proszą/ co czynią Zakonnicy sámi: Záczym minąwszy tych szerszeniow/ im przysłuszáią. Ci zás ktorzy ie im dáią/ niech sobie to dobrze reuminuią/ co mowi swięty Hieronim: Rzeczy vbogich dác nieubogim/ iest część świętokradztwa. I. Cor: o v. 10. Exod: 2. v. 15. Leuit: 19. v. 11. Prouer: 3. Praecepto hoc omne Sacrilegium et rapina prohibetur. Lomb lib: 3. dist: 37. Hier: epis 6. c. 4.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 123.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
także w murze i w wałach. Szlachta też w nim rezyduje, jeno że iż to mniejsze i podlejsze od inszych.
Nocleg zaś w miasteczku Savignano podłym; kościół jeno jeden Ojców Reformatorów, a drugi farski. 43
Dnia 5. Pokarmowałem w mieście od noclegu mil włoskich 10, Rimini. Miasto wielkie, piękne i nieubogie, ma pałaców dosyć nieszpetnych, kromy porządne, kościołów niemało, tuż nad portem, bo morze jeno o milę włoską od miasta. Rzeka zaś pod samem miastem idzie, którą barki i inne statki wodne pod miasto podchodzą; most na tej rzece od przyjazdu specjalny, srodze wysoki.
Z tego miasta na nocleg
także w murze i w wałach. Szlachta też w nim rezyduje, jeno że iż to mniejsze i podlejsze od inszych.
Nocleg zaś w miasteczku Savignano podłym; kościoł jeno jeden Ojców Reformatorów, a drugi farski. 43
Dnia 5. Pokarmowałem w mieście od noclegu mil włoskich 10, Rimini. Miasto wielkie, piękne i nieubogie, ma pałaców dosyć nieszpetnych, kromy porządne, kościołów niemało, tuż nad portem, bo morze jeno o milę włoską od miasta. Rzeka zaś pod samem miastem idzie, którą barki i inne statki wodne pod miasto podchodzą; most na tej rzece od przyjazdu specjalny, srodze wysoki.
Z tego miasta na nocleg
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 180
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ludne, jako w różnych nacji ludzi i we wszytką mieszkającym ludziom wygodę abundans, ponieważ cincta różnemi państwy. Z jednej strony bliskie duńskiemu państwu, z drugiej niedaleko Holandii, szwedzkie też państwo nieodległe, tu też pod bokiem Prusy; owo zgoła wszytkich postronnych towarów mogą mieć copiam i łacny na wszytko odbyt, przez co też nieubogie miasto i w dobrym porządku.
Dnia 26 Septembris. Po południu ruszyłem się pocztą ku Berlinowi, kędy się i dniem i nocą, nic nie odpoczywając, jedzie, jeno co mil trzy, albo cztery konie świeże mieniając. Do Berlinu tedy z Hamburgu trzy dni i dwie nocy jazdy, rachują mil niemieckich 36,
ludne, jako w różnych nacji ludzi i we wszytką mieszkającym ludziom wygodę abundans, ponieważ cincta różnemi państwy. Z jednej strony bliskie duńskiemu państwu, z drugiej niedaleko Holandiej, szwedzkie też państwo nieodległe, tu też pod bokiem Prusy; owo zgoła wszytkich postronnych towarów mogą mieć copiam i łacny na wszytko odbyt, przez co też nieubogie miasto i w dobrym porządku.
Dnia 26 Septembris. Po południu ruszyłem się pocztą ku Berlinowi, kędy się i dniem i nocą, nic nie odpoczywając, jedzie, jeno co mil trzy, albo cztery konie świeże mieniając. Do Berlinu tedy z Hamburgu trzy dni i dwie nocy jazdy, rachują mil niemieckich 36,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 316
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
jak się to oni uwijają, ubiegają, zginają, trudno bez przygany opowiedzieć. Ten za uszy, tamten za usta, ów za nogi, za ręce, chcąc co na respekcie oberwać, jako złaja niedźwiedzia, Pana łatwego rozbierają, potrzebie swojej bez wstydu oczywiście naskakują, póty słudzy in omne nefas ochotni, póki skarb nieubogi.
Zygmunt: Ach sromoto osób!
Wacław: Raczej obelgo narodu, w którym spekulując hipocrizis cudzoziemska notuje i urąga się z humoru podłego, uważając, jak to pierwsze jego osoby szarzają się za cackiem niepewnym jako głupie dziecka przez wzgardę nieoszacowanego klejnotu swojego w tępym oku, w bezwstydnym czole, w łatwych ustach, w całej
jak się to oni uwijają, ubiegają, zginają, trudno bez przygany opowiedzieć. Ten za uszy, tamten za usta, ów za nogi, za ręce, chcąc co na respekcie oberwać, jako złaja niedźwiedzia, Pana łatwego rozbierają, potrzebie swojej bez wstydu oczywiście naskakują, póty słudzy in omne nefas ochotni, póki skarb nieubogi.
Zygmunt: Ach sromoto osób!
Wacław: Raczej obelgo narodu, w którym spekulując hipocrizis cudzoziemska notuje i urąga się z humoru podłego, uważając, jak to pierwsze jego osoby szarzają się za cackiem niepewnym jako głupie dziecka przez wzgardę nieoszacowanego klejnotu swojego w tępym oku, w bezwstydnym czole, w łatwych ustach, w całej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 273
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
zamyśliwa, a przy kosie stoi, Prędzej w palec zawadzi? O moja Likory, Wiesz ty, jakom cierpliwy i jakom nieskory! Róbwa już raczej na się, służba nie na wieki. Niech ja twej pewien będę, ty mojej opieki. Ręka rękę umywa, noga wspiera nogi, Przy wiernym przyjacielu żaden nieubogi. Więcej Bóg ma, niż rozdał. Jest nasza u Niego Cząstka też; nie opuszcza On człeka żadnego. A kto w zakonie Jego prowadzi swe życie, Wszystko się zdarza, wszystko płynie tam obficie. Dufajmy Mu, a On nam niechaj błogosławi. I kiedyż ten dzień będzie, gdy nas obu stawi Przed
zamyśliwa, a przy kosie stoi, Prędzej w palec zawadzi? O moja Likory, Wiesz ty, jakom cierpliwy i jakom nieskory! Róbwa już raczej na się, służba nie na wieki. Niech ja twej pewien będę, ty mojej opieki. Ręka rękę umywa, noga wspiera nogi, Przy wiernym przyjacielu żaden nieubogi. Więcej Bóg ma, niż rozdał. Jest nasza u Niego Cząstka też; nie opuszcza On człeka żadnego. A kto w zakonie Jego prowadzi swe życie, Wszystko się zdarza, wszystko płynie tam obficie. Dufajmy Mu, a On nam niechaj błogosławi. I kiedyż ten dzień będzie, gdy nas obu stawi Przed
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 117
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
się nie obaczysz) jakim się pokażesz bliźniemu twemu: Zbierajże/ zbieraj sobie gniew/ wdzień gniewu. On tedy; frasowany że mu przeszkodzili biesiadę/ (nie uważając jako głupi iż mu wszyscy ci więcej przynosili/ bez porównania/ niż prosili) począł sobie rozbijać melancholią. Pod tenże czas namknie się żyd nieubogi/ mając ręce nie próżne: rad był mu Adam wielce/ i przystęp/ i audiencją/ bez żadnej trudności sobie zjednał; stokroć prędzej niżeli bracia w Chrystusie i członki tegoż Chrystusa Katolicy/ o których się wzwyż rzekło: I owszem udał się z nim Adam wrozmowę/ jako z osobliwym przyjacielem swoim (lub
się nie obaczysz) iákim się pokażesz bliźniemu twemu: Zbierayże/ zbieray sobie gniew/ wdźień gniewu. On tedy; frásowány że mu przeszkodźili biesiádę/ (nie vwáżáiąc iáko głupi iż mu wszyscy ći więcey przynośili/ bez porownániá/ niż prosili) począł sobie rozbiiáć melankolią. Pod tenże czás namknie się żyd nievbogi/ máiąc ręce nie prożne: rád był mu Adam wielce/ y przystęp/ y audiencyą/ bez żadney trudnośći sobie ziednał; stokroć prędzey niżeli bráćiá w Chrystusie y członki tegoż Chrystusa Catholicy/ o ktorych się wzwysz rzekło: Y owszem vdał się z nim Adam wrozmowę/ iako z osobliwym przyiáćielem swoim (lub
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 26
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
, Kram wełny w ciele tuczonym niemałych, A z jedną oddał z osobna jagniątek Parę, dość tłustych przy dojach bliźniątek. Nadto darował piwa wystałego Sporych fas troje, jak olej czarnego, Żeby i owi, co nad brzegiem stali. Jego ochotę i ludzkość poznali. Idziemy tedy nazad swoją drogą Do naszej braci z pocztą nieubogą, Którą jak tylko z dala obaczyli, Niepomału się z onej ucieszyli, Że tak dostatni prowijant wieziemy Na dalszą drogę, w którą pojedziemy. Prowijant kupujemy. Obywatele tameczni nam się przypatrują. Prezydent nas prosi do siebie przez mieszczany. Część nas idzie do niego, a część do okrętu powraca. Między ciżbą pospólstwa drogę
, Kram wełny w ciele tuczonym niemałych, A z jedną oddał z osobna jagniątek Parę, dość tłustych przy dojach bliźniątek. Nadto darował piwa wystałego Sporych fas troje, jak olej czarnego, Żeby i owi, co nad brzegiem stali. Jego ochotę i ludzkość poznali. Idziemy tedy nazad swoją drogą Do naszej braci z pocztą nieubogą, Którą jak tylko z dala obaczyli, Niepomału się z onej ucieszyli, Że tak dostatni prowijant wieziemy Na dalszą drogę, w którą pojedziemy. Prowijant kupujemy. Obywatele tameczni nam się przypatrują. Prezydent nas prosi do siebie przez mieszczany. Część nas idzie do niego, a część do okrętu powraca. Między ciżbą pospólstwa drogę
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 94
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971