że im. pan Reichemberk będąc ekonomem przez lat 3 bez żadnego respektu i miłosierdzia nas ubogich ludzi uciemiężał, że podczas konfederacji dość przez im. pana marszałka konfederackiego byliśmy zdarci, jednak nic nam nie defalkując, jeszcze z górą tak czynszowe, ekspensowe, jako wiktowe i inne podatki powybierał, tak iż o głodzie i o chłodzie nas zostawił. A teraz zaś im. pan Mroczek wybierając czynsze i podymne, tynf każdy nie według kurencji monety, po złotemu tylko jednemu uchylając z każdego tynf a po gr 8, wybrał z dymu po złp 5 i gr 2 nie miarkując się według zaprzysiężonych dymów, tak jako się mu podoba, nakłada i zasiew
że jm. pan Reichemberk będąc ekonomem przez lat 3 bez żadnego respektu i miłosierdzia nas ubogich ludzi uciemiężał, że podczas konfederacyi dość przez jm. pana marszałka konfederackiego byliśmy zdarci, jednak nic nam nie defalkując, jeszcze z górą tak czynszowe, ekspensowe, jako wiktowe i inne podatki powybierał, tak iż o głodzie i o chłodzie nas zostawił. A teraz zaś jm. pan Mroczek wybierając czynsze i podymne, tynf kożdy nie według kurencyi monety, po złotemu tylko jednemu uchylając z kożdego tynf a po gr 8, wybrał z dymu po złp 5 i gr 2 nie miarkując się według zaprzysiężonych dymów, tak jako się mu podoba, nakłada i zasiew
Skrót tekstu: SupKuzRzecz
Strona: 27
Tytuł:
Suplika poddanych kuźnickich do króla
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
listy urzędowe
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
na świecie nieżyła, choć przy zupełnej konserwacyj Klasztorów i Duchownych bezzennych, niebyłby taki decess w Polsce w mnóstwie ludzi, jaki się znajduje, gdyby były należycie konserwowane te dzieci, które w Małżeństwach Pan BÓG nam daje, a Rodzice ich, jedne in sorditie drugie w niedostatku, w biedzie i zimnie, o chłodzie i głodzie, trzecie na cudzych, a często folwarkowych opiekach, mizernie, konserwując z tego świata, Tyrańskim na tam ten, niespychali umysłem. Co sobie ani za grzech, ani nawet zaskrupuł niemają, ani się tego spowiedają, i owszem, jakom w Paragrafie 9. Folio 65.66.
ná świecie nieżyła, choć przy zupełney konserwacyi Klásztorow y Duchownych bezzennych, niebyłby táki decess w Polszcze w mnostwie ludzi, iáki sie znáyduie, gdyby były náleżycie konserwowane te dzieci, ktore w Małżeństwach Pán BOG nam daie, á Rodzice ich, iedne in sorditie drugie w niedostátku, w biedzie y zimnie, o chłodzie y głodzie, trzecie ná cudzych, á często folwárkowych opiekach, mizernie, konserwuiąc z tego świáta, Tyrańskim ná tam ten, niespychali umysłem. Co sobie áni zá grzech, áni náwet záskrupuł niemaią, áni się tego spowiedaią, y owszem, iakom w Paragrafie 9. Folio 65.66.
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 179
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
mowy: Porżuciwszy rodzice, żony swe, i dziatki, Przyjacioły, i krewne, sprzęty, i dostatki, I rozkoszy, i wszytkie tego świata wczasy, Szli jak nędzni wygnańcy głuche między lasy, Zebracy uciśnieni, utrapieni codzień Dla Chrystusa, których świat niebył nigdy godzien. Tam błądząc po pustyniach na górach o chłodzie, A w jamach, i pieczarach mięszkali o głodzie, Od wszelkich powab świata odrywając siebie, A trudząc nieprzerwanem myśleniem o Niebie. Chleb im był owoc leśny, i cierpkie żolędzie, A sierć zwierzęca szatą, wierzyćli świat będzie. Dwojaka zaś przyczyna osobliwie była, Która ich do odległych pustyń prowadziła: Pierwsza, aby
mowy: Porżućiwszy rodźice, żony swe, y dźiatki, Przyiaćioły, y krewne, sprzęty, y dostátki, Y roskoszy, y wszytkie tego świátá wczásy, Sżli iák nędzni wygnáńcy głuche między lásy, Zebracy vćiśnieni, vtrapieni codźien Dla Chrystusá, ktorych świát niebył nigdy godźien. Tám błądząc po pustyniách ná gorách o chłodźie, A w iámách, y pieczárách mięszkáli o głodźie, Od wszelkich powab świátá odrywáiąc śiebie, A trudząc nieprzerwánem myśleniem o Niebie. Chleb im był owoc leśny, y ćierpkie żolędźie, A śierć zwierzęca szátą, wierzyćli świát będźie. Dwoiáka záś przyczyná osobliwie byłá, Ktora ich do odległych pustyń prowádźiłá: Pierwsza, áby
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 86
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
świata upadek/ i pewna jego zguba/ dopieroćby ludzie co jako tako przed tego ziarna na świat zrzuceniem/ choć w rzadkiej liczbie ozdobni byli/ wszyscy się brzydką postacią pokryli/ skądby też wszyscy przeciwko cierniu podnieśli w niebo rzewliwe narzekania/ że im takiego ciernie przyczyną zeszpecenia. Jagody jednej z ciernia nie urwiesz do jakiejkolwiek o chłody/ a cóż masz żyzno zbierać nadziane ziarnem kłosy? jakiej się ma człowiek z ciernia spodziewać żyzności? pewniejszy tego kto w ciernie sieje/ że od ciężkiego głodu zwiędnieje/ niż żeby z niego dostał posiłku/ a mniej żeby z żywności nabył ozdoby. Aleć to ciernia taka moc bywa/ które się ziarna ziemskiego tyka
świátá vpadek/ y pewna iego zgubá/ dopieroćby ludźie co iáko tako przed tego źiárná ná świát zrzuceniem/ choć w rzadkiey liczbie ozdobni byli/ wszyscy się brzydką postáćią pokryli/ skądby też wszyscy przećiwko ćierniu podnieśli w niebo rzewliwe nárzekánia/ że im tákiego ćiernie przyczyną zeszpecenia. Iágody iedney z ćiernia nie vrwiesz do iakieykolwiek o chłody/ á coż masz żyzno zbieráć nadźiane źiarnem kłosy? iákiey się ma człowiek z ćiernia spodźiewáć żyznośći? pewnieyszy tego kto w ćiernie śieie/ że od ćiężkiego głodu zwiędnieie/ niż żeby z niego dostał pośiłku/ á mniey żeby z żywnośći nábył ozdoby. Aleć to ćiernia táka moc bywa/ ktore się źiárná źiemskiego tyka
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 276
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636