wiecie sejmów rozerwanych, Prywatą, fakcjami waszymi złamanych, Że dawnych nie wspominam jak odległe czasów, Bo a wizy sejmowe stronią od mych lasów. Ledwo mi się z kim kiedy obaczyć przychodzi. Na potkaniu różnego zwierza mi nie schodzi. Łakomski czy Łukomski, wiedzieć doskonale Ja nie mogę, słyszałem o tym, choć o male, Że Łakomski, łakomie wziąwszy sześć tysięcy, Waszym sejmu konsultom o jak nie praw więcej! Lubo każdy kiedy wziąć skłania się w tej mierze, Lecz na upad matki swej syn dobry nie bierze. ... Przypomnicie przodków swych krwawopotne czoła, Którymi co nabyli, wy tracicie zgoła, Co swym męstwem, odwagą
wiecie sejmów rozerwanych, Prywatą, fakcyjami waszymi złamanych, Że dawnych nie wspominam jak odległe czasów, Bo a wizy sejmowe stronią od mych lasów. Ledwo mi się z kim kiedy obaczyć przychodzi. Na potkaniu różnego zwierza mi nie schodzi. Łakomski czy Łukomski, wiedzieć doskonale Ja nie mogę, słyszałem o tym, choć o male, Że Łakomski, łakomie wziąwszy sześć tysięcy, Waszym sejmu konsultom o jak nie praw więcej! Lubo każdy kiedy wziąć skłania się w tej mierze, Lecz na upad matki swej syn dobry nie bierze. ... Przypomnicie przodków swych krwawopotne czoła, Którymi co nabyli, wy tracicie zgoła, Co swym męstwem, odwagą
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 730
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
równej i mleku rodzonej, Piegi nie pstrzyły i przykra, dlaboga, Nie opaliła w południe śreżoga. Mnie raczej głowę spal na proch i szpiki, Już zwykłe ogniom dla białej podwiki; Popal i zboża, ziemię, gaje, zioła, Pobierz nam chłody, co ich staje zgoła, I wód na napój zostaw nam o male, Tylko niech moja będzie pani w cale. REDIVIVATUS
Jeśli to prawda, co kiedyś uczony Mniemał i twierdził filozof z Krotony,
Że dusze ludzkie, doszedszy swojego Kresu i ciała pozbywszy pierwszego, W inszy się łupież na nową słobodę Przenoszą, w inszy kształt, w inszą urodę, I inszej nie masz po tej śmierci
równej i mleku rodzonej, Piegi nie pstrzyły i przykra, dlaboga, Nie opaliła w południe śreżoga. Mnie raczej głowę spal na proch i szpiki, Już zwykłe ogniom dla białej podwiki; Popal i zboża, ziemię, gaje, zioła, Pobierz nam chłody, co ich staje zgoła, I wód na napój zostaw nam o male, Tylko niech moja będzie pani w cale. REDIVIVATUS
Jeśli to prawda, co kiedyś uczony Mniemał i twierdził filozof z Krotony,
Że dusze ludzkie, doszedszy swojego Kresu i ciała pozbywszy pierwszego, W inszy się łupież na nową słobodę Przenoszą, w inszy kształt, w inszą urodę, I inszej nie masz po tej śmierci
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 170
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nie wczas i lada jako, twoja to śmieć, twoje to zginienie. Takućkić jest i rokosz. Bo będzieli za potrzebą Rzpltej zaczęty, potym wiarą i statecznością poparty, nakoniec zdrową i dojrzałą radą zapieczętowany, nie może być, jedno z dobrym pospolitym i z naprawą praw i swobód; a gdzie zaś tego wszytkiego o male, a tumultuarie takowe powstanie i zacznie się i dokończy, tam zachwianie naprzód Rzpltej, a potym zginienie i upadek niepochybny. Niech kto wejrzy w historie tak narodu naszego polskiego, jako i inszych dalszych, a już tych lat w rozruchy inderlanckie, najdzie tam tego, co ja mówię, niezliczone, a zawżdy jednakie przykłady
nie wczas i leda jako, twoja to śmieć, twoje to zginienie. Takućkić jest i rokosz. Bo będzieli za potrzebą Rzpltej zaczęty, potym wiarą i statecznością poparty, nakoniec zdrową i dojrzałą radą zapieczętowany, nie może być, jedno z dobrym pospolitym i z naprawą praw i swobód; a gdzie zaś tego wszytkiego o male, a tumultuarie takowe powstanie i zacznie się i dokończy, tam zachwianie naprzód Rzpltej, a potym zginienie i upadek niepochybny. Niech kto wejrzy w historye tak narodu naszego polskiego, jako i inszych dalszych, a już tych lat w rozruchy inderlanckie, najdzie tam tego, co ja mówię, niezliczone, a zawżdy jednakie przykłady
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 275
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
zbroi kilka, których rdza jeszcze nie zjadła Zbyt ciężkie od grubości lecz takiej figury Jak nasze, znak tu leżą starej armatury. Co do miasta struktury: nic niemasz znacznego, Krom budynków wielości, i ludu gęstego. Ulic porząnnych niemasz, lecz jako się komu Podoba, tam zakłada przycieś swego domu. Szaraików o male, sześć meczetów liczą Zminarety, na których pięć kroć na dzień krzyczą Swoje baśni Mołnowie a ołowne blachy Czterech, dwóch zaś gliniane pokrywają dachy. Stąd najwięcej mamusy, jaki musułbasy, (Bo co dom to ich warstat) idą tymi czasy. Część Druga Zamek pusty. Poselstwa Wielkiego do Turek. Wyjazd z Prewadyj
zbroi kilka, ktorych rdza ieszcze nie ziádłá Zbyt ciężkie od grubości lecz tákiey figury Ják násze, znak tu leżą stárey ármátury. Co do miástá struktury: nic niemasz znácznego, Krom budynkow wielości, y ludu gęstego. Ulic porząnnych niemasz, lecz iáko się komu Podoba, tam zakłáda przycieś swego domu. Száráikow o male, sześć meczetow liczą Zminarety, ná ktorych pięć kroć ná dzień krzyczą Swoie baśni Mołnowie á ołowne blachy Czterech, dwoch záś gliniáne pokrywáią dáchy. Ztąd naywięcey mamusy, iaky musułbásy, (Bo co dom to ich warstat) idą tymi czásy. Część Druga Zamek pusty. Poselstwa Wielkiego do Turek. Wyiazd z Prewadyi
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 71
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
miał iść do Moskwy, poszedł na Podole Polskie. w chytrej to ptaszek wychowany szkole. Upomnisz mu się słowa? wykręcić się snadnie, Choćbyś go na łeb rzucił, na nogi upadnie. Rzecze; że tu nie myśli bawić. lecz bliższego Prześcia znaleźć nie może, do Państwa swojego. Ukraina kraj pusty. o male w niej chleba A przecię, lud znużony odżywić potrzeba. Tym też co chleba mają nad potrzebę w domu, Zysk, nie krzywda, kiedy go mają przedać komu. Wszak sam, i wojsko swoje, z swego skarbu żyje, Niech się o to nie troszcze staranie ni czyje. Tym czasem postępując z wolna granicami
miał iść do Moskwy, poszedł ná Podole Polskie. w chytrey to ptászek wychowány szkole. Upomnisz mu się słowá? wykręcić się snádnie, Choćbyś go ná łeb rzucił, ná nogi upádnie. Rzecze; że tu nie myśli báwić. lecz bliższego Prześcia ználeść nie może, do Páństwá swoiego. Ukráina kráy pusty. o mále w niey chlebá A przecię, lud znużony odżywić potrzeba. Tym też co chleba máią nád potrzebę w domu, Zysk, nie krzywda, kiedy go máią przedáć komu. Wszak sam, y woysko swoie, z swego skárbu żyie, Niech się o to nie troszcze stáránie ni czyie. Tym czásem postępuiąc z wolná gránicámi
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 86
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
niebotyczna stanęła mogiła, na której sny swe Krokówna uśpiła. A dalej, swoje roztoczywszy zdroje, pod niepołomskie wspaniałe pokoje, pod dęby gęste, gdzie przebywa mnogi zwierz, kędy jeleń buja prędkonogi, płyniesz. Tu, przy tym niedostępnym brzegu, proszę, zatrzymaj trochę swego biegu. Tu, przy tym wirze posnuj się o male, aż ci wypowiem wszytkie swoje żale, wszytkie tęsknice i wszytkie przygody. Potym już wywrzesz zatrzymane wody, niechaj Filidzie zaniosą te słowa, które dziś smutna śle przez usta głowa: "Kto wesół, miłych kto zabaw zażywa – nigdy Damofon wesoły nie bywa. Lubo go miasto, lubo go spokojna trzyma wieś, lubo
niebotyczna stanęła mogiła, na której sny swe Krokówna uśpiła. A dalej, swoje roztoczywszy zdroje, pod niepołomskie wspaniałe pokoje, pod dęby gęste, gdzie przebywa mnogi źwierz, kędy jeleń buja prędkonogi, płyniesz. Tu, przy tym niedostępnym brzegu, proszę, zatrzymaj trochę swego biegu. Tu, przy tym wirze posnuj się o male, aż ci wypowiem wszytkie swoje żale, wszytkie tesknice i wszytkie przygody. Potym już wywrzesz zatrzymane wody, niechaj Filidzie zaniosą te słowa, które dziś smutna śle przez usta głowa: "Kto wesół, miłych kto zabaw zażywa – nigdy Damofon wesoły nie bywa. Lubo go miasto, lubo go spokojna trzyma wieś, lubo
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 46
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
powiadają/ iż są smaczne/ i że też mięso w nich tak białe/ jako w rakach. Chciałem to przypomnieć tu/ abym objaśnił życie ś. Jana Baptisty. Pierwszej części, Afryka. Benin. Trzecie Księgi. SIERRA, LEONINA.
WIdzieć tam nad morzem Meleghetskim/ i Ghinejej rozmaite rzeczki/ ale o male w nich wody/ i o małym biegu: takie są/ jako też tam wiele jest ozdoby i dobrego: bo tam schodzą się ci ludzie/ kędy się im wody idącej pokaże jaka trocha/ któraby im ochłodziła grunty/ i gasiła pragnienie. Widać tu rozmaite pagórki/ które idą do morza: jako jest Formosum
powiádáią/ iż są smáczne/ y że też mięso w nich tak białe/ iáko w rákách. Chćiałem to przypomnieć tu/ ábym obiáśnił żyćie ś. Ianá Báptisty. Pierwszey częśći, Africa. Benin. Trzećie Kśięgi. SIERRA, LEONINA.
WIdźieć tám nad morzem Meleghetskim/ y Ghineiey rozmáite rzeczki/ ále o mále w nich wody/ y o małym biegu: tákie są/ iáko też tám wiele iest ozdoby y dobrego: bo tám schodzą się ći ludźie/ kędy się im wody idącey pokaże iáka trochá/ ktoraby im ochłodźiłá grunty/ y gáśiłá prágnienie. Widáć tu rozmáite págorki/ ktore idą do morzá: iáko iest Formosum
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 245
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
rzemiosła umiecie?” „Umiem więcej, Mospanie: i szewstwo, i knapstwo.” Najpewniejsze na starość, myślę sobie, drabstwo; Bo im więcej rzemiesła w ręku jednych kto ma, Doktor, malarz, poeta, przydam astronoma, Tym uboższy; żadnego bowiem doskonale Nie umie. Tytułów gwałt — cóż, chleba o male. Lepiej by się i z gackiem obeszła natura, Dawszy abo myszą sierć, abo ptaszę pióra; Lecz że ni to, ni owo, pół ptaka, pół myszy, Wstydzi się słońca i dnia jasnego się liszy. Jeden cech lepsza trzymać, nie być nietoperzem: Myszą siercią porastać abo ptaszym pierzem. Znałem
rzemiosła umiecie?” „Umiem więcej, Mospanie: i szewstwo, i knapstwo.” Najpewniejsze na starość, myślę sobie, drabstwo; Bo im więcej rzemiesła w ręku jednych kto ma, Doktor, malarz, poeta, przydam astronoma, Tym uboższy; żadnego bowiem doskonale Nie umie. Tytułów gwałt — cóż, chleba o male. Lepiej by się i z gackiem obeszła natura, Dawszy abo myszą sierć, abo ptaszę pióra; Lecz że ni to, ni owo, pół ptaka, pół myszy, Wstydzi się słońca i dnia jasnego się liszy. Jeden cech lepsza trzymać, nie być nietoperzem: Myszą siercią porastać abo ptaszym pierzem. Znałem
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 274
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mogę, dla tak ciężkiego bólu głowy, jakiegom prawie nigdy większego nie miał. Dzień naszej ugody, trzeci oktobra, prosi księżna, aby odłożyć aż do dziesiątego, dla sejmików, które miały być dwudziestego wtórego, a odwlekli ich aż do dwudziestego ósmegoseptembris. Francois nasmażył konfitur po trosze i niezłych; ale dlatego o male, że mu cukier ów, coś go Wć nazad na szkutę dała, nierychło przyszedł. - A Żółkiew, 23 IX l666 .
- Źle też mi Wć moja dobrodziejko płacisz i oddajesz. Jam napisał"adieu,Bóg wie póko", a Wć mnie"adieu,pour toujours ". Jam
mogę, dla tak ciężkiego bólu głowy, jakiegom prawie nigdy większego nie miał. Dzień naszej ugody, trzeci oktobra, prosi księżna, aby odłożyć aż do dziesiątego, dla sejmików, które miały być dwudziestego wtórego, a odwlekli ich aż do dwudziestego ósmegoseptembris. Francois nasmażył konfitur po trosze i niezłych; ale dlatego o male, że mu cukier ów, coś go Wć nazad na szkutę dała, nierychło przyszedł. - A Żółkiew, 23 IX l666 .
- Źle też mi Wć moja dobrodziejko płacisz i oddajesz. Jam napisał"adieu,Bóg wie póko", a Wć mnie"adieu,pour toujours ". Jam
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 161
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
potrzeba będzie, racz Wć moja duszo wziąć albo u p. łowczego, albo u kogo wola Wci, a za pierwszą zaraz oddać i odesłać się każe okazją. Powołowszczyzna w starostwie kałuskim już wybrana. Zjeżdżał tam zaś podstarości stryjski, z którego listu zrozumiesz Wć wszystko; ale widzę, że to tam tego bardzo o male. Wszystkie te bydło popiętnowane przy zamku zostawać będzie kałuskim do szczęśliwego Wci, moje serce, przyjazdu i dalszej woli. Pisano mi też ze Lwowa, że p. Karwowski powrócił z Warszawy z przywilejem na skarbnictwo lwowskie. I toć przecię piękna! Kiedy mię oni o to prosili we Lwowie, jam im odpowiedział
potrzeba będzie, racz Wć moja duszo wziąć albo u p. łowczego, albo u kogo wola Wci, a za pierwszą zaraz oddać i odesłać się każe okazją. Powołowszczyzna w starostwie kałuskim już wybrana. Zjeżdżał tam zaś podstarości stryjski, z którego listu zrozumiesz Wć wszystko; ale widzę, że to tam tego bardzo o male. Wszystkie te bydło popiętnowane przy zamku zostawać będzie kałuskim do szczęśliwego Wci, moje serce, przyjazdu i dalszej woli. Pisano mi też ze Lwowa, że p. Karwowski powrócił z Warszawy z przywilejem na skarbnictwo lwowskie. I toć przecię piękna! Kiedy mię oni o to prosili we Lwowie, jam im odpowiedział
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 174
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962