. c. 9. Luc. c. 8. Wygnanie z człowieka za wielką mekę poczytają sobie diabli. Do Narodu Ruskiego. Iż Chrystus jest Kapłanem i pośrednikiem na wieki.
OWo zaś tegoż Teologa/ kto z prawosławnych łagodnym sercem znosić może/ że on Chrystusa Pana z Kapłańskiego i z Pośrzedniczego urzędu zedrzeć i obnażyć poważył się/ które Panu Chrystusowi tak jest wieczne/ jak jest temu wieczne i człowieczeństwo. Na wieki abowiem jest Kapłanem według porządku Melchisedechowego: na wieki i pośrzednikiem/ na wieki Bogiem i człowiekiem. I acz Złotoustego Z. nauki w podporę tej swej omylnej opiniej świadectwo przywiódł/ ale obłudnie. Gdyż się ni natym
. c. 9. Luc. c. 8. Wygnánie z człowieká zá wielką mekę poczytáią sobie dyabli. Do Narodu Ruskiego. Iż Christus iest Kápłanem y pośrednikiem ná wieki.
OWo záś tegoż Theologa/ kto z práwosławnych łágodnym sercem znośić może/ że on Christusá Páná z Kápłáńskiego y z Pośrzedniczego vrzędu zedrzeć y obnáżyć poważył sie/ ktore Pánu Christusowi ták iest wieczne/ iák iest temu wiecżne y człowiecżeństwo. Ná wieki ábowiem iest Kapłanem według porządku Melchisedechowego: ná wieki y pośrzednikiem/ ná wieki Bogiem y cżłowiekiem. Y ácż Złotoustego S. náuki w podporę tey swey omylney opiniey świádectwo przywiodł/ ale obłudnie. Gdyż sie ni nátym
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 40
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
które mię dziś tak srodze zażalić Musiały, pomogą mi Ciebie wiecznie chwalić. Zdarz-że to Panie! I te łez żałosnych kropki Racz w wesele i w pieśni odmienić nagrobki. ŻAL SIÓDMY
Kiedy – z Mójżeszowego jako wiemy skryptu – Nie chciał Żydów farao wypuścić z Egiptu, Żal mu było królestwa a tak wielkiego ludu Obnażyć, choć cud widział, przydany do cudu, Taki upór, taka złość serce mu przemaga, Że go ledwo dziesiąta przymusiła plaga. Straszna rzecz była patrzeć, kiedy Nil szeroki W krew się nagle przemienił i w brzydkie posoki. Nie sam Nil! Wszystkie rzeki, stawy, źrzódła, wody, Skąd z zdechłych ryb
które mię dziś tak srodze zażalić Musiały, pomogą mi Ciebie wiecznie chwalić. Zdarz-że to Panie! I te łez żałosnych kropki Racz w wesele i w pieśni odmienić nagrobki. ŻAL SIÓDMY
Kiedy – z Mojżeszowego jako wiemy skryptu – Nie chciał Żydów farao wypuścić z Egiptu, Żal mu było królestwa a tak wielkiego ludu Obnażyć, choć cud widział, przydany do cudu, Taki upór, taka złość serce mu przemaga, Że go ledwo dziesiąta przymusiła plaga. Straszna rzecz była patrzeć, kiedy Nil szeroki W krew się nagle przemienił i w brzydkie posoki. Nie sam Nil! Wszystkie rzeki, stawy, źrzódła, wody, Skąd z zdechłych ryb
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 113
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, I on także z-drugimi Żagle dał tej fali. Książę poczęstowany Buławą. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Serdeczny jego Kompunkt.
O! ktoby twarz tej nocy, kto wiedzianą trwoge Mógł opisać? la przyznam, pióra tu nie zmoge Pomknąć dalej: Żebym wstyd zawsze Rycerkiego I Hańbe nie bywałą Narodu mojego, Miał obnażyć. I owszem rzuce tu na oczy Umbre sobie. Nie teży z-góry się potoczy Skała jaka urwana, ani przez lat siła Troja nie poruszona, kiedy się waliła W-gruncie swoim; jaki tam rumor byl i wrzawa, Kiedy drudzy, niewiedząc co nawet za sprawa, Z-Quater swych i stanowisk gwałtownie się
, I on także z-drugimi Zagle dał tey fali. Xiążę poczęstowany Buławą. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Serdeczny jego Kompunkt.
O! ktoby twarz tey nocy, kto wiedźianą trwoge Mogł opisać? la przyznam, piora tu nie zmoge Pomknąć daley: Zebym wstyd záwsze Rycerkiego I Háńbe nie bywałą Narodu moiego, Miał obnażyć. I owszem rzuce tu na oczy Vmbre sobie. Nie teży z-gory sie potoczy Skała iaka urwána, ani przez lat siła Troia nie poruszona, kiedy sie waliła W-grunćie swoim; iaki tam rumor byl i wrzáwá, Kiedy drudzy, niewiedząc co nawet za sprawá, Z-Quater swych i stanowisk gwałtownie sie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 32
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, inszy pod płotem na zimie i mrozie bez pokrycia i politowania skościał, zgnił, od kości odpadł, zmarniał i w oczach bliźnich swoich wzgardzony i zmierziony, bez wszelkiego respektu i względu jako parszywy kondel albo nosaty szkapa zwalał się i zagubił. Trzeba koniecznie tego przez wzgardę z honoru złupić, tamtego przez zazdrość z fortuny obnażyć, owemu przez zawziętość żyły popodcinać, inszemu przez łakomstwo i okrucieństwo ostatni chleba kawałek od gęby i życia sposób odebrać, z wszytkimi pięknie, pozornie i udatnie, z nikim zaś szczyrze i otworzysto postępować, zgoła żyć sobie usilnie i pożytecznie, wszytkim szkodliwie i zdradziecko.
O nieszczęśliwe czasów alternaty, Z przeszłymi w komput iść
, inszy pod płotem na zimie i mrozie bez pokrycia i politowania skościał, zgnił, od kości odpadł, zmarniał i w oczach bliźnich swoich wzgardzony i zmierziony, bez wszelkiego respektu i względu jako parszywy kondel albo nosaty szkapa zwalał się i zagubił. Trzeba koniecznie tego przez wzgardę z honoru złupić, tamtego przez zazdrość z fortuny obnażyć, owemu przez zawziętość żyły popodcinać, inszemu przez łakomstwo i okrucieństwo ostatni chleba kawałek od gęby i życia sposób odebrać, z wszytkimi pięknie, pozornie i udatnie, z nikim zaś szczyrze i otworzysto postępować, zgoła żyć sobie usilnie i pożytecznie, wszytkim szkodliwie i zdradziecko.
O nieszczęśliwe czasów alternaty, Z przeszłymi w komput iść
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 251
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, którzy nie czynili tej dysmembracjej, tego niepokoju nie siali w Rzpltej jednej spólnej, a naśladujecie w tem u nich faryzeuszów onych, skrybów księżej żydowskich, którzy proroki zabijali i samego Zbawiciela i apostoły prześladowali, mordowali. Naśladujecie ich łakomstwa, z którego ich Pan Chrystus jawnie strofował. Chcecie Rzpltą ze wszytkiego wyzuć i tak obnażyć, aby łatwiej pogański smok abo i drugi, choć chrześcijanin, onę poźrzeć tem prędzej mogli. Obaczcie się, dla Boga was proszę, inszy zmysł weźmicie przed się, bo a któż tego nie widzi, że wy nie religii katolickiej, ale dochodów swoich, ale bogactw, w których aż nazbyt opływacie, bronicie?
, którzy nie czynili tej dysmembracyej, tego niepokoju nie siali w Rzpltej jednej spólnej, a naśladujecie w tem u nich faryzeuszów onych, skrybów księżej żydowskich, którzy proroki zabijali i samego Zbawiciela i apostoły prześladowali, mordowali. Naśladujecie ich łakomstwa, z którego ich Pan Chrystus jawnie strofował. Chcecie Rzpltą ze wszytkiego wyzuć i tak obnażyć, aby łatwiej pogański smok abo i drugi, choć chrześcijanin, onę poźrzeć tem prędzej mogli. Obaczcie się, dla Boga was proszę, inszy zmysł weźmicie przed się, bo a któż tego nie widzi, że wy nie religiej katolickiej, ale dochodów swoich, ale bogactw, w których aż nazbyt opływacie, bronicie?
Skrót tekstu: JezuitRespCz_III
Strona: 91
Tytuł:
Jezuitom i inszem duchownem respons
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
dom wieczny z Boga, nie ręką zrobiony: Bo i na to wzdychamy, chcąc mieszkanie one Nasze, które z Nieba jest, mieć przyobleczone. Jeśli jednak i sami odziani będziemy, A nie nadzy przed sądem Chrystusa staniemy: Bo i którzy jesteśmy w tem życiu wzdychamy Obciążeni, dla tego, że woli niemamy Obnażyć się, lecz odziać, by co śmiertelnego Jest, od żywota było pozarto w’iecznego. Na drugiem także miejscu mówi: Nieszczęśliwy Ja człowiek, kto mnie, z ciała tej śmierci, życzliwy Wybaw’i? Znowu tak rzekł: Chcę być rozwiedzionem Z ciałem, bym Chrystusowi mógł być policzonem. A Król
dom wieczny z Bogá, nie ręką zrobiony: Bo y ná to wzdychamy, chcąc mieszkánie one Nasze, ktore z Niebá iest, mieć przyobleczone. Iesli iednák y sámi odźiani będźiemy, A nie nádzy przed sądem Chrystusa staniemy: Bo y ktorzy iestesmy w tem żyćiu wzdychamy Obćiążeni, dla tego, że woli niemamy Obnażyć się, lecz odźiać, by co śmiertelnego Iest, od żywotá było pozárto w’iecznego. Ná drugiem tákże mieyscu mowi: Nieszczęśliwy Ia człowiek, kto mie, z ćiała tey śmierći, życzliwy Wybáw’i? Znowu ták rzekł: Chcę bydź rozwiedźionem Z ćiałem, bym Chrystusowi mogł bydź policzonem. A Krol
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 128
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
nad się tyka. Aleć jest na dziś jutro, ba, i do wieczora Jeszcze daleko; może tym być, czym był wczora. Wznidzie słońce, wionie wiatr, miną z deszczem chmury, Aż w mizernym strumyku grzebą piasek kury. Kto nie umie fortuny płochopiórej zażyć, Prędko go odziać, prędzej może go obnażyć. Jeśli mu co fortuna da na świecie frysztu, Gorzej go diabeł w piekle ma wypierzyć niż tu, Gdzie, dziś bujając ptakiem, co szczekał i co łgał, Będzie parszywą żabą na wiek wieków czołgał. 464. TAKIM BĄDŹ, JAKO SŁYSZYSZ O SOBIE
Chwalą krom oczu ludzie, chwalą cię i w oczy.
nad się tyka. Aleć jest na dziś jutro, ba, i do wieczora Jeszcze daleko; może tym być, czym był wczora. Wznidzie słońce, wionie wiatr, miną z deszczem chmury, Aż w mizernym strumyku grzebą piasek kury. Kto nie umie fortuny płochopiórej zażyć, Prędko go odziać, prędzej może go obnażyć. Jeśli mu co fortuna da na świecie frysztu, Gorzej go diabeł w piekle ma wypierzyć niż tu, Gdzie, dziś bujając ptakiem, co szczekał i co łgał, Będzie parszywą żabą na wiek wieków czołgał. 464. TAKIM BĄDŹ, JAKO SŁYSZYSZ O SOBIE
Chwalą krom oczu ludzie, chwalą cię i w oczy.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 278
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
innym niby znakiem osobliwej godności. Poznać albowiem u Turków z nakrycia głowy/ jakiej kto wiary jest/ i jakiej kondycji/ i przydaje się to na rozeznanie/ komu się godzi złość wyrządzić bez nagany. Jakoż się dziwować/ że Chrześcijanie zrośli i wychowani w tamtym kraju/ dają się snadno oszukiwać/ i niewzbraniają się obnażyć ze wszytkich cnot Chrześcijańskich/ żeby się oblec w sukienkę barziej wziętą u Dworu/ i okazalszą u świata/ kiedy widziemy tak siła ludzi lekkomyślnych w Anglii i we Francjej/ którym się wszytko nic grzeczy widzi/ tylko co się zgadza z modą/ i co pół wieku trawią na tym/ żeby się wystroić ni łątka/
innym niby znákiem osobliwey godnośći. Poznáć álbowiem v Turkow z nákryćia głowy/ iákiey kto wiáry iest/ y iákiey kondyciey/ y przydáie się to ná rozeznánie/ komu się godźi złość wyrządźić bez nágány. Iákoż się dźiwowáć/ że Chrześćiánie zrośli y wychowáni w támtym kráiu/ dáią się snádno oszukiwáć/ y niewzbrániaią się obnáżyć ze wszytkich cnot Chrześćiáńskich/ żeby się oblec w sukienkę bárźiey wźiętą v Dworu/ y okazálszą v światá/ kiedy widźiemy ták śiłá ludźi lekkomyślnych w Angliey y we Fráncyey/ ktorym się wszytko nic grzeczy widźi/ tylko co się zgádza z modą/ y co puł wieku tráwią ná tym/ żeby się wystroić ni łątká/
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 103
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
gdy bękart prawdziwego dziedzica od własności jego odsądzi. Widział to każdy na oczy z Polaków, quo fine weszli owi Sasi do Polski, że tylko in oppressionem et depressionem wolności, dla czego i wojskom zastąpiwszy konsystencje, chciano ich przez niedostatek zimowego odpoczynku zrujnować, a rzeczpospolitą przez upadek sił ostatnich, to jest wojska kwarcianego, obnażyć z wszelkiej obrony i potem uczynić z nią co chcieć. Lecz cóż było w tej opressji czynić, gdy król wszystkich ex primoribus ujął; musieli cierpliwie znosić, z bojaźnią konsekwencji złych wyglądać, nie mając, jak szlachta tak wojsko, przewodzców. ROK 1714. ROK PAŃSKI 1714.
§. 1. Fakcjanci owi królewscy
gdy bękart prawdziwego dziedzica od własności jego odsądzi. Widział to każdy na oczy z Polaków, quo fine weszli owi Sasi do Polski, że tylko in oppressionem et depressionem wolności, dla czego i wojskom zastąpiwszy konsystencye, chciano ich przez niedostatek zimowego odpoczynku zrujnować, a rzeczpospolitą przez upadek sił ostatnich, to jest wojska kwarcianego, obnażyć z wszelkiéj obrony i potém uczynić z nią co chcieć. Lecz cóż było w téj oppressyi czynić, gdy król wszystkich ex primoribus ujął; musieli cierpliwie znosić, z bojaźnią konsekwencyi złych wyglądać, nie mając, jak szlachta tak wojsko, przewodzców. ROK 1714. ROK PAŃSKI 1714.
§. 1. Fakcyanci owi królewscy
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 210
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
Ładą Lelu Polelu, zwykłe tu bożki jeszcze przy chmielu.
I długoć w prawdzie ten naród prosty, zamorskimi się nie bawiąc koszty, Bogu się skłaniał w bojaźni całej, niż zbytki, za tym niezgody wstały.
Bo te, usławszy drogę zazdrości, wnętrzny gniew niecą w sarmackiej włości, chcąc miedzy swemi bezbożnie płoty obnażyć zwierzchność z korony złotej.
A nie dziw, bo też jasłka tu święte i jedne dzielą na wiary klęte, więc też ta wisi nad naszą szyją szabla, co błędną wzięła Grecyją.
Już trzecie pola okryły śniegi, jako uporów hardych zabiegi szalone z góry puściły koła i niehamowne zgubią nas zgoła.
Nie tak tatarskim
Ładą Lelu Polelu, zwykłe tu bożki jeszcze przy chmielu.
I długoć w prawdzie ten naród prosty, zamorskimi się nie bawiąc koszty, Bogu się skłaniał w bojaźni całéj, niż zbytki, za tym niezgody wstały.
Bo te, usławszy drogę zazdrości, wnętrzny gniew niecą w sarmackiej włości, chcąc miedzy swemi bezbożnie płoty obnażyć zwierzchność z korony złotéj.
A nie dziw, bo też jasłka tu święte i jedne dzielą na wiary klęte, więc też ta wisi nad naszą szyją szabla, co błędną wzięła Grecyją.
Już trzecie pola okryły śniegi, jako uporów hardych zabiegi szalone z góry puściły koła i niehamowne zgubią nas zgoła.
Nie tak tatarskim
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 68
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995