I gorzej niżeli ptak nocny poważana. Nie źle tedy/ by ptacy z mej plagi wzór brali/ A niebezpieczeństwa swym głosem nie szukali. Lecz mniemam/ że nie z dobrej wolej uczynieła Tego/ że mię w swojego ptata odmienieła. Choćbyś samej Pallady pytał/ pewnie ona Nie zaprzy/ lub jest na mię wielce obruszona. A Wszystka Emońska ziemia tak pieknej nie miała/ tak Laryjska Koronis. Emońska ziemia, Tessalska kraina, Laryjska Koronu: dwie pannie było tego imienia, jednej się zalecał Neptunus; ta miała ojca Koroneusa króla[...] hocydy. Druga była Laryssesska, od Laryssy miasta Tesalskiego nazwana: miała puca Leucypa; zwano ją inaczej, Arsynoe
Y gorzey niżeli ptak nocny poważána. Nie źle tedy/ by ptacy z mey plagi wzor bráli/ A niebespieczeństwá swym głosem nie szukáli. Lecz mniemam/ że nie z dobrey woley vczyniełá Tego/ że mię w swoiego ptatá odmieniełá. Choćbyś sámey Pállády pytał/ pewnie oná Nie záprzy/ lub iest ná mię wielce obruszoná. A Wszystká AEmońska ziemiá ták piekney nie miáłá/ ták Láriyska Koronis. AEmońska źiemia, Thessalska kráiná, Láriyska Koronu: dwie pánnie było tego imieniá, iedney się zálecał Neptunus; tá miáłá oycá Koroneusá krolá[...] hocydy. Druga byłá Laryssesska, od Laryssy miástá Thesálskiego názwána: miáłá pucá Leucyppá; zwano ią ináczey, Arsynoe
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 83
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
nie dostał; a ona twierdziła, iż z rąk ją przyjmowała Anielskich. Króle, Cesarze, Papieże, listownie jej się Modlitwom polecali. Nakoniec około Roku 1546. ku sobie Magdalena przychodzić poczęła, podczas wizyty Klasztoru nasiebię zeznała tę nieprawość, dana do karceresu. Czart jej osobę tym czasem w Chórze reprezentował; czym obruszone Zakonnice, o jej wygnanie z klasztoru usilnie starały się. Ale gdy Magdalena surową uczyniła pokutę, do takiej Boskiej przyszła łaski, że co przedtym zmyślone, potym prawdziwe czyniła Cuda. Maiolus ex Cassiodoro Renio.
Czart przeklęty różne ma swoje Imiona, z skutków i operacyj swoich różnych. imo zowie się w księdze 3.
nie dostał; á ona twierdziła, iż z rąk ią przyimowała Anielskich. Krole, Cesarze, Papieże, listownie iey się Modlitwom polecali. Nakoniec około Roku 1546. ku sobie Magdalena przychodzić poczeła, podczas wizyty Klasztoru násiebię zeznała tę nieprawość, dana do kárceresu. Czart iey osobę tym czasem w Chorze reprezentował; czym obruszone Zakonnice, o iey wygnanie z klasztoru usilnie starały się. Ale gdy Mágdalená surową uczyniła pokutę, do takiey Boskiey przyszłá łáski, że co przedtym zmyślone, potym prawdziwe czyniła Cuda. Maiolus ex Cassiodoro Renio.
Czart przeklęty rożne ma swoie Imioná, z skutkow y operacyi swoich rożnych. imo zowie się w księdze 3.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 209
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
iż plastr miodu nasłodszego w uściech miał. Drugiej Niedziele/ gdy także Komunikował przez trzy dni ustawicznie takąż łaskę czuł. Trzeci zaś Niedziele/ gdy także niebieską potrawę wziął/ już przez wszytek tydzień raz pozwolonej słodkości zażywał. Trafiło się iż jednego z swoich dla winy strofując miarę sprawiedliwości przeniósł/ a niż przysąpiłdo ołtarza/ obruszonego brata przez dosyć uczynienie nie ubłagał. Dla tego stało się/ iż gdy Hostią spokojną nie uspokoiwszy brata/ przyjąć śmiał/ za słodkość miodową niebieskiej pociechy/ której przedtym zażywał/ nad żółć i piołun/ nagorkszejszą gorzkością usta swoje napełnione być uczuł/ skąd wielce się zatrwożywszy/ grzech swój na pamięć sobie przywiódł/ a zawinę
iż plastr miodu nasłodszego w vśćiech miał. Drugiey Niedźiele/ gdy tákże Communikował przez trzy dni vstáwicznie tákąż łáskę czuł. Trzeći záś Niedźiele/ gdy także niebieską potráwę wźiął/ iuż przez wszytek tydźien raz pozwoloney słodkośći záżywał. Tráfiło sie iż iednego z swoich dla winy strofuiąc miárę spráwiedliwośći przeniosł/ á niż przysąpiłdo ołtarzá/ obruszonego brátá przez dosyć vczynienie nie vbłagał. Dla tego sstáło sie/ iż gdy Hostyą spokoyną nie vspokoiwszy brátá/ przyiąć smiał/ zá słodkość miodową niebieskiey poćiechy/ ktorey przedtym záżywał/ nád żołć y piołun/ nagorkszeyszą gorzkośćią vstá swoie nápełnione bydź vczuł/ skąd wielce sie zátrwożywszy/ grzech swoy ná pámięć sobie przywiodł/ á záwinę
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 125
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
złotym sajdakiem i złotymi piory Wybił się aż na sam wierzch Olimpowej góry, Gdzie poważny Jupiter z niebieskiej ławice W radzie obłocznej ziemskie rozmierzał granice, Płochy, nieunoszony, matki swojej rady Nie słuchając, wnet z Bóstwem samym szukał zwady. Wyliczając swe męstwa i potęgi hardzie Brawował wszytkie bogi ku ich wiecznej wzgardzie.
Czym Bóstwo obruszone radę uczyniło, Jakoby się takiego despektu zemściło. Dekret stanął, że zato zuchwalca małego Banitem uczyniono z Olimpu jasnego. On surowego gniewu i tak ciężkiej winy Uchodząc między leśne schował się gęstwiny. Tam sajdak, tam z kołczanem ostre swoje strzały Zawiesiwszy występku płakał czas niemały A ciepłe łzy skupione na gęste krzewiny Wdzięczny owoc
złotym sajdakiem i złotymi piory Wybił się aż na sam wierzch Olimpowej gory, Gdzie poważny Jupiter z niebieskiej ławice W radzie obłocznej ziemskie rozmierzał granice, Płochy, nieunoszony, matki swojej rady Nie słuchając, wnet z bostwem samym szukał zwady. Wyliczając swe męstwa i potęgi hardzie Brawował wszytkie bogi ku ich wiecznej wzgardzie.
Czym bostwo obruszone radę uczyniło, Jakoby się takiego despektu zemściło. Dekret stanął, że zato zuchwalca małego Banitem uczyniono z Olimpu jasnego. On surowego gniewu i tak ciężkiej winy Uchodząc między leśne schował się gęstwiny. Tam sajdak, tam z kołczanem ostre swoje strzały Zawiesiwszy występku płakał czas niemały A ciepłe łzy skupione na gęste krzewiny Wdzięczny owoc
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
poślubioną/ którą jednak jej Matka dała za Roberta Cesarza. Ów tedy Burgundyiczyk rozgniewany/ z wielką zgrają wpadł w nocy na Cesarski pałac/ i owej oblubienicy nos urznąwszy/ tak ją omierzył/ a Matkę jej zarwawszy/ w morzu utopić kazał. Trudno na to miał co mówić Robert/ widząc na się o bezprawne Małżeństwo obruszonych/ lub owę śmiałość Burgundyona ganili. Ale od Greków więcej cierpiał tenże Robert/ gdy za Aleksym Izaacjuszem się na Jana Dukę wyprawił; bo od niego zbity. Chciał mu jednak Honoriusz dopomoc/ że pod czas Wojny Świętej wiele należało na Cesarzu Carogrodzkim Chrześcijaństwu/ i dla tego przez Blankę Królową/ Ludwika na posiłkowanie
poślubioną/ ktorą iednak iey Mátká dáłá zá Robertá Cesárzá. Ow tedy Burgundyiczyk rozgniewány/ z wielką zgráią wpadł w nocy ná Cesarski pałac/ i owey oblubienicy nos urznąwszy/ ták ią omierźił/ á Mátkę iey zárwawszy/ w morzu utopić kazał. Trudno ná to miał co mowić Robert/ widząc na się o bezprawne Małzeństwo obruszonych/ lub owę śmiałość Burgundyoná gánili. Ale od Grekow więcey ćierpiał tenże Robert/ gdy za Alexym Izáácyuszem się ná Ianá Dukę wypráwił; bo od niego zbity. Chćiał mu iednák Honoryusz dopomoc/ że pod czás Woyny Swiętey wiele należáło ná Cesárzu Cárogrodzkim Chrześciáństwu/ i dla tego przez Blánkę Krolową/ Ludwiká ná pośiłkowánie
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 54
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
od wieku, Stwórca nieba i ziemie — a któż by człowieku Uwierzył w tak mizernej będącemu dcli. Myśliłby, że oszalał i że go mózg boli; Rzekłby, że „diabły chwalisz, nie bogi, z swym dworem;” Wnet by mu się z patrona stał instygatorem. (321)
Tu Piłat obruszony: „Czemuż milczysz? — prawi — Albo rozumiesz, że cię kto inszy wybawi? W mej mocy jest żywota i twej dekret zguby.” Nie mógł pychy, nie mógł znieść Jezus jego chluby: „Wiem, że w twej, lecz i tobie wiedzieć o tym trzeba, Żebyś jej pewnie nie
od wieku, Stwórca nieba i ziemie — a któż by człowieku Uwierzył w tak mizernej będącemu dcli. Myśliłby, że oszalał i że go mózg boli; Rzekłby, że „diabły chwalisz, nie bogi, z swym dworem;” Wnet by mu się z patrona stał instygatorem. (321)
Tu Piłat obruszony: „Czemuż milczysz? — prawi — Albo rozumiesz, że cię kto inszy wybawi? W mej mocy jest żywota i twej dekret zguby.” Nie mógł pychy, nie mógł znieść Jezus jego chluby: „Wiem, że w twej, lecz i tobie wiedzieć o tym trzeba, Żebyś jej pewnie nie
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 580
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kiedyż tedyż/ kaźń winna/ za to cię nie minie. Sama twą/ beze wstydu/ sprosność sławić będę/ Dostanęli się w ludzie? w lesieli osiędę? Lasy rozwołąm/ wzruszę poświadome góry: Niech słyszy niebo/ i Bóg/ jestli w niebie który? Tą rzeczą gniew Tyrański/ barziej obruszony: Strach k temu nie ladaco/ obojgiem wzburzony Oręże/ które nosił przy boku/ wyrwawszy/ Za łęb jętą/ (na opak ręce wyłąmawszy? Krępuje: Filomela szyje nadłożyła/ I dojźrzawszy oręża/ śmierci pewna była. On gniewny/ a co słowo ojca mianujący/ Więc nań (jąwszy w kleszczyki) język
Kiedyż tedyż/ kaźń winná/ zá to cię nie minie. Sama twą/ beze wstydu/ sprosność sławić będę/ Dostánęli się w ludźie? w leśieli ośiędę? Lásy rozwołąm/ wzruszę poświádome gory: Niech słyszy niebo/ y Bog/ iestli w niebie ktory? Tą rzeczą gniew Tyránski/ bárźiey obruszony: Strách k temu nie ledáco/ oboygiem wzburzony Oręże/ ktore nośił przy boku/ wyrwawszy/ Zá łęb iętą/ (ná opák ręce wyłąmawszy? Krępuie: Philomelá szyie nádłożyłá/ Y doyźrzawszy oręża/ śmierći pewná byłá. On gniewny/ á co słowo oycá miánuiący/ Więc nań (iąwszy w kleszczyki) ięzyk
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 154
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
? Niech jak raczy kocha sięGalatea w sobie/ I ty w nim; co mi bolno? gdzie mi się dostanie/ Dozna tego/ że mi sił podług ciała stanie. Wnętrzności podrę w kęsy/ żywo targanego Po polach/ po twych wodach/ rozmiece wszytkiego Gdzie cię nie poprzestanie/ bo mi/ bo doskwiera I obruszony zapał srożej mi napiera. Jakbym snadź siłą wszytka Etnę przeniesioną W sercu dźwigał. ty przecię Galatea stroną. Tak żałosną skończywszy/ com widziała mowę/ Wstawa/ i jak wściekły byk uroniwszy krowę Nie odzierży się/ ciek a po gorze po lesie. W tym nas bezpiecznych/ zdrajca/ okiem swym doniesie:
? Niech iak raczy kocha sięGalátea w sobie/ Y ty w nim; co mi bolno? gdźie mi się dostánie/ Dozna tego/ że mi śił podług ćiáłá stánie. Wnętrznośći podrę w kęsy/ żywo tárgánego Po polách/ po twych wodách/ rozmiece wszytkiego Gdźie ćię nie poprzestánie/ bo mi/ bo doskwiera Y obruszony zapał srożey mi nápiera. Iákbym snadź śiłą wszytka AEtnę przenieśioną W sercu dzwigał. ty przećię Gálatea stroną. Ták żałosną skończywszy/ com widźiáłá mowę/ Wstawa/ y iák wśćiekły byk vroniwszy krowę Nie odźierży się/ ćiek a po gorze po leśie. W tym nas bespiecznych/ zdraycá/ okiem swym donieśie:
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 343
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636