To/ w czym ich na Kazaniach Kapłani obwinią. Z wielkiej nader mądrości/ już Moda szaleje: Gdy się z cnoty/ z skromności niewstydliwie śmieje Niech Panna włoży wieniec/ alić wnet jaszczurka Ozwie się z śmiechem mówiąc: wej czubata kurka. Porachuj się jak pudło uwiniona głowo/ Co wolisz słyszeć: kurko? czy odęta sowo? Pannę w wieńcu jak kurkę/ Bóg wsadzi do Nieba Modziastym zaś w swoim Pfe/ piekła bać się trzeba. Ze dość głupie/ tym znakiem Panieństwa z szarzały: Gdy go wiejskim/ i Miejskim kucharkom oddały Nie szłuszna/ aby taka w Niebie jaśnieć miała Która Siatkę niż Wieniec w Panieństwie wolała. Inakszy u
To/ w czym ich ná Kazániách Kápłáni obwinią. Z wielkiey náder mądrośći/ iuż Modá száleie: Gdy się z cnoty/ z skromnośći niewstydliwie śmieie Niech Pánná włoży wieniec/ álić wnet iászczurká Ozwie się z śmiechem mowiąc: wey czubata kurká. Porachuy się iak pudło vwiniona głowo/ Co wolisz słyszec: kurko? czy odęta sowo? Pánnę w wieńcu iák kurkę/ Bog wsadźi do Niebá Modźiástym záś w swoim Pfe/ piekła báć śię trzebá. Ze dość głupie/ tym znákiem Pánieństwá z szarzáły: Gdy go wieyskim/ y Mieyskim kuchárkom oddały Nie szłuszná/ áby táká w Niebie iaśnieć miáłá Ktora Siatkę niż Wieniec w Pánieństwie woláłá. Inákszy v
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
nad smokiem zwycięstwem/ Ujźrzawszy a on w ręku piastuje łuk krzywy/ A róg z rogiem stulając pociąga cięciwy: C Co za sprawa/ wszeteczna dziecino/ jest tobie Z mężną bronią? rzecz mu: naszej to osobie Należy/ co i gęste dzikiemu zwierzowi Rany dawać możem/ i nieprzyjacielowi. Którzyśmy i niedawnych czasów odętego/ I tak wiele staj teraz przytłaczającego Swym jadonosym brzuchem/ Pitona zabili/ A niezliczoną ludzbą strzał go porazili. Ty przestaj na pochodniej/ którą niewiem jaka Miłość wzbudzasz/ nam sławę puść nasze wszelaką. Temu rzekł syn Wenery: Niechaj wszystko Foebie Luk twój postrzela/ ale mój ustrzela ciebie. A jako nad zwierzęta
nád smokiem zwyćięstwem/ Vyźrzawszy á on w ręku piastuie łuk krzywy/ A rog z rogiem ztuláiąc poćiąga ćięćiwy: C Co zá sprawá/ wszeteczna dźiećino/ iest tobie Z mężną bronią? rzecz mu: nászey to osobie Należy/ co y gęste dźikiemu źwierzowi Rány dáwáć możem/ y nieprzyiaćielowi. Ktorzysmy y niedawnych czasow odętego/ Y ták wiele stay teraz przytłaczáiącego Swym iádonosym brzuchem/ Pithoná zábili/ A niezliczoną ludzbą strzał go poráźili. Ty przestay ná pochodniey/ ktorą niewiem iaká Miłość wzbudzasz/ nam sławę puść násze wszeláką. Temu rzekł syn Wenery: Niechay wszystko Phoebie Luk twoy postrzela/ ále moy vstrzela ćiebie. A iáko nád zwierzętá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 27
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, nowo przyszła dusza. Tam dopiero nową kość między nas wrzucono! Chciał dusznie Kalwin, aby wyżej posadzono Jego Zełgowijusza, niż Burcharda cnego, Prostego chłopa, niżli męczennika mego. A gdy mię już bez wstydu Kalwin jął szkalować, Nie mogłem się też i ja dalej pohamować. Dałem mu rześko kuflem w odętą paszczękę, A on mię też zęboma wchwycił w prawą rękę. A tak miał jadowite zęby ten syn pieski, Że mię pana Plutona Hanus, balwierz saski, Nie mógł wyleczyć. Przeto prędko po Matysa, Cyrulika, do Wilna wyprawiono biesa. Przymknął z nim jako z procy, ale i ten zgoła, Jak to
, nowo przyszła dusza. Tam dopiero nową kość między nas wrzucono! Chciał dusznie Kalwin, aby wyżej posadzono Jego Zełgowijusza, niż Burcharda cnego, Prostego chłopa, niżli męczennika mego. A gdy mię już bez wstydu Kalwin jął szkalować, Nie mogłem się też i ja dalej pohamować. Dałem mu rześko kuflem w odętą paszczękę, A on mię też zęboma wchwycił w prawą rękę. A tak miał jadowite zęby ten syn pieski, Że mię pana Plutona Hanus, balwierz saski, Nie mógł wyleczyć. Przeto prędko po Matysa, Cyrulika, do Wilna wyprawiono biesa. Przymknął z nim jako z procy, ale i ten zgoła, Jak to
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 298
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
, Rzuć gdzie chcesz okiem,
To tylko w statku, Trwa i w dostatku, Co nad obłokiem.
Łatwiej mróz futrem, Niźli dziś jutrem Być może w mianie,
Wszystko co żyło, Jakby snem było, Bywszy ustanie.
Styma, fawory, Pompa, Honory Próżne to cienie,
Proch, perz, kurzawa, Odęta sława, I Pańskie mienie.
Mów! i po zgonie, DUCHOWNE
Cny Salomonie, Coć się podoba?
Nad wszystkich Panów, Królów Hetmanów Dostatków proba. Króla Salomona Dostatków i uciech marność uznana.
Owe bez miary, Złota cetnary, I miliony,
Wskarbie monety, Cudne bankiety Słoniowe Trony.
Przepyszne Sale,
, Rzuć gdźie chcesz okiem,
To tylko w státku, Trwa y w dostátku, Co nád obłokiem.
Łátwiey mroz futrem, Niźli dźiś iutrem Być może w miánie,
Wszystko co żyło, Iákby snem było, Bywszy ustánie.
Stymá, fawory, Pompá, Honory Prożne to ćienie,
Proch, perz, kurzáwá, Odęta sławá, Y Páńskie mienie.
Mow! y po zgonie, DVCHOWNE
Cny Sálomonie, Coć się podoba?
Nád wszystkich Panow, Krolow Hetmánow Dostátkow probá. Krolá Sálomoná Dostátkow y ućiech márność uznána.
Owe bez miáry, Złotá cetnary, Y miliony,
Wskárbie monety, Cudne bánkiety Słoniowe Throny.
Przepyszne Sale,
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 2
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
jeźliś stary, Nos w okulary, Patrz na wiek przeszły,
Wszelkie dostatki Jakby zdrój z siatki, Nikczemnie zeszły.
Policz Monarchów: DUCHOWNE.
Wszakże Nawarchów Wiele pieniężnych
Było, już niemasz, Cóż o tych mniemasz Miedzi przysiężnych?
w Mamonie żyli, Mamoną tyli, A gdy się paśli,
z Odętym brzuchem, z Złotem i z pucharem, Wtym punkcie zgaśli.
Któż mi pokaże, Ich awantaże? Cóż w zysku mają
Złego się jeli, Kto wie jeżeli Nie w Piekle trwają:
Ah! strach! zły zamach Refleksje.
w Męczarskich tamach Giną już giną,
Wiecznie znużeni, Tam sprowadzeni, Łakomstwa liną.
ieźliś stáry, Nos w okulary, Pátrz ná wiek przeszły,
Wszelkie dostátki Iákby zdroy z śiatki, Nikczemnie zeszły.
Policz Monárchow: DVCHOWNE.
Wszákże Nawárchow Wiele pieniężnych
Było, iuż niemász, Coż o tych mniemasz Miedzi przyśiężnych?
w Mámonie żyli, Mámoną tyli, A gdy się páśli,
z Odętym brzuchem, z Złotem y z pucharem, Wtym punkćie zgáśli.
Ktoż mi pokaże, Ich áwántáże? Coż w zysku máią
Złego się jeli, Kto wie ieżeli Nie w Piekle trwaią:
Ah! strách! zły zamách REFLEXYE.
w Męczárskich támách Giną iuż giną,
Wiecznie znużeni, Tám sprowádzeni, Łákomstwá liną.
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 19
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
Grzeszni się mielą,
Trąc się nie zetrą, w Ogniu z saletrą Siarką się dzielą;
Za moment mały, Ah! przez wiek cały Smołą się trują, DUCHOWNE.
Innego w cale Nad płacz i żale, Trenu nie czują.
Tam w krótce z czasy Pod srogie prasy Idą Mocarze.
Bezecni w mowie, Belzebubowie Odęci łgarze.
Opadnie tłusty Pełen rozpusty Ów Bożek śmiały,
Skurczy się snadnie, Gdy padnie na dnie Piekielnej skały.
Lecz rzekę potym Obszerniej o tym, Co się więc stanie,
Gdy się tam prażyć, Refleksje.
Swędzić i smażyć Komu dostanie;
Teraz o dymie, Lub próżnej stymie, Czym się świat mroczy
Rzecz mam
Grzeszni się mielą,
Trąc się nie zetrą, w Ogniu z saletrą Siárką się dźielą;
Zá moment máły, Ah! przez wiek cáły Smołą się truią, DVCHOWNE.
Innego w cále Nád płácz y żale, Trenu nie czuią.
Tám w krotce z czásy Pod srogie prásy Idą Mocárze.
Bezecni w mowie, Belzebubowie Odęći łgarze.
Opádnie tłusty Pełen rozpusty Ow Bożek śmiáły,
Skurczy się snádnie, Gdy pádnie ná dnie Piekielney skáły.
Lecz rzekę potym Obszerniey o tym, Co się więc stanie,
Gdy się tám práżyć, REFLEXYE.
Swędźić y smáżyć Komu dostánie;
Teraz o dymie, Lub prożney stymie, Czym się świat mroczy
Rzecz mam
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 23
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
Cóż wskórał stary, Wódz Bellizary? Gdy się tak dąsał.
Ze zwycięskiemi Refleksje.
Laurami swemi Po świecie pląsał,
Dziś Pan, dziś cudak, I wnetże chudak Swą nędzę głosi,
Daj mu niewiele, Rzuć kąsek śmiele O to cię prosi.
Tak bywa duszno Tym, co łańcuszno, Bogato, strojno
Żyją odęci, W próżności chęci Dumno i hojno:
W tysiączne ślady Idą przykłady Tymże podobne,
Gdzie się zmieniły Dostatnie siły w żebractwa drobne: DUCHOWNE.
Drży srogość Fatów Na Potentatów Służących światu,
I gdy w rezerwie, Na czas nieprzerwie Lat bujnych kwiatu,
Bardziej się sroży Śmierć gdy w obroży Swej ich prowadzi,
Coż wskorał stáry, Wodz Bellizary? Gdy się ták dąsał.
Ze zwyćięskiemi REFLEXYE.
Laurámi swemi Po świećie pląsał,
Dźiś Pan, dźiś cudak, Y wnetże chudak Swą nędzę głośi,
Day mu niewiele, Rzuć kąsek śmiele O to ćię prośi.
Tak bywa duszno Tym, co łáńcuszno, Bogáto, stroyno
Zyią odęći, W prożnośći chęći Dumno y hoyno:
W tyśiączne ślády Idą przykłády Tymże podobne,
Gdźie się zmieniły Dostátnie śiły w żebractwá drobne: DVCHOWNE.
Drży srogość Fátow Ná Potentatow Służących świátu,
Y gdy w rezerwie, Ná czás nieprzerwie Lat buynych kwiátu,
Bárdźiey się sroży Smierć gdy w obroży Swey ich prowadźi,
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 30
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
, Tak też jaśnieją Z dymu obłoki.
Co dziś w nektarże, Jutro się w warze Niechęci nurza;
Wojna po zgodzie, Refleksje.
Jak po pogodzie Nadchodzi burza.
Co się dziś wznieci Jutro w zamieci Blask umbra mroczy,
Świetnie się zacznie Dzień, i wnet znacznie Wichrem się toczy.
Perz i kurżawa Odęta sława, Wiatr wiatrem goni,
Ledwo się wznieci Już na dół leci Już ginie w toni;
Dziś pełno fochów Niemców, i Włochów Kusej Czeladzi,
Pełno Grymasów, DUCHOWNE.
Fuków, hałasów Fraszka zawadzi;
Cóż z tego jutro? Zmieni się futro Co się jeżyło,
W trąbkę się zwinie, Co w dzikiej minie
, Ták też iáśnieią Z dymu obłoki.
Co dźiś w nektárże, Iutro się w wárze Niechęći nurza;
Woyná po zgodzie, REFLEXYE.
Iák po pogodźie Nádchodźi burza.
Co się dźiś wznieći Iutro w zamieći Blask umbrá mroczy,
Swietnie się zacznie Dźień, y wnet znácznie Wichrem się toczy.
Perz y kurżáwá Odęta sławá, Wiátr wiátrem goni,
Ledwo się wznieći Iuż ná doł leći Iuż ginie w toni;
Dźiś pełno fochow Niemcow, y Włochow Kusey Czeládźi,
Pełno Grymasow, DVCHOWNE.
Fukow, háłásow Frászká záwadźi;
Coż z tego iutro? Zmieni się futro Co się ieżyło,
W trąbkę się zwinie, Co w dźikiey minie
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 78
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
. Azem poszedł doizby niechcąc słuchać tego comi jej zal było w drodze jadąc gdzie upatrzyli wodę in Plano że by się nieskryła wypuszczali ją przecie kilka razy do wody dla ochłodzenia i ucieszenia swojej natury postaremu i to niepomogło Było pisku wrzaska podostatku.
Stęskniło się to znikczemniało przywiedli królowi tak jako sowę odętą. Niezmiernie rad król widząc mówi stęskniło się to ale się to obaczy komu ją kazą pogłaskac to go wydra za rękę król rzecze Marysienku odważę się ja pogłaskać ją królowa perswaduje że by niechać aby nie ukąsiła on przecię usiadszy pole niej jak ją znowu na Łoszku posadzono do niej z ręką Powolej to sobie będę miał za dobry
. Azem poszedł doizby niechcąc słuchac tego comi iey zal było w drodze iadąc gdzie upatrzyli wodę in Plano że by się nieskryła wypuszczali ią przecie kilka razy do wody dla ochłodzenia y ucieszenia swoiey natury postaremu y to niepomogło Było pisku wrzaska podostatku.
Stęskniło się to znikczemniało przywiedli krolowi tak iako sowę odętą. Niezmiernie rad krol widząc mowi stęskniło się to ale się to obaczy komu ią kazą pogłaskac to go wydra za rękę krol rzecze Marysięnku odwazę się ia pogłaskać ią krolowa perswaduie że by niechać aby nie ukąsiła on przecię usiadszy pole niey iak ią znowu na Łoszku posadzono do niey z ręką Powoley to sobie będę miał za dobry
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 254v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
/ zaszedł w słowa z białągłową jakąś swarliwą/ ona rozgniewawszy się/ pogroziła mu/ że się tego prędko zemścić miała. Co aczkolwiek on sobie lekce ważył/ tejże wszakże nocy poczuł/ że mu się krosta na szjej uczyniła/ której gdy się zlekka dotykał/ i tarł ją/ wszytkę twarz z szyją odętą i opuchłą mieć się poczuł/ tak barzo/ że się też sprosny trąd po wszytkim ciele jego rozsypał. Wczym on wzłoki żadnej nie czynią/ ale jako na prędzej przyjacioły/ i urząd przyznawszy powiedział/ co się stało/ i jako mu pogrozili ta niewiasta czyniła/ mówiąc: że nie dla czego mszego/ jeno
/ zászedł w słowá z białągłową iákąś swarliwą/ oná rozgniewawszy sie/ pogroźiłá mu/ że sie tego prędko zemścić miáłá. Co áczkolwiek on sobie lekce ważył/ teyże wszákże nocy poczuł/ że mu sie krostá ná szyey vczyniłá/ ktorey gdy sie zlekká dotykał/ y tarł ią/ wszytkę twarz z szyią odętą y opuchłą mieć sie poczuł/ ták bárzo/ że sie też sprosny trąd po wszytkim ciele iego rozsypał. Wczym on wzłoki żadney nie cżynią/ ále iáko na prędzey przyiacioły/ y vrząd przyznawszy powiedźiał/ co sie stáło/ y iáko mu pogrozili tá niewiástá czyniłá/ mowiąc: że nie dla czego mszego/ ieno
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 131
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614