płacząc wołały: Matuchno chleba/ chleba (bo one dziatki dwa dni już chleba nie miały) Matka będąc furyją Męża i płaczem dziatek poruszona haniebnie się rozgniewała/ i one dwoje dziatek doma zabiła. W nocy Mąż szaleniem pijany do domu przyszedszy nioczym nie wiedział/ co się było stało/ poszedł spać a nader opitym będąc jak skoro twardo zasnął/ i na łóżku jak zabity leżał: ona (Zona) właśnie tymże nożem/ którym dziatki pomordowała/ Męża spiącego przebiła. Gdy się Magistrat albo Urząd o tym okrutnym i strasznym Uczynku dowiedział: Zonę onę pojmać kazał/ i jako tę/ która rozumiała/ że dobrze była uczyniła/
płácząc wołáły: Mátuchno chlebá/ chlebá (bo one dźiatki dwá dni już chlebá nie miáły) Mátká będąc furyją Mężá y płáczem dźiatek poruszona hániebnie śię rozgniewáłá/ y one dwoje dźiatek domá zábiłá. W nocy Mąż száleniem pijány do domu przyszedszy nioczym nie wiedźiał/ co śię było stáło/ poszedł spáć á náder opitym będąc ják skoro twárdo zásnął/ y ná łożku ják zábity leżał: oná (Zoná) właśnie tymże nożem/ ktorym dźiatki pomordowáłá/ Męża spiącego przebiłá. Gdy śię Magistrat álbo Urząd o tym okrutnym y strásznym Uczynku dowiedźiał: Zonę onę poimáć kazał/ y jáko tę/ ktora rozumiáłá/ że dobrze byłá uczyniłá/
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 27.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. I. p. Trinit. Conc. III. f. m. 69.
Poczuwali się w tym Lacedemonczycy (Spartanczycy) którzy taki chwalebny zwyczaj mieli/ że/ chcąc dziatki swoje do miernego życia przywieść/ a od opilstwa odwieść: Służebniki (Niewolniki) swoje winem upajali/ i na rynek wywodzili/ gdzie opitymi będąc dziwne jesty (potępki) po sobie pokazowali: jeden wpadł w błoto: drugi womitował (zwracał) trzeci jaką inszą sromotę zbroił/ etc. I mówili do dziatek Rodzicy: Widzicie miłe Dziatki/ jaka to hańba i sromota/ kiedy się kto oźrze i opije. Vid. q. D. Affelm. P
. I. p. Trinit. Conc. III. f. m. 69.
Poczuwáli śię w tym Lacedemonczycy (Spártánczycy) ktorzy táki chwalebny zwyczay mieli/ że/ chcąc dźiatki swoje do miernego żyćia przywieść/ á od opilstwá odwieść: Służebniki (Niewolniki) swoje winem upajáli/ y ná rynek wywodźili/ gdźie opitymi będąc dźiwne jesty (potępki) po sobie pokázowáli: jeden wpadł w błoto: drugi womitował (zwracał) trzeći jáką inszą sromotę zbroił/ etc. Y mowili do dziatek Rodźicy: Widźićie miłe Dźiatki/ jáka to háńbá y sromotá/ kiedy śię kto oźrze y opije. Vid. q. D. Affelm. P
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 42.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
dziatek swoich we dworze na zimnie bez drew i stróża w zęby jak w cymbały dzwoni, głód cierpi, śpiżarkę wyszafowała, piwniczkę wyszynkowała na niepewną żołnierza ludzkość i dyskrecyją, nastawując ucha, rychłoli jeden ze wsi, drugi do wsi, kotły albo bębny odezwą się nieszczęsnej. Już mój miły nad babami Herkules, jako bela opity namieśnik, zębami zgrzyta, na wąsy dmucha, jako papuć gębę odyma, władzą swoją bryka, ludziom przystępu, krzywdzie ucha, mizerii serca, zbytkowi wstrętu, skargom sprawiedliwości nie pozwala, depcząc rudera chudob mizernych ludzi tak pyszno i tryjumfalnie, jakby te były przez siłę i cnotę męstwa zburzenia Troi albo Rzymu pogańskiego. I
dziatek swoich we dworze na zimnie bez drew i stróża w zęby jak w cymbały dzwoni, głód cierpi, śpiżarkę wyszafowała, piwniczkę wyszynkowała na niepewną żołnierza ludzkość i dyskrecyją, nastawując ucha, rychłoli jeden ze wsi, drugi do wsi, kotły albo bębny odezwą się nieszczęsnej. Już mój miły nad babami Herkules, jako bela opity namieśnik, zębami zgrzyta, na wąsy dmucha, jako papuć gębę odyma, władzą swoją bryka, ludziom przystępu, krzywdzie ucha, mizeryi serca, zbytkowi wstrętu, skargom sprawiedliwości nie pozwala, depcząc rudera chudob mizernych ludzi tak pyszno i tryjumfalnie, jakby te były przez siłę i cnotę męstwa zburzenia Troi albo Rzymu pogańskiego. I
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 282
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Ziemia Perekopska żyżna w pszeni- Całego świata, praecipue o TARTARYJ Mniejszej.
ce, nie tylko w proso; wód rzecznych nie ma, ma jednak źrzodła, zimna, wiatry. Po zawartym z Sąsiadami pokoju gęsto się budują. Mało jadają, co napadną. Zon im mieć wolno wiele, ale wolą konie karmić. Opici czasem winem, a cześciej Bezą swoim zwyczajnym trunkiem, twarzą ku Słońcu leżą, a tak trzyźwieją potym. Prosa i plew z wodą zakłuciwszy jedzą, oprócz mięsa końskiego na węglach przypieczonego, albo pod kulbaką sparzonego. Wielki to już u nich bańkiet, końskie mięso, osobliwie źrebiąt i mleko. Głowy końskie zastawiają na stole
. Ziemia Perekopska żyżna w pszeni- Całego świata, praecipuè o TARTARII Mnieyszey.
ce, nie tylko w proso; wod rzecznych nie ma, ma iednak źrzodła, zimna, wiatry. Po zawartym z Sąsiadami pokoiu gęsto się buduią. Mało iadaią, co napadną. Zon im mieć wolno wiele, ale wolą konie karmić. Opici czasem winem, a cześciey Bezą swoim zwyczaynym trunkiem, twarzą ku Słońcu leżą, a tak trzyźwieią potym. Prosa y plew z wodą zakłuciwszy iedzą, oprocz mięsa końskiego na węglach przypieczonego, albo pod kulbaką zparzonego. Wielki to iuż u nich bańkiet, końskie mięso, osobliwie źrzebiąt y mleko. Głowy końskie zastawiaią na stole
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 424
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
/ Miał dać Jabłko. A mimo Królewską Junonę I Minerwę uczoną/ że mu cudzą żonę Wenus gdzieś tam zraiła/ onej je przysądził. Rzecze tu Andronia. O barzoś pobłądził Prostak Parys/ i dekret jego ladajaki/ Bo je miał dać godniejszej/ nie przeskoczce takiej Która prócz swywolnymi bawiąc się sprawami/ Ludzie mąmi opite swymi rozkoszami. Minerwie to służyło: Bowiem ta mądrości I wojennej pospołu Boginią dzielności/ Zapalczywa baczeniem utrzymywa boje/ A nad to co większego może być oboje. Na co jej Walerio. Dobry jest Parysów Dobry dekret: bo według sprawił się napisów Jabła tego/ żeby z nich dane gładszej było/ Tejże je dał
/ Miał dáć Iábłko. A mimo Krolewską Iunonę Y Minerwę vczoną/ że mu cudzą żonę Wenus gdzieś tám zráiłá/ oney ie przysądził. Rzecze tu Andronia. O bárzoś pobłądził Prosták Párys/ y dekret iego ládáiáki/ Bo ie miał dáć godnieyszey/ nie przeskoczce tákiey Ktora procz swywolnymi báwiąc się spráwámi/ Ludzie mąmi opite swymi roskoszámi. Minerwie to służyło: Bowiem tá mądrości Y woienney pospołu Boginią dzielnośći/ Zápálczywa baczeniem vtrzymywa boie/ A nád to co wiekszego może bydź oboie. Ná co iey Wáleryo. Dobry iest Párysow Dobry dekret: bo według spráwił się napisow Iábłá tego/ żeby z nich dáne głádszey było/ Teyże ie dał
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 16
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
teraz w tej dobie Param się ja miłością/ kiedy w tym obrocie/ I trojakim opływam czoła swego pocie/ Ale tylkoś próżnuje/ jako w on czas w Lemnie. Więc śmiechu raz którego nastroiła zemnie Marka twoja/ już ją to drugi raz ominie/ Niech tam miękkie Parys/ i jako Cyrce świnie/ Rozkoszami opite w chlewach swych zawiera/ Nie o obóz i męże zbrojne się ociera. Punkt III.
Zapłonie się Kupido/ acz jest niewstydliwy/ I stąd łuczek z napietej zrzuciwszy cięciwy/ Ciężko barzo żałosny/ że jego ta praca Na wiatr poszła/ do Matki z niszczym się powraca/ W której drodze wysoki Atlant przelatując/ A
teraz w tey dobie Param się ia miłością/ kiedy w tym obrocie/ Y troiákim opływam czołá swego pocie/ Ale tylkoś prożnuie/ iáko w on czás w Lemnie. Więc smiechu raz ktorego nástroiłá zemnie Márká twoiá/ iuż ią to drugi raz ominie/ Niech tám miękkie Párys/ y iáko Cyrce świnie/ Roskoszámi opite w chlewách swych záwiera/ Nie o oboz y męże zbroyne się ociera. Punkt III.
Zápłonie się Kupido/ ácz iest niewstydliwy/ Y ztąd łuczek z nápietey zrzuciwszy cięciwy/ Cięszko bárzo żáłosny/ że iego tá praca Ná wiátr poszłá/ do Mátki z niszczym się powráca/ W ktorey drodze wysoki Athlánt przelátuiąc/ A
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 93
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
wesele smutek odmieniała: Śmiała się z niemi kiedy do niej przyszli/ I swe w pogodę czoło ubierała. A wzrokiem jasnem z nagłej dobrej myśli/ Na smutnych sercach chmury rozbijała: Tak że co się wprzód żalem zachmurzyły/ Na niebieski się śmiech wypogodziły. 92. Śmiechem i mową wdzięczną smak dawała/ Zmysłom dwojaką rozkoszą opitem: Ze jakby serca z piersi wydzierała/ Wprzód nieprzywykłe wdziękom tak obfitem. A miłość jako zwykła zabijała/ Tak miodem jako piołunem zakrytem: W której śmiertelne równo każdy doby/ Tak są lekarstwa/ jako i choroby. 93. Śmiechy wesołe ze łzami smętnemi/ Bojaźń nadzieje/ lód z ogniem złożyła: Rzeczy przeciwne/
wesele smutek odmieniáłá: Smiałá się z niemi kiedy do niey przyszli/ Y swe w pogodę czoło vbieráłá. A wzrokiem iásnem z nagłey dobrey myśli/ Ná smutnych sercách chmury rozbiiáłá: Ták że co się wprzod żalem záchmurzyły/ Ná niebieski się śmiech wypogodźiły. 92. Smiechem y mową wdźięczną smák dawáłá/ Zmysłom dwoiaką roskoszą opitem: Ze iakby sercá z pierśi wydźieráłá/ Wprzod nieprzywykłe wdźiękom ták obfitem. A miłość iáko zwykłá zábiiáłá/ Ták miodem iáko piołunem zákrytem: W ktorey śmiertelne rowno káżdy doby/ Tak są lekárstwá/ iáko y choroby. 93. Smiechy wesołe ze łzámi smętnemi/ Boiaźń nádźieie/ lod z ogniem złożyłá: Rzeczy przećiwne/
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 103
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618