? Rozumiały drugi że dobre wino pili/ a oni z tabaku kurzawą nosy nadziali. Patrz na koniczka świercznego/ ten niewiele półmisków miał na obiad/ a jako głośno śpiewa; rossy trochę skosztowawszy. Wiatrem stelkonowie żywi; a jako po lesiech raźno skaczą? Hetmany Rzymskie nad rzepą/ którą sami przy oboźnym ogniu piekli/ zastawano/ a było dobrze: nie o tymby myślić aby więcej przybywało/ ale o tym/ aby nam tak wiele nie było potrzeba: w ten czas delicij zażyjesz prawdziwych/ jako do tej doskonałości przyjdziesz. Nadobnie mawiał Konsul jeden Rzymski: Beatus est, non qui ea habet quae cupit; sed qui ea non cupit
? Rozumiały drugi że dobre wino pili/ á oni z tábáku kurzáwą nosy nádźiali. Pátrz ná koniczká świercznego/ ten niewiele połmiskow miał ná obiad/ á iáko głośno śpiewa; rossy trochę skosztowawszy. Wiátrem stelkonowie żywi; á iáko po leśiech ráźno skaczą? Hetmány Rzymskie nád rzepą/ ktorą sámi przy oboźnym ogniu piekli/ zástáwano/ á było dobrze: nie o tymby myślić áby więcey przybywáło/ ále o tym/ áby nam ták wiele nie było potrzebá: w ten czás deliciy záżyiesz prawdźiwych/ iáko do tey doskonáłośći przyidźiesz. Nadobnie mawiał Consul ieden Rzymski: Beatus est, non qui ea habet quae cupit; sed qui ea non cupit
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 83
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Gnano stadami do Wiednia żeby naprawiali zapokutę te dziury co je w morach i w Wałach porobili. Armaty zostały wszystkie obóz został zewszystkiemi Bogactwami. Złota, koni Wielbłądów Bawołów, bydeł Owiec stadami koło Obozu pełno, Onych namiotów ślicznych Bogatych onych sepetów z różnemi specjałami ad Munditiem Nawet piniędzy niedostarczyli pobrać bo tego po wszystkich namiotach zastawano dosyć Wezerskie namioty tak wielkie jako jest cała Warszawa w swojej Cyrkumferencyjej Na króla naszego ubiezano ze wszystkiemi dostatkami nawet worki Talerów wielkiemi na ziemi lezały stosami. Dywanami Złotemi srebrnemi Ziemia. Usłana, łóżko z Pościelą kilka dziesiąt tysięcy Talerów szacowano, Pokoiki wtych Namiotach tak skryte że ledwie trzeciego dnia znaleziono utajoną jakąś wezerską dylektę.
Gnano stadami do Wiednia zeby naprawiali zapokutę te dziury co ie w morach y w Wałach porobili. Armaty zostały wszystkie oboz został zewszystkiemi Bogactwami. Złota, koni Wielbłądow Bawołow, bydeł Owiec stadami koło Obozu pełno, Onych namiotow slicznych Bogatych onych sepetow z roznemi specyałami ad Munditiem Nawet piniędzy niedostarczyli pobrać bo tego po wszystkich namiotach zastawano dosyć Wezerskie namioty tak wielkie iako iest cała Warszawa w swoiey Cyrkumferencyiey Na krola naszego ubiezano ze wszystkiemi dostatkami nawet worki Talerow wielkiemi na ziemi lezały stosami. Dywanami Złotemi srebrnemi Ziemia. Usłana, łoszko z Poscielą kilka dziesiąt tysięcy Talerow szacowano, Pokoiki wtych Namiotach tak skryte że ledwie trzeciego dnia znaleziono utaioną iakąś wezerską dilektę.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 260v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
bił i żywcem Szwedów brać kazał. Także Działdowa miasteczka obronnego z niemałą kupą Szwedów dobył, których wyciąć kazał, mieszczanom folgowano. Toż się stało w kilkunastu miasteczkach koło Grudziądza i Torunia, wszędzie Szwedów po kilku, po kilkunastu po dworach szlacheckich i plebaniach, po wsiach, jako to w mięsopusty tańcujących, weselących się zastawano. Wzięła ta mięsopustna trajedia niedziel ze dwie i aż się na granicy pruskiej koło Hoczela i Mławy trochę oparła, bo aż tam Czarniecki na czas wojsko rozłożył, a podjazdami gdzie mógł w głębszych Prusiech Szwedów tępił, które się aż o Elbląg i Malbork opierały. Rok 1657
Słysząc o tym król szwedzki, ledwie się nie
bił i żywcem Szwedów brać kazał. Także Działdowa miasteczka obronnego z niemałą kupą Szwedów dobył, których wyciąć kazał, miesczanom folgowano. Toż się stało w kilkunastu miasteczkach koło Grudziądza i Torunia, wszędzie Szwedów po kilku, po kilkunastu po dworach slacheckich i plebaniach, po wsiach, jako to w mięsopusty tańcujących, weselących się zastawano. Wzięła ta mięsopustna traiedyja niedziel ze dwie i aż się na granicy pruskiej koło Hoczela i Mławy trochę oparła, bo aż tam Czarniecki na czas wojsko rozłożył, a podjazdami gdzie mógł w głębszych Prusiech Szwedów tępił, które się aż o Elbląg i Malbork opierały. Rok 1657
Słysząc o tym król szwedzki, ledwie się nie
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 230
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
: a jako ją przeładujesz/ barzo na cię sarka/ i szkodzi co nazbyt. Patrz na koniczka świercznego/ ten nie wiele pułmisków miał na obiad/ a jako głośno śpiewa rosy trochę skosztowawszy: Wiatrem Stelionowie żywi/ a jako po lesiech raźno skaczą: Hetmany Rzymskie na rzepą/ którą sami przy oboźnym ogniu piekli/ zastawano/ a dobrze bywało. Nie potrzebuje natura towia wiele pułmisków/ ani zdrowie twoje/ bo ex varietate ciboru, procedit varietas morborum. Insza gdyć się przyjaciel abo gość w dom trafi/ możesz jeden i drugi pułmisek przyczynić/ jeśli gość niebywały w domu twoim: jeśli też nieprzyczynisz/ obrazić się tym nie
: á iáko ią przełáduiesz/ bárzo ná ćię sarka/ y szkodźi co názbyt. Pátrz ná koniczká świercznego/ ten nie wiele pułmiskow miał ná obiad/ á iáko głośno spiewa rosy trochę skosztowawszy: Wiátrem Stellionowie żywi/ á iáko po leśiech ráźno skaczą: Hetmány Rzymskie ná rzepą/ ktorą sámi przy oboźnym ogniu piekli/ zástáwano/ á dobrze bywáło. Nie potrzebuie náturá towiá wiele pułmiskow/ áni zdrowie twoie/ bo ex varietate ciboru, procedit varietas morborum. Insza gdyć się przyiáćiel ábo gość w dom tráfi/ możesz ieden y drugi pułmisek przyczynić/ iesli gość niebywáły w domu twoim: iesli też nieprzyczynisz/ obráźić się tym nie
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 125
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625