, Od tej ziemie, kędy nic bez grzechu, bez winy, Wzrok od nieba podniesiesz; o, gdyżby tam gościć! Przebóg, nie masz ci czego na świecie zazdrościć. Niech inszy gmerzą w błocie i w ziemskiej fortunie, W niebo człowiek pobożny patrząc, na to plunie. Niebu kwoli wspaniałą wszytko zaepce piętą, Tu mu tylko zazdrością wolno spłonąć świętą; Owszem, nie tylko wolno, lecz koniecznie trzeba Nie dawać się nikomu uprzedzić do nieba. Boć i diabeł zazdrości, i gdzie jego władza Zdole, tam wniść człowieku, skąd sam spadł, przeszkadza. 268 (P). SŁAWĘ NAD ŻYWOT PRZEKŁADA WSPANIAŁY
Kiedy
, Od tej ziemie, kędy nic bez grzechu, bez winy, Wzrok od nieba podniesiesz; o, gdyżby tam gościć! Przebóg, nie masz ci czego na świecie zazdrościć. Niech inszy gmerzą w błocie i w ziemskiej fortunie, W niebo człowiek pobożny patrząc, na to plunie. Niebu kwoli wspaniałą wszytko zaepce piętą, Tu mu tylko zazdrością wolno spłonąć świętą; Owszem, nie tylko wolno, lecz koniecznie trzeba Nie dawać się nikomu uprzedzić do nieba. Boć i diabeł zazdrości, i gdzie jego władza Zdole, tam wniść człowieku, skąd sam spadł, przeszkadza. 268 (P). SŁAWĘ NAD ŻYWOT PRZEKŁADA WSPANIAŁY
Kiedy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 118
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.
Ogolił one staropolskie wąsy, Kortezyjanka właśnie tak szepleni; Patrzże, gdy pójdzie w galardy i w pląsy. Jeśli mu zganisz, że się tak odmieni: Cóż komu na tym? Zaraz w sapy, w dąsy. A dureń ufa w tych, co chodzi z nimi; Bo ta iglica, co po piętach dzwoni, Przysięgę, że go szabli nie obroni.
A teraz, kiedy trzeba wyniść w pole, Bronić ojczyzny, zarobić na sławę, Niechaj mi oko każdy nim wykolę, Już on ma swoję gdzie indziej wyprawę. Woli to z mapy obaczyć na stole; Dość draganowi siła dał na strawę. Wygramy: to pan
.
Ogolił one staropolskie wąsy, Kortezyjanka właśnie tak szepleni; Patrzże, gdy pójdzie w galardy i w pląsy. Jeśli mu zganisz, że się tak odmieni: Cóż komu na tym? Zaraz w sapy, w dąsy. A dureń ufa w tych, co chodzi z nimi; Bo ta iglica, co po piętach dzwoni, Przysięgę, że go szabli nie obroni.
A teraz, kiedy trzeba wyniść w pole, Bronić ojczyzny, zarobić na sławę, Niechaj mi oko każdy nim wykolę, Już on ma swoję gdzie indziej wyprawę. Woli to z mapy obaczyć na stole; Dość draganowi siła dał na strawę. Wygramy: to pan
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 155
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niedbali/ poziewają na to: trzeci/ a ci pobożnie jak powarzeni chodzą/ rady w tym dać sobie niemogąc. Niemogąc chytrej tej przewotności szatańskiej wyrozumieć/ a obaczyć/ że to jemu o ostatnie w narodzie naszym poszło/ dla czego on wszytko piekło naprzeciw dziejącemu się/ za przemysłem Boskim dobremu poruszyć/ piętę podnieść/ i rogi nastawić musiał. Wszakże by dobrze wszytkie swoje piekielne mocarstwa i władzy ze wszytkimi ich chytrościami dźwignął/ nie nie uśpieje. Durum enim est contra stimulum calcitrare, nie śpieszno szatanowi z Panem Bogiem iść wzapasy. Co abowiem pod niebem tak mocne jest/ jak jest mocna prawda? kamień to jest na
niedbáli/ poźiewáią ná to: trzeći/ á ci pobożnie iák powárzeni chodzą/ rády w tym dáć sobie niemogąc. Niemogąc chytrey tey przewotnośći szatáńskiey wyrozumieć/ á obacżyć/ że to iemu o ostátnie w narodźie nászym poszło/ dla cżego on wszytko piekło náprzećiw dźieiącemu sie/ zá przemysłem Boskim dobremu poruszyć/ piętę podnieść/ y rogi nástáwić muśiał. Wszákże by dobrze wszytkie swoie piekielne mocárstwá y władzy ze wszytkimi ich chytrośćiámi dźwignął/ nie nie vśpieie. Durum enim est contra stimulum calcitrare, nie śpieszno szátánowi z Pánem Bogiem iść wzapásy. Co ábowiem pod niebem ták mocne iest/ iák iest mocna prawdá? kámień to iest ná
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 10
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
z poganinem, Gdy miasta, zamki i otwarte pola Zabrał Podola,
Rozumiał, że nas już cale pochłonie I że w Bałtyckim zmordowane konie, Tam kędy wiślne wpadają powodzi, Morzu podbrodzi.
Ale i wtenczas, choć własne niezgody Ostatniej mało nie przyniosły szkody, Bóg nas ratował, że przez mocne wstręty Serce mu w pięty
Poszło; bo kiedy marszałek z wybranym Rycerstwem, szczęściem nigdy niesłychanym Gromił Tatary, że ich większa siła Cale zginęła,
Cofnął się nazad, i widząc złą sprawę, Za Dniestrową się pospieszył przeprawę I nie oparł się aż w wołoskiej ziemi Z wojskami swymi.
Stanęły wtenczas pakta bez przysięgi, Których nie patrząc znowu się potęgi
z poganinem, Gdy miasta, zamki i otwarte pola Zabrał Podola,
Rozumiał, że nas już cale pochłonie I że w Bałtyckim zmordowane konie, Tam kędy wiślne wpadają powodzi, Morzu podbrodzi.
Ale i wtenczas, choć własne niezgody Ostatniej mało nie przyniosły szkody, Bog nas ratował, że przez mocne wstręty Serce mu w pięty
Poszło; bo kiedy marszałek z wybranym Rycerstwem, szczęściem nigdy niesłychanym Gromił Tatary, że ich większa siła Cale zginęła,
Cofnął się nazad, i widząc złą sprawę, Za Dniestrową się pospieszył przeprawę I nie oparł się aż w wołoskiej ziemi Z wojskami swymi.
Stanęły wtenczas pakta bez przysięgi, Ktorych nie patrząc znowu się potęgi
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 483
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
jest 1000. A stai Geometrycznych 8. Jakiej miary zwyczajne są mile Włoskie i Angielskie. Mile Polskie nie po wszystkich Prowincjach są jednakowe. Atoli do trojakiego wymiaru redukować się mogą. Jedne są które liczą w sobie mil Włoskich 4. to jest kroków Geometrzycznych 4000. a staj 32. Drugie które liczą mil Włoskich pół pięty: to jest kroków 4500. a staj 36. Trzecie które liczą mil Włoskich pięć to jest kroków 5000. a staj 40. Atoli pospolitsze są pierwsze. Lubo znajdują się i większe, jako to Podolskie, i mniejsze.
Kładę tu dyferencją mil między sobą, które się znajdują w pryncypalnych Państwach Europy, a liczba
iest 1000. A stai Geometrycznych 8. Jákiey miary zwyczaine są mile Włoskie y Angielskie. Mile Polskie nie po wszystkich Prowincyach są iednakowe. Atoli do troiakiego wymiaru redukować się mogą. Jedne są ktore liczą w sobie mil Włoskich 4. to iest krokow Geometrzycznych 4000. á stay 32. Drugie ktore liczą mil Włoskich poł pięty: to iest krokow 4500. á stay 36. Trzecie ktore liczą mil Włoskich pięć to iest krokow 5000. á stay 40. Atoli pospolitsze są pierwsze. Lubo znaiduią się y większe, iáko to Podolskie, y mnieysze.
Kładę tu differencyą mil między sobą, ktore się znaiduią w pryncypalnych Państwach Europy, á liczba
Skrót tekstu: BystrzInfRóżn
Strona: Z2v
Tytuł:
Informacja różnych ciekawych kwestii
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
ekonomia, fizyka, matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Skoczy i w taniec, zrzuciwszy choboty, I szczerze myśli po dobrym obżynku O odpoczynku.
Żaden mu rozruch nie rozerwie wczasu, Przykrego nigdy nie słyszy hałasu, Prócz szumu z wody, co snowi pomocy Dodaje w nocy.
Zdrowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna, Co ją wykopie rydlem, niż zwierzyna, Niż chleb podbitą piętą wywierciany, Stojąc przed pany.
To pałac jego — uklecona chata,
Dworzanów trzyma parobcza zaplata, Straż się też wierna na złodzieja sroży, Kundel w obroży.
Ostatek dworu: baran, ciołek, woły; Kapela: ptastwa krzyk z rana wesoły; Piernaty: trawa; namiot pokojowy: Cień jaworowy.
Szkarłatów nie masz
Skoczy i w taniec, zrzuciwszy choboty, I szczerze myśli po dobrym obżynku O odpoczynku.
Żaden mu rozruch nie rozerwie wczasu, Przykrego nigdy nie słyszy hałasu, Prócz szumu z wody, co snowi pomocy Dodaje w nocy.
Zdrowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna, Co ją wykopie rydlem, niż zwierzyna, Niż chleb podbitą piętą wywierciany, Stojąc przed pany.
To pałac jego — uklecona chata,
Dworzanów trzyma parobcza zaplata, Straż się też wierna na złodzieja sroży, Kundel w obroży.
Ostatek dworu: baran, ciołek, woły; Kapela: ptastwa krzyk z rana wesoły; Piernaty: trawa; namiot pokojowy: Cień jaworowy.
Szkarłatów nie masz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 163
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Wstydu nie boi, owszem by wstyd miała, Gdyby beze mnie położyć się śmiała.
Króle i chłopy, poddanych i pany, Mężczyzny i płeć białą mam pod sobą, I zaraz świętsze uczynię kapłany, Kiedy ich swoją przykryję ozdobą. Ręce ucięte, brzuch mam rozerznięty, I głowy nie mam, ni kolan, ni pięty.
Topią mię, biją kijem, ciągną, kręcą, Pieką, obieszą nawet na powrozie, Jednak mię taką sprawą nie odchęcą, Bom tym piękniejsza, im-em bardziej w grozie. Ma mię i żebrak, i ty mię, łaskawy, Masz, czytelniku, jeśliś nieplugawy. GADKA CZWARTA
Szczeram jest woda,
Wstydu nie boi, owszem by wstyd miała, Gdyby beze mnie położyć się śmiała.
Króle i chłopy, poddanych i pany, Mężczyzny i płeć białą mam pod sobą, I zaraz świętsze uczynię kapłany, Kiedy ich swoją przykryję ozdobą. Ręce ucięte, brzuch mam rozerznięty, I głowy nie mam, ni kolan, ni pięty.
Topią mię, biją kijem, ciągną, kręcą, Pieką, obieszą nawet na powrozie, Jednak mię taką sprawą nie odchęcą, Bom tym piękniejsza, im-em bardziej w grozie. Ma mię i żebrak, i ty mię, łaskawy, Masz, czytelniku, jeśliś nieplugawy. GADKA CZWARTA
Szczeram jest woda,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 191
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
masz, mniemam, Gorszego słowa nad to: miałem, teraz nie mam. 69. MYŚLISTWO
Mysz na ziarko, lis na mysz, chart na lisa strzeże, Na charta wilk, na wilka chłop; śmierć chłopa rzeże; Bóg śmierć zabił; nad Boga nic: pod jego świętą Machina tego świata obraca się piętą, I jeżeli rzec może proch śmiertelnej nędze, Igra swoją możnością w ludzkiej niedołędze. 70. PODOBNE MONOSYLLABA
Kmieć na grosz, pan na kmiecia, ksiądz na pana łowiec, Na księdza czart po śmierci, na świecie Lipowiec — Ale na tego tylko, co owiec nie strzyże, Z skórą drze, nic nie umie
masz, mniemam, Gorszego słowa nad to: miałem, teraz nie mam. 69. MYŚLISTWO
Mysz na ziarko, lis na mysz, chart na lisa strzeże, Na charta wilk, na wilka chłop; śmierć chłopa rzeże; Bóg śmierć zabił; nad Boga nic: pod jego świętą Machina tego świata obraca się piętą, I jeżeli rzec może proch śmiertelnej nędze, Igra swoją możnością w ludzkiej niedołędze. 70. PODOBNE MONOSYLLABA
Kmieć na grosz, pan na kmiecia, ksiądz na pana łowiec, Na księdza czart po śmierci, na świecie Lipowiec — Ale na tego tylko, co owiec nie strzyże, Z skórą drze, nic nie umie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 232
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 283 (P). JESZCZE LEPIEJ NIŻ DOBRZE O Dio, tropo di favore
Widząc Włoch, jak żyw nigdy nie siedząc na koniu, Gdy Polak wsiadał na koń, gdzieś też na ustroniu Zaprowadziwszy, westchnie o pomoc do Boga. Toż co skoku, a była dębowa podłoga, Zawiedzie się i ledwie dotknie piętą łęku, Przepadł na drugą stronę, ząb wybił na sęku. Toż stłukszy się szkaradnie, oczy dźwignie w gorę: Nazbyt łaski, o Dio, tropo di favore. 284 (P). ŻADNA REGUŁA BEZ EKSCEPCJEJ
W desperackich terminach już zostając, chory Kazał wszytkie zgromadzić z Krakowa doktory; Wszyscy się zgodzą,
. 283 (P). JESZCZE LEPIEJ NIŻ DOBRZE O Dio, tropo di favore
Widząc Włoch, jak żyw nigdy nie siedząc na koniu, Gdy Polak wsiadał na koń, gdzieś też na ustroniu Zaprowadziwszy, westchnie o pomoc do Boga. Toż co skoku, a była dębowa podłoga, Zawiedzie się i ledwie dotknie piętą łęku, Przepadł na drugą stronę, ząb wybił na sęku. Toż stłukszy się szkaradnie, oczy dźwignie w gorę: Nazbyt łaski, o Dio, tropo di favore. 284 (P). ŻADNA REGUŁA BEZ EKSCEPCJEJ
W desperackich terminach już zostając, chory Kazał wszytkie zgromadzić z Krakowa doktory; Wszyscy się zgodzą,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 312
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wysoko ukasana: i koń pragnął wody, Lecz i sam potrzebował podobno wygody. Wjedzie zatem do strugi, a gdy go Wenera Ruszy, dobędzie z mieszka twardego talera I ukazawszy dziewce: „Dam ci — rzecze — a ty Podnieś wyżej koszule.” Wnet doszły traktaty. Obaczywszy, czego chciał, dziękuje; wraz piętą Trąci konia i w drogę jedzie przedsięwziętą. Jeszcze jej nie odjechał na całe stajanie, Gdy ta bieży, wołając: „Poczekajcie, panie! — Toż przybiegszy — zaprawdę, krzywdę byście mieli: Dobrzeście zapłacili, a źleście widzieli; W jednęście tylko stronę patrzyli nad strugą, Za te pieniądze widzieć
Wysoko ukasana: i koń pragnął wody, Lecz i sam potrzebował podobno wygody. Wjedzie zatem do strugi, a gdy go Wenera Ruszy, dobędzie z mieszka twardego talera I ukazawszy dziewce: „Dam ci — rzecze — a ty Podnieś wyżej koszule.” Wnet doszły traktaty. Obaczywszy, czego chciał, dziękuje; wraz piętą Trąci konia i w drogę jedzie przedsięwziętą. Jeszcze jej nie odjechał na całe stajanie, Gdy ta bieży, wołając: „Poczekajcie, panie! — Toż przybiegszy — zaprawdę, krzywdę byście mieli: Dobrzeście zapłacili, a źleście widzieli; W jednęście tylko stronę patrzyli nad strugą, Za te pieniądze widzieć
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 360
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987