ludzi było i kapłanów: celebrował iksiądz Jodkowski dziekan Słonimski, kazał iksiądz Woronicz jezuita, kaznodzieja nowogrodzki, który prędko potem dany mi a Societate ad latus do dworu za teologa.
Polowałem często, a zwłaszcza na niedźwiedzie wyjeżdżałem, ale bez szczęścia: bo siedmnaście razy otoczonych goniliśmy, a tylko dwóch i to piastunów zamordowały psy, przez czas wszystek: albo wiatry i szturmy, albo deszcz, albo wilcy, albo jakakolwiek zawada zawsze musiała nam przeszkodzić. Zające zaś i liszki do nasycenia szczwaliśmy.
Imieniny żenie mojej na św. Teressę sprawowałem, ichmość pp. sąsiad na ten akt mając u siebie, po których imeninach prędko
ludzi było i kapłanów: celebrował jksiądz Jodkowski dziekan Słonimski, kazał jksiądz Woronicz jezuita, kaznodzieja nowogrodzki, który prędko potém dany mi a Societate ad latus do dworu za teologa.
Polowałem często, a zwłaszcza na niedźwiedzie wyjeżdżałem, ale bez szczęścia: bo siedmnaście razy otoczonych goniliśmy, a tylko dwóch i to piastunów zamordowały psy, przez czas wszystek: albo wiatry i szturmy, albo deszcz, albo wilcy, albo jakakolwiek zawada zawsze musiała nam przeszkodzić. Zające zaś i liszki do nasycenia szczwaliśmy.
Imieniny żenie mojéj na św. Teressę sprawowałem, ichmość pp. sąsiad na ten akt mając u siebie, po których imeninach prędko
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 103
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
hetmanowej w Lubczu rezydującej, i tam na powrót męża z sejmiku brzeskiego czekającej, którego ja niedoczekawszy do Bakszt odjechałem, żonę u ip. hetmanowej zostawiwszy. Stanąłem w Baksztach, daj Boże szczęśliwie, 19 Februarii, i zaraz miałem trzy obławy niedźwiedzie: jedną w Słobodzie, gdzie w sieciach ubito dwóch piastunów, sama przebiła się obcess przez obławę; drugą w Korowajowie, gdzie pod samym browarem żydowskim i pod gumnami chłopskiemi leżącą niedźwiedzicę psy same dotrzymały i bez strzelania zagryzły; trzecią w Wołmie, ale przed obławą wyszła i nie doleżała samotrzecia. Byli ze psy swojemi u mnie na tych łowach ipp. Teofil i Jan Żyzemscy.
hetmanowéj w Lubczu rezydującéj, i tam na powrót męża z sejmiku brzeskiego czekającéj, którego ja niedoczekawszy do Bakszt odjechałem, żonę u jp. hetmanowéj zostawiwszy. Stanąłem w Baksztach, daj Boże szczęśliwie, 19 Februarii, i zaraz miałem trzy obławy niedźwiedzie: jedną w Słobodzie, gdzie w sieciach ubito dwóch piastunów, sama przebiła się obcess przez obławę; drugą w Korowajowie, gdzie pod samym browarem żydowskim i pod gumnami chłopskiemi leżącą niedźwiedzicę psy same dotrzymały i bez strzelania zagryzły; trzecią w Wołmie, ale przed obławą wyszła i nie doleżała samotrzecia. Byli ze psy swojemi u mnie na tych łowach jpp. Teofil i Jan Żyzemscy.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 160
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
także ip. de Raes porucznik mój; mieliśmy pokurcików i psów zwierzynnych 59. Ubiliśmy niedźwiedzia pod Lesznią iksiędza biskupa, drugiego pod Turcem, trzeciego pod Klinkiem, czwartego pod Charewiczami, piątego między Korowajowem i Dryczynem, szóstego pod Turynem który połamał wielu ludzi, inter alios ip. Marcina Bykowskiego, siódma niedźwiedzicę z piastunem pod Pudzickiem.
25 Februarii jechałem z jejmością i całą familią do Brasławia; w Ukolsku wymieszkawszy niedziel trzy, dla następującej rezolucji wróciliśmy się do Bakszt; stanęliśmy 20 Martii w Baksztach. Mieliśmy tam w Ukolsku wszystkie wygody: bawiliśmy się z gośćmi ustawicznemi; często też na ryby na jeziora
także jp. de Raes porucznik mój; mieliśmy pokurcików i psów zwierzynnych 59. Ubiliśmy niedźwiedzia pod Lesznią jksiędza biskupa, drugiego pod Turcem, trzeciego pod Klinkiem, czwartego pod Charewiczami, piątego między Korowajowem i Dryczynem, szóstego pod Turynem który połamał wielu ludzi, inter alios jp. Marcina Bykowskiego, siódma niedźwiedzicę z piastunem pod Pudzickiem.
25 Februarii jechałem z jejmością i całą familią do Brasławia; w Ukolsku wymieszkawszy niedziel trzy, dla następującéj rezolucyi wróciliśmy się do Bakszt; stanęliśmy 20 Martii w Baksztach. Mieliśmy tam w Ukolsku wszystkie wygody: bawiliśmy się z gośćmi ustawicznemi; często téż na ryby na jeziora
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 174
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
za sepety one białegłowy niosły. Tedy jedna, której mąż był książęciem w mieście: „Co uniesie, darował zwycięzca niewieście. Zostawiłyśmy złoto, perłyśmy rozsuły, Otworzyły zdobyczą żołnierzom szkatuły; Nad mężów droższych fantów nie mając, tych zdrowo Wynosimy z fortece na cesarskie słowo.” Patrząc cesarz na one mężów swych piastuny, Nie rzkąc zdrowie, ale ich ocalił fortuny, I dla wiecznej pamiątki, z ich imion podpisem, Tym każe swe pałace ozdobić abrysem. 263 (P). CHLEBEM, CZAPKĄ, SOLĄ CO SÓL MA DO PRZYJAŹNI
Staropolska przypowieść: czapką, chlebem, solą, Jeżeli ich kto chce mieć, przyjaciół niewolą
za sepety one białegłowy niosły. Tedy jedna, której mąż był książęciem w mieście: „Co uniesie, darował zwycięzca niewieście. Zostawiłyśmy złoto, perłyśmy rozsuły, Otworzyły zdobyczą żołnierzom szkatuły; Nad mężów droższych fantów nie mając, tych zdrowo Wynosimy z fortece na cesarskie słowo.” Patrząc cesarz na one mężów swych piastuny, Nie rzkąc zdrowie, ale ich ocalił fortuny, I dla wiecznej pamiątki, z ich imion podpisem, Tym każe swe pałace ozdobić abrysem. 263 (P). CHLEBEM, CZAPKĄ, SOLĄ CO SÓL MA DO PRZYJAŹNI
Staropolska przypowieść: czapką, chlebem, solą, Jeżeli ich kto chce mieć, przyjaciół niewolą
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 116
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cugiem składanym, z Dianą,
Co koń słoneczny, jeleń co miesięczny zdole, Jednym pojazdem w wielkie kwapiących się pole. Słońce spod chmur dopiero, miesiąc też na nowiu: Na kobiercu i jednym oboje wezgłowiu Zniewolonej pod dobrym Jowiszem fortuny, W wielkie, jakom rzekł, pole puszczają bieguny. Stój tak, piastunie orła, co rządzi Sarmaty, I ty, coś opuściwszy lilijowe kwiaty, Jaśnie Wielmożna Pani, pod jego się skrzydła Dała, przytrzymajcie swych woźników wędzidła, A w drogę, której żadna mil nie zliczy kwota, Przyjmcie od sługi swego wijatykiem wota. Wasze sobie za dobre znaki wziąwszy herby, Żyjcie bez wszelakich trosk,
cugiem składanym, z Dyjaną,
Co koń słoneczny, jeleń co miesięczny zdole, Jednym pojazdem w wielkie kwapiących się pole. Słońce spod chmur dopiero, miesiąc też na nowiu: Na kobiercu i jednym oboje wezgłowiu Zniewolonej pod dobrym Jowiszem fortuny, W wielkie, jakom rzekł, pole puszczają bieguny. Stój tak, piastunie orła, co rządzi Sarmaty, I ty, coś opuściwszy lilijowe kwiaty, Jaśnie Wielmożna Pani, pod jego się skrzydła Dała, przytrzymajcie swych woźników wędzidła, A w drogę, której żadna mil nie zliczy kwota, Przyjmcie od sługi swego wijatykiem wota. Wasze sobie za dobre znaki wziąwszy herby, Żyjcie bez wszelakich trosk,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 193
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Boj pierwszy zawsze zaczynał straszliwy. On go i kończył jak przedtym z Rusinem, Tak z Moskwicinem.
Tyś od sióstr swoich wszytkich odbieżana Sama okryła wielkiego hetmana; Od twojej odniósł szczegolnej obrony Żywot zwątpiony.
Na tymże placu gdzieś mężnie stawała, Tameś się, matko nasza, podesłała I twój pospołu z tobą piastun drogi Pod pańskie nogi.
Drugiś w regestrze doświadczony mężu, Znać cię po ręce, znać cię po orężu, Kiedyś w potkaniu pierwszy czynił naszym Kredens pałaszem.
Oj nie jednegoż zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany
Boj pierwszy zawsze zaczynał straszliwy. On go i kończył jak przedtym z Rusinem, Tak z Moskwicinem.
Tyś od siostr swoich wszytkich odbieżana Sama okryła wielkiego hetmana; Od twojej odniosł szczegolnej obrony Żywot zwątpiony.
Na tymże placu gdzieś mężnie stawała, Tameś się, matko nasza, podesłała I twoj pospołu z tobą piastun drogi Pod pańskie nogi.
Drugiś w regestrze doświadczony mężu, Znać cię po ręce, znać cię po orężu, Kiedyś w potkaniu pierwszy czynił naszym Kredens pałaszem.
Oj nie jednegoż zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 358
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
quò vela quò fata. Ważyłem przytym M. N. K. P. M. barziej niżeli ad as et libram niedoskonałość i małość moję z-tak wyniosłego urzędu inne urzędy plus ultra przechodzącą celnością. A co innego jest Pieczętarz/ tylko Cor Regis, żywe Oraculum, Tłumacz lokotenenta Boskiego/ Klejnotu nadroższego Piastun/ prac i trudów Pańskich zastępca/ sławy narodu Trąba/ Argo Rzeczypospolitej sternik/ wolności stróż/ Ojczyzny Filar: Wielkie i nader wspaniałe Tytuły et nomina humanis augustiora, ale straszne oraz i niskiemu dowcipowi nieznośne. Czyli ja sercem WKM. kierować poważę się i podołam: które sam P. Bóg w-ręku swoich
quò vela quò fata. Ważyłem przytym M. N. K. P. M. bárźiey nizeli ad as et libram niedoskonáłość i máłośc moię z-ták wyniosłego urzędu inne urzędy plus ultra przechodzącą celnośćią. A co innego iest Pieczętarz/ tylko Cor Regis, żywe Oraculum, Tłumacz lokotenentá Boskiego/ Kleynotu nadroszszego Piastun/ prac i trudow Pańskich zástępcá/ sławy narodu Trąba/ Argo Rzeczypospolitey sternik/ wolnośći stroż/ Oyczyzny Filar: Wielkie i náder wspániałe Tytuły et nomina humanis augustiora, ále strászne oraz i niskiemu dowćipowi nieznośne. Czyli ia sercem WKM. kierować poważę się i podołam: ktore sam P. Bog w-ręku swoich
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 21
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
sprawujesz do boju, Ale i Turki golisz, po zawoju. Oj niejednegoż Selima, Achmeta, Ślesz z awizami aż do Mahometa. Roznośże sławę, jak rotmistrza twego, Zacny Rosnowski, tak imienia swego, I ty, co słyniesz oboją Palladą, Tak w boju męstwem, jak w pokoju swadą, Godny piastunie matki, cny chorąży, Ciebie wysławiać pióro nie nadąży. Twa myśl wysoka tam granice stawia Sławie, gdzie się Mars z Belloną zabawia. Ty nie chcąc wydać rotmistrza swojego, Nietylkoś domu odjechał twojego,
Ale skwapliwie za nim idąc w tropy, Nawet odbiegłeś i swej Penelopy. Idźże w boży czas, kędy
sprawujesz do boju, Ale i Turki golisz, po zawoju. Oj niejednegoż Selima, Achmeta, Ślesz z awizami aż do Machometa. Roznośże sławę, jak rotmistrza twego, Zacny Rosnowski, tak imienia swego, I ty, co słyniesz oboją Palladą, Tak w boju męstwem, jak w pokoju swadą, Godny piastunie matki, cny chorąży, Ciebie wysławiać pioro nie nadąży. Twa myśl wysoka tam granice stawia Sławie, gdzie się Mars z Belloną zabawia. Ty nie chcąc wydać rotmistrza swojego, Nietylkoś domu odjechał twojego,
Ale skwapliwie za nim idąc w tropy, Nawet odbiegłeś i swej Penelopy. Idźże w boży czas, kędy
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 282
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Roku wieku swego dwudziestym, Jurys Doktor w Bononii, we Włoszech, która jest Bonarum Artium Mater, omnis Nutricula Iuris. Umarł w Perusium Roku Pańskiego 1355.
MATEMATYCY, to jest ASTROLOGOWIE, ASTRONOMOWIE, GEOMETROWIE, etc.
BAbilonczykowie Astrologii Inventores, Egipcianie Anaksimander, Tales Milesius: Atlas in siderum scientia perfectissimus, dlatego Nieba Piastunem crednus. Endymion, Conon Matematyk, Liparchus, Ptolemeusz, Archimedes, Architas, Euklides, Berosus Astrolog Chaldejski, który od Ateńczyków w Szkole publiczną miał Statuę erygowaną z językiem złotym, teste Plinio. Ex Recentioribus, Clavius, i inni odemnie cytowani tu w Matematyce. Tuż należą PEREGRYNANCI Chardynus, Tevenotus, Paulus
Roku wieku swego dwudziestym, Iuris Doctor w Bononii, we Włoszech, ktorá iest Bonarum Artium Mater, omnis Nutricula Iuris. Umarł w Perusium Roku Pańskiego 1355.
MATEMATYCY, to iest ASTROLOGOWIE, ASTRONOMOWIE, GEOMETROWIE, etc.
BAbilonczykowie Astrologii Inventores, Egypciánie Anaximander, Thales Milesius: Atlas in siderum scientia perfectissimus, dlatego Nieba Piastunem crednus. Endimion, Conon Matematyk, Lipparchus, Ptolomeus, Archimedes, Architas, Euklides, Berosus Astrolog Chaldeyski, ktory od Atenczykow w Szkole publiczną miał Statuę erigowaną z ięzykiem złotym, teste Plinio. Ex Recentioribus, Clavius, y inni odemnie cytowàni tu w Matematyce. Tuż należą PEREGRYNANCI Chardinus, Thevenotus, Paulus
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 976
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
przez którą Reges regnant. Niechcą też Duchowni ile Świeccy, od Świeckich Osób Omnia audentibus być upośledzeni, et Nos aliquod Nomenque Decusque gessimus. Dla tego inwentują sobie konceptem dobrym i z koneksyą, Ordery, przy zachodzącej Stolicy Apostołskiej Benedykcyj i Bullach. Właśnie im jako vere Duchownym, Znaki Spiritualitatis przyzwoite, Noszą Krzyże Chrystusowi Piastuni i Namie- O Wierze Katolickiej, którą źdobią Ordery
stnicy, Krzyże w ich ręku: bo wszelkie Benedykcje; a czemuż i na Piersiach Prałackich być nie mają?
GnieźnieŃSKIEJ ARCHI KAPITUŁY jest Order Krzyż, na którego jednej stronie jest Orzeł Biały Polski, na którego Piersiach jest Portret Z. Wojciecha Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego, Patrona Polski
przez ktorą Reges regnant. Niechcą też Duchowni ile Swieccy, od Swieckich Osob Omnia audentibus bydź upośledzeni, et Nos aliquod Nomenque Decusque gessimus. Dla tego inwentuią sobie konceptem dobrym y z konnexyą, Ordery, przy zachodzącey Stolicy Apostolskiey Benedykcyi y Bullach. Własnie im iako vere Duchownym, Znaki Spiritualitatis przyzwoite, Noszą Krzyże Chrystusowi Piastuni y Namie- O Wierze Katolickiey, ktorą źdobią Ordery
stnicy, Krzyże w ich ręku: bo wszelkie Benedykcye; a cżemuż y na Piersiach Prałackich bydź nie maią?
GNIEZNIENSKIEY ARCHI KAPITUŁY iest Order Krzyż, na ktorego iedney stronie iest Orzeł Biały Polski, na ktorego Piersiach iest Portret S. Woyciecha Arcy-Biskupa Gnieznieńskiego, Patrona Polski
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1056
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755