sobie singulare remedium, przeciwko Epileosji, albo złej chorobie i Kurczowi: Ale między Wniebowzięciem i Narodzeniem Najświętszej Panny MARYJ żeby Kopyta były Łosiowi zdzierane, alias nie mają optatam efficaciam, co trochę zdaje się redolore vanam observantiam. Od bydlęcego kopyta dignoscitur tarciem o sukno, jeżeli odor wydaje, znać że jest Łosie Kopyto.
MORS po Moskiewsku Smert, jest Zwierz Ziemno-Wodny, strasznie ryczący, na brzegi, góry po nad Morzem zębami się jak dzika Koza rogami windu- o Zwierzętach osobliwych
jący i wieszający, Obywatelom fatalna bestia. Ten jej wstęp na góry rzucaniem kamieni przeszadzają Obywatele, z kości jej robią trzonki do Nożów, rękojeści do Szpad, i Szabel
sobie singulare remedium, przeciwko Epileosii, albo złey chorobie y Kurczowi: Ale między Wniebowzięciem y Narodzeniem Nayświętszey Panny MARYI żeby Kopyta były Łośiowi zdzierane, alias nie maią optatam efficaciam, co troche zdaie się redolore vanam observantiam. Od bydlęcego kopyta dignoscitur tarciem o sukno, ieżeli odor wydaie, znać że iest Łośie Kopyto.
MORS po Moskiewsku Smert, iest Zwierz Ziemno-Wodny, strasznie ryczący, na brzegi, gory po nad Morzem zębami się iak dzika Koza rogami windu- o Zwierzętach osobliwych
iący y wieszaiący, Obywatelom fatalna bestya. Ten iey wstęp na gory rzucaniem kamieni przeszadzaią Obywatele, z kości iey robią trzonki do Nożow, rękoieści do Szpad, y Szabel
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 578
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Egipsku Goni; po Etiopsku Abba; po Ormiańsku Derd; po Georgiańsku Moti; po Abyssińsku Agei; po Persku Syry; po Łacinie Deus; po Grecku Theos; po Ilirycku Boóg; (jest słowacki kraj) po Hiszpańsku Dios; po Włosku Idio; po Francusku Dieu; po Niemiecku Gott; po Węgiersku Atya; po Moskiewsku Tios; po Czesku Bouh; po Polsku Buóg; ale teraz Polacy diphtongum uo, efferunt za o, i mówią Bóg; po Belgicku, albo Niderlandzku Goot; po Angielsku Goód; po Szkotsku Goed; po Libernicku Nieh; po Hetrusku Esar; po Saraceńsku Agdy; po Magicku Orsi; po Asyryisku Adad; po
Egipsku Goni; po Etyopsku Abba; po Ormiańsku Derd; po Georgiańsku Moti; po Abyssińsku Agei; po Persku Syri; po Łacinie Deus; po Grecku Theos; po Illirycku Boog; (iest słowacki kray) po Hiszpańsku Dios; po Włosku Idio; po Francusku Dieu; po Niemiecku Gott; po Węgiersku Atya; po Moskiewsku Tios; po Czesku Bouh; po Polsku Buog; ale teraz Polacy diphtongum uo, efferunt za o, y mòwią Bog; po Belgicku, albo Niderlandzku Goot; po Angielsku Good; po Szkotsku Goed; po Libernicku Nieh; po Hetrusku Esar; po Saraceńsku Agdi; po Magicku Orsi; po Asyryisku Adad; po
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 2
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, dzikich Książąt Moskiewskich. Nasz Pop przepędził nam swoją informacją w Języku, za małe pieniądze codziennie kilka godzin. Przyniósł nawet z sobą niektóre książeczki, które o Greckiej traktowały Religii. W tej był tak nie umiejętny, jak kto najniewiadomszy. Stelej sprzeczał się z nim barzo często według swojej skłonności, i choć mało jeszcze po Moskiewsku umiał, tyle mu przecież stawało słów, aby go zagadł. Ja i Sidne prosiliśmy go często, żeby tego nie czynił, ponieważeśmy coraz więcej złości w tym Popie postrzegali. Gdy na koniec nasze pieniądze wszystkie się wydały, a Pop na ostatku najczęściej pijany do nas przychodził, odprawiliśmy go. To go
, dzikich Xiążąt Moskiewskich. Nasz Pop przepędził nam swoią informacyą w Języku, za małe pieniądze codziennie kilka godzin. Przyniosł nawet z sobą niektore kśiążeczki, ktore o Greckiey traktowały Religii. W tey był tak nie umieiętny, iak kto nayniewiadomszy. Steley sprzeczał się z nim barzo często według swoiey skłonnośći, i choć mało ieszcze po Moskiewsku umiał, tyle mu przecież stawało słow, aby go zagadł. Ja i Sidne prośiliśmy go często, żeby tego nie czynił, ponieważeśmy coraz więcey złośći w tym Popie postrzegali. Gdy na koniec nasze pieniądze wszystkie śię wydały, a Pop na ostatku nayczęśćiey piiany do nas przychodził, odprawiliśmy go. To go
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 98
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
u siebie postanowil, pierwej umrzeć, niż przez fałszywe wyznanie życie swoje zachować, a podobnoż Steleja onegoż pozbawić. Nie wiem, czy moje smutne spojrzenie, Popa do miłosierdzia wzruszyło, dosyć że prosił dla mnie o łaskę, powiedziawszy, żem ja podobno tych bluźnierstw nie mógł zrozumieć, nie umiejąc jeszcze tyle po Moskiewsku, ile ci dwaj. Pozwolono mi tedy wstać, zaprowadziwszy mię znowu do więzienia, gdziem Steleja bej smysłów zastał. Porzuciłem się podle niego, na twarde posłanie, ścisnąwszy go jedną ręka, bom tę drugą jeszcze miał przykutą. Nie mówił całą noc i słowa, leżąc jak w letargu. Poranek zaświtał
u siebie postanowil, pierwey umrzeć, niż przez fałszywe wyznanie żyćie swoie zachować, a podobnoż Steleia onegoż pozbawić. Nie wiem, czy moie smutne spoyrzenie, Popa do miłośierdzia wzruszyło, dosyć że prośił dla mnie o łaskę, powiedziawszy, żem ia podobno tych bluznierstw nie mogł zrozumieć, nie umieiąc ieszcze tyle po Moskiewsku, ile ći dway. Pozwolono mi tedy wstać, zaprowadziwszy mię znowu do więzienia, gdziem Steleia bey smysłow zastał. Porzućiłem śię podle niego, na twarde posłanie, śćisnąwszy go iedną ręka, bom tę drugą ieszcze miał przykutą. Nie mowił całą noc i słowa, leżąc iak w letargu. Poranek zaświtał
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 100
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
na tem już więcej przypaść nie mogła słowa, którem sobie w pamięci ułożyła. Bezróżniem się raz i drugi Żyda spytała, ażem do siebie przyszła. Nie chcę być niesprawiedliwą, zaczęłam na ostatku, abym przed WMPanem dłużej taić miała wiadomości, którejś WMPan podobno już dawno sobie życzył. Umieszli WMPan po Moskiewsku. Odpowiedział mi strwożony, umiem, i drząc sprawił, że i mnie mory przeszły. Usiadłam, prosząc go, żeby toż samo uczynił. Wzbraniał się, i miałam to za powinność podać mu krzesło, abym się nad tym mnie już przykrzącym ceremoniałem pomściła. Przeczytawszymu rozkaz, powiedziałam na koniec:
na tem iuż więcey przypaść nie mogła słowa, ktorem sobie w pamięći ułożyła. Bezrożniem śię raz i drugi Zyda zpytała, ażem do siebie przyszła. Nie chcę bydź niesprawiedliwą, zaczęłam na ostatku, abym przed WMPanem dłużey taić miała wiadomości, ktoreyś WMPan podobno iuż dawno sobie życzył. Umieszli WMPan po Moskiewsku. Odpowiedział mi ztrwożony, umiem, i drząc sprawił, że i mnie mory przeszły. Uśiadłam, prosząc go, żeby toż samo uczynił. Wzbraniał śię, i miałam to za powinność podać mu krzesło, abym śię nad tym mnie iuż przykrzącym ceremoniałem pomściła. Przeczytawszymu rozkaz, powiedziałam na koniec:
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 153
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
dobrym gustem obrane suknie na się wzięła. Przy obiedzie chciałam, tak mówiąc, doświadczać mego serca, i dowiedzieć się, jeżeliby moje poczuwania więcej niż przyjaznią były. Przyszedł mój Gość, a mina jego była barziej wypogodzoną, niż wczora, a jeżeli się nie mylę daleko powabniejszą. Był lepiej niż wczoraj, choć po Moskiewsku ubrany. Wdzięczność i poważanie przez niego mówiły. Udawałam, jakoby moja piecza dla niego była z rozkazu Dworu, i siadłam sama z nim do stołu. Strawiliśmy przy naszym szczupłym obiedzie pewnie trzy godziny, i zdało mi się, że się jak Jemu, tak i mnie nie dłużyły. Nie mógł się
dobrym gustem obrane suknie na śię wzięła. Przy obiedzie chciałam, tak mowiąc, doświadczać mego serca, i dowiedzieć śię, ieżeliby moie poczuwania więcey niż przyiaznią były. Przyszedł moy Gość, a mina iego była barziey wypogodzoną, niż wczora, a ieżeli śię nie mylę daleko powabnieyszą. Był lepiey niż wczoray, choć po Moskiewsku ubrany. Wdzięczność i poważanie przez niego mowiły. Udawałam, iakoby moia piecza dla niego była z rozkazu Dworu, i śiadłam sama z nim do stołu. Strawiliśmy przy naszym szczupłym obiedzie pewnie trzy godziny, i zdało mi śię, że śię iak Jemu, tak i mnie nie dłużyły. Nie mogł śię
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 157
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
kilkadziesiąt koni jowialistów swoich w tropy za nim incognito do Smoleńska przybywszy u metropolity w monasterze stanął, wprzód jednak w drodze wydawszy swoje ukazy, aby go szlachta potykała. Ale dla zaszłych od szlachty tamecznej suplik na wojewodę smoleńskiego Hołowina o ekstorsyje, więzienia i bicia tenże car im. Piotr uchyliwszy na stronę obviam (a po moskiewsku streczę), nic nie respektując na szwagierstwo swoje z pomienionym wojewodą zaszłe, przyszedłszy z nim do przykazu kazał go knutami bić, który wymawiając się, że jako peregrinus będący wszytko to z informacyjej Gromaryna podziaczego czynił, do takowegoż go przyprowadził knuta, a sam wojewoda, lubo sześć solanek talarów (aby in officio województwa
kilkadziesiąt koni iowialistów swoich w tropy za nim incognito do Smoleńska przybywszy u metropolity w monasterze stanął, wprzód jednak w drodze wydawszy swoje ukazy, aby go szlachta potykała. Ale dla zaszłych od szlachty tamecznej suplik na wojewodę smoleńskiego Hołowina o ekstorsyje, więzienia i bicia tenże car jm. Piotr uchyliwszy na stronę obviam (a po moskiewsku streczę), nic nie respektując na szwagierstwo swoje z pomienionym wojewodą zaszłe, przyszedłszy z nim do przykazu kazał go knutami bić, który wymawiając się, że jako peregrinus będący wszytko to z informacyjej Gromaryna podziaczego czynił, do takowegoż go przyprowadził knuta, a sam wojewoda, lubo sześć solanek talarów (aby in officio województwa
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 360
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
tedy Chorągwie w rynku Komisarze w strach jak im dali znać, warta że pełne Miasto wojska. Każe komendant Charlewskiemu pytać p. Moskiewsku kto tu stoi? Pytać o Komisarzów Moskiewskich? Tym większy w strach. Już piechota co stała przy karawanach na Rynku ustąpiła do sieni a wtym zsiadło nas kilka naście z Regimentarzem mówi Charlewski po Moskiewsku do sługi niech wstają Komisarze bo tego trzeba a niech wszyscy będą w kupie. Poszedł sługa do izby a już się tez tam świeciło, to się działo w gospodzie starosty Żmudzkiego Chlebowicza jako pierwszego Komisarza i najwyższego senatora Podle niego wdrugim domu stał Wojewoda swadzki Wierzbowski, w trzecim Wojewoda Mazowiecki Sarbiejowski Poszlismy tedy ku koniom tym
tedy Chorągwie w rynku kommissarze w strach iak im dali znać, warta że pełne Miasto woyska. Kaze kommendant Charlewskiemu pytac p. Moskiewsku kto tu stoi? Pytac o kommissarzow Moskiewskich? Tym większy w strach. Iuz piechota co stała przy karawanach na Rynku ustąpiła do sieni a wtym zsiadło nas kilka nascie z Regimentarzęm mowi Charlewski po Moskiewsku do sługi niech wstaią kommissarze bo tego trzeba a niech wszyscy będą w kupie. Poszedł sługa do izby a iuz się tez tam swieciło, to się działo w gospodzie starosty Zmudzkiego Chlebowicza iako pierwszego kommissarza y naywyszszego senatora Podle niego wdrugim domu stał Woiewoda swadzki Wierzbowski, w trzecim Woiewoda Mazowiecki Sarbieiowski Poszlismy tedy ku koniom tym
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 98v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
owę podpadać musieli paremiją. Qui facile credit facile decipitur. Siła takich jest pamiętnych pod słońcem przykładów. Contumelia Harpagi Consumpsit Coronam Astyagis , Contumelia Narsetis In undavit sanguine Italiam . O Polsce nie mówię bo i tu bywała kiedyś podobna konfuzyja Czym się to dzieje juzem powiedział że perversis Delatorum Consiliis które teraz i mnie w tę Niewinną po Moskiewsku mówiąc wprawiły kabałę.
Luboc to Mądrzy powiedają że kto Ma wolne sumnienie ten wszelakie kalumnije i ludzkie fałszywe mowy powinien lekce wazyć fretus integritate Conscientiae suae , albowiem dobre sumnienie i niewinność jest to Memoria Actionum Nostrarum bene a nobis gestarum . I jakoby nie jaka aprobacja i utwierdzenie myśli naszych dobrze o swoich uczynkach trzymających i onich
owę podpadac musieli paremiią. Qui facile credit facile decipitur. Siła takich iest pamietnych pod słoncem przykładow. Contumelia Harpagi Consumpsit Coronam Astyagis , Contumelia Narsetis In undavit sanguine Italiam . O Polszcze nie mowię bo y tu bywała kiedys podobna konfuzyia Czym się to dzieie iuzem powiedział że perversis Delatorum Consiliis ktore teraz y mnie w tę Niewinną po Moskiewsku mowiąc wprawiły kabałę.
Luboc to Mądrzy powiedaią że kto Ma wolne sumnienie ten wszelakie kalumniie y ludzkie fałszywe mowy powinięn lekce wazyć fretus integritate Conscientiae suae , albowięm dobre sumnienie y niewinność iest to Memoria Actionum Nostrarum bene a nobis gestarum . I iakoby nie iaka approbacyia y utwierdzenie mysli naszych dobrze o swoich uczynkach trzymaiących y onich
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 148
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, wątpliwości nie potrzeba. Co strony Chmielnickiego, przy tym, jako zdrajcy Rzeczypospolitej i buntowniku, aby car moskiewski nie stawał i onego jako cudzego poddanego, aby zaniechał, perswadowano, przeciwko któremu, że król nie mieszkając z wojskami swymi rusza się, dla uspokojenia swej woli, deklarowano.
Przydał na to z nagła, po moskiewsku poseł, mówiąc: że krzywda jego, krzywdą carską być musi, żartami jednak hardość mowej wetowano. Potym, w kilka dni w poszanowaniu gościnnym mając go, na ostatek ze Lwowa ustąpić mu kazano. Lubo z markotaniem uczynił to. Po staremu honorifice ze Lwowa wyprowadzony i prowiantem aż do granic opatrzony.
Król się albowiem
, wątpliwości nie potrzeba. Co strony Chmielnickiego, przy tym, jako zdrajcy Rzeczypospolitej i buntowniku, aby car moskiewski nie stawał i onego jako cudzego poddanego, aby zaniechał, perswadowano, przeciwko któremu, że król nie mieszkając z wojskami swymi rusza się, dla uspokojenia swej woli, deklarowano.
Przydał na to z nagła, po moskiewsku poseł, mówiąc: że krzywda jego, krzywdą carską być musi, żartami jednak hardość mowej wetowano. Potym, w kilka dni w poszanowaniu gościnnym mając go, na ostatek ze Lwowa ustąpić mu kazano. Lubo z markotaniem uczynił to. Po staremu honorifice ze Lwowa wyprowadzony i prowiantem aż do granic opatrzony.
Król się albowiem
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 107
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000