Grekowie po zburzonej Trojej/ Nie leniwo nawrócę ku chałupce mojej. Kędyć bedę wyliczał/ trudy i niespane Nocy/ i dni wsprzykrzonym Szyszaku przetrwane. Podjazdy niebezpieczne/ tęskliwe podsłuchy; Okazje bez żadnej żywota otuchy. Przykry deszcz/ ciężkie zimno/ i nieznośne mrozy/ I co więc trapić zwykło wojenne obozy. Znosić trzeba w pochyłym kurcząc się szałasu: Gdzie od uciążliwego karki trzeszczą wczasu. Ziemia stół/ ziemia ławą/ twarde ziemia łoże/ Uważ co za wygoda i wczas tam być może. Jeśli też spracowane/ sen obłapi ciało/ A głowie na Kulbace wesprzeć się dostało. Ledwo się trochę zdrzymiesz/ aż kazą do koni; I tak niespana
Graekowie po zburzoney Troiey/ Nie lęniwo náwrocę ku cháłupce moiey. Kędyć bedę wyliczał/ trudy y niespáne Nocy/ y dni wsprzykrzonym Szyszaku przetrwáne. Podiázdy niebeśpieczne/ tęskliwe podsłuchy; Okázye bez żadney żywotá otuchy. Przykry descz/ ćięszkie źimno/ y nieznośne mrozy/ Y co więc trapić zwykło woienne obozy. Znośić trzebá w pochyłym kurcząc się száłásu: Gdźie od vćiążliwego kárki trzeszczą wczásu. Ziemiá stoł/ źiemiá łáwą/ twárde źiemiá łoże/ Vważ co zá wygodá y wczás tám bydź może. Ieśli tesz sprácowáne/ sen obłápi ćiáło/ A głowie ná Kulbáce wesprzeć się dostáło. Ledwo się trochę zdrzymiesz/ áż kazą do koni; Y ták niespána
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 184
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
chce, zegnie ją sobie; gdy chce, na nią łazi.
Rzekłbym, gdybyś był dzikiem, że cię dla żołędzi Apetyt (kiedy różnych różnie) na dąb wpędzi; Twarde to na cię drzewo, niewczymci oporem Idą rzeczy, zszedłby się kto z lepszym toporem. Prawdziwieć na pochyłe drzewo skaczą kozy, Kiedyś się ty tak gładkiej, Marku, dopiął brzozy; Jeżeli będziesz głupi albo stąd nadęty, Kije, nie same tylko brzoza rodzi pręty. Piękne drzewo wisienka, trudny przystęp do niej, Dla państwa jej jagódek ogrodniczy chroni: Dobra, jako przypowieść staroświecka radzi, Śliwka na obiad, kostka
chce, zegnie ją sobie; gdy chce, na nię łazi.
Rzekłbym, gdybyś był dzikiem, że cię dla żołędzi Apetyt (kiedy różnych różnie) na dąb wpędzi; Twarde to na cię drzewo, niewczymci oporem Idą rzeczy, zszedłby się kto z lepszym toporem. Prawdziwieć na pochyłe drzewo skaczą kozy, Kiedyś się ty tak gładkiej, Marku, dopiął brzozy; Jeżeli będziesz głupi albo stąd nadęty, Kije, nie same tylko brzoza rodzi pręty. Piękne drzewo wisienka, trudny przystęp do niej, Dla państwa jej jagódek ogrodniczy chroni: Dobra, jako przypowieść staroświecka radzi, Śliwka na obiad, kostka
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 198
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tak górnej, jako i niskiej, przydał pewne mieszkańce i zwierzęta. Na ostatku potym stworzon jest człowiek, jakoby przyszły Pan i gospodarz ziemie. Stworzenie jego Poeta przypisuje, częścią Bogu sprawcy wszech rzeczy, częścią ziemi. A ulepienie jego z ziemie, wodą rzeczną rozdziałanej, przypisał z błędu Pogańskiego Prometeusowi. Temu twarz nie pochyła ku ziemi, ale wyniosła ku niebu, jest dana; aby patrząc na niebo, myślił o stwórcy jego. Powieść Wtóra.
TAk którykolwiek on był z Bogów ułożoną Kupę posiekł/ i jeszcze znowu posieczoną Na części porozdzielał; a wprzód przed inszemi Na kształt wielkiego krańca zatoczyć się ziemi Rozkazał/ aby równa była z każdej
ták gorney, iáko y niskiey, przydał pewne mieszkáńce y zwierzętá. Ná ostátku potym stworzon iest człowiek, iákoby przyszły Pan y gospodarz ziemie. Stworzenie iego Pòétá przypisuie, częśćią Bogu sprawcy wszech rzeczy, częśćią ziemi. A vlepienie iego z ziemie, wodą rzeczną rozdziałáney, przypisał z błędu Pogáńskiego Prometheusowi. Temu twarz nie pochyła ku ziemi, ále wyniosła ku niebu, iest dána; áby pátrząc ná niebo, myślił o stworcy iego. Powieść Wtora.
TAk ktorykolwiek on był z Bogow vłożoną Kupę pośiekł/ y ieszcze znowu pośieczoną Ná częśći porozdźielał; á wprzod przed inszemi Ná kształt wielkiego krańcá zátoczyć się źiemi Roskazał/ áby rowna byłá z káżdey
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 5
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Przykra droga pierwsza jest/ w którą/ choć bywają Świeże z poranku konie/ ledwie wybiegają. Aa W śrzód nieba jest najwyższa/ którą mnie samego Jechać/ częstokroć gdy z ta miejsca wysokiego Pojźrze na ziemię/ abo na morze/ strach bywa: I wielce trwoży serce me bojaźń lękliwa. Bb Ostatnia na jeden bok pochyła: dla czego Potrzebnie rządzenia końmi ostróżnego. Cc Na ten czas też i Tetys/ co podrzucanymi Przyjmować mię wodami zawsze zwykła swymi/ Tetys sama nie bywa bez okrutnej trwogi: Bojąc się bym na ziemię nie spadł z onej drogi. Przydaj i to/ jak wielka w tej mierze jest praca/ Dd A wiedz
Przykra drogá pierwsza iest/ w ktorą/ choć bywáią Swieże z poránku konie/ ledwie wybiegáią. Aa W śrzod niebá iest naywyższa/ ktorą mnie sámego Iecháć/ częstokroć gdy z tá mieyscá wysokiego Poyźrze ná źiemię/ ábo ná morze/ strách bywa: Y wielce trwoży serce me boiaźń lękliwa. Bb Ostátniá ná ieden bok pochyła: dla czego Potrzebnie rządzenia końmi ostrożnego. Cc Ná ten czás też y Thetys/ co podrzucánymi Przyimowáć mię wodámi záwsze zwykłá swymi/ Thetys sámá nie bywa bez okrutney trwogi: Boiąc się bym ná źiemię nie spadł z oney drogi. Przyday y to/ iák wielka w tey mierze iest praca/ Dd A wiedz
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 51
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
powieda, barzo straszna jest, dla samej wysokości wielkiej, na której będąc, pogląda przez sfery niższych Planetów, przez ogień i powietrże, na ziemię barzo niską, i na morze: i sam umiejętności swej nie ufając, obawia się, aby z miejsca tak wysokiego na ziemie nie spadł. Bb Ostatnia na jeden bok pochyła. Jako ów, który z wielkiej a długiej góry, przechyliska w sobie mającej, zjeżdża końmi, i ciężkim wozem, ma drogę niebezpieczną i poczyłą: tak też konie wozu Słonecznego wszedszy w Raka, mają już zawsze drogę pochyłą, gdy bieżą przez Raka, Lwa, Pannę, przez Wagę, Niedźwiadka, i Strzelca
powieda, bárzo strászna iest, dla samey wysokośći wielkiey, na ktorei będąc, pogląda przez sphery niższych Planetow, przez ogień y powietrże, ná źiemię bárzo niską, y ná morze: y sam vmieiętnośći swey nie vfáiąc, obawia się, áby z mieyscá tak wysokiego ná źiemie nie spadł. Bb Ostátnia ná ieden bok pochyła. Iáko ow, ktory z wielkiey á długiey gory, przechyliská w sobie máiącey, zieżdża końmi, y ćięszkim wozem, ma drogę niebespieczną y poczyłą: ták też konie wozu Słonecznego wszedszy w Ráká, máią iuż záwsze drogę pochyłą, gdy bieżą przez Ráká, Lwa, Pánnę, przez Wagę, Niedźwiadká, y Strzelcá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
się, aby z miejsca tak wysokiego na ziemie nie spadł. Bb Ostatnia na jeden bok pochyła. Jako ów, który z wielkiej a długiej góry, przechyliska w sobie mającej, zjeżdża końmi, i ciężkim wozem, ma drogę niebezpieczną i poczyłą: tak też konie wozu Słonecznego wszedszy w Raka, mają już zawsze drogę pochyłą, gdy bieżą przez Raka, Lwa, Pannę, przez Wagę, Niedźwiadka, i Strzelca. Tę drogę zaś za drugie pułroka Foebus odprawuje. A nie tylko ma drogę pochyłą, ale też na lewej kolei ustawiczne przechylisko mającą: gdyż niebo przez które Słońce bywa niesione wozem, jest podobne bani wielkiej szklanej, miąższej,
się, áby z mieyscá tak wysokiego ná źiemie nie spadł. Bb Ostátnia ná ieden bok pochyła. Iáko ow, ktory z wielkiey á długiey gory, przechyliská w sobie máiącey, zieżdża końmi, y ćięszkim wozem, ma drogę niebespieczną y poczyłą: ták też konie wozu Słonecznego wszedszy w Ráká, máią iuż záwsze drogę pochyłą, gdy bieżą przez Ráká, Lwa, Pánnę, przez Wagę, Niedźwiadká, y Strzelcá. Tę drogę záś zá drugie pułroká Phoebus odpráwuie. A nie tylko ma drogę pochyłą, ále też ná lewey kolei vstáwiczne przechylisko máiącą: gdyż niebo przez ktore Słońce bywa nieśione wozem, iest podobne báni wielkiey sklaney, miąższey,
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, zjeżdża końmi, i ciężkim wozem, ma drogę niebezpieczną i poczyłą: tak też konie wozu Słonecznego wszedszy w Raka, mają już zawsze drogę pochyłą, gdy bieżą przez Raka, Lwa, Pannę, przez Wagę, Niedźwiadka, i Strzelca. Tę drogę zaś za drugie pułroka Foebus odprawuje. A nie tylko ma drogę pochyłą, ale też na lewej kolei ustawiczne przechylisko mającą: gdyż niebo przez które Słońce bywa niesione wozem, jest podobne bani wielkiej szklanej, miąższej, okrągłej, dęty: zaczym jedna kolej musi mieć w sobie przechylisko. Te wszystkie niebezpieczeństwa drogi tej niebieskiej, przekładał Foebus Faetontowi synowi ku przestrodze. Cc Na ten czas też i
, zieżdża końmi, y ćięszkim wozem, ma drogę niebespieczną y poczyłą: ták też konie wozu Słonecznego wszedszy w Ráká, máią iuż záwsze drogę pochyłą, gdy bieżą przez Ráká, Lwa, Pánnę, przez Wagę, Niedźwiadká, y Strzelcá. Tę drogę záś zá drugie pułroká Phoebus odpráwuie. A nie tylko ma drogę pochyłą, ále też ná lewey kolei vstáwiczne przechylisko máiącą: gdyż niebo przez ktore Słońce bywa nieśione wozem, iest podobne báni wielkiey sklaney, miąższey, okrągłey, dęty: záczym iedná koley muśi mieć w sobie przechylisko. Te wszystkie niebespieczeństwá drogi tey niebieskiey, przekłádał Phoebus Phaetontowi synowi ku przestrodze. Cc Ná ten czás też y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Argument Powieści Wtórej.
Skoro Faeton na wóz Słoneczny, ku powożeniu Słońca, wstąpił, konie iż zwyczajnego ciężaru ciała Foebowego nie czuły bystrze biegać, i wozem miotać poczęły: a on i samą wysokością miejsca, i widzeniem z bliska niezwyczajnych dziwów znaków niebieskich przestraszony, gdy koni rządzić dobrze nie mógł, zbiegły na niską i pochyłą stronę nieba: Za czym wiele krain, wiele Miast, wiele gór, lasów, i rzek głębokich, ogniem Słonecznym przybliżonym popaliły. Powieść Wtóra.
A W Tym Pyrois ognisty/ Eous błyszczący/ Eton rozpalony/ i Flegon gorący/ Rącze słoneczne konie/ przed woza porwaniem/ Płomienistym powietrze napełniły rżaniem: B Bijąc nogami
Argument Powieśći Wtorey.
Skoro Pháeton ná woz Słoneczny, ku powożeniu Słońcá, wstąpił, konie iż zwyczáynego ćiężaru ćiáłá Phoebowego nie czuły bystrze biegáć, y wozem miotać poczęły: á on y sámą wysokośćią mieyscá, y widzeniem z bliská niezwyczáynych dziwow znákow niebieskich przestrászony, gdy koni rządźić dobrze nie mogł, zbiegły ná niską y pochyłą stronę niebá: Zá czym wiele kráin, wiele Miast, wiele gor, lásow, y rzek głębokich, ogniem Słonecznym przybliżonym popaliły. Powieść Wtora.
A W Tym Pyrois ognisty/ Eous błyszczący/ Aethon rozpalony/ y Phlegon gorący/ Rącze słoneczne konie/ przed wozá porwániem/ Płomienistym powietrze nápełniły rżaniem: B Biiąc nogámi
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 60
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Kto złym pobłaża, dobrych uraża.
Jedna mała wada piękną sprawę oszpeci.
Schować nie szkodzi, co się nagodzi.
Natura lubi ciepło.
Gdy pieska biją i lewek się bojji.
Co nagle to po diable.
Zbladł jak toruńska Cegła.
Ubogi wszędy bezpieczny.
Jeszcze się nie urodziło, a już się ochrzciło.
Na pochyłe drzewo i kozy skaczą.
Pańskie niedojadki, dobre dla czeladki. Dobra psu mucha, dobra Matiaszkowi płotka.
Chleb z serem zdrowemu lepszy niż jarmuż choremu.
Kot rad jada ryby, ale w wode niechce.
Nie miej tego za przyjaciela, któregoś nie doznał.
Przyjaźń jednana, jako marcowy lód, nie trwała.
Kto złym pobłaża, dobrych uraża.
Jedna mała wádá piękną sprawę oszpeci.
Schować nie szkodźi, co śię nagodźi.
Natura lubi ciepło.
Gdy pieska biją y lewek śię bojji.
Co nagle to po diable.
Zbladł jak toruńska Cegła.
Ubogi wszędy bespieczny.
Jeszcze śię nie urodźiło, a już śię ochrzćiło.
Na pochyłe drzewo y kozy skaczą.
Pańskie niedojadki, dobre dla czeladki. Dobra psu mucha, dobra Mathiaszkowi płotka.
Chleb z serem zdrowemu lepszy niż jarmuż choremu.
Kot rad jada ryby, ale w wode niechce.
Nie miey tego za przyjaciela, ktoregoś nie doznał.
Przyjaźń jednana, jako marcowy lod, nie trwała.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 27
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
, a pewnie nie doczyta się nic podobnego do teraźniejszych ludzi i obyczajów, lubo czasy przeszłe w nieszczęśliwościach swoich z teraźniejszymi miarę niejaką mieć mogą. Na wywrót za wykrętami ludzkimi i prawa, i wszelka tym i czasy idzie dyspozycja: co było przedtem grzechem i ohydą, to teraz w proporcyją życia i stanu szlacheckiego wchodzi. Pochyłym drzewem nazwą, kto dla pokoju ustąp i swojego, flakiem, kto niepyszny i niehumorowaty, tchórzem, kto nie napaśnik i nie wartogłów, papinkiem, kto nie wypije i nie żyje nad miarę. Mądrze odważnym i na walniejszą ojczyzny potrzebę zachowującym się, kto z okazji sromotnie uciecze; modnym i galantomem, kto w lubieżnej
, a pewnie nie doczyta się nic podobnego do teraźniejszych ludzi i obyczajów, lubo czasy przeszłe w nieszczęśliwościach swoich z teraźniejszymi miarę niejaką mieć mogą. Na wywrót za wykrętami ludzkimi i prawa, i wszelka tym i czasy idzie dyspozycyja: co było przedtem grzechem i ohydą, to teraz w proporcyją życia i stanu szlacheckiego wchodzi. Pochyłym drzewem nazwą, kto dla pokoju ustąp i swojego, flakiem, kto niepyszny i niehumorowaty, tchórzem, kto nie napaśnik i nie wartogłów, papinkiem, kto nie wypije i nie żyje nad miarę. Mądrze odważnym i na walniejszą ojczyzny potrzebę zachowującym się, kto z okazyi sromotnie uciecze; modnym i galantomem, kto w lubieżnej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 193
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962