miasto staroświeckie, ale pałace bardzo piękne ma w sobie, zwłaszcza jest jeden pałac, na którego wierzchu na deskach są malowane lanszafty drzew i skał; z daleka zdaje się, że nad pałacem wiszą skały drzew pełne. Kościół Bożego Ciała, gdzie św. Katarzyna bonońska siedzi ubrana w krześle jak żywa, i tylko trochę poczerniała, którą co rok w nowy habit ubierają. Kościół zbyt wielki jest i staroświecki księży[...] Turris asinorum wysokości niezmiernej. Fontanna wielkiego nagiego Neptuna, pod którym białogłowskie wpół osoby po rogach z piersi wodę wydają i na Neptuna pryskają. Koło Bononii po górach śliczne pałace i ogrody.
14^go^. Z Bononii al Castello di S.
miasto staroświeckie, ale pałace bardzo piękne ma w sobie, zwłaszcza jest jeden pałac, na którego wierzchu na deskach są malowane lanszafty drzew i skał; z daleka zdaje się, że nad pałacem wiszą skały drzew pełne. Kościół Bożego Ciała, gdzie św. Katarzyna bonońska siedzi ubrana w krześle jak żywa, i tylko trochę poczerniała, którą co rok w nowy habit ubierają. Kościół zbyt wielki jest i staroświecki księży[...] Turris asinorum wysokości niezmiernej. Fontanna wielkiego nagiego Neptuna, pod którym białogłowskie wpół osoby po rogach z piersi wodę wydają i na Neptuna pryskają. Koło Bononji po górach śliczne pałace i ogrody.
14^go^. Z Bononii al Castello di S.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 85
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
marach podniosłszy się i siadszy, fecit reverentiam Męce Pańskiej. Drugie
mniszki attonitae, starsza zaś sub oboedientia imperavit tej świętej, aby się już nie kładła, ale tak siedząca zawsze była. Już lat dwieście i piętnaście jako umarła, a dotąd integerrima siedzi, i ręce, i nogi nic nienadpsowane, jeno trochę poczerniała. Maximis miraculis za żywota i po śmierci clarissima, aliquoties po śmierci gadająca jest od wielu słyszana.
Potym byłem w kościele św. Franciszka ojców franciszkanów. W którym jest wiele relikwii, miedzy inszemi 30 niewiniątek, którzy są 41vinterfecti ab Herode. Ten kościół jest barzo wielki i bogaty, tak iż samych kaplic
marach podniosłszy się i siadszy, fecit reverentiam Męce Pańskiej. Drugie
mniszki attonitae, starsza zaś sub oboedientia imperavit tej świętej, aby się już nie kładła, ale tak siedząca zawsze była. Już lat dwieście i piętnaście jako umarła, a dotąd integerrima siedzi, i ręce, i nogi nic nienadpsowane, jeno trochę poczerniała. Maximis miraculis za żywota i po śmierci clarissima, aliquoties po śmierci gadająca jest od wielu słyszana.
Potym byłem w kościele św. Franciszka ojców franciszkanów. W którym jest wiele relikwii, miedzy inszemi 30 niewiniątek, którzy są 41vinterfecti ab Herode. Ten kościoł jest barzo wielki i bogaty, tak iż samych kaplic
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 178
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
złota, lamp ze sto zawsze gorających.
Nabożeństwo barzo piękne ustawnie, ludu różnego rodzaju, cudzoziemców pełno, tak iż z samego Loretu wyganiają alternato, aby jedni drugim ustępowali, bo by się mieścić razem nie mogli.
Za ołtarzem jest przegroda, kędy stoi obraz z marmuru białego (ale od lamp i świec ustawnie gorających poczerniały) Naświętszej Panny Loretańskiej. Wszytek ubrany barzo drogiemi kamieńmi i około barzo siła różnych barzo bogatych wotyw różnych królów i monarchów. Tam tedy per favor wpuszczają dla zażycia
wcześniejszego nabożeństwa, bo nicht nie przeszkodzi. A pod samym obrazem jest miejsce gołe muru, które całują ludzie, kędy Naświętsza Panna siedziała, kiedy Anioł Gabriel
złota, lamp ze sto zawsze gorających.
Nabożeństwo barzo piękne ustawnie, ludu różnego rodzaju, cudzoziemców pełno, tak iż z samego Loretu wyganiają alternato, aby jedni drugim ustępowali, bo by się mieścić razem nie mogli.
Za ołtarzem jest przegroda, kędy stoi obraz z marmuru białego (ale od lamp i świec ustawnie gorających poczerniały) Naświętszej Panny Loretańskiej. Wszytek ubrany barzo drogiemi kamienmi i około barzo siła różnych barzo bogatych wotyw różnych królów i monarchów. Tam tedy per favor wpuszczają dla zażycia
wcześniejszego nabożeństwa, bo nicht nie przeszkodzi. A pod samym obrazem jest miesce gołe muru, które całują ludzie, kędy Naświętsza Panna siedziała, kiedy Anioł Gabriel
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 183
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ochłodą, w pokarmach i w pragnieniu stawałeś wygodą. Ach, ilekroć, Kochanku, wołając prosiła, bym choć raz w Twoim cieniu głowę ochłodziła! Rzekszy, tu jeśli można – siądę na wzdychanie, jak gołębica, kiedy sierotą zostanie. Wzniecą w sercu mym treny krwią włosy zbroczałe, pobudzą do lamentów wargi poczerniałe, oczy zapadłe, czoło i szyja zwiśniona, usta i święta głowa krwią spiekłą zmoczona. O jak często, na bok ten patrząc, będę mdlała od żałości i łzami rany oblewała! Wielą strzał serce moje zrani boku rana, mdlejąc przy nogach świętych, padnę na kolana, a wpół martwymi drzewo ściskając rękami, taki
ochłodą, w pokarmach i w pragnieniu stawałeś wygodą. Ach, ilekroć, Kochanku, wołając prosiła, bym choć raz w Twoim cieniu głowę ochłodziła! Rzekszy, tu jeśli można – siądę na wzdychanie, jak gołębica, kiedy sierotą zostanie. Wzniecą w sercu mym treny krwią włosy zbroczałe, pobudzą do lamentów wargi poczerniałe, oczy zapadłe, czoło i szyja zwiśniona, usta i święta głowa krwią spiekłą zmoczona. O jak często, na bok ten patrząc, będę mdlała od żałości i łzami rany oblewała! Wielą strzał serce moje zrani boku rana, mdlejąc przy nogach świętych, padnę na kolana, a wpół martwymi drzewo ściskając rękami, taki
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 120
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
i te były czarniawe i plugawe/ tak mówił: Cóż ja mam poczać/ widzę że ja moich Lątek przed Nieprzyjacielem moim obronic niemogę/ jednak ich dlatego nie odrzucę/ chcoc są czarniawe/ raczej ich na każdy Poranek myć będę/ i pobielę/ ale niemógł ich tak siła myć jako nieprzyjaciel je znowu poczerniał/ i tak dalej sam do siebie mówił: Naznaczę pewny Dzień/ którego dnia łatki moje białe znajdę/ te moje własne być mają/ a zaś te które czarnymi być znajdę/ wrzucę ją do Ognia/ i tak Uczynił; ale białych Lątek bardzo mało było/ jednak i te mu były bardzo miłe i przyjemne/
y te były czárniawe y plugawe/ ták mowił: Coz ia mam poczać/ widzę że ia moych Lątek przed Nieprzyiacielem moym obronic niemogę/ iednak ych dlatego nie odrzucę/ chcoc są czarniawe/ raczey ych na káżdy Poránek myć będę/ y pobielę/ ale niemogł ych ták siłá myć iáko nieprzyiaciel ie znowu poczerniał/ y tak daley sam do siebie mowił: Náznácżę pewny Dźien/ ktorego dnia łatki moie białe znaydę/ te moie własne być máią/ á záś te ktore czarnymi być znaydę/ wrzucę ię do Ognia/ y tak Uczynił; ále białych Lątek bárdzo máło było/ iednak y te mu były bárdzo miłe y przyiemne/
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 29
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
w nogach krzyż srebrny stał na trunnie. Buława złocista turkusami sadzona. Szabla w złoto oprawna z rubinami. Szyszak polerowany, złocisty, nakoło sztukami diamentowymi osadzony: za szyszakiem kita, wedle szyszaku karwasze z turkusami złociste. Lampy nakoło wisiały, świece w lichtarzach nakoło jarzęce. Sklep szkarłatem obity, który nad trunną od świec poczerniał. Ołtarzów trzy. Za wielkim ołtarzem z muzyką śpiewacy. Na warcie we dnie i w nocy koleją słudzy straż odprawowali. Przed sklepem drugie dwa sklepy kirem czarnym obite, z przyjścia aż precz na mur suknom obito czarnem. Gości przed tymi sklepami zawsze, którzy przyjachali, J. P. Chorąży Koronny, syn nieboszczyka
w nogach krzyż srebrny stał na trunnie. Buława złocista turkusami sadzona. Szabla w złoto oprawna z rubinami. Szyszak polerowany, złocisty, nakoło sztukami dyamentowymi osadzony: za szyszakiem kita, wedle szyszaku karwasze z turkusami złociste. Lampy nakoło wisiały, świece w lichtarzach nakoło jarzęce. Sklep szkarłatem obity, który nad trunną od świec poczerniał. Ołtarzów trzy. Za wielkim ołtarzem z muzyką śpiewacy. Na warcie we dnie i w nocy koleją słudzy straż odprawowali. Przed sklepem drugie dwa sklepy kirem czarnym obite, z przyjścia aż precz na mur suknom obito czarném. Gości przed tymi sklepami zawsze, którzy przyjachali, J. P. Chorąży Koronny, syn nieboszczyka
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 292
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
etc. O Hypohondriej. Traktat Trzeci O Szkorbocie. O SZKORBOCIE.
ZNaki Szkorbutu. Naprzód ból głowy i zawrót onej, który jeżeli długo twać będzie, sprawuje albo Epilepsią, albo Apoplexyą, albo paralisz. Twarz bywa blada, i nabrzmiała na której tu, i owdzie krostki pokazują się, ale nie zawsze, Zęby poczerniałe, i chwiejące się; z ust fetor z zagniełych dziąseł pochodzący. Dziąsła częścią bywają czerwone, częścią żółtawe nabrzmiałe, czasem świrzbiące, z których krew wodnista odchodzi; przytym ślin z ust częste odchodzenie, przez spluwanie, niespanie, w niektórych zaś wielkie ospalstwo, oddech ciężki, Kaszel, nauzea, apetytu utracenie żywot
etc. O Hypohondryey. Tráktat Trzeći O Szkorbocie. O SZKORBOCIE.
ZNáki Szkorbutu. Naprzod bol głowy y zawrot oney, ktory ieżeli długo twáć będźie, spráwuie álbo Epilepsią, álbo Apoplexyą, álbo parálisz. Twarz bywa bláda, y nábrzmiáła ná ktorey tu, y owdzie krostki pokázuią się, ále nie záwsze, Zęby poczerniáłe, y chwieiące się; z ust fetor z zágniełych dziąseł pochodzący. Dziąsłá częśćią bywáią czerwone, częśćią żołtáwe nabrzmiałe, czásem świrzbiące, z ktorych krew wodnista odchodzi; przytym ślin z ust częste odchodzenie, przez spluwánie, niespánie, w niektorych żáś wielkie ospálstwo, oddech ćięszki, Kászel, nauzea, ápetytu utrácenie żywot
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 321
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
jeślibym miał uczynić ten miłosierny uczynek; iżem nie śmiał przystąpić się bliżej/ obawiając się onego ognia: wyciągni/ rzekła mi ona ćma/ rękę/ a nie bój się. Wyciągnąwszy tedy rękę/ obiecałem sprawić to/ o co mię prosili oni nędzni ludzie: i acz mię nie sparzył on ogień/ poczerniała mi jednak ręka od perzyny jednej/ która na nią padła: a gdym to obaczył/ rzekła do mnie ona ćma: Ta czarność nie znidzie z twej ręki/ póki granice nie będą narpawione po staremu: i tak się trafiło/ iż skoro granice wedle starego wymierzono/ zmaza ona sama zginęła bez pomocy wszelkiej.
ieslibym miał vczynić ten miłośierny vczynek; iżem nie śmiał przystąpić się bliżey/ obawiáiąc się onego ogniá: wyćiągni/ rzekłá mi oná ćmá/ rękę/ á nie boy się. Wyćiągnąwszy tedy rękę/ obiecałem spráwić to/ o co mię prośili oni nędzni ludźie: y ácz mię nie spárzył on ogień/ poczerniáłá mi iednák ręká od perzyny iedney/ ktora ná nię pádłá: á gdym to obaczył/ rzekłá do mnie oná ćmá: Tá czarność nie znidźie z twey ręki/ poki gránice nie będą nárpáwione po stáremu: y ták się tráfiło/ iż skoro gránice wedle stárego wymierzono/ zmázá oná sámá zginęłá bez pomocy wszelkiey.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 73
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
wdzięcznego. Barwy z żółta zielonej. Na wirzchu kłącza okołek jako u swojskiego kopru. Nasienie kapustnemu podobne/ okrągłe/ czarne/ ostrego i przykrego/ a do Mirhy podobnego smaku/ tak iż jedno miasto drugiego uchodzi. Korzeń także pachniący/ ostropieprzny usta rozpalający/ i sczmiący/ miękki/ Soku pełny: Z wierzchu poczerniały/ we wnątrz białawy/ niekiedy bladożołtawy. Liście. Nasienie. Korzeń Miejsce. Zielnik D. Simona Syrenniusa/
ROście na górach skalistych i kamienistych/ na pagórkach/ Miedzach/ i granicach. Bywa też w ogrodach siany i sadzony z korzenia. Przyrodzenie.
TEgoż przyrodzenia jest/ którego/ jako Galenus świadczy/ Opich
wdźięcznego. Bárwy z żołtá źieloney. Ná wirzchu kłącza okołek iáko v swoyskiego kopru. Naśienie kápustnemu podobne/ okrągłe/ czarne/ ostrego y przykrego/ á do Mirhy podobnego smáku/ ták iż iedno miásto drugiego vchodźi. Korzeń tákże pachniący/ ostropieprzny vstá rospaláiący/ y sczmiący/ miękki/ Soku pełny: Z wierzchu poczerniáły/ we wnątrz biáłáwy/ niekiedy bládożołtáwy. Liśćie. Naśienie. Korzeń Mieysce. Zielnik D. Simoná Syrenniusá/
ROśćie ná gorách skálistych y kámienistych/ ná págorkách/ Miedzách/ y gránicách. Bywa też w ogrodách śiany y sadzony z korzenia. Przyrodzenie.
TEgoż przyrodzenia iest/ ktoreg^o^/ iáko Galenus świadczy/ Opich
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 99
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
/ przez siedm dni. 5. Potym obejrzy go Kapłan/ dnia siódmego: a jeśliby ona blizna tak została w oczach jego/ a nie szerzyła się ona blizna po skórze/ tedy go zamknie Kapłan przez siedm dni powtóre. 6. I obejrzy go Kapłan dnia siódmego powtóre: a jeśliby ta zaraza poczerniała a nie szerzyłaby się ta zaraza po skórze/ tedy go za czystego osądzi Kapłan/ bo świerb jest: a on upierze szaty swe/ a będzie czystym. 7. Ale jeśliby się barziej rozszerzał po skórze świerb on/ po oglądaniu Kapłanowym/ a po oczyszczeniu jego/ pokaże się z nowu Kapłanowi. 8
/ przez śiedm dni. 5. Potym obejrzy go Kápłan/ dniá śiodmego: á jesliby oná blizná ták zostáłá w oczách jego/ á nie szerzyłá śię oná blizná po skorze/ tedy go zámknie Kápłan przez śiedm dni powtore. 6. Y obejrzy go Kápłan dniá śiodmego powtore: á jesliby tá zárázá poczerniáłá á nie szerzyłáby śię tá zárázá po skorze/ tedy go zá cżystego osądźi Kápłan/ bo świerb jest: á on upierze száty swe/ á będźie czystym. 7. Ale jesliby śię bárźiey rozszerzał po skorze świerb on/ po oglądániu Kápłanowym/ á po oczyśćieniu jego/ pokaże śię z nowu Kápłanowi. 8
Skrót tekstu: BG_Kpł
Strona: 114
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Kapłańska
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632