porozciągane, członki niezupełne, Boki zapadłe właśnie jak doły do rzepy, Nogi się powłaczają jak stłuczone cepy, Pojrzenie krzywouste i nos zakrzywiony W gębę patrzy, na straży zębom postawiony; Pouciekały przecię, a te, co zostały, Color di merda barwę na się przyodziały. Brzuch się jej przez pas wali i choć podkasany, Tłucze się po zsiniałych udach nad kolany; Cycki jak rzemień zmokły, gdy go wyprawiają, Wiszą i brodawkami aż pępka sięgają; Trzecia ozdoba wisi u gardła — przeklęty Pęcherz, jako wieprzowy od chłopiąt nadęty. Usta się zawsze pienią, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u
porozciągane, członki niezupełne, Boki zapadłe właśnie jak doły do rzepy, Nogi się powłaczają jak stłuczone cepy, Pojrzenie krzywouste i nos zakrzywiony W gębę patrzy, na straży zębom postawiony; Pouciekały przecię, a te, co zostały, Color di merda barwę na się przyodziały. Brzuch się jej przez pas wali i choć podkasany, Tłucze się po zsiniałych udach nad kolany; Cycki jak rzemień zmokły, gdy go wyprawiają, Wiszą i brodawkami aż pępka sięgają; Trzecia ozdoba wisi u gardła — przeklęty Pęcherz, jako wieprzowy od chłopiąt nadęty. Usta się zawsze pienią, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 328
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
będą, co serce rozkaże. I tak nie ma racji z plejzyrem dyskurować o pokoju, komu chęć wojny zastąpiła animuszu wspaniałość, ani przeciwnym sposobem enkomizować będzie kłótni, komu spokojne podoba się pożycie. Z wewnętrznej dyspozycji doskonałość człowieka pochodzić, z mowy i modestii języka poznawać się zwykła. Nie da się tam widzieć przez usta podkasana aż do powab swoich wszeteczna Wenus, gdzie serce zaległa nagiego pod biczami Zbawiciela przytomność. Nie pokali gęby lubieżna paskuda, którym wewnętrzna w czystości władnie i kieruje dyspozycja. A tak jako czynienia doskonałość, tak i mowy ochędostwo stanowi szlacheckiemu przyzwoite być uznali Rzymianie, aby nie tylko z akcji chwalebnych, ale też z
będą, co serce rozkaże. I tak nie ma racyi z plejzyrem dyskurować o pokoju, komu chęć wojny zastąpiła animuszu wspaniałość, ani przeciwnym sposobem enkomizować będzie kłótni, komu spokojne podoba się pożycie. Z wewnętrznej dyspozycyi doskonałość człowieka pochodzić, z mowy i modestyi języka poznawać się zwykła. Nie da się tam widzieć przez usta podkasana aż do powab swoich wszeteczna Wenus, gdzie serce zaległa nagiego pod biczami Zbawiciela przytomność. Nie pokali gęby lubieżna paskuda, którym wewnętrzna w czystości władnie i kieruje dyspozycyja. A tak jako czynienia doskonałość, tak i mowy ochędostwo stanowi szlacheckiemu przyzwoite bydź uznali Rzymianie, aby nie tylko z akcyi chwalebnych, ale też z
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 188
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
go Hern Macher: - "Hurnson, Dieb, Sweig" - łaje, Za Kruzego zelując, a drugi ze szpadą Nań się rzuci, że wzgardził senijorską radą. Zaczem wiele z obu stron do siebie skoczyli, Jako gdy wojnę szczurcy z żabami toczyli. Mars się z nieba rozśmieje, a Wenus całego Podkasanym obłokiem okryje Kruzego. Siedział jako zmokły wilk, a za przechowanie Swej oddawał bogini mnogie dziękowanie. Niemniej z placu fortunnie i minister młody Umknął, dosyć cudowne porobiwszy szkody, Bo gdy klucze nie mogły otworzyć ambony, Tylcem swym drzwi wywalił - cud niewysławiony! Bezbronni się do gospod po szpady sunęli, A wtem senijorowie zbór
go Hern Macher: - "Hurnson, Dieb, Sweig" - łaje, Za Kruzego zelując, a drugi ze szpadą Nań się rzuci, że wzgardził senijorską radą. Zaczem wiele z obu stron do siebie skoczyli, Jako gdy wojnę szczurcy z żabami toczyli. Mars się z nieba rozśmieje, a Wenus całego Podkasanym obłokiem okryje Kruzego. Siedział jako zmokły wilk, a za przechowanie Swej oddawał bogini mnogie dziękowanie. Niemniej z placu fortunnie i minister młody Umknął, dosyć cudowne porobiwszy szkody, Bo gdy klucze nie mogły otworzyć ambony, Tylcem swym drzwi wywalił - cud niewysławiony! Bezbronni się do gospod po szpady sunęli, A wtem senijorowie zbór
Skrót tekstu: DolBitKontr
Strona: 310
Tytuł:
Bitwa ministrów saskich
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
spuszczała po sznurze, Sądził, że Portret samej był Dianny, A gdy w otwartym oknie chwilę stoi, ADOLF uważa, że się go nieboi. Jeszcze na trawnik niestawia koszyczka, Ledwie w połowie był na murach szklących, Kiedy przynosi ładna Ogródniczka, Wiele Bukietów, z ziół dziwnie pachniących, Sukienkę, kształtnie podkasaną miała, Żeby szybkości jej nie zawadzała. Koło samego KsIĄZĘCIA przebieży Ni się ukłoni, ani go przywita, I tak nieuczci jak Pana należy, Ani z kąd jesteś z ciekawości spyta, Dopiero poznał ADOLF w on czas krutki, Płaszcz od Zefira, jakowe miał skutki.
Ze on ją widział, ale ona
spuszczáła po sznurze, Sądził, że Portret samey był Dyanny, A gdy w otwártym oknie chwilę stoi, ADOLF uważa, że się go nieboi. Jeszcze ná tráwnik niestáwia koszyczka, Ledwie w połowie był ná murach szklących, Kiedy przynosi łádna Ogrodniczka, Wiele Bukietow, z zioł dziwnie páchniących, Sukienkę, ksztáłtnie podkásaną miała, Zeby szybkości iey nie záwadzała. Koło samego XIĄZĘCIA przebieży Ni się ukłoni, áni go przywita, Y ták nieuczći iák Pána náleży, Ani z kąd iesteś z ciekáwości spyta, Dopiero poznał ADOLF w on czas krutki, Płaszcz od Zefira, iákowe miał skutki.
Ze on ią widział, ále ona
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 51
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, Szablaque, bałta, pióro, totus sis ipse mager. Vive tibi cum pałasz, si vis esse liber od rany, Et chowa aliquod hajdukos, nemo te pogani. 168. Na toż.
Francuski wąsik, czupryna zjeżona, Myczka z serduszkiem na bakier spuszczona, Kurteczka by drwił na piędzi od pasa, Brzuch podkasany, sam chłop jak kiełbasa, Portki nie portki, ni też szarawary, Pludry nie pludry, i sam strój bez miary. Wiszą u zadu jak wory hołośnie, A foc nie widzi, jako mu w tym sprośnie. 169. Na jednego, co ferezjat nosił na bakier
.
Złego ten miał pan krawca, niedobrze
, Szablaque, bałta, pioro, totus sis ipse mager. Vive tibi cum pałasz, si vis esse liber od rany, Et chowa aliquod hajdukos, nemo te pogani. 168. Na toż.
Francuski wąsik, czupryna zjeżona, Myczka z serduszkiem na bakier spuszczona, Kurteczka by drwił na piędzi od pasa, Brzuch podkasany, sam chłop jak kiełbasa, Portki nie portki, ni też szarawary, Pludry nie pludry, i sam stroj bez miary. Wiszą u zadu jak wory hołośnie, A foc nie widzi, jako mu w tym sprośnie. 169. Na jednego, co ferezyat nosił na bakier
.
Złego ten miał pan krawca, niedobrze
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 57
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, a panna chcąc po nim Dworskim żartem pojechać, rzecze, snadź tu mają Szczurcy gniazdo, bowiem się jakoś odzywają? A ten: Szczurkom być w siedle, rzecz nieprzyzwoita, Raczej na wasz kiep, panno, moja kusia zgrzyta. 245. In simili odpowiedź.
Służały jadąc drogą ujrzy przy jezierze, Że dziewka podkasana chusty sobie pierze. Więc, że wzruszone fale o nią się wstrącały, Mocno jej białe udy były zczerwieniały. 246. Nieobiecany kąsek.
Cóż było czynić po tej daremnej robocie? Musiał miły pan Hanus zostać przy ochocie. Jakoby mu psi obiad zjedli, tak się sierdzi. Ciągnąc skornie do pasa, ledwo już nie
, a panna chcąc po nim Dworskim żartem pojechać, rzecze, snadź tu mają Szczurcy gniazdo, bowiem się jakoś odzywają? A ten: Szczurkom być w siedle, rzecz nieprzyzwoita, Raczej na wasz kiep, panno, moja kusia zgrzyta. 245. In simili odpowiedź.
Służały jadąc drogą ujrzy przy jezierze, Że dziewka podkasana chusty sobie pierze. Więc, że wzruszone fale o nię się wstrącały, Mocno jej białe udy były zczerwieniały. 246. Nieobiecany kąsek.
Coż było czynić po tej daremnej robocie? Musiał miły pan Hanus zostać przy ochocie. Jakoby mu psi obiad zjedli, tak się sierdzi. Ciągnąc skornie do pasa, ledwo już nie
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 93
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910