nad któregoW tej wszystkiej familii nie było większego. Skąd imię to szlachetne że się tak nadało, Jakoby już dziedziczne w tym domu zostało, Aż na wieki. On zaraz młode trawiąc lata Na pięknej perspektywie i różności świata, Przy dworze Fryderyka cesarza trzeciego W Regenszpurku pozostał, prędko od którego Z przymiotów i grzeczności swojej podobany, Posłem naprzód do Węgier, do króla posłany Matiasza Korwina: gdzie wszystko po myśli Pana swego sprawiwszy, gdy wtem dobrej myśli Dała się okazja pod wieczorne cery, A król pełen ochoty, swe tam kawalery Rachfał jenerał kujawski An. 1403 Rachfał Leszczyński dworzanin i sekretarz Fryderyka cesarza, pierwszy hrabia z Leszna, marszałek koronny
nad któregoW tej wszystkiej familii nie było większego. Zkąd imie to szlachetne że się tak nadało, Jakoby już dziedziczne w tym domu zostało, Aż na wieki. On zaraz młode trawiąc lata Na pięknej perspektywie i różności świata, Przy dworze Fryderyka cesarza trzeciego W Regenszpurku pozostał, prędko od którego Z przymiotów i grzeczności swojej podobany, Posłem naprzód do Węgier, do króla posłany Matyasza Korwina: gdzie wszystko po myśli Pana swego sprawiwszy, gdy wtem dobrej myśli Dała się okazya pod wieczorne cery, A król pełen ochoty, swe tam kawalery Rachfał jenerał kujawski An. 1403 Rachfał Leszczyński dworzanin i sekretarz Fryderyka cesarza, pierwszy hrabia z Leszna, marszałek koronny
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 108
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Zborowskich. w Roku 1648. i 1649. Część PIERWSZA Punkt I.
Wojnę powiem okrutną, sroższej której, ani Krwawszej nigdy nie było. Odkąd zamieszkani W-pola te niezmierzone nasi tu Sarmaci, W-mestwo, dzielność, i sławe na on czas bogaci, Aż do wieku, którego wyrodzone plemie Od nich, te podobaną porzucić chcąc ziemie, Gdzieś za morze i słupy starożytnej Sali, Jużeśmy się wywozić w-łodziach gotowali; I tyły swe dopiero sromotne widzieli, Co za nie zwyciężone być się rozumieli: Aż zginęli nakoniec, póki to zginienie, W-pożądane nie wyszło potym nam zbawienie. Skąd wam ta złość, o Chłopi
Zborowskich. w Roku 1648. i 1649. CZESC PIERWSZA Punkt I.
WOyne powiem okrutną, sroższey ktorey, áni Krwáwszey nigdy nie było. Odkąd zamieszkani W-polá te niezmierzone naśi tu Sármáći, W-mestwo, dźielność, i słáwe na on czas bogaci, Aż do wieku, ktorego wyrodzone plemie Od nich, te podobáną porzucić chcąc ziemie, Gdzieś zá morze i słupy starożytney Sali, Iużeśmy sie wywoźić w-łodźiach gotowáli; I tyły swe dopiero sromotne widźieli, Co za nie zwyćieżone bydź sie rozumieli: Aż zginęli nákoniec, poki to zginienie, W-pożądane nie wyszło potym nam zbawienie. Zkąd wam ta złość, o Chłopi
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 1
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, wziąwszy, Wołynia dopinać się myśli. W-tym też Pereasławscy i Migrodzcy przyszli Ludzie świeży do niego. Swoich także więcej Przybrawszy Komonnika, do trzech mógł tysięcy Liczyć wszystkich. Tedy z-tym pospołu wyborem, Podobnym gdzieś z-Egiptu Mojżeszowym torem, Wyszedł z-Lubien, nie bez łzy ukanienia który, Na Miasto podobane poglądając z-góry, I Kościooł znamienity od siebie wzbudzony, Jako miał być nie długoż w-popioł obrócony! Wiec co mu był gościniec prosty ku Kijowu, Dla przepraw zastąpionych, aż ku Czerniechowu Wyżej Dniepru obróci. Ale i tam wszedzie Groble, mosty, zrzucone. Nakoniec przebedzie Kiedyś go pod Lubeczem.
, wźiąwszy, Wołynia dopinać sie myśli. W-tym tesz Pereasławscy i Migrodzcy przyszli Ludźie świeży do niego. Swoich także wiecy Przybrawszy Komonniká, do trzech mogł tysiecy Liczyć wszystkich. Tedy z-tym pospołu wyborem, Podobnym gdźieś z-Egiptu Moyzeszowym torem, Wyszedł z-Lubien, nie bez łzy ukanienia ktory, Ná Miasto podobane poglądaiąc z-gory, I Kośćiooł znamienity od siebie wzbudzony, Iáko miał bydz nie długoż w-popioł obrocony! Wiec co mu był gośćiniec prosty ku Kiiowu, Dla przepraw zastąpionych, áż ku Czerniechowu Wyżey Dniepru obroći. Ale i tám wszedźie Groble, mosty, zrzucone. Nákoniec przebedźie Kiedyś go pod Lubeczem.
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 16
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
PIEŚNI PIEŚŃ VI
Dopieroś jeno co z dziecinnej pory Wyszedł, a lata do kwitnącej Flory Podobne zaczął, kiedyć róże młode Urumieniały na twarzy jagodę Wszytkim podobaną, Wszytkim miłowaną — A już więdnie jesz! Dopieroś się z wiekiem Przywitał, jemu zdadząc się człowiekiem, Szczęśliwie sobie w rzeczach poczynając I ludzkie oczy na się obracając Z twoich dzieł obfitych I cnót znamienitych —
A już upadasz! Dopieroś kochanym Rodzicom świecił ozdobą; wybranym Koroną będąc Achatom ojczyźnie Swej owoc dawać
PIEŚNI PIEŚŃ VI
Dopieroś jeno co z dziecinnej pory Wyszedł, a lata do kwitnącej Flory Podobne zaczął, kiedyć róże młode Urumieniały na twarzy jagodę Wszytkim podobaną, Wszytkim miłowaną — A już więdnie jesz! Dopieroś się z wiekiem Przywitał, jemu zdadząc się człowiekiem, Szczęśliwie sobie w rzeczach poczynając I ludzkie oczy na się obracając Z twoich dzieł obfitych I cnót znamienitych —
A już upadasz! Dopieroś kochanym Rodzicom świecił ozdobą; wybranym Koroną będąc Achatom ojczyźnie Swej owoc dawać
Skrót tekstu: GawPieśBar_II
Strona: 138
Tytuł:
Pieśni
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
niej/ I dość czyniąc we wszytkim afektowi swemu/ Tak spół żyli/ która się podoba któremu.
Miała też tam swój Pałac Wenerze przeciwny Niejaka Paskwalina, białogłowa dziwnej Niesłychanie gładkości. Paskwalina, która Niechcąc być tym przymiotem od nikogo wtóra Zaraz się niepomału tym poturbowała/ Ze na jej Prowincją Wenus najechała/ I Miasto podobane; gdzie jedynie ona/ Jako między gwiazdami Deliska Latona/ Napiękniejsza słynęła: Jakoż wszytkich zgodą Śmiertelne celowała stworzenie urodą/ Tak/ że członka nie było w ciele tej żadnego Bez kochania/ i wdzięku swego osobnego. A wprzód włos po ramionach płynął bursztynowy/ Który/ kiedy dosięgło słońce więc jej głowy/ Zajmował
niey/ Y dość czyniąc we wszytkim áffektowi swemu/ Ták społ żyli/ ktora się podoba ktoremu.
Miáłá też tám swoy Páłác Wenerze przeciwny Nieiáka Pasqualina, białogłowá dziwney Niesłychánie głádkości. Pasqualina, ktora Niechcąc bydź tym przymiotem od nikogo wtora Záraz sie niepomáłu tym poturbowáłá/ Ze ná iey Prowincyą Wenus náiecháłá/ Y Miásto podobáne; gdzie iedynie oná/ Iáko między gwiazdámi Deliska Látoná/ Napięknieysza słynęłá: Iákoż wszytkich zgodą Smiertelne celowáłá stworzenie vrodą/ Ták/ że członká nie było w ciele tey żadnego Bez kochánia/ y wdzięku swego osobnego. A wprzod włos po rámionách płynął bursztynowy/ Ktory/ kiedy dosięgło słonce więc iey głowy/ Záymował
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 6
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
tąd na same obalił głowy Nie srożąc się nad gminem. Tedyś już w tę klubę Szczęścia swego wstąpiła: że co owej zgubę I wstyd wieczny: to sławę/ i honory tobie Nieśmiertelne sprawiło. W których będziesz sobie Szerzyła się tytułach/ i jako ta Pani Ciebie wyrugowała/ tak wzajem ty na niej Z Miasta podobanego wyjedziesz/ i nową Na jej miejscu zostaniesz Cypryiską Królową. Tam rozpostrzesz dopiero ozdoby te swoje/ I wdzięki/ i fawory. Tam pierwsze Pokoje Drogo znajdziesz obite i sług w nich strojniejszych Niż przed tym kompanią. Potrawci smaczniejszych Stoły złote dodadzą/ i Pastów/ i soków/ Lestrygońskie Imbryki; igrzysk i widoków Ku czci
tąd ná sáme obálił głowy Nie srożąc się nád gminem. Tedyś iuż w tę klubę Szczęścia swego wstąpiłá: że co owey zgubę Y wstyd wieczny: to sławę/ y honory tobie Nieśmiertelne spráwiło. W ktorych będziesz sobie Szerzyłá się tytułach/ y iáko tá Páni Ciebie wyrugowáłá/ ták wzáiem ty ná niey Z Miástá podobánego wyiedziesz/ y nową Ná iey mieyscu zostániesz Cypryiską Krolową. Tám rospostrzesz dopiero ozdoby te swoie/ Y wdzięki/ y fawory. Tám pierwsze Pokoie Drogo znaydziesz obite y sług w nich stroynieyszych Niż przed tym kompanią. Potrawci smácznieyszych Stoły złote dodádzą/ y Pástow/ y sokow/ Lestrygonskie Imbryki; igrzysk y widokow Ku czci
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 113
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Świetniejsze w swoim słońce kołowrócie, Jak polor złota z probierskiego pieca, Tak cierpliwością cnota się oświeca. Jawny dokument pokaże się i tu, Co za straceniem fortunnego bytu Mógł człek rozumny dokazać nad sobą, Gdy go BÓG światu chciał wystawić probą. Był Mąż w ziemi Hus, Job imieniem zwany, Z prawego serca BOGU podobany, Żył świątobliwie grzechy odmiatając. Za te zasługi, i za dobre czyny, Dał mu BÓG Córki trzy, dał mu i Syny, Których siedm było, że dziesiątkiem całym Widział swe plemię w orszaku nie małym. Na siedm tysięcy trzody owiec liczył, Pięćset jarzm wołów do pługa wyćwiczył, I pięćset oślic do różnej
Swietnieysze w swoim słońce kołowroćie, Iák polor złotá z probierskiego piecá, Ták ćierpliwością cnota się oświeca. Iawny dokument pokaże się i tu, Co zá straceniem fortunnego bytu Mogł człek rozumny dokazać nád sobą, Gdy go BOG świátu chćiał wystawić probą. Był Mąż w źiemi Hus, Iob imieniem zwany, Z prawego sercá BOGV podobany, Zył świątobliwie grzechy odmiatáiąc. Zá te zásługi, i zá dobre czyny, Dał mu BOG Corki trzy, dał mu i Syny, Których śiedm było, że dźieśiątkiem całym Widźiał swe plemię w orszaku nie małym. Ná śiedm tyśięcy trzody owiec liczył, Pięćset jarzm wołow do pługa wyćwiczył, I pięćset oslic do rożney
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 6
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
u świata? Wszcząt spustoszona; co mówisz dziedzino, Jaka się ciebie jęła tarapata? Snadźli cię twoje tak spoiło wino Iże niewołasz nawet, rata; rata; Ale śmiertelnym zmorzona letargiem Jesteś bazarem, i Tureckim targiem? 91. I także cię to on Soliman sprosny Ozionął, jak wilk, Owcę podobaną? Ze już nie pomniąc na swój żałosny I twarz ostatnią; za tak ciężką raną? Przecię u Porty, szukasz nowej wiosny; Niechcąc własnemu Panu być Poddaną, Jakub i cię ta Zima odżywiła Co tak wiele Państw, mrozem swym zwarzyła? 92. Przejrzy jeno się jakaś sama w sobie Pełu, wstrząsnąwszy,
v świátá? Wszcząt spustoszona; co mowisz dźiedźino, Iáká się ćiebie ięłá tárápátá? Snadźli ćię twoie ták spoiło wino Iże niewołasz náwet, rátá; rátá; Ale śmiertelnym zmorzona lethargiem Iesteś bázárem, y Tureckim tárgiem? 91. Y tákże ćię to on Solimán sprosny Oźionął, iák wilk, Owcę podobáną? Ze iuż nie pomniąc ná swoy załosny Y twarz ostátnią; zá ták ćiężką ráną? Przećię v Porty, szukasz nowey wiosny; Niechcąc własnemu Pánu bydź Poddáną, Iákob y ćię tá Zimá odżywiłá Co ták wiele Páństw, mrozem swym zwárzyłá? 92. Przeyrzy ieno się iákaś sámá w sobie Pełu, wstrząsnąwszy,
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: D3
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684