wyrządzaniem/ ale też biciem i ran zadawanim na każdy dzień go dręczył. Lecz oto niebezrozumna cierpliwość jego była. Abowiem gdy go każdy dzień baczył jako niewolnika jakiego wielce stapionego pytałem go/ jakos się dziś miałbracie Innocenty. A on prędziuchno odpowiadał: Jako Pan Bóg raczy. A jam widział/ czasem oko podsiniałe/ czasem szyję spuchłą/ czasem też głowę zranioną. Bacząc ja tedy iż sobie mężnie postępował/ mówiłem mu: Dobrze/ dobrze/ wytrwaj będziesz zbawion. Wytrwawszy tedy z tymto nieludzkim starcem przez dziewięć lat/ poszedł do Pana. Którego na cmentarzu Ojców pogrzebiono. On tedy starzec po piąci dniach/ szedł do jednego
wyrządzániem/ ále też bićiem y ran zádawánim ná káżdy dźień go dręczył. Lecz oto niebezrozumna cierpliwosć iego byłá. Abowiem gdy go káżdy dźień baczył iáko niewolniká iakiego wielce stapionego pytałem go/ iákos sie dźiś miałbráćie Innocenty. A on prędźiuchno odpowiádał: Iáko Pan Bog raczy. A iam widźiał/ cżásem oko podśiniáłe/ czasem szyię spuchłą/ czásem też głowę zránioną. Bacząc ia tedy iż sobie mężnie postępował/ mowiłem mu: Dobrze/ dobrze/ wytrway będźiesz zbáwion. Wytrwawszy tedy z tymto nieludzkim stárcem przez dźiewięć lat/ poszedł do Pána. Ktorego na cmyntarzu Oycow pogrzebiono. On tedy stárzec po piąći dniách/ szedł do iednego
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 172
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
skąpa w mowie, Kiedy niekiedy słówko — czwaniąc się — odpowie ł to z prośbą. Mąż się jej przypatruje srodze; Widząc, jako na cerze schodziło niebodze, Pyta jej: »Co-ć się dzieje? Widzę — ponoś chora! Niepodobnaś dziś do tej, jakaś była wczora! I oczy-ć podsiniały i koral rumiany W wargach i — co jako krew był z mlekiem zmieszany— Zagasł splendor w jagodach, lub wiem, iż w tym mieście Dwie by ledwie wynalazł w gładkości niewieście, Żeby cię celowały. Jak cię siła spadło W prędkim czasie! Patrz — świadkiem prawdziwe zwierciadło! Jeżeli się frasujesz, masz wszelkie dostatki
skąpa w mowie, Kiedy niekiedy słowko — czwaniąc się — odpowie ł to z prośbą. Mąż sie jej przypatruje srodze; Widząc, jako na cerze schodziło niebodze, Pyta jej: »Co-ć sie dzieje? Widzę — ponoś chora! Niepodobnaś dziś do tej, jakaś była wczora! I oczy-ć podsiniały i koral rumiany W wargach i — co jako krew był z mlekiem zmieszany— Zagasł splendor w jagodach, lub wiem, iż w tym mieście Dwie by ledwie wynalazł w gładkości niewieście, Żeby cie celowały. Jak cię siła spadło W prędkim czasie! Patrz — świadkiem prawdziwe zwierciadło! Jeżeli sie frasujesz, masz wszelkie dostatki
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 32
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
/ we dnie myśl i biegaj około pożywienia/ a w nocy słuchaj gomonu miasto odpoczynienia. V stołu miasto przysmaków to na cię suka/ ty mniemasz że ma być spokojny obiad/ a ono Paniej we łbie muchy beczą/ aż też czasem musisz nakajawszy czepca poprawić. Aczci Marcus Aurelius tak radzi: Ale język czasem podsiniałych oczu Paniej duszki nabawi: o toż tobie/ kiedy nabardziej zechcesz pokoju/ toć Pani przyśpiewuje o diable/ i co trefniejszego/ aż uszy bolą. Jeszcze słuchaj ty co chcesz być żonatym: zdobywaj sobie tak wiele oczu/ jako ma Paw w ogonie/ abyś jej mógł według potrzeby ustrzec. Uszy miej jako
/ we dnie myśl y biegay około pożywienia/ á w nocy słuchay gomonu miasto odpoczynienia. V stołu miásto przysmákow to ná ćię suka/ ty mniemasz że ma bydź spokoyny obiad/ á ono Pániey we łbie muchy beczą/ aż też czásem muśisz nákáiawszy czepcá popráwić. Aczći Marcus Aurelius ták rádźi: Ale ięzyk czásem podśiniáłych oczu Pániey duszki nábáwi: o toż tobie/ kiedy nabárdziey zechcesz pokoiu/ toć Páni przyśpiewuie o diable/ y co trefnieyszego/ áż uszy bolą. Ieszcze słuchay ty co chcesz bydź żonátym: zdobyway sobie ták wiele oczu/ iáko ma Paw w ogonie/ ábyś iey mogł według potrzeby ustrzedz. Vszy miey iáko
Skrót tekstu: ZłoteJarzmo
Strona: 25
Tytuł:
Złote jarzmo małżeńskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650