i ten wiersz za miły, A że nim godnie sławy nie donoszę I twych spraw zacnych, odpuść, odpuść, proszę! Bom rozdwojony żalem jest głęboko, Jedno w papierze, drugie we łzach oko, I ręka w służbie takiej obumiera, Jedna rym pisze, druga łzy ociera.
Pogodne niebo było, Febus uzłocony Udzielał światła swego na oba tryjony; Spędził z powietrza chmury, a firmament cały Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy
i ten wiersz za miły, A że nim godnie sławy nie donoszę I twych spraw zacnych, odpuść, odpuść, proszę! Bom rozdwojony żalem jest głęboko, Jedno w papierze, drugie we łzach oko, I ręka w służbie takiej obumiera, Jedna rym pisze, druga łzy ociera.
Pogodne niebo było, Febus uzłocony Udzielał światła swego na oba tryjony; Spędził z powietrza chmury, a firmament cały Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 127
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wosku, w który Dedalus lepił skrzydła, ulatując pióry; I pochodnie tej, z którą syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj z mojej rady te konie do wozu: Wprzód Pyrois ognisty, Eous błyszczący, Eton rozpalony i Flegon gorący, Którymi słońce wozi Febus uzłocony, Mogą w tym wozie ciągnąć, i z nimi sprzężony Pegazus, który ze krwie Meduzy wyskoczył I zdrój parnaski Muzom kopytem wytoczył; I córka Chironowa, co się klaczą stała, Gdy się duchem prorockim nazbyt pisać chciała; I Neptunus w tym kształcie, w którym urodziwą Zwiódł matkę zbóż, końską się otoczywszy grzywą,
wosku, w który Dedalus lepił skrzydła, ulatując pióry; I pochodnie tej, z którą syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj z mojej rady te konie do wozu: Wprzód Pyrois ognisty, Eous błyszczący, Aeton rozpalony i Flegon gorący, Którymi słońce wozi Febus uzłocony, Mogą w tym wozie ciągnąć, i z nimi sprzężony Pegazus, który ze krwie Meduzy wyskoczył I zdrój parnaski Muzom kopytem wytoczył; I córka Chironowa, co się klaczą stała, Gdy się duchem prorockim nazbyt pisać chciała; I Neptunus w tym kształcie, w którym urodziwą Zwiódł matkę zbóż, końską się otoczywszy grzywą,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 136
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dalej Nabuchodonozor, pocznie się i on nad drugich pokazywać, przydadzą mu i w-tytułach, Wielki, rośnie Bałwan. Trwa zawziętość Nabuchodonozora, gdzie wziąć tam wziąć, jemu ma dostawać, w-niego tka, innym nie da, innych upośledzi, jemu doda, i już będzie cały Bałwan; Chocieś ty wielki, chocieś uzłocony, choć ci mówią mój złoty, przedcięś ty Bałwan. Nabuchodonozorze na cóż ci się też ten Bałwan przyda! dobrez to były czasy, kiedyś ty pieniądze na wojska, na podbicie Palestyny, dla wojowania Egiptu wydawał, a teraz tylko tkasz w tego Bałwana. Czy ten Bałwan pójdzie za ciebie na wojnę,
dáley Nábuchodonozor, pocznie się i on nád drugich pokázywáć, przydádzą mu i w-tytułách, Wielki, rośnie Báłwan. Trwa záwźiętość Nábuchodonozorá, gdźie wźiąć tám wźiąć, ięmu ma dostawáć, w-niego tka, innym nie da, innych vpośledźi, ięmu doda, i iuż będźie cáły Báłwán; Choćieś ty wielki, choćieś vzłocony, choć ći mowią moy złoty, przedćięś ty Bałwan. Nábuchodonozorze ná coż ći się też ten Báłwan przyda! dobrez to były czásy, kiedyś ty pieniądze ná woyská, ná podbićie Pálestyny, dla woiowania Egyptu wydawał, á teraz tylko tkasz w tego Báłwáná. Czy ten Báłwan poydźie zá ćiebie ná woynę,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 71
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
tak Boga przychęca do wysłuchania, Secundùm misericordiamtuam memento mei tu propter bonitatem tuam Domine. A najpewniejsza instancia/ najwalniejszy/ że tak rzeknę/ do wrot niebieskich taran najskuteczniejsza ratio impetrandi przypomnienie i przełożenie zasług i męki najdroższego JEZUSA naszego: która cechą jeżeli prośby nasze/ lubo liche i nikczemne naznaczone i Boską krwią jego uzłocone/ przed oczy Ojca przedwiecznego z gorącym afektem (Protector noster aspice Deus et respice in faciem Christi tui) przyniesiemy; być zgoła nie może/ aby się nie skłonił/ aby w przyrzeczonej/ a prawie poprzysiężonej obietnicy przez samego syna swego ogłoszonej nie uiścił. Amen AMen dico vobis, si quid petieritis Pátrem in nomine meo
ták Bogá przychęca do wysłuchániá, Secundùm misericordiamtuam memento mei tu propter bonitatem tuam Domine. A náypewnieysza instáncia/ naywalnieyszy/ że ták rzeknę/ do wrot niebieskich táran náyskutecznieysza ratio impetrandi przypomnienie y przełożenie zásług y męki náydroższego IEZVSA nászego: ktora cechą ieżeli proźby násze/ lubo liche y nikczemne náznáczone y Boską krwią iego uzłocone/ przed oczy Oycá przedwiecznego z gorącym affektem (Protector noster aspice Deus et respice in faciem Christi tui) przynieśiemy; być zgoła nie może/ aby się nie skłonił/ aby w przyrzeczoney/ a práwie poprzyśiężoney obietńicy przez samego syná swego ogłoszoney nie uiśćił. Amen AMen dico vobis, si quid petieritis Pátrem in nomine meo
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 199
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
wieniec (ach złości! ach złości!) cierniowy – wróżka i znaki Twego urągania, hańby, sromoty i zamordowania. Słyszę, źli, potwarz, którą nań wleczecie, słyszę, jako Go wszyscy lżyć będziecie. Nóżeczki śliczne, ręczynki kochane, wyż to macie być gwoźdźmi przewierciane? O boczku śliczny, boczku uzłocony, ty li żelazem masz być otworzony? Członeczki śliczne, wy to tak sieczone, wy to będziecie z stawów poruszone? Ozdobo świętych, główko uwielbiona, więc ty tak ostrym cierniem rozkrwawiona, ty katowana, ty będziesz zelżona? 9
. KOŁYSKI DZIECIĘCE I.
Dzieciąteczko noworodne, skąd wezmę pieśni tak godne, co by
wieniec (ach złości! ach złości!) cierniowy – wróżka i znaki Twego urągania, hańby, sromoty i zamordowania. Słyszę, źli, potwarz, którą nań wleczecie, słyszę, jako Go wszyscy lżyć będziecie. Nóżeczki śliczne, ręczynki kochane, wyż to macie być gwoźdźmi przewierciane? O boczku śliczny, boczku uzłocony, ty li żelazem masz być otworzony? Członeczki śliczne, wy to tak sieczone, wy to będziecie z stawów poruszone? Ozdobo świętych, główko uwielbiona, więc ty tak ostrym cierniem rozkrwawiona, ty katowana, ty będziesz zelżona? 9
. KOŁYSKI DZIECIĘCE I.
Dzieciąteczko noworodne, skąd wezmę pieśni tak godne, co by
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 57
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
łaska przedwiecznego/ Pewnie żeś godzien karania wiecznego. Ale że Pańskie miłosierdzie święte/ Większe jest/ niźli twe grzechy przeklęte. Oto cię jeszcze chciał przez mię ratować/ I w zbawienny port Lodź twą nakierować. W tym siedm celniejszych strzał z niebezkiej deki Dosiągł/ i dał mi śmiertelnej do ręki. Wszytkie hartowne z uzłoconym grotem/ A sam kilka słów do mnie wyrzekł potym: Wiesz jak fałszywy Bożek złej miłości/ Poił swe strzały szpikiem twoich kości: I w sercu wzdymał piekielne promienie/ Sobie na pokarm/ tonie na stracenie. A żebyś wyniść z takiej nawałności/ I z zastarzałych mógł swych wybrnąć złości. Miej te niebieskie na
łaská przedwiecznego/ Pewnie żeś godźien karánia wiecznego. Ale że Páńskie miłośierdźie święte/ Większe iest/ niźli twe grzechy przeklęte. Oto ćie ieszcze chćiał przez mię rátowáć/ Y w zbáwienny port Lodź twą nákierowáć. W tym siedm celnieyszych strzał z niebeskiey deki Dośiągł/ y dał mi śmiertelney do ręki. Wszytkie hártowne z vzłoconym grotem/ A sam kilka słow do mnie wyrzekł potym: Wiesz iak fałszywy Bożek złey miłośći/ Poił swe strzały szpikiem twoich kośći: Y w sercu wzdymał piekielne promienie/ Sobie ná pokarm/ tonie ná strácenie. A żebyś wyniść z tákiey nawałnośći/ Y z zástárzałych mogł swych wybrnąć złośći. Miey te niebieskie ná
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: C
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
a oni że byli chyży w skoku do krzyża/ między mędrcami w niebie zasiedli/ od których ty daleko siądziesz. Dla tego chyżo w każdym momencie sobie podanym porwi się zawsze Duszo do krzyża na wzór Jezusa. Chyżo I najprędszego ułowić może. do Krzyża. Skoczyć na krzyż naniższy skok. Krzyż łapka. Krzyż choć uzłocony bolesny. Chyżo. Krzyż bez krwi Jezusowej nie piękny. Co czeka Dziecięcia na krzyżu. do Krzyża. Zalecenie krzyża. Chyżo Gen. 2. Krzyż świetny. do Krzyża. Krzyż najlepiej do nieba służy. Chyżo trzeba do krzyża. Chyżo trzeba do krzyża. Chyżo do Krzyża. PLęS CZTERNASTY. SNADNO ŚWIETNO NA
a oni że byli chyży w skoku do krzyża/ między mędrcámi w niebie záśiedli/ od ktorych ty daleko śiądźiesz. Dla tego chyżo w káżdym momenćie sobie podanym porwi się záwsze Duszo do krzyżá ná wzor Iezusá. Chyżo Y nayprędszego vłowić może. do Krzyżá. Skoczyć ná krzyż naniższy skok. Krzyż łápká. Krzyż choć vzłocony bolesny. Chyżo. Krzyż bez krwi Iezusowey nie piękny. Co czeka Dźiećięćia ná krzyżu. do Krzyżá. Zálecenie krzyżá. Chyżo Gen. 2. Krzyż świetny. do Krzyżá. Krzyż naylepiey do niebá służy. Chyżo trzebá do krzyżá. Chyżo trzebá do krzyżá. Chyżo do Krzyżá. PLęS CZTERNASTY. SNADNO SWIETNO NA
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 684
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Krotofila sercu Jezusowi po komunii. 459. Krotofilnikom Boskim niebo otwarte. 141. Krotofile Jezus Ojcu skokiem czyni. 688. Krzyż Loźnica. 35. Krzyżowe Loże kosztowniejsze nad złote łoże. 312. Krzyż łapka. 679. Krzyż Prąd. 466. Krzyż świetny 682. Krzyż Wożem. 686. 689, Krzyż choć uzłocony bolesny. 679. Krzyż bierze Dzieci, Matkom. 664. Krzyż nad brzytwy najostrzejszy. 670. Krzyż strzyma ciążary wszytkie. 689. Krzyż bez krwie Jezusowej nie piękny. 680, Krzyż najlepiej do nieba służy. 682. 689. z Krzyża duszy zdrowie. 183. Krzyż straszny Duszy gdy niema pociechy.
Krotofilá sercu Iezusowi po kommuniey. 459. Krotofilnikom Boskim niebo otwárte. 141. Krotofile Iezus Oycu skokiem czyni. 688. Krzyż Loźnicá. 35. Krzyżowe Loże kosztownieysze nád złote łoże. 312. Krzyż łápká. 679. Krzyż Prąd. 466. Krzyż świetny 682. Krzyż Wożem. 686. 689, Krzyż choć vzłocony bolesny. 679. Krzyż bierze Dźieći, Mátkom. 664. Krzyż nád brzytwy nayostrzeyszy. 670. Krzyż strzyma ćiążary wszytkie. 689. Krzyż bez krwie Iezusowey nie piękny. 680, Krzyż naylepiey do niebá służy. 682. 689. z Krzyżá duszy zdrowie. 183. Krzyż strászny Duszy gdy niemá poćiechy.
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 706
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ta i ozdobna, a to z tej przyczyny, Że same senatorskie okrywała syny. Po tej szedł książę Janusz Wiśniowiecki w tropy, Tamta w złoto bogatsza, ta w Marsowe chłopy; Starymi kawalery szeregi osadził. Po nim Tomasz Zamoyski cały pułk prowadził, Pułki piesze co były z Władysławem Pułki jezne CZĘŚĆ TRZECIA
W gorąco uzłocone obleczony blachy; Mars a Mars, kiedy ciska śmiertelne zamachy! Turek pod nim chodziwy tak się gładko składa, Rzekłbyś, że krty kopyty ziemie nie dopada; Groźna w ręku buława, której nikt nie ceni Ze złota brantownego, z wyboru kamieni; Pamiątka ojca twego bohatyrskiej cnoty Najdroższe diamenty i brant przejdzie złoty
ta i ozdobna, a to z tej przyczyny, Że same senatorskie okrywała syny. Po tej szedł książę Janusz Wiśniowiecki w tropy, Tamta w złoto bogatsza, ta w Marsowe chłopy; Starymi kawalery szeregi osadził. Po nim Tomasz Zamoyski cały pułk prowadził, Pułki piesze co były z Władysławem Pułki jezne CZĘŚĆ TRZECIA
W gorąco uzłocone obleczony blachy; Mars a Mars, kiedy ciska śmiertelne zamachy! Turek pod nim chodziwy tak się gładko składa, Rzekłbyś, że krty kopyty ziemie nie dopada; Groźna w ręku buława, której nikt nie ceni Ze złota brantownego, z wyboru kamieni; Pamiątka ojca twego bohatyrskiej cnoty Najdroższe diamenty i brant przejdzie złoty
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 95
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
iż dla smaku tego Wypędzono Adama stąd nieposłusznego.
LX.
Potem, gdy swój wczas skończył, trudem nademdlony, W najszczęśliwszą godzinę Astolf urodzony I rozmaitych skosztował, śpiąc, czując, rozkoszy, Złote jutrzenka śliczna rozpuściwszy włosy, Tytona na wysokiem łożu opuszczała I w liliowy wieniec skronie ubierała, Wstał i wyniść z pokoju chce uzłoconego, Alić w progu kochanka obaczy Pańskiego.
LXI.
Ten go wziąwszy za rękę, krok z izby prostuje, Tajemnice nieznanych rzeczy rozwięzuje. „Wiedz - powiada - o synu, co czasy bliskiemi Stało się we Francjej za odjazdy twemi: Orland, wasz Orland mężny, pobożny, serdeczny Prowadzi płochy, głupi żywot niebezpieczny
iż dla smaku tego Wypędzono Adama stąd nieposłusznego.
LX.
Potem, gdy swój wczas skończył, trudem nademdlony, W najszczęśliwszą godzinę Astolf urodzony I rozmajtych skosztował, śpiąc, czując, rozkoszy, Złote jutrzenka śliczna rozpuściwszy włosy, Tytona na wysokiem łożu opuszczała I w liliowy wieniec skronie ubierała, Wstał i wyniść z pokoju chce uzłoconego, Alić w progu kochanka obaczy Pańskiego.
LXI.
Ten go wziąwszy za rękę, krok z izby prostuje, Tajemnice nieznanych rzeczy rozwięzuje. „Wiedz - powiada - o synu, co czasy blizkiemi Stało się we Francyej za odjazdy twemi: Orland, wasz Orland mężny, pobożny, serdeczny Prowadzi płochy, głupi żywot niebezpieczny
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 76
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905