Jako w piśmiech czytamy, tułali po górach. Już piąty rok wołową Bartosz skórę nosi, Bo choć przysięga, najmniej niepodobna łosiej, Wżdy nic nie ma z świętymi. Bartoszu nieboże, Nie cudza, twojać skóra do tego pomoże. Nie cudzą wdziać, swoję zdjąć potrzeba z patronem, Jeśli kto między święte chce być policzonem. Choć kozim, choć baranim okryty kontoszem, Nic mu to nie pomoże, wżdy Bartosz Bartoszem. 6 (F). PRUSKA PolszczyznA
Jadąc przez Prusy, w karczmie stanąłem popasem. Ledwie wnidę do izby, aż z srogim hałasem Wpadszy kucharka krzyknie, że przed samą stanią Robak porwał kulbakę, a kuś bieżał
Jako w piśmiech czytamy, tułali po górach. Już piąty rok wołową Bartosz skórę nosi, Bo choć przysięga, najmniej niepodobna łosiej, Wżdy nic nie ma z świętymi. Bartoszu nieboże, Nie cudza, twojać skóra do tego pomoże. Nie cudzą wdziać, swoję zdjąć potrzeba z patronem, Jeśli kto między święte chce być policzonem. Choć kozim, choć baranim okryty kontoszem, Nic mu to nie pomoże, wżdy Bartosz Bartoszem. 6 (F). PRUSKA POLSZCZYZNA
Jadąc przez Prusy, w karczmie stanąłem popasem. Ledwie wnidę do izby, aż z srogim hałasem Wpadszy kucharka krzyknie, że przed samą stanią Robak porwał kulbakę, a kuś bieżał
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 15
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Pijecie poświęcone Helikonu zdroje, Pełne duchów febowych, już porzućcie swoje Zwykłych zabaw uciechy a żałosne treny (Jakimi kiedyś sławne zabrzmiały Miceny Od żałosnego plonu niewolnic w Koronach) Zacznicie, niech po wszytkich rozlega się stronach Lament i narzekanie. Już wasze ćwiczenie Już ow wasz wychowaniec, między blade cienie Ledwie co nie w dziecinnym wieku policzony Z ziemskich nizin nad górne wyleciał triony. Lecz raczej i prawdziwiej ty, o ludu Boży! Żałuj tak wielkiej straty i niech cię zatrwoży Ten sąd Pański, że mając tak okrutnych zwierzów Pełno około siebie a czułych pasterzów Tak pilno potrzebując, jego w wielkie cnoty Bogatego i świętej pełnego ochoty Jak obiecaną ziemię tylkoć pokazano
Pijecie poświęcone Helikonu zdroje, Pełne duchow febowych, już porzućcie swoje Zwykłych zabaw uciechy a żałosne treny (Jakimi kiedyś sławne zabrzmiały Miceny Od żałosnego plonu niewolnic w Koronach) Zacznicie, niech po wszytkich rozlega się stronach Lament i narzekanie. Już wasze ćwiczenie Już ow wasz wychowaniec, między blade cienie Ledwie co nie w dziecinnym wieku policzony Z ziemskich nizin nad gorne wyleciał triony. Lecz raczej i prawdziwiej ty, o ludu Boży! Żałuj tak wielkiej straty i niech cię zatrwoży Ten sąd Pański, że mając tak okrutnych zwierzow Pełno około siebie a czułych pasterzow Tak pilno potrzebując, jego w wielkie cnoty Bogatego i świętej pełnego ochoty Jak obiecaną ziemię tylkoć pokazano
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 430
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
polu goły, Samo mając za wszytkie niebo mauzoły. Brzozowskiemu towarz. het.
Przez srogie krwawe boje, przez wielkie przygody, Przez rożne ciężkie razy nie odniozszy szkody W tej tu mizernej chatce nadłomałem szyje, O jak się przed nieszczęściem żaden nie ukryje! Steph. Morsztynowi
.
I tyś mój bracie między rycerzmi mężnymi Policzony, w okrutnym szturmie pobitymi, Bowiem tegoż momentu z tej niziny płaczu Z nimi do niebieskiego leciałeś pałacu. W potrzebie rozsiekanemu.
Tu schowane w potrzebie zabitego ciało, Tak zrąbane, że ledwie pozbierać się dało, A duch tak szerokimi wypuszczony wroty Wzleciał do swej ojczyzny nad górne obroty. Od kozaków zabitemu
polu goły, Samo mając za wszytkie niebo mauzoły. Brzozowskiemu towarz. het.
Przez srogie krwawe boje, przez wielkie przygody, Przez rożne ciężkie razy nie odniozszy szkody W tej tu mizernej chatce nadłomałem szyje, O jak się przed nieszczęściem żaden nie ukryje! Steph. Morstynowi
.
I tyś moj bracie między rycerzmi mężnymi Policzony, w okrutnym szturmie pobitymi, Bowiem tegoż momentu z tej niziny płaczu Z nimi do niebieskiego leciałeś pałacu. W potrzebie rozsiekanemu.
Tu schowane w potrzebie zabitego ciało, Tak zrąbane, że ledwie pozbierać się dało, A duch tak szyrokimi wypuszczony wroty Wzleciał do swej ojczyzny nad gorne obroty. Od kozakow zabitemu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 474
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
JAGI
Dwieścieśkroć gęby, Jago, obiecała, Dwieścieś ust dała, tyłeś odebrała; Dosyć się stało, przyznam, obietnicy, Lecz nie masz dosyć w miłosnej tęsknicy. Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy, Których kłos, i sian, których źdźbła policzy? Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni? Kto policzonym rojom rad zadzwoni? Ubogiego to na liczbie mieć owce I znać na pamięć granic swych manowce! Dlatego-ć ziemia zawsze z niebem zyszcze, Że jej nie licząc kropel spuszcza deszcze, Tak że gdy wywrze przeciwko niej gniewy, Nie liczy gradu, młócąc zboża w plewy. I dobre, i złe, co nam z nieba
JAGI
Dwieścieśkroć gęby, Jago, obiecała, Dwieścieś ust dała, tyłeś odebrała; Dosyć się stało, przyznam, obietnicy, Lecz nie masz dosyć w miłosnej tęsknicy. Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy, Których kłos, i sian, których źdźbła policzy? Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni? Kto policzonym rojom rad zadzwoni? Ubogiego to na liczbie mieć owce I znać na pamięć granic swych manowce! Dlatego-ć ziemia zawsze z niebem zyszcze, Że jej nie licząc kropel spuszcza deszcze, Tak że gdy wywrze przeciwko niej gniewy, Nie liczy gradu, młócąc zboża w plewy. I dobre, i złe, co nam z nieba
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 270
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
lichwę brali. Sami się tylko cieszą, których on za bogi Leśne stroił, do głowy przyprawiwszy rogi: „Bodaj się — mówią — złodziej ten z grobu nie dobył, Co i w cudzej komorze na żywność się zdobył!” Ale niech się świat śmieje i osierocony Słyszy, żeś między gwiazdy, kusiu, policzony. Nie mógł znieść krzyku Jowisz i myśląc, jako by Umniejszyć krajom ziemskim gwałtownej żałoby, Przeniósł cię na firmament, skąd na świat szeroki Miłosny dajesz aspekt, jebliwe wyroki, Gdzieś za dyszel osadzon u wozu Boota, Boś nie najgorzej świadom, jak wjeżdżać we wrota; A stąd cię posadzono wysoko przy Smoku
lichwę brali. Sami się tylko cieszą, których on za bogi Leśne stroił, do głowy przyprawiwszy rogi: „Bodaj się — mówią — złodziej ten z grobu nie dobył, Co i w cudzej komorze na żywność się zdobył!” Ale niech się świat śmieje i osierocony Słyszy, żeś między gwiazdy, kusiu, policzony. Nie mógł znieść krzyku Jowisz i myśląc, jako by Umniejszyć krajom ziemskim gwałtownej żałoby, Przeniósł cię na firmament, skąd na świat szeroki Miłosny dajesz aspekt, jebliwe wyroki, Gdzieś za dyszel osadzon u wozu Boota, Boś nie najgorzej świadom, jak wjeżdżać we wrota; A stąd cię posadzono wysoko przy Smoku
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 316
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
świątobliwości, i odważnych Heroicznych dzieł, przeciw Koronie Polskiej, nigdy nie przełomanej wiary za dobro pospolite, wielkość nieprzeliczonych przeczytałem aktów. Słuszna rzecz, że lubo tak smutną Nieba rewolucją pod Herbowną ODROWĄZA WIELMOZMEGO Wści Mści PANA prowadzę Strzałę. Jako abowiem według Poetycznej prawdy, dla tego na Ósmego Nieba Sfarze między Gwiazdy od Jowisza policzona jest Strzała, że nią Apollo strasznych Olbrzymów, którzy przeciw Bogu Jowiszowi formowali piórony, wojował i zwyciężył; tak i cnych ODROWĄZÓW Strzała, sposobem osobliwym między Polskiego policzona jest znaki Nieba, że stanąwszy zawsze przy Majestatach Monarchów Polskich, a osobliwie przy Tarczy Najaśniejszego, Niezwyciężonego JANA TRZECIEGO, Potentata Korony Polskiej zawsze mężnie, i
świątobliwośći, y odważnych Heroicznych dźieł, przećiw Koronie Polskiey, nigdy nie przełománey wiáry zá dobro pospolite, wielkość nieprzeliczonych przeczytałem áktow. Słuszna rzecz, że lubo ták smutną Niebá rewolucyą pod Herbowną ODROWĄZA WIELMOZMEGO Wśći Mśći PANA prowádzę Strzáłę. Iáko ábowiem według Poetyczney prawdy, dla tego ná Osmego Niebá Spharze między Gwiazdy od Iowiszá policzona iest Strzáłá, że nią Apollo strásznych Olbrzymow, ktorzy przećiw Bogu Iowiszowi formowáli piorony, woiował y zwyćiężył; ták y cnych ODROWĄZOW Strzáłá, sposobem osobliwym między Polskiego policzona iest znáki Niebá, że stánąwszy záwsze przy Máiestatách Monárchow Polskich, á osobliwie przy Tarczy Naiáśnieyszego, Niezwyćiężonego IANA TRZECIEGO, Potentatá Korony Polskiey záwsze mężnie, y
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: A2v
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
smutną Nieba rewolucją pod Herbowną ODROWĄZA WIELMOZMEGO Wści Mści PANA prowadzę Strzałę. Jako abowiem według Poetycznej prawdy, dla tego na Ósmego Nieba Sfarze między Gwiazdy od Jowisza policzona jest Strzała, że nią Apollo strasznych Olbrzymów, którzy przeciw Bogu Jowiszowi formowali piórony, wojował i zwyciężył; tak i cnych ODROWĄZÓW Strzała, sposobem osobliwym między Polskiego policzona jest znaki Nieba, że stanąwszy zawsze przy Majestatach Monarchów Polskich, a osobliwie przy Tarczy Najaśniejszego, Niezwyciężonego JANA TRZECIEGO, Potentata Korony Polskiej zawsze mężnie, i odważnym sercem, kruszyła złośliwe Wierze świętej hidry, gromiła nadętych Otomańskich sępów, upadłe często wolności Polskiej ad pristinum statum przyprowadziła sprawy. Nie wywodzę tu jednak Starożytnego Klejnotu,
smutną Niebá rewolucyą pod Herbowną ODROWĄZA WIELMOZMEGO Wśći Mśći PANA prowádzę Strzáłę. Iáko ábowiem według Poetyczney prawdy, dla tego ná Osmego Niebá Spharze między Gwiazdy od Iowiszá policzona iest Strzáłá, że nią Apollo strásznych Olbrzymow, ktorzy przećiw Bogu Iowiszowi formowáli piorony, woiował y zwyćiężył; ták y cnych ODROWĄZOW Strzáłá, sposobem osobliwym między Polskiego policzona iest znáki Niebá, że stánąwszy záwsze przy Máiestatách Monárchow Polskich, á osobliwie przy Tarczy Naiáśnieyszego, Niezwyćiężonego IANA TRZECIEGO, Potentatá Korony Polskiey záwsze mężnie, y odważnym sercem, kruszyłá złośliwe Wierze świętey hidry, gromiłá nádętych Othomáńskich sępow, vpádłe często wolnośći Polskiey ad pristinum statum przyprowádźiłá spráwy. Nie wywodzę tu iednák Stárożytnego Kleynotu,
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: A2v
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ któregobyś WKM. łaską nie ozdobił/ chlebem nie ukarmił/ dostatkami nie napełnił. Zegnasz na ostatek cny stan Rycerski nawiętszą i namocniejszą Panowania swego twierdzą/ tyle licząc nieśmiertelnej sławy przez ich ręce trophaea, ile odebrałeś z-nieprzyjaciół swych i tej Ojczyzny zwycięstw. A tućby był plac recensendi nieporownanych i niepoliczonych trudów i prac/ które dla tej Ojczyzny przez lat 20 przedłużonego panowania swego podejmowałeś ochotnie WKM. tu mówię wyliczenia dowodów łaskawego i prawdziwie Ojcowskiego panowania WKM. gdyby żal serdeczny a we łzach prawie nieustające oczy pozwalały/ powinno to jednak nadgradzać wdzięcznością będziemy. W-czym teraz do wypłacenia iż nie wystarczy zmartwiały
/ ktoregobyś WKM. łáską nie ozdobił/ chlebem nie ukarmił/ dostatkámi nie nápełnił. Zegnasz ná ostatek cny stan Rycerski nawiętszą i namocnieyszą Panowánia swego twierdzą/ tyle licząc nieśmiertelney sławy przez ich ręce trophaea, ile odebrałeś z-nieprzyiaćioł swych i tey Oyczyzny zwyćięstw. A tućby był plác recensendi nieporownánych i niepoliczonych trudow i prac/ ktore dla tey Oyczyzny przez lat 20 przedłużonego pánowánia swego podeymowałeś ochotnie WKM. tu mowię wyliczenia dowodow łaskáwego i prawdźiwie Oycowskiego panowánia WKM. gdyby żal serdeczny á we łzách práwie nieustaiące oczy pozwalały/ powinno to iednák nádgradzáć wdźięcznośćią będziemy. W-czym teraz do wypłácenia iż nie wystárczy zmartwiáły
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 16
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
wolą Bożą/ a z niej pochodzącą wolą i dobrowolną łaskę WKM. reflektuje. Niech się podaremnie bystre nie silą dowcipy przypisując fawory Pańskie ozdoby świata fatoné? albo onemu/ an est aliqvid in nobis. Ten Król nad Królmi który z-niczego wybudował wszytko/ z-Rybaków wystawił Apostołów/ który włosy każdego ma policzone/ ten fortuną i Królewskim sercem władnie/ obiera infirma, ut confundat fortia, ten mocen jest i mnie nieudolnego do godnych czynów na chwałę swoję/ na podporę Ojczyzny sposobić. Laska zaś dobrotliwa WKM. PMM. jakoż nie stwierdzi nadziei/ nie doda Corragio Laska ta/ którą mały sługa jeszcze znałem zawsze
wolą Bożą/ á z niey pochodzącą wolą i dobrowolną łaskę WKM. reflektuie. Niech się podáremnie bystre nie silą dowćipy przypisuiąc fawory Pánskie ozdoby świátá fatoné? álbo onemu/ an est aliqvid in nobis. Ten Krol nád Krolmi ktory z-niczego wybudował wszytko/ z-Rybakow wystáwił Apostołow/ ktory włosy káżdego ma policzone/ ten fortuną i Krolewskim sercem władnie/ obiera infirma, ut confundat fortia, ten mocen iest i mnie nieudolnego do godnych czynow ná chwałę swoię/ ná podporę Oyczyzny sposobić. Laská záś dobrotliwa WKM. PMM. iakoż nie stwierdźi nadźiei/ nie doda Corragio Láska tá/ ktorą máły sługá ieszcze znałem záwsze
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 22
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
. Dowodzi tego w-osobie swojej na oko każdemu IKM. co Rzymski Sapient czasów swoich wymówił. Multorum servus est, quem vulgo Principem appellant. Przebieżawszy cursum imperii I. K. M. ledwo co wczasowi swemu/ a nawet i zdrowiu/ na co teraz wszyscy żałosnie patrzymy/ darować zwykł; albo może. Policzone mogą nie miesiące/ nie dni/ ale i same małe intervalla któreby się znajdowały wolne à curis publicis. Całe lata/ cały wiek upływa I. KM. w-obrotach/ w Kampaniach/ w-Sejmowaniu/ w-różnych niewczasach pod Baldakinem/ pod Namiotem/ na koniu/ na Krześle przy nie lekkiej sedentariej; nie tylko
. Dowodźi tego w-osobie swoiey ná oko káżdemu IKM. co Rzymski Sápient czásow swoich wymowił. Multorum servus est, quem vulgo Principem appellant. Przebieżawszy cursum imperii I. K. M. ledwo co wczásowi swemu/ a nawet i zdrowiu/ ná co teraz wszyscy żáłosnie pátrzymy/ darowáć zwykł; álbo może. Policzone mogą nie miesiące/ nie dni/ ále i sáme máłe intervalla ktoreby się znaydowały wolne à curis publicis. Cáłe latá/ cały wiek upływa I. KM. w-obrotách/ w Kampániách/ w-Seymowániu/ w-rożnych niewczásach pod Baldákinem/ pod Namiotem/ ná koniu/ na Krześle przy nie lekkiey sedentáryey; nie tylko
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 25
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676