opisanie.
TYTUŁ SiódmY. Nie złota Cyrusa albo Nerona, przecież ukształcona, Firlejowska, Autora rezydencja i Ogród, alias Emblemata, Symbola, imaginacje i wiersze tam się znajdujące, a tu położone.
TYTUŁ OŚMY. ABRYS żywy nie żywych: PORADA i parada z umarłych: Sala osobliwych Portretów pełna Albo Memoriał alfabetyczny Osób pomięci albo zapomnienia godnych, to kretą ad cultum, to węglem ad detestationem notowanych, na theatrum tych Nowych ATEN wystawionych.
REGESTR zaś Rzeczy wszytkich jest na końcu, i Errata. TYTUŁ PIERWSZY CZĘŚCI TRZECIEJ KTO PYTA, PRAWDY SZUKA. ALBO: WIELORAKIE PYTANIE, i ODPOWIEDZ NA NIE, Szesnastu Kwestyami absolwowane.
1mo.
opisanie.
TYTUŁ SIODMY. Nie złota Cyrusa albo Nerona, przecież ukształcona, Firleiowska, Autora rezydencya y Ogrod, alias Emblemata, Symbola, imaginacye y wiersze tam się znayduiące, á tu położone.
TYTUŁ OSMY. ABRYS żywy nie żywych: PORADA y parada z umarłych: Sála osobliwych Portretow pełna Albo Memoryał alfabetyczny Osob pomięci albo zapomnieniá godnych, to kretą ad cultum, to węglem ad detestationem notowanych, na theatrum tych Nowych ATEN wystawionych.
REGESTR zaś Rzeczy wszytkich iest na końcu, y Errata. TYTUŁ PIERWSZY CZĘSCI TRZECIEY KTO PYTA, PRAWDY SZUKA. ALBO: WIELORAKIE PYTANIE, y ODPOWIEDZ NA NIE, Szesnastu Kwestyami absolwowane.
1mo.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 12
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
srogi wypełgnie/ i żarliwą łuną Nas ogarnie. Zaczym się jako skry wysuną Źli duchowie/ i Jędze z krwawemi oczyma/ I Ród Eumenidy/ i wściekłe Gorgony/ Głównie kurząc smolane. A sam zaperzony Między tą to Gwardyą w Purpurze Godowej Siedział Pluto/ na głowie wieniec Cypryssowy/ Ogolony z kołtunów wężoródnych mając/ I pomiętych plugawie węsów pociągając/ Wzrok podobny Komecie/ Nos jako tram długi Powyciągał na czole starożytne rugi/ I jakoby wyzuta ze swej surowości Cera wszytka/ ku jakiejś skłaniać się ludzkości Zdała tedy. Aż skoro tuląca się zoczy Między nas Proserpinę/ zaraz z woza skoczy/ I porwawszy/ widomie w owe z nią padoły Przepadł zimne
srogi wypełgnie/ y żárliwą łuną Nas ogárnie. Záczym się iáko skry wysuną Zli duchowie/ y Iędze z krwawemi oczymá/ Y Rod Eumenidy/ y wściekłe Gorgony/ Głownie kurząc smoláne. A sam záperzony Między tą to Gwardyą w Purpurze Godowey Siedział Pluto/ ná głowie wieniec Cypryssowy/ Ogolony z kołtunow wężorodnych máiąc/ Y pomiętych plugáwie węsow pociągaiąc/ Wzrok podobny Komecie/ Nos iáko tram długi Powyciągał ná czole stárożytne rugi/ Y iákoby wyzuta ze swey surowości Cera wszytká/ ku iákieyś skłániáć się ludzkości Zdáłá tedy. Aż skoro tuląca się zoczy Między nas Proserpinę/ záraz z woza skoczy/ Y porwáwszy/ widomie w owe z nią pádoły Przepadł zimne
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 81
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Korony Polskiej. Tu bowiem przy jego grobie/ ślepi/ głuszy/ chrami/ wrzodowaci/ i chorobami różnymi ściśnieni/ u Pana Boga przez przyczynę tego świętego zdrowie upraszają/ i opętani wolni od diabelstwa zostają/ daj Panie Boże doczekać tego świętego Kanonizacjej. Doznał łaski Pańskiej za przyczyną tego świętego w swej ciężkiej chorobie ś. pomięci X. Jakub Zadzik/ Biskup Krak. w Roku 1638. gdzie zaraz pewną i szczodrą sumę Jałmużny odłożył na Kanonizacją i na Kaplicę tego świętego. Czego i przed tym inszych wiele różnymi chorobami złożeni/ a z tych 83. od rozumu odchodzących/ konających także 6. prawdziwie umarłych 16. doznali. V tegoż
Korony Polskiey. Tu bowiem przy iego grobie/ ślepi/ głuszy/ chrami/ wrzodowáći/ y chorobámi rożnymi śćiśnieni/ v Páná Bogá przez przyczynę tego świętego zdrowie vpraszáią/ y opętáni wolni od dyabelstwá zostáią/ day Pánie Boże doczekáć tego świętego Kánonizácyey. Doznał łáski Páńskiey zá przyczyną tego świętego w swey ćięszkiey chorobie ś. pomięći X. Iákub Zadźik/ Biskup Krák. w Roku 1638. gdźie záraz pewną y szczodrą sumę Iáłmużny odłożył ná Kánonizácyą y ná Káplicę tego świętego. Czego y przed tym inszych wiele rożnymi chorobámi złożeni/ á z tych 83. od rozumu odchodzących/ konáiących tákże 6. prawdźiwie vmárłych 16. doználi. V tegoż
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 21
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
, Ale wiedząc pewnie, żem ja jest sierota, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Dar to pospolity, lecz nie lada jaki, Droższy nad klejnoty i pyszne kanaki, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Bowiem że w nim róża jeszcze nie pomięta, Nie gardziłyby nim przedniejsze panięta, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Lecz ja, pominąwszy wszytkie ich zawody, Tobiem go samemu chowała krom szkody, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Samam ja te kwiaty w ogrodzie mym lubym Urywając, cierniem
, Ale wiedząc pewnie, żem ja jest sierota, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Dar to pospolity, lecz nie lada jaki, Droższy nad klejnoty i pyszne kanaki, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Bowiem że w nim róża jeszcze nie pomięta, Nie gardziłyby nim przedniejsze panięta, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Lecz ja, pominąwszy wszytkie ich zawody, Tobiem go samemu chowała krom szkody, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Samam ja te kwiaty w ogrodzie mym lubym Urywając, cierniem
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 51
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
miała, i pomnę, boś mi to Wć nieraz wspominała, że się miło było tym moim Wci podpisować imieniem. A Żółkiew, 30 V 1668,
- Onegdajszej nocy zawieszony nade mną Wci serca mego portrecik oderwał się i całą noc ze mną spał. Nazajutrz rano znalazłem go na piersiach swoich cudownie pomiętym (co znać i przez sen przyciskałem go do siebie) i calem był zdesperował, że się miał wniwecz obrócić; ale z łaski bożej wyprostował się pięknie i najmniejszej w nim nie masz szkody. Oto, widzę, życzliwszy portret i bardziej mię kochający, niżeli oryginał. Ja do obozu spiesznie się wybieram, ale
miała, i pomnę, boś mi to Wć nieraz wspominała, że się miło było tym moim Wci podpisować imieniem. A Żółkiew, 30 V 1668,
- Onegdajszej nocy zawieszony nade mną Wci serca mego portrecik oderwał się i całą noc ze mną spał. Nazajutrz rano znalazłem go na piersiach swoich cudownie pomiętym (co znać i przez sen przyciskałem go do siebie) i calem był zdesperował, że się miał wniwecz obrócić; ale z łaski bożej wyprostował się pięknie i najmniejszej w nim nie masz szkody. Oto, widzę, życzliwszy portret i bardziej mię kochający, niżeli oryginał. Ja do obozu spiesznie się wybieram, ale
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 306
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
do nowembra, która w sobie tę zawira uwagę dla osocznika. Ma tedy wiedzieć tenże, że niedźwiedź w dojrzałym nigdy lub rzadko bywa owsie, lecz mu najgustowniejszy ten, co płowieć zaczyna. W którym gdy był, ta jest poznaka. Pirwsza po rosie, jak wyżej wyrażono. Po wtóre, gdy naruszony i pomięty tenże owies. Na suchą zaś porę tym się świża od nieświżej dystyngwuje osoka. Ścisnąć palcami ziarna tknięte, w których gdy białość wilgotną wyciśnie - świży, - gdy zaś z ciężkością lub wcale nie — wczorajszy. Gryki bowiem te nawidza najbarziej, które są bujne i dojzrzałe tyż po rosie. Na którym to gruncie
do nowembra, która w sobie tę zawira uwagę dla osocznika. Ma tedy wiedzieć tenże, że niedźwiedź w dojrzałym nigdy lub rzadko bywa owsie, lecz mu najgustowniejszy ten, co płowieć zaczyna. W którym gdy był, ta jest poznaka. Pirwsza po rosie, jak wyżej wyrażono. Po wtóre, gdy naruszony i pomięty tenże owies. Na suchą zaś porę tym się świża od nieświżej dystyngwuje osoka. Ścisnąć palcami ziarna tknięte, w których gdy białość wilgotną wyciśnie - świży, - gdy zaś ź ciężkością lub wcale nie — wczorajszy. Gryki bowiem te nawidza najbarziej, które są bujne i dojzrzałe tyż po rosie. Na którym to gruncie
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 209
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
i Alpy przy niem zdały małe: I Atlas chocia sięga pod obłoki/ Nie jest tak wielki/ ani tak wysoki. 7. Oczy miał wściekłe/ wzrok by u Komety/ Powagę mu twarz surową czyniła: Wszystek beł czarny od głowy do pięty/ Kosmate piersi/ gęsta broda kryła. Miązszy u gęby wąs wisiał pomięty/ W czele miał jeden/ we łbie rogów siła: A ukrwawiona gęba beła taka/ Jako głęboka straszna przepaść jaka. 8. Jako Mongibel zarażliwe pary/ I smród wypuszcza/ tak i jemu z gęby Śmierdziało właśnie/ a z nosa bez miary Puszczał (aż brzydko) plugawe otręby. Gdy począł mówić/ umilkł
y Alpy przy niem zdáły máłe: Y Atlás choćia śięga pod obłoki/ Nie iest ták wielki/ áni ták wysoki. 7. Oczy miał wśćiekłe/ wzrok by u Komety/ Powagę mu twarz surową czyniłá: Wszystek beł czarny od głowy do pięty/ Kosmáte pierśi/ gęsta brodá kryłá. Miązszy v gęby wąs wiśiał pomięty/ W czele miał ieden/ we łbie rogow śiłá: A ukrwáwiona gębá bełá táka/ Iáko głęboka straszna przepáść iáka. 8. Iáko Mongibel zárázliwe páry/ Y smrod wypuszcza/ ták y iemu z gęby Smierdźiáło właśnie/ á z nosá bez miáry Puszczał (áż brzydko) plugáwe otręby. Gdy począł mowić/ vmilkł
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 79
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Eneaszem, Nie pozna się z Parnasem i z kostalskim stokiem, Kiedy go poczęstujesz scytyckim masłokiem. Niech się i te narody barzo nie kokoszą I nad sławę Sarmatów zacnych nie wynoszą, Co sobie brody, wąsy jako mniszy golą, A na głowie ozdobę kobiet nosić wolą; Niech jeno sarmackiego obaczą Junaka, Gdy wąs z pomiętą brodą ukaże z szyszaka, Gdy w lamparcim łupieżu i w zupełnej zbroi, I z orlim skrzydłem straszny jako diabeł stoi, Dopieroż zwarszy konia, gdy z kopiją skoczy — Będzie mąż, jeśli mu kto pojźrzy śmiele w oczy. A kiedy go w impecie kopiją zawadzi, Będzie duży, jeśli go z siodła nie
Eneaszem, Nie pozna się z Parnasem i z kostalskim stokiem, Kiedy go poczęstujesz scytyckim masłokiem. Niech się i te narody barzo nie kokoszą I nad sławę Sarmatów zacnych nie wynoszą, Co sobie brody, wąsy jako mniszy golą, A na głowie ozdobę kobiet nosić wolą; Niech jeno sarmackiego obaczą Junaka, Gdy wąs z pomiętą brodą ukaże z szyszaka, Gdy w lamparcim łupieżu i w zupełnej zbroi, I z orlim skrzydłem straszny jako diabeł stoi, Dopieroż zwarszy konia, gdy z kopiją skoczy — Będzie mąż, jeśli mu kto pojźrzy śmiele w oczy. A kiedy go w impecie kopiją zawadzi, Będzie duży, jeśli go z siodła nie
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 233
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975