nich się panoszy, jeszcze mu pochlebować? lepiej mu serio się stawić po pańsku, a on niech będzie subiectus po arędarfku, jako winowajca skarbowy. Co krzywdy żadnej czynić mu nie należy jako blizniemu, ani w opresyj denegare protectionem. Zalecić też serio arędarzowi, aby Izba zawsze czysta była dla gościa, stoły, ławy pomyte, sień albo stajnia nie zagnojona, wozami arędarskiemi i krowami (które gościa siano często ziadają kupione) nie zaprzątniona. Słoma albo siano czyste na posłanie gościowi, nie wszystko jedno każdemu dawana z robactwem, i jaką żarazliwą chorobą: Drzwi, okna, dachy, ściany mają być w Austeryj, albo karczmie dobrze opatrzone,
nich się panoszy, ieszcze mu pochlebować? lepiey mu serio się stawić po pańsku, á on niech będzie subiectus po arędarfku, iako winowáyca skarbowy. Co krzywdy żadney czynić mu nie należy iako blizniemu, ani w oppressyi denegare protectionem. Zalecić też serio arędarzowi, áby Izba zawsze czysta była dla gościa, stoły, ławy pomyte, sień albo staynia nie zagnoiona, wozami arędarskiemi y krowami (ktore gościa siano często ziadaią kupione) nie zaprzątniona. Słoma albo siano czyste na posłanie gościowi, nie wszystko iedno każdemu dawana z robactwem, y iaką żarazliwą chorobą: Drzwi, okna, dachy, sciany maią bydź w Austeryi, albo karczmie dobrze opatrzone,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 365
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Do ostatniej starości nędze nie uczuje. Widziałem, pod kądzielą kiedyś siadywała, Sama-ć się do wrzeciona nić z palca puszczała, Jedwab nie będzie taki. U ciebie i spanie Napozniejsze; u ciebie i narańsze wstanie. Tobie czeladź nakarmić, tobie pochędożyć Wszystko w domu i wszystko na mieścu położyć. Ława zawsze chędoga, pomyte naczynie. Mówiłem: komu cię Bóg da, z tobą nie zginie. Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje! Jeśliś mi przyjacielem, podobno nie zgadnę. Gdyś chusty polewała onegdy czeladne, Były tam też i moje, a iż w ręce były Przyjaznej,
Do ostatniej starości nędze nie uczuje. Widziałem, pod kądzielą kiedyś siadywała, Sama-ć się do wrzeciona nić z palca puszczała, Jedwab nie będzie taki. U ciebie i spanie Napozniejsze; u ciebie i narańsze wstanie. Tobie czeladź nakarmić, tobie pochędożyć Wszystko w domu i wszystko na mieścu położyć. Ława zawsze chędoga, pomyte naczynie. Mówiłem: komu cię Bóg da, z tobą nie zginie. Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje! Jeśliś mi przyjacielem, podobno nie zgadnę. Gdyś chusty polewała onegdy czeladne, Były tam też i moje, a iż w ręce były Przyjaznej,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 115
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
po chałupach, a odzieram dachy. We czwartków dzień po wieczerzy broję troje dziwy. Ludzi straszę, że nie wiedzą czasem, jeśli żywi. Zwłaszcza gdzie w lada co wierzą, kochankowie naszy, Nam się oddają, mniemając, iże je Bóg straszy. Przeto warzy w czwartkowy dzień ubogim nie dają;
Tak z naczyniem niepomytym to dla nas chowają. Wiam diabeł, uczynki dwa, ladajako wierzą; Który zły duch pojadł obiad, ten zje i wieczerzą. W ten czas chodzą, nas wzywając, na rozstajne drogi, Czarne kury ofiarują, chwalą nas za bogi. Na ten czas się każdy uczy, czego trzeba komu; Żaden z
po chałupach, a odzieram dachy. We czwartków dzień po wieczerzy broję troje dziwy. Ludzi straszę, że nie wiedzą czasem, jeśli żywi. Zwłaszcza gdzie w leda co wierzą, kochankowie naszy, Nam się oddają, mniemając, iże je Bóg straszy. Przeto warzy w czwartkowy dzień ubogim nie dają;
Tak z naczyniem niepomytym to dla nas chowają. Wiam dyabeł, uczynki dwa, ledajako wierzą; Który zły duch pojadł obiad, ten zje i wieczerzą. W ten czas chodzą, nas wzywając, na rozstajne drogi, Czarne kury ofiarują, chwalą nas za bogi. Na ten czas się każdy uczy, czego trzeba komu; Żaden z
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 57
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903