na lamenty i płacze rzewliwe. Póki go mogły zajrzeć oczy wypłakane, Poty go prowadziły a myśli stroskane I utrapione serce zawsze przy nim było, I wszędzie go kędy się obrócił śledziło. Tren VII.
Czułoć to bowiem, wierny lubo nieszczęśliwy Prorok, że mój kochany nie powróci żywy. Wszytkom sobą nudziła, wszytkom ponurzona W smutkach, myślach, mniemała, żem już opuszczona. Nowe mię coraz troski i we dnie suszyły, I w nocy nieraz mię sny okropne trapiły.
Jak niegdy Alcjone rozstawszy się z mężem, Który nieprzyjacielskim nie poległ orężem Ale w srogich otchłaniach morskich zatopiony, Dusząc w strapionym sercu żal nieutulony, Przecię się coraz
na lamenty i płacze rzewliwe. Poki go mogły zajrzeć oczy wypłakane, Poty go prowadziły a myśli stroskane I utrapione serce zawsze przy nim było, I wszędzie go kędy się obrocił śledziło. Tren VII.
Czułoć to bowiem, wierny lubo nieszczęśliwy Prorok, że moj kochany nie powroci żywy. Wszytkom sobą nudziła, wszytkom ponurzona W smutkach, myślach, mniemała, żem już opuszczona. Nowe mię coraz troski i we dnie suszyły, I w nocy nieraz mię sny okropne trapiły.
Jak niegdy Alcyone rozstawszy się z mężem, Ktory nieprzyjacielskim nie poległ orężem Ale w srogich otchłaniach morskich zatopiony, Dusząc w strapionym sercu żal nieutulony, Przecię się coraz
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 508
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
języki ludzi wszytkich powiadały, męki by mej najmniejszej udać nie umiały, lecz mnie to najbarzij gryzie i frasuje, iż myśl moja nadzieje o łasce nie czuje. Gdzież teraz majętności, któreś skupowało, gdzie pałace i wieże, któreś budowało, perły, pierścienie, któreś tak często nosiło, pieniądze, w których serce ponurzone było? Gdzie są łoża kosztowne splendoru świetnego, zioła drogie, korzenia smaku wybornego,
statki srebrne lśniące się, w skarbcu ułożone, szaty różne kosztowne, pozornie zrobione? Niemasz potraw rozkosznych, nie czeka zwierzyna, paszty, napoje smaczne i wyborne wina, już dla ciebie żurawiów w kuchni nie gotują. Samego cię
języki ludzi wszytkich powiadały, męki by mej najmniejszej udać nie umiały, lecz mnie to najbarzij gryzie i frasuje, iż myśl moja nadzieje o łasce nie czuje. Gdzież teraz majętności, któreś skupowało, gdzie pałace i wieże, któreś budowało, perły, pierścienie, któreś tak często nosiło, pieniądze, w których serce ponurzone było? Gdzie są łoża kosztowne splendoru świetnego, zioła drogie, korzenia smaku wybornego,
statki srebrne lśniące się, w skarbcu ułożone, szaty różne kosztowne, pozornie zrobione? Niemasz potraw rozkosznych, nie czeka zwierzyna, paszty, napoje smaczne i wyborne wina, już dla ciebie żurawiów w kuchni nie gotują. Samego cię
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 36
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
padalców na głowę włożono, na miejsce włosów żmije zawieszono, jaszczurowie zaś jagody kąsają, cery dodają. Piersi wężowie gryzący pilnują, żaby zaś usta rozkosznie całują, jad zaraźliwy w nie z siebie wpuszczając, a nie przestając. Drudzy zostają na rożnach pieczeni, drudzy zaś w panwiach ognistych smażeni, a drudzy w smole wrzącej ponurzeni i tak warzeni. Na szubienicach owych powieszano, tych na ogniste pale powbijano, owych ze skóry żywo odzierają, a tych płatają. Bartolom Salutius in Sept tubis § IV Męki duszne, a największe dwie
Gdy ciało takie męki podejmuje, dusza też wespół podobnych kosztuje, gore by w ogniu szczepa ususzona, w nim pogrążona
padalców na głowę włożono, na miejsce włosów żmije zawieszono, jaszczurowie zaś jagody kąsają, cery dodają. Piersi wężowie gryzący pilnują, żaby zaś usta rozkosznie całują, jad zaraźliwy w nie z siebie wpuszczając, a nie przestając. Drudzy zostają na rożnach pieczeni, drudzy zaś w panwiach ognistych smażeni, a drudzy w smole wrzącej ponurzeni i tak warzeni. Na szubienicach owych powieszano, tych na ogniste pale powbijano, owych ze skóry żywo odzierają, a tych płatają. Bartholom Saluthius in Sept tubis § IV Męki duszne, a największe dwie
Gdy ciało takie męki podejmuje, dusza też wespół podobnych kosztuje, gore by w ogniu szczepa ususzona, w nim pogrążona
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 73
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
masz przyjaciela, niemasz pociechy ni wybawiciela; głęboka jama, miejsce zapomnienia i zatracenia. Nad utrapionym nieco się zlitować nie umieją się ani też zmiłować kacia okrutni, lecz jad wywierają, a nie ustają. Nie woła nędznik do Boga swojego, wiedząc, iż to On karze złości jego, w mękach, nieszczęściu wiecznym ponurzony zgrzyta zgubiony. Na niczym myślą nie jest zabawiony, tylko o biedzie myślić przymuszony. Cantic. 1 et seq Mat. 13,
Jaka manija więźnia nieszczęsnego, śmierci danego! Czarci mu tylko grzechy wspominają, czym udręczenia większego dodają, gdyż one na to miejsce go wprawiły i zatraciły. Jako narzeka, iż był tak
masz przyjaciela, niemasz pociechy ni wybawiciela; głęboka jama, miejsce zapomnienia i zatracenia. Nad utrapionym nieco się zlitować nie umieją się ani też zmiłować kacia okrutni, lecz jad wywierają, a nie ustają. Nie woła nędznik do Boga swojego, wiedząc, iż to On karze złości jego, w mękach, nieszczęściu wiecznym ponurzony zgrzyta zgubiony. Na niczym myślą nie jest zabawiony, tylko o biedzie myślić przymuszony. Cantic. 1 et seq Matth. 13,
Jaka manija więźnia nieszczęsnego, śmierci danego! Czarci mu tylko grzechy wspominają, czym udręczenia większego dodają, gdyż one na to miejsce go wprawiły i zatraciły. Jako narzeka, iż był tak
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 74
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Kalwinom podobni.
3. Bluźnią, że Chrystus Pan Herezje Chrześcijańskie.
takowej był postaci i wielkości w Żywocie MARYJ, w jakiej na Krzyżu podczas Męki. Które Pismo tych Osłów tak nauczyło? zacoż Chrystusa Narodzonego zowie wszędzie Ewangelia Dziecieciem, nie Mężem?
4. Wierzą i uczą, że polani na Chrzcie, a nie ponurzeni nie są ochrzczeni Chrześcijanie, lecz Poganie. Stąd Cerkiew swoję, domostwo, ławy, po Chrześcijanach nie ich Religii, myją, chędożą, renowują mając ich za sług Antychrysta. Trzebaby ich kijem chędożyć: takie Argumenta na takich Teologów i Doktorów. Lepiej umieją łyżki i naczynia różne robić, niż formować Artykuły Wiary.
Kalwinom podobni.
3. Bluźnią, że Chrystus Pan Herezye Chrześciańskie.
takowey był postaci y wielkości w Zywocie MARYI, w iakiey na Krzyżu podczas Męki. Ktore Pismo tych Osłow tak nauczyło? zacoż Chrystusa Národzonego zowie wszędzie Ewangelia Dziecieciem, nie Mężem?
4. Wierzą y uczą, że polani na Chrzcie, á nie ponurzeni nie są ochrzczeni Chrześcianie, lecz Poganie. Ztąd Cerkiew swoię, domostwo, ławy, po Chrześcianach nie ich Religii, myią, chędożą, renowuią maiąc ich za sług Antichrysta. Trzebaby ich kiiem chędożyć: takie Argumenta na takich Teologow y Doktorow. Lepiey umieią łyszki y naczynia rożne robić, niż formować Artykuły Wiary.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1119
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
do nich się łączyły. Niedługo się ucieszy, kto ma gniewne bogi. Dla ciebie, cna królewno, znowu wicher srogi Uderzył; już Grecja przed oczami była, Znowu burza w obcy kraj okręt zapędziła I wparła na libijskie nieprzebyte brody, Gdzie się zmieszane z piaskiem kręcą mętne wody. A nawy abo w wirach toną ponurzone, Abo w piaszczystym mule wiązną pogrążone. Jakiego trudu, jakiej trwogi tam nie było? Aż im do ostatniego głodu przychodziło. Przychodziło i do ostatniego zwątpienia, Że wszyscy pewni byli jawnego zginienia. Sam tylko Orfeus był serca jednakiego, Bo dufał mocnie bogom, a oni też jego Nie ubliżali łaską swoją stateczności. A
do nich się łączyły. Niedługo się ucieszy, kto ma gniewne bogi. Dla ciebie, cna królewno, znowu wicher srogi Uderzył; już Grecyja przed oczami była, Znowu burza w obcy kraj okręt zapędziła I wparła na libijskie nieprzebyte brody, Gdzie się zmieszane z piaskiem kręcą mętne wody. A nawy abo w wirach toną ponurzone, Abo w piaszczystym mule wiązną pogrążone. Jakiego trudu, jakiej trwogi tam nie było? Aż im do ostatniego głodu przychodziło. Przychodziło i do ostatniego zwątpienia, Że wszyscy pewni byli jawnego zginienia. Sam tylko Orfeus był serca jednakiego, Bo dufał mocnie bogom, a oni też jego Nie ubliżali łaską swoją stateczności. A
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 143
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
nas: ale żebyśmy się już jemu za wdzięczną ofiarę oddawali.
44 Czemu przydano: z stąpił do piekła?
Abych wcieszkich żałościach i srogich pokusach: tą się pociehcą wspierał/ iż Pan Jezus Krystus nie wypowiedzianemi dusze swej ciężkościami/ mękami i strachy (w które acz i przedtym/ jednak nabarzej na Krzyżu wisząc ponurzony byl) mnie też od utrapienia i mąk piekielnych wybawił 45 Co mamy za pożytek z zmartwychwstania Pana Krystustowego? Więtszy.
Napierwej swoim zmartwychwstaniem śmierć zwyciężył/ aby nas tej sprawiedliwości/ którą nam przez swą śmierć zjednał uczestniki uczynił Więc też jego mocą bywamy ku nowości żywota wzbudzani/ Naostatel Krystusa głowy naszej zmartwychwstanie jest nam pewnym zadatkiem
nas: ále żebysmy śię iuż iemu zá wdzięczną ofiárę oddawáli.
44 Czemu przydano: z stąpił do piekłá?
Abych wćieszkich záłośćiách y srogich pokusách: tą śię poćiehcą wspierał/ iż Pan Iezus Krystus nie wypowiedziánemi dusze swey ćięszkośćiámi/ mękámi y stráchy (w ktore ácz y przedtym/ iednák nabarzey ná Krzyzu wisząc ponurzony byl) mnie też od vtrápienia y mąk piekielnych wybáwił 45 Co mamy zá pożytek z zmartwychwstánia Páná Krystustowego? Więtszy.
Napierwey swoim zmartwychwstániem śmierć zwyciężył/ áby nas tey spráwiedliwośći/ ktorą nam przez swą śmierć ziednał vczestniki vczynił Więc też iego mocą bywamy ku nowośći żywotá wzbudzáni/ Náostátel Krystusá głowy nászey zmartwychwstánie iest nam pewnym zádátkiem
Skrót tekstu: RybMKat
Strona: 22
Tytuł:
Katechizmy
Autor:
Maciej Rybiński
Drukarnia:
Andrzej Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
nieposłuszeństwo ku niemu. Inga spowiadał się swych grzechów nie księżej/ ale słońcu/ żeby je ono samo powiedziało było Viracoce/ i odpuściło: a potym wchodząc do rzeczki jakiej bieżącej/ mówił te słowa: Otom się ja spowiadał grzechów moich słońcu/ a ty rzeczko zanieś je do morza/ żeby tam na wieki były ponurzone. Konterfetowali też tajemnicę naświętszej Trójce; abowiem chwalili trzy słupy słoneczne/ i nazywali je; jednę Ojcem słońcem/ drugą synem słońcowym/ a trzecią bratem słońcowym: a tymże sposobem mieli trzy słupy boga gromów/ nazwanego Chuchiglia/ i nazywali ich tymże imieniem/ Ojca/ Syna/ i Brata. Jako też konterfetowali
nieposłuszeństwo ku niemu. Ingá spowiádał się swych grzechow nie kśiężey/ ále słońcu/ żeby ie ono sámo powiedźiáło było Virácoce/ y odpuśćiło: á potym wchodząc do rzeczki iákiey bieżącey/ mowił te słowá: Otom się ia spowiádał grzechow moich słońcu/ á ty rzeczko zánieś ie do morzá/ żeby tám ná wieki były ponurzone. Conterfetowáli też táiemnicę naświętszey Troyce; ábowiem chwalili trzy słupy słoneczne/ y názywáli ie; iednę Oycem słońcem/ drugą synem słońcowym/ á trzećią brátem słońcowym: á tymże sposobem mieli trzy słupy bogá gromow/ názwánego Chuchiglia/ y názywáli ich tymże imieniem/ Oycá/ Syná/ y Bratá. Iáko też conterfetowáli
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 12
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
.
Jako z pędem na dół wali Wiatr skałę, którą obali, Tak się nasze przerywają Lata, kiedy koniec mają.
Jako z cięciwy wypada Strzała, a wicher nią włada, Tak nas, tak nasze nadzieje Śmierć wespół z prochem rozwieje.
A kto się rozbraci z światem, Wszytkie jego sprawy za tem W niepamięci ponurzone Ludziom nie będą wspomnione.
Właśnie, jako kiedy morze Okręt wielkim gwałtem porze, Skoro ujedzie, by znaku Nie znać jego namniej ślaku.
Marność jest nad marnościami Świat ten z swoimi pompami! A przecię ludzi tak wiele Każe nań hardzie i śmiele.
.
Jako z pędem na dół wali Wiatr skałę, którą obali, Tak się nasze przerywają Lata, kiedy koniec mają.
Jako z cięciwy wypada Strzała, a wicher nią włada, Tak nas, tak nasze nadzieje Śmierć wespół z prochem rozwieje.
A kto się rozbraci z światem, Wszytkie jego sprawy za tem W niepamięci ponurzone Ludziom nie będą wspomnione.
Właśnie, jako kiedy morze Okręt wielkim gwałtem porze, Skoro ujedzie, by znaku Nie znać jego namniej ślaku.
Marność jest nad marnościami Świat ten z swoimi pompami! A przecię ludzi tak wiele Każe nań hardzie i śmiele.
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 132
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
lat 4. do 10. po 200. zabijano. KoJumny sobie żywym kazali wystawiać z swemi Portretami, i wenerować się jak Bożków. Spowiedź czynili przed słońcem, potym do ciekącej wchodzili rzeki, mówiąc: Otom się spowiadał grzechów swoich słońcu, a ty rzeczko zanieś je do morza, żeby tam na wieki były ponurzone. Iosephus à Costa. Na pogrzebie KrólÓW znowu Dzieci zabijano, krwią ich umarłych Regnantów twarz smarując. Kładli na Grób wiele potraw, srebra i złota w gębę, w ręce. Na Grobie jednym Inghi, znalazł Ioannes de Turre Kapitan Konsalwa Pizarra bogactw taksowanych na 50. tysięcy szkudów. Amerykanie czcili Boga Pachakamak Stwórcę Nieba
lat 4. do 10. po 200. zábiiano. KoIumny sobie żywym kazáli wystáwiać z swemi Portretámi, y wenerowáć się iak Bożkow. Spowiedź czynili przed słońcem, potym do ciekącey wchodźili rzeki, mowiąc: Otom się spowiadał grzechow swoich słońcu, á ty rzeczko zánieś ie do morza, żeby tam na wieki były ponurzone. Iosephus à Costa. Ná pogrzebie KROLOW znowu Dźieci zábiiano, krwią ich umarłych Regnántow twárz smaruiąc. Kłádli ná Grób wiele potráw, srebrá y złota w gębę, w ręce. Ná Grobie iednym Inghi, ználazł Ioannes de Turre Kápitan Konsalwa Pizarra bogactw táxowánych ná 50. tysięcy szkudow. Amerikánie czcili Boga Pachakamak Stworcę Niebá
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 668
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746