ze sta jednego nie potka. Vid. Discurs. m. sub. lit. Aa. b.
A tak moja rada/ radź o sobie póki masz czas: a przestań tego występku: bo jeśli go nie przestaniesz; kiedy konać będziesz obaczysz nad sobą Sędziego sprawiedliwego: pod sobą piekło otworzone: przed sobą grzechy popełnione/ miedzy którymi będzie i pijaństwo: w sobie będziesz miał złe sumnienie/ które cię męczyć i dręczyć będzie: za sobą ujzrzysz Czarta instygującego i na cię skarżącego. Cóż tam rzeczesz Nędzniku/ gdzież się podziejesz Ty zapamiętały Zarłoku i Pijaku? Zginąćci wiecznie!
Zaczym/ jako się już powiedziało/ iż Pijaństwo jest taką
ze stá jednego nie potka. Vid. Discurs. m. sub. lit. Aa. b.
A ták mojá rádá/ radź o sobie poki masz czás: á przestań tego występku: bo jeśli go nie przestániesz; kiedy konáć będźiesz obaczysz nád sobą Sędźiego spráwiedliwego: pod sobą piekło otworzone: przed sobą grzechy popełnione/ miedzy ktorymi będźie y pijáństwo: w sobie będźiesz miał złe sumnienie/ ktore ćię męczyć y dręczyć będźie: zá sobą uyzrzysz Czártá instygującego y ná ćię skárżącego. Coż tám rzeczesz Nędzniku/ gdźież śię podźiejesz Ty zapámiętáły Zárłoku y Pijaku? Zginąćći wiecznie!
Záczym/ jáko śię już powiedźiáło/ iż Pijáństwo jest táką
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 11.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Wszak nie na wieki gniew Twój będzie trwożył Ani się będziesz wieczną groźbą srożył; Wszak nie chcesz śmierci grzesznych, owszem, wrota Otwierasz chcącym szczerze do żywota. Jako daleko na dół ziemia spadła Od górnej sfery i jak się odsiadła Strona zachodnia od tej, kędy wschodzi Słońce — tak litość Twoja nas rozwodzi Z popełnionymi upornie złościami I tak granice sypie między nami. Twoja, o Panie, miłość nieba wyższa I macierzyńskie afekty przewyższa, Bo choćby matka swoje własne dzieci Opuścić chciała i mieć w niepamięci, Ty nie zapomnisz o nas w każdej toni, Boś nas na własnej wyrysował dłoni. Raczże i teraz prośby me przypuścić,
. Wszak nie na wieki gniew Twój będzie trwożył Ani się będziesz wieczną groźbą srożył; Wszak nie chcesz śmierci grzesznych, owszem, wrota Otwierasz chcącym szczerze do żywota. Jako daleko na dół ziemia spadła Od górnej sfery i jak się odsiadła Strona zachodnia od tej, kędy wschodzi Słońce — tak litość Twoja nas rozwodzi Z popełnionymi upornie złościami I tak granice sypie między nami. Twoja, o Panie, miłość nieba wyższa I macierzyńskie afekty przewyższa, Bo choćby matka swoje własne dzieci Opuścić chciała i mieć w niepamięci, Ty nie zapomnisz o nas w każdej toni, Boś nas na własnej wyrysował dłoni. Raczże i teraz prośby me przypuścić,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 225
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
bezpieczeństwa, należy, ani przez się, ani przez kogo inszego, directe vel indirecte, lub drogą prawną, lub drogą uczynkową, w Sądach albo na którymkolwiek miejscu sam nieuczynił, ani czynić dozwalał. To przecież ostrzegając, iż nie wojenne, i nie nieprzyjacielskie, to jest istotne prywatne występki pod czas wojny popełnione, pod Prawo Amnestyj podszywać się nie powinny. Dla czego nietylko się zakazuje wszem wobec i każdemu z osobna, aby względem rzeczy przeszłych, jeden drugiemu, wymawiać, i na oczy wyrzucać, że przy tej albo owej stronie stawał, albo wzajem o to się oskarżać, i prześladować; ale dla ugruntowania, i
beśpieczeństwa, należy, ani przez się, ani przez kogo inszego, directe vel indirecte, lub drogą prawną, lub drogą uczynkową, w Sądach albo na ktorymkolwiek mieyscu sam nieuczynił, ani czynić dozwalał. To przecież ostrzegaiąc, iż nie woienne, y nie nieprzyiaćielskie, to iest istotne prywatne występki pod czas woyny popełnione, pod Prawo Amnestyi podszywać się nie powinny. Dla czego nietylko się zakazuie wszem wobec y każdemu z osobna, aby względem rzeczy przeszłych, ieden drugiemu, wymawiać, y na oczy wyrzucać, że przy tey albo owey stronie stawał, albo wzaiem o to się oskarżać, y prześladować; ale dla ugruntowania, y
Skrót tekstu: TrakWarsz
Strona: I2v
Tytuł:
Traktat Warszawski dnia trzeciego Nowembra 1716 roku zkonkludowany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
słuchał niekrwawej ofiary, Z rękami złożonemi, z duchem uniżonem I wzrokiem się tak modląc w niebo obróconem: „Wiem, żem grzeszny, wiem, żem zły, ale dla mojego Występku nie karz ludu, o Panie, twojego!
LXX.
Ale jeśli tak raczysz, abyśmy cierpieli I karanie za grzechy popełnione mieli, Skłoń twoje miłosierdzie na lud chrześcijański, A nie karz go, mój Boże, przez naród pogański! Bo jeśli poginiemy od twych nieprzyjaciół, My, którzy przecię mamy imię twych przyjaciół, Będą mówić poganie, że ty nic nie możesz, Kiedy swem chwalcom w tak złem razie nie pomożesz.
LXXI.
I
słuchał niekrwawej ofiary, Z rękami złożonemi, z duchem uniżonem I wzrokiem się tak modląc w niebo obróconem: „Wiem, żem grzeszny, wiem, żem zły, ale dla mojego Występku nie karz ludu, o Panie, twojego!
LXX.
Ale jeśli tak raczysz, abyśmy cierpieli I karanie za grzechy popełnione mieli, Skłoń twoje miłosierdzie na lud chrześcijański, A nie karz go, mój Boże, przez naród pogański! Bo jeśli poginiemy od twych nieprzyjaciół, My, którzy przecię mamy imię twych przyjaciół, Będą mówić poganie, że ty nic nie możesz, Kiedy swem chwalcom w tak złem razie nie pomożesz.
LXXI.
I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 313
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
szeroko około onet Panny roztoczywszy, a prośby przydawszy, to czego chciał na niej dowiódł. Juno obaczywszy chmurę niezwyczajną, z niej się zdrady mężowej domyśliła, i pilnie go w niebie szukawszy, a nie znalazszy, na ziemię się szukać go spuściła. Jednak aby dziewka ona w gniew Junowy nie wpadła, po występku popełnionym, od Jowisza w krowę obrócona jest. Powieść Piętnasta.
A JEst gaj w Emońskiej ziemi/ wszystek z każdej strony Pięknym uciesznym lasem w koło obkrążony/ B Rozkosznikiem go z dawnch lat zową/ C przez który Peneus rzeka/ aż od samej Pindu góry Wylana/ pienistymi toczy się wodami/ I ciężkim swym spadaniem/
szeroko około onet Panny roztoczywszy, á prośby przydawszy, to czego chćiał ná niey dowiodł. Iuno obaczywszy chmurę niezwyczáyną, z niey sie zdrády mężowey domyśliłá, y pilnie go w niebie szukawszy, á nie ználazszy, ná źiemię się szukáć go spuśćiłá. Iednák áby dźiewká oná w gniew Iunowy nie wpádłá, po występku popełnionym, od Iowiszá w krowę obrocona iest. Powieść Piętnasta.
A IEst gay w Aemońskiey źiemi/ wszystek z káżdey strony Pięknym vćiesznym lásem w koło obkrążony/ B Roskosznikiem go z dawnch lat zową/ C przez ktory Peneus rzeká/ áż od sámey Pindu gory Wylána/ pienistymi toczy się wodámi/ Y ćięszkim swym spadániem/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 33
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
sam na się wynoszony bywa. Co on słysząc/ śmiechem się wielce poruszywa/ Rad że już i sam nad się wynoszony bywa. Całowania jej daje niepohamowane/ Takie jakie od Panny nie mogły być dane. Gotującą się sprawę dać/ gdzie polowała/ Obłapianiem zawściągał/ że przestać musiała. Aż naostatek koniec wziął grzech popełniony/ Jednak sam pzzecię z placy zszedł nieobiawiony. Broniłać się mu ona/ ile mocy miała/ Jak białagłowa. (E O byś to była widziała Saturnowno/ łaskawiejbyś się jej stawieła.) Ale kiedyż to kogo panna przewalczeła? Albo kto Jowiszowi zdołał kiedy męstwem? Odszedł na swe niebiosa Jupiter
sam ná się wynoszony bywa. Co on słysząc/ śmiechem się wielce poruszywa/ Rad że iuż y sam nád się wynoszony bywa. Cáłowánia iey dáie niepohamowáne/ Tákie iákie od Pánny nie mogły bydź dáne. Gotuiącą się spráwę dáć/ gdźie polowałá/ Obłápiániem záwśćiągał/ że przestáć muśiáłá. Aż náostátek koniec wźiął grzech popełniony/ Iednák sam pzzećię z plácy zszedł nieobiáwiony. Broniłáć się mu oná/ ile mocy miáła/ Iak biáłagłowá. (E O byś to byłá widźiáłá Sáturnowno/ łáskáwieybyś się iey stáwieła.) Ale kiedyż to kogo pánná przewalczeła? Albo kto Iowiszowi zdołał kiedy męstwem? Odszedł ná swe niebiosa Iupiter
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 76
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
trzeba urodzić co tobie: Teraz nas dwoje w jednej umiera osobie. Rzekła: a wespół ze krwią żywot wytoczeła/ W tym w ciało próżne duszę zimność nastąpieła. Ach niestetyż! nierychło karania srogiego C Miłośnik zażałował: i siebie samego Ze słuchał/ i nazbyt sobie niepodobnie brzydzi. Przez którego sprawę był i grzech popełniony/ I przyczynę żałość/ wiedzieć przymuszony. Brzydzi się łukiem/ ręką/ brzydzi i z rękami Płocho wypuszczonymi od siebie strzałami. Upadłą Koronidę/ żałosny/ piastuje/ Śmierć odegnać ratunkiem poznym usiełuje. Nakoniec i do próżnych lekarstw się udawa: Lecz i w tym być daremną pracą swą uznawa. A widząc to że
trzebá vrodźić co tobie: Teraz nas dwoie w iedney vmiera osobie. Rzekłá: á wespoł ze krwią żywot wytoczełá/ W tym w ćiáło prozne duszę źimność nastąpiełá. Ach niestetyż! nierychło karánia srogiego C Miłośnik záżáłował: y śiebie sámego Ze słuchał/ y názbyt sobie niepodobnie brzydźi. Przez ktorego spráwę był y grzech popełniony/ Y przyczynę żáłość/ wiedźieć przymuszony. Brzydźi sie łukiem/ ręką/ brzydźi y z rękámi Płocho wypuszczonymi od śiebie strzałámi. Vpádłą Koronidę/ żałosny/ piástuie/ Smierć odegnáć rátunkiem poznym vśiełuie. Nákoniec y do proznych lekarstw się vdawa: Lecz y w tym bydź dáremną pracą swą vznawá. A widząc to że
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 86
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
lamentów odgłos wydawało. Skargiśmy – ja raz, Echo drugi – wydawali, płakaliśmy w przemianę, w przemianę wzdychali, tak jako Pandyjona siostry ogłos dają, gdy zabicie Atysa wraz opłakiwają. Na tej siedzi gałęzi Progne żałobliwa, na owej Filomela swój grzech opłakiwa: jedna drugiej ptaszyna z lamentem wzdychania i wraz grzech popełniony swym planktem dogania. Tym sposobem i ona smutna Alcyjone, eksprymując swym żalem kochającą żonę, gdy męża swego okręt rozbity ujrzała, morskie brzegi i skały w trenach osiadała, jak i synogarlica na zbutwiałym drzewie, gdy już cale o swoim towarzyszu nie wie, życząc sobie co prędzej pożegnać się z światem, żałośnie siedząc,
lamentów odgłos wydawało. Skargiśmy – ja raz, Echo drugi – wydawali, płakaliśmy w przemianę, w przemianę wzdychali, tak jako Pandyjona siostry ogłos dają, gdy zabicie Atysa wraz opłakiwają. Na tej siedzi gałęzi Progne żałobliwa, na owej Filomela swój grzech opłakiwa: jedna drugiej ptaszyna z lamentem wzdychania i wraz grzech popełniony swym planktem dogania. Tym sposobem i ona smutna Alcyjone, eksprymując swym żalem kochającą żonę, gdy męża swego okręt rozbity ujrzała, morskie brzegi i skały w trenach osiadała, jak i synogarlica na zbutwiałym drzewie, gdy już cale o swoim towarzyszu nie wie, życząc sobie co prędzej pożegnać się z światem, żałośnie siedząc,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 73
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, nie chciały ciężkie opaść z nóg moich kajdany. Zawołałam i rzekłam nieraz: „O szkodliwe ciężary! Ach, łańcuchy nóg moich tak chciwe! Obciążcie Orestesa i z nim Autolika lub tego, co kradzione w jamę woły zmyka! Niech dozna Prometeusz z przykrych skał zepchniony lub Scynis, albo insi za grzech popełniony, z wielkich bowiem frasunków wpadam w te rozpaczy. Błędowi jednak memu żal słuszny wybaczy”. Mniej żelaza okrutne i pęta winuję, sroższy ten, co kajdany łańcuchem krępuje. O, gdyby mi się teraz Belerefon zjawił, co pannę przykowaną do skały wybawił! Oto ja ciężar znoszę żelaznej niewoli, zbiegłych brańców więzienia podobne
, nie chciały ciężkie opaść z nóg moich kajdany. Zawołałam i rzekłam nieraz: „O szkodliwe ciężary! Ach, łańcuchy nóg moich tak chciwe! Obciążcie Orestesa i z nim Autolika lub tego, co kradzione w jamę woły zmyka! Niech dozna Prometeusz z przykrych skał zepchniony lub Scynis, albo insi za grzech popełniony, z wielkich bowiem frasunków wpadam w te rozpaczy. Błędowi jednak memu żal słuszny wybaczy”. Mniej żelaza okrutne i pęta winuję, sroższy ten, co kajdany łańcuchem krępuje. O, gdyby mi się teraz Belerefon zjawił, co pannę przykowaną do skały wybawił! Oto ja ciężar znoszę żelaznej niewoli, zbiegłych brańców więzienia podobne
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 155
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wierzące: boć różności niemasz. 23. Abowiem wszyscy zgrzeszyli/ i niedostawa im chwały Bożej. 24. A bywają usprawiedliwieni darmo z łaski jego przez odkupienie/ które się stało w CHrystusie JEzusie. 25. Którego Bóg wystawił ubłaganiem przez wiarę we krwi jego/ ku okazaniu sprawiedliwości swojej przez odpuszczenie przed tym popełnionych grzechów/ w cierpliwości Bożej. 26. Ku okazaniu sprawiedliwości swojej w teraźniejszym czasie: na to aby on był sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego/ który jest z wiary JEzusowej. 27. Gdzież tedy jest chluba? Odrzucona jest. Przez któryż zakon? Czyli uczynków? Nie: Ale przez Zakon wiary. 28
wierzące: boć roznosći niemász. 23. Abowiem wszyscy zgrzeszyli/ y niedostawa im chwały Bożey. 24. A bywáją uspráwiedliwieni dármo z łáski jego przez odkupienie/ ktore się stało w CHrystusie JEzusie. 25. Ktorego Bog wystáwił ubłagániem przez wiárę we krwi jego/ ku okazániu spráwiedliwosći swojey przez odpuszcżenie przed tym popełnionych grzechow/ w ćierpliwosći Bożey. 26. Ku okazániu spráwiedliwosći swojey w teraźniejszym cżásie: ná to áby on był spráwiedliwym y uspráwiedliwiájącym tego/ ktory jest z wiáry JEzusowey. 27. Gdźież tedy jest chluba? Odrzucona jest. Przez ktoryż zakon? Cżyli ucżynkow? Nie: Ale przez Zakon wiáry. 28
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 163
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632