/ wszytką Cerkwią zatrząsnął tak/ że wszyscy ludzie stanęli jak zdumiali: jakoby siebie samych odeszli/ stali się wszyscy: i jeszcze i podzisiejszy dzień trząść nią nieprzestaje. Skąd jedni/ a ci miałkiego rozumu dziwują się temu tylko: drudzy a ci niedbali/ poziewają na to: trzeci/ a ci pobożnie jak powarzeni chodzą/ rady w tym dać sobie niemogąc. Niemogąc chytrej tej przewotności szatańskiej wyrozumieć/ a obaczyć/ że to jemu o ostatnie w narodzie naszym poszło/ dla czego on wszytko piekło naprzeciw dziejącemu się/ za przemysłem Boskim dobremu poruszyć/ piętę podnieść/ i rogi nastawić musiał. Wszakże by dobrze wszytkie swoje piekielne
/ wszytką Cerkwią zátrząsnął ták/ że wszyscy ludźie stánęli iák zdumiáli: iákoby siebie sámych odeszli/ stáli sie wszyscy: y ieszcze y podźiśieyszy dźień trząść nią nieprzestáie. Skąd iedni/ á ći miáłkiego rozumu dźiwuią sie temu tylko: drudzy á ći niedbáli/ poźiewáią ná to: trzeći/ á ci pobożnie iák powárzeni chodzą/ rády w tym dáć sobie niemogąc. Niemogąc chytrey tey przewotnośći szatáńskiey wyrozumieć/ á obacżyć/ że to iemu o ostátnie w narodźie nászym poszło/ dla cżego on wszytko piekło náprzećiw dźieiącemu sie/ zá przemysłem Boskim dobremu poruszyć/ piętę podnieść/ y rogi nástáwić muśiał. Wszákże by dobrze wszytkie swoie piekielne
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 10
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, Proch wzgardzony i grube przypadły żałoby. Srogie nieba! na tymli macie fundamencie Rzeczy ludzkie? Dopiero co słońcem, w momencie Nocą ciemną. Teten sam tylko, a popioły Za szumnemi kurzą się na Olimpie koły. I któreż żałośniejsze mogło być emblema, Z szczepów sześci rodzonych, poleć oraz dwiema; Opadł kwiat powarzony, i frukt z nich nie rdzały, A drugie się około smutno pozwieszały. Będzie tysiąc o tobie, wielki kardynale, Atyckiemi kanary cukrować swe żale, I rzewnić Pindarowym Acheronty strojem, Mnie tak nad Aleksandrem dosyć płakać moim. Już kołacą Eumeny, już nieubłagane Tygrysiemi poznokty nici rwą kochane. Aż on mdleje, i
, Proch wzgardzony i grube przypadły żałoby. Srogie nieba! na tymli macie fundamencie Rzeczy ludzkie? Dopiero co słońcem, w momencie Nocą ciemną. Teten sam tylko, a popioły Za szumnemi kurzą się na Olimpie koły. I któreż żałośniejsze mogło być emblema, Z szczepów sześci rodzonych, poleć oraz dwiema; Opadł kwiat powarzony, i frukt z nich nie rdzały, A drugie się około smutno pozwieszały. Będzie tysiąc o tobie, wielki kardynale, Attyckiemi kanary cukrować swe żale, I rzewnić Pindarowym Acheronty strojem, Mnie tak nad Alexandrem dosyć płakać moim. Już kołacą Eumeny, już nieubłagane Tygrysiemi poznokty nici rwą kochane. Aż on mdleje, i
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 46
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
) Mat. 24,(24) Luc. 21,(11) Luc. 21,(11) Mat. 24,(29) Luc. 21,(26)
I będzie ucisk, jakiego nie było odtąd, jak ziemia i niebo stanyło. Ludzie, widząc to, schnąć będą strwożeni jak powarzeni. Mat. 24,(21) § II Zmartwychwstanie ludzi i przyście Sędziego
A gdy ledwo co żywych ludzi będzie, trąba ogromna da się słyszeć wszędzie: “Wstańcie umarli, na Sąd przybywajcie, rachunek dajcie!”. Na ten głos z nieba i z piekła wynidą dusze, a prędko do ciał swoich
) Matth. 24,(24) Luc. 21,(11) Luc. 21,(11) Matth. 24,(29) Luc. 21,(26)
I będzie ucisk, jakiego nie było odtąd, jak ziemia i niebo stanyło. Ludzie, widząc to, schnąć będą strwożeni jak powarzeni. Matth. 24,(21) § II Zmartwychwstanie ludzi i przyście Sędziego
A gdy ledwo co żywych ludzi będzie, trąba ogromna da się słyszeć wszędzie: “Wstańcie umarli, na Sąd przybywajcie, rachunek dajcie!”. Na ten głos z nieba i z piekła wynidą dusze, a prędko do ciał swoich
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 51
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
do Lachowiec gotowali się i dopiro im drabiny i insze rekwisita zwozono bo wszystko to byli potracili u pierwszych szturmów Zaraz go potym kazał wołać az mu mówi jeden Bracie czy się Waszec nie omylił Garłowa sprawa wojsko potrworzyć Rzecze Zdrowie moje szyja moja jeżeli się inaczej pokaże Tak tedy Inr spem et metumod samego Rana cale Wojsko jako powarzone. Stadu które blizej były sprowadzają drudzy bez swoich tęsknią wyglądają Chorągwie Ordynują na podjazd az się zemknęło kuwieczorowi zachodzi tedy słońce az widać z tamtej strony kogoś i mówię. A nóz mamy Języka, niepoznali go Bo i Bachmat zdobyczny i w kołpaku Moskiewskim z perłami. Bierzy przez Majdan pomija Chorągwie awoła Musztułuk Musztułuk
do Lachowiec gotowali się y dopiro jm drabiny y jnsze rekwisita zwozono bo wszystko to byli potracili u pierwszych szturmow Zaraz go potym kazał wołac az mu mowi jeden Bracie czy się Waszec nie omylił Garłowa sprawa woysko potrworzyć Rzecze Zdrowie moie szyia moia iezeli się inaczey pokaze Tak tedy Inr spem et metumod samego Rana cale Woysko iako powarzone. Stadu ktore blizey były sprowadzaią drudzy bez swoich tęsknią wyglądaią Chorągwie Ordynuią na podiazd az się zęmknęło kuwieczorowi zachodzi tedy słonce az widac z tamtey strony kogos y mowię. A noz mamy Ięzyka, niepoznali go Bo y Bachmat zdobyczny y w kołpaku Moskiewskim z perłami. Bierzy przez Maydan pomiia Chorągwie awoła Musztułuk Musztułuk
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 91v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Regimencie pułtora Tysiąca każdy porazu zatnie, trzeci raz padł wpuł szeregu Nad prawo sieczono i Lezącego tak ci wzięto go wprześcieradło alec zaś powiedano ze się niemógł wysmarować i tak one srogie pociechy obróciły się w Wielki smutek, Bo król przez cały Dzień i niejadł i niegadał znikim wszystek Dwór jak Powarzony. Takci i mnie zbawili tak kochanego Zwierzęcia i sami się nienacieszyli jeszcze sobie turbacyjej przyczynili. Bywało też to u mnie Myślistwo z podziwieniem Ludzkiem począwszy od ptaków zawsze miwałem bardzo dobre sokoły, Jastrzęby Drzemliki, kobusy, kruki co do Berła chodziły i kuropatwy pod nimi olegały, zająca zalatowały jako Raróg wszystko to
Regimencie pułtora Tysiąca kozdy porazu zatnie, trzeci raz padł wpuł szeregu Nad prawo sieczono y Lezącego tak ci wzięto go wprzescieradło alec zas powiedano ze się niemogł wysmarować y tak one srogie pociechy obrociły się w Wielki smutek, Bo krol przez cały Dzięn y nieiadł y niegadał znikim wszystek Dwor iak Powarzony. Takci y mnie zbawili tak kochanego Zwierzęcia y sami się nienacieszyli ieszcze sobie turbacyiey przyczynili. Bywało też to u mnie Myslistwo z podziwieniem Ludzkiem począwszy od ptakow zawsze miwałęm bardzo dobre sokoły, Iastrzęby Drzęmliki, kobusy, kruki co do Berła chodziły y kuropatwy pod nimi olegały, zaiąca zalatowały iako Rarog wszystko to
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 255v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Rozkazał Salomona wsadzić na Mulice, By z trąbami, kotłami, objeżdżał ulice, Ci, co do nich należy, niech głosem wołają, Dając znać, że nowego Króla wszyscy mają. Duch wstąpił w Izraela, czas się złoty wrucił, Gdy go ten BÓG pocieszył, który był zasmucił, Bliską śmiercią Dawida lud jak powarzony Chodził, niewiedząc której ma pilnować strony: Teraz każdy wesoło śpiewa po lamencie, Kto na jakim grać umie, zagrał instrumencie. Całe Miasto brzmi hukiem muzyk głosem gminu Wołając; żyj nam, panuj o Dawidów Synu! W czasie wielkich radości Adoniasz smutny, Wygląda co godzina, że Dekret okrutny Wypadnie od Dawida,
Rozkazał Salomona wsadzić na Mulice, By z trąbami, kotłami, obieżdżał ulice, Ci, co do nich należy, niech głosem wołaią, Daiąc znać, że nowego Krola wszyscy maią. Duch wstąpił w Izraela, czas się złoty wrucił, Gdy go ten BOG pocieszył, ktory był zasmucił, Bliską śmiercią Dawida lud iak powarzony Chodził, niewiedząc ktorey ma pilnować strony: Teraz każdy wesoło śpiewa po lamencie, Kto na iakim grać umie, zagrał instrumencie. Całe Miasto brzmi hukiem muzyk głosem gminu Wołaiąc; żyi nam, panuy o Dawidow Synu! W czasie wielkich radości Adoniasz smutny, Wygląda co godzina, że Dekret okrutny Wypadnie od Dawida,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 144
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
popiele? przy tumanie? Dym próżności.
Ziemia gdy jest pod śnieżnym bławatem, Rzekłbyś ją wieczności kandydatem; Lub różowy kolor wdzieje, Z tego się wraz Febus śmieje,
Lub gdy się we łzy rozlewa, Dżdżyste niebo ubolewa Nad niestatkiem.
Wnet pobladną szarłatne bisiory, Śnieżne są bez szczerości kandory Już przez mrozy powarzone, Przez gorąca wysmażone Alteruje czas nietrwały, Padają się jak kryształy Kruche lata.
Tak zwyczajnie dzieje się z człowiekiem: Macierzyńskim jeszcze żyje mlekiem, A już cudze karmi spezy, A w tym o ziemię imprezy Padną wszystkie, gdy ten kwiatek Śmierć wyrywa z ręki matek, Nowy Herod.
Tym Łokietkom niezmierzoną sferę Życia kreślą
popiele? przy tumanie? Dym próżności.
Ziemia gdy jest pod śnieżnym bławatem, Rzekłbyś ją wieczności kandydatem; Lub różowy kolor wdzieje, Z tego się wraz Febus śmieje,
Lub gdy się we łzy rozlewa, Dżdżyste niebo ubolewa Nad niestatkiem.
Wnet pobladną szarłatne bisiory, Śnieżne są bez szczerości kandory Już przez mrozy powarzone, Przez gorąca wysmażone Alteruje czas nietrwały, Padają się jak kryształy Kruche lata.
Tak zwyczajnie dzieje się z człowiekiem: Macierzyńskim jeszcze żyje mlekiem, A już cudze karmi spezy, A w tym o ziemię imprezy Padną wszystkie, gdy ten kwiatek Śmierć wyrywa z ręki matek, Nowy Herod.
Tym Łokietkom niezmierzoną sferę Życia kreślą
Skrót tekstu: RudnPieśńBar_II
Strona: 470
Tytuł:
Pieśń postna nabożna o Koronie Polskiej
Autor:
Dominik Rudnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965